zuziak354
Upy zdobyte pod Wiedniem przypominały skarby z bajki. Zwyciężców oczarowała Pieknie zdobiona broń, jedwabne chorągwie, srebrne i złote, wysadzane drogocennymi kamieniami naczynia, barwne stroje oraz egzotyczne zwierzęta. Wkrótce wiekszość zdobyczy została odsprzedana za bezcen przez prostych zołnierzy...
Rok 1683. W Warszawie zjawił się turecki czausz i zażądał wypłaty Tatarom zaległych "upominków" oraz przepuszczenia ordy przez Małopolskę na Śląsk i innych "wrót do Germanii". Dwa tygodnie później, 31 marca tegoż roku, Jan III Sobieski podpisał dokument sojuszu Rzezczpospolitej Obojga Narodów z cesarzem austriackim, Leopoldem I. Tego samego dnia armia turecka ruszyła na zachód. Wielki wezyr turecki, Kara Mustafa, blokowałpo drodze polskie twierdze i parł na Wiedeń. Zgromadził ogromne siły - historycy podają, że od 138 do 180 tysięcy ludzi. Samych janczarów było 40 tysięcy. A przecież w skład armii wchodziła także jazda cięzkozbrojna (spahisi), formacje lekkich akindżijów, Tatarzy, wojska nieregularne. Turków wspomagali Węgrzy, którzy chcieli swój kraj oderwać od cesarstwa Habsburgów. Kara Mustafa z zielonym sztandarem, który wręczył mu stary sułtan, ruszył na Wiedeń. A Rzeczpospolita właśnie podpisała traktat z Austrią. Nie było innego wyjścia: zgodnie z nim ruszyła Leopoldowi I na pomoc. Przedtem ambasador cesarski klękał przed Janem III Sobieskim w Wilanowie... Ale polski król i tak ruszyłby Wiedniowi na pomoc. Nie ze wszystkimi siłami zwerbowanymi na podstawie uchwały Sejmu. Część wojsk, siedem tysięcy, została w keaju, by w razie potrzeby go bronić. Wiadomo było, że następne uderzenie Turków pójdzie na nas. Walki z Turkami trwały już ponad 60 lat... Do marszu na Wiedeń zobowiązywał króla dopiero co zawarty sojusz z Austrią. Ale i bez tego traktatu odparcie Turków leżało w naszym interesie. Gdyby Austrię opnował Półksiężyc, to Rzeczpospolita zostałaby odcięta od europejskiej cywilizacji. "Idąc pod Wiedeń, Jan III Sobieski, bronił wspólnoty europejskiej, zdradzonej wówczas przez Francję" - pisał Jan Paweł Jasienica w swojej książce "Rzeczpospolita Obojga Narodów". Udział w walce o Wiedeń to było także zabranie głosu przez polskiego kjróla na arenie europejskiej a to podnosiło autorytet naszego kraju. I, naturalnie, samego króla.
Pod Wiedniem W Wiedniu 60 tysięcy kjiezzkańców, 11 tysięcy załogi i 5 tysięcy ochotników. Pod WQiedniem kawaleria cesarska pod dowództwem księcia Karola Lotaryńskiego. Miała utrudniać działania armii tureckiej. 10 lipca 1683 -Turcy dotarli pod mury miasta. 14 lipca rozpoczęli regularne oblężenie. Szybko odkryli najsłabszą część fortyfikacji i rozpoczęli ostrzał artyleryjski. Wykopali też okopy, które umożliwiały im niemalże zupełnie bezpieczne podchodzenie pod same mury. Saperzy drążyli podziemne tunele, by p[odłożyć miny. Na dworze cesarskim panika. W mieście strach. Kara Mustafa był pewny szybkiego zwycięstwa. Wiedział, że z innych krajów niemieckich nikt nie zdąży z pomocą cesarzowi. Nie wiedział - i to był jego błą - o zawartym kilka miesięcy wcześniej traktacie Polski z Austrią, więc nie spodziewał się polskiej armii pod Wiedniem. O ochronę chrześcijaństwa przed poganami Sobieskiego błagał i cesarz i papież. Ale i Polska, jako państwo europejskie, miała w tym odporze Turków swój własny, państwowy interes. 8 sierpnia pod bronią w Polsce stanęło 27 tysięcy żołnierzy: 14 tysięcy jazdy i 13 tysięcy piechoty. Na wyprawę zabrano 28 dział. 15 sierpnia Sobieski na czele polskiej armii wyruszył z Krakowa pod Wiedeń. Przez Śląsk, Morawy, Czechy. Jan III Sobieski był pewny zwycięstwa. Podpowiadał mu to tajemniczy instynkt wodza zaprawionego w walkach z ordą. Za wojskiem króla Jana podążali spóźnieni Litwini. Gdy Polacy byli już w Kahlenbergu, wojska litewskie dotarły właśnie do Krakowa, łupiąc niemiłosiernie okolice miasta. 3 września. Pod Wiedniem narada wojenna z udziałem wszystkich ważniejszych dowódców polskich i austriackich. Nad siłami antytureckimi władzę zwierzchnią otrzymał Jan III Sobieski. Jest 18 tysięcy żołnierzy cesarza Leopolda I, ponad 28 tysięcy posiłków z Saksonii, Bawarii i Karola Lotaryńskiego, 27 tysięcy Polaków. To prawie 70 - tysięczna armia. Turków było 138 czy nawet 180 tysięcy...
Bitwa 11 września Jan III Sobieski rozmieścił armię na szczytach wzniesień otaczających Wiedeń. 12 września, rankiem, rozpoczęła sie bitwa o Wiedeń. Piechota polska i niemiecka, wspierana przez artylerię pod dowództwem generała Marcina Kątskiego, wypierała broniących się w zaroślach i za płotami Turków. Czas był ku temu najwyższy, bo poganie w murach Wiednia uczynili już wyłomy, którymi mogła - lada moment - wtargnąć do miasta osmańska piechota. Za każdym razem, po zdobyciu nieprzyjacielskiej pozycji, polska piechota niszczyła wszelkie przeszkody i zasypywała rowy, by konnica mogła zająć swoje pozycje. Pojedyncza chorągiew husarska, pod dowództwem Michała Zbrożka, doszła do Turków i... wróciła zdziesiątkowana. Ale... Michał Zbrożek miał tylko zbadać, czy teren nadaje się do masowej szarży. Stanowisko dowodzenia [pdczas bitwy Jan III Sobieski zajął obok niewielkiego kościółka. Około godziny 16 - tej, szarża husarii polskiej z królem na czele, wali prosto na czerwony namiot wezyra i zatknięty nań zielony sztandar. "Zachwyt wzbudzał ogromny jeździec w błękitnym kontuszu dosiadający konia o rozmiarach jiezwykłyvh. Efekt byłby jeszcze silniejszy, gdyby palba działowa i ręczna nie zagłuszyła trzasku dwóch i pół tysiąca kopii od razu skruszonych przez poierwsze szeregi janczarów"- to Jasienica. Kara Mustafa zrozumiał, że jego siły, mimo swej ogromnej liczebności, są niewystarczające. Skierował do natarcia swoją artylerię, ale oni mieli pod górkę a wojsko austriackie z górki.Przegrali. Szarża Turków nastąpiła za późno. Godzina 18.00. Jazda polska, austriacka i niemiecka jest gotowa do decydującego ataku. Jan III Sobieski stoi na wzniesieniu. Podnosi buławę i... "Naprzód!" 20 tysięcy jeźdżców z 3 tysiącami husarii runęło w kierunku tureckiego obozu. Znowu mieli lekko z górki. Jakże wspaniale musiała wyglądać rozpędzona ściana błyszczącej, skrzydlatej kawalerii lśniąca w popołudniowym słońcu! Czerwony, wielki namiot wezyra widać było z daleka. To był cel szarży. Husaria raz dwa rozbiła w p[roch szyk wojsk tureckich i rozgorzała walka między namiotami. Wezyr rozpaczliwie starał się skupi c wojsko wokół siebie. Nic z tego. Turcy w panice uciekali. Kara Mustafa także w końcu wziął nogi za pas. Obóz turecki był zdobyty. Wiedeń wolny. Zza murów miasta wylegli tłumnie jego mieszkańcy i obrońcy, by witać zyciężców. Obóz turecki doszczętnie splądrowano. Naiwny, dziecięcy zachwyt nba widok bogactw ogarnął i samego króla Jana:"nawet i papuga była, ale że latała nie mogliśmy jej złapać" - donosił swojej Marysieńce. W rękach polskiegom króla znalazła się zielona chorągiew Proroka - wysłana natychmiast do papieża, do Rzymu, ze słowami: "Veni, vidi, Deus vincit (przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył)". Czerwony namiot wezyra do dziś znajduje się w zbiorach na Wawelu. 15 września do Wiednia przybył cesarz, Leopold I. Nie był zachwycony sławą Sobieskiego. I gdy dokonywano prezentacji polskich i senatorów, nie sięgnął do kapelusza w geście powitalnego hołdu. Urażony król zawrócił konia i odjechał. A cesarz upokorzony wracał do Wiednia. Wjechał do swojego miasta w chwili, gdy głośno śpiewało ono Sobieskiemu "Te Deum". Turecka potęga została ostatecznie złamana. Europa odetchnęłą z ulgą. Dziś pogrom Turków pod Wiedniem możemy zobaczyć np. na obrazie Brandta "Bitwa pod Wiedniem".
Rok 1683. W Warszawie zjawił się turecki czausz i zażądał wypłaty Tatarom zaległych "upominków" oraz przepuszczenia ordy przez Małopolskę na Śląsk i innych "wrót do Germanii". Dwa tygodnie później, 31 marca tegoż roku, Jan III Sobieski podpisał dokument sojuszu Rzezczpospolitej Obojga Narodów z cesarzem austriackim, Leopoldem I. Tego samego dnia armia turecka ruszyła na zachód. Wielki wezyr turecki, Kara Mustafa, blokowałpo drodze polskie twierdze i parł na Wiedeń. Zgromadził ogromne siły - historycy podają, że od 138 do 180 tysięcy ludzi. Samych janczarów było 40 tysięcy. A przecież w skład armii wchodziła także jazda cięzkozbrojna (spahisi), formacje lekkich akindżijów, Tatarzy, wojska nieregularne. Turków wspomagali Węgrzy, którzy chcieli swój kraj oderwać od cesarstwa Habsburgów. Kara Mustafa z zielonym sztandarem, który wręczył mu stary sułtan, ruszył na Wiedeń. A Rzeczpospolita właśnie podpisała traktat z Austrią. Nie było innego wyjścia: zgodnie z nim ruszyła Leopoldowi I na pomoc. Przedtem ambasador cesarski klękał przed Janem III Sobieskim w Wilanowie... Ale polski król i tak ruszyłby Wiedniowi na pomoc. Nie ze wszystkimi siłami zwerbowanymi na podstawie uchwały Sejmu. Część wojsk, siedem tysięcy, została w keaju, by w razie potrzeby go bronić. Wiadomo było, że następne uderzenie Turków pójdzie na nas. Walki z Turkami trwały już ponad 60 lat...
Do marszu na Wiedeń zobowiązywał króla dopiero co zawarty sojusz z Austrią. Ale i bez tego traktatu odparcie Turków leżało w naszym interesie. Gdyby Austrię opnował Półksiężyc, to Rzeczpospolita zostałaby odcięta od europejskiej cywilizacji. "Idąc pod Wiedeń, Jan III Sobieski, bronił wspólnoty europejskiej, zdradzonej wówczas przez Francję" - pisał Jan Paweł Jasienica w swojej książce "Rzeczpospolita Obojga Narodów". Udział w walce o Wiedeń to było także zabranie głosu przez polskiego kjróla na arenie europejskiej a to podnosiło autorytet naszego kraju. I, naturalnie, samego króla.
Pod Wiedniem
W Wiedniu 60 tysięcy kjiezzkańców, 11 tysięcy załogi i 5 tysięcy ochotników. Pod WQiedniem kawaleria cesarska pod dowództwem księcia Karola Lotaryńskiego. Miała utrudniać działania armii tureckiej.
10 lipca 1683 -Turcy dotarli pod mury miasta. 14 lipca rozpoczęli regularne oblężenie. Szybko odkryli najsłabszą część fortyfikacji i rozpoczęli ostrzał artyleryjski. Wykopali też okopy, które umożliwiały im niemalże zupełnie bezpieczne podchodzenie pod same mury. Saperzy drążyli podziemne tunele, by p[odłożyć miny. Na dworze cesarskim panika. W mieście strach.
Kara Mustafa był pewny szybkiego zwycięstwa. Wiedział, że z innych krajów niemieckich nikt nie zdąży z pomocą cesarzowi. Nie wiedział - i to był jego błą - o zawartym kilka miesięcy wcześniej traktacie Polski z Austrią, więc nie spodziewał się polskiej armii pod Wiedniem. O ochronę chrześcijaństwa przed poganami Sobieskiego błagał i cesarz i papież. Ale i Polska, jako państwo europejskie, miała w tym odporze Turków swój własny, państwowy interes.
8 sierpnia pod bronią w Polsce stanęło 27 tysięcy żołnierzy: 14 tysięcy jazdy i 13 tysięcy piechoty. Na wyprawę zabrano 28 dział. 15 sierpnia Sobieski na czele polskiej armii wyruszył z Krakowa pod Wiedeń. Przez Śląsk, Morawy, Czechy. Jan III Sobieski był pewny zwycięstwa. Podpowiadał mu to tajemniczy instynkt wodza zaprawionego w walkach z ordą. Za wojskiem króla Jana podążali spóźnieni Litwini. Gdy Polacy byli już w Kahlenbergu, wojska litewskie dotarły właśnie do Krakowa, łupiąc niemiłosiernie okolice miasta.
3 września. Pod Wiedniem narada wojenna z udziałem wszystkich ważniejszych dowódców polskich i austriackich. Nad siłami antytureckimi władzę zwierzchnią otrzymał Jan III Sobieski. Jest 18 tysięcy żołnierzy cesarza Leopolda I, ponad 28 tysięcy posiłków z Saksonii, Bawarii i Karola Lotaryńskiego, 27 tysięcy Polaków. To prawie 70 - tysięczna armia. Turków było 138 czy nawet 180 tysięcy...
Bitwa
11 września Jan III Sobieski rozmieścił armię na szczytach wzniesień otaczających Wiedeń. 12 września, rankiem, rozpoczęła sie bitwa o Wiedeń. Piechota polska i niemiecka, wspierana przez artylerię pod dowództwem generała Marcina Kątskiego, wypierała broniących się w zaroślach i za płotami Turków. Czas był ku temu najwyższy, bo poganie w murach Wiednia uczynili już wyłomy, którymi mogła - lada moment - wtargnąć do miasta osmańska piechota. Za każdym razem, po zdobyciu nieprzyjacielskiej pozycji, polska piechota niszczyła wszelkie przeszkody i zasypywała rowy, by konnica mogła zająć swoje pozycje. Pojedyncza chorągiew husarska, pod dowództwem Michała Zbrożka, doszła do Turków i... wróciła zdziesiątkowana. Ale... Michał Zbrożek miał tylko zbadać, czy teren nadaje się do masowej szarży. Stanowisko dowodzenia [pdczas bitwy Jan III Sobieski zajął obok niewielkiego kościółka.
Około godziny 16 - tej, szarża husarii polskiej z królem na czele, wali prosto na czerwony namiot wezyra i zatknięty nań zielony sztandar. "Zachwyt wzbudzał ogromny jeździec w błękitnym kontuszu dosiadający konia o rozmiarach jiezwykłyvh. Efekt byłby jeszcze silniejszy, gdyby palba działowa i ręczna nie zagłuszyła trzasku dwóch i pół tysiąca kopii od razu skruszonych przez poierwsze szeregi janczarów"- to Jasienica.
Kara Mustafa zrozumiał, że jego siły, mimo swej ogromnej liczebności, są niewystarczające. Skierował do natarcia swoją artylerię, ale oni mieli pod górkę a wojsko austriackie z górki.Przegrali. Szarża Turków nastąpiła za późno.
Godzina 18.00. Jazda polska, austriacka i niemiecka jest gotowa do decydującego ataku. Jan III Sobieski stoi na wzniesieniu. Podnosi buławę i... "Naprzód!" 20 tysięcy jeźdżców z 3 tysiącami husarii runęło w kierunku tureckiego obozu. Znowu mieli lekko z górki. Jakże wspaniale musiała wyglądać rozpędzona ściana błyszczącej, skrzydlatej kawalerii lśniąca w popołudniowym słońcu! Czerwony, wielki namiot wezyra widać było z daleka. To był cel szarży. Husaria raz dwa rozbiła w p[roch szyk wojsk tureckich i rozgorzała walka między namiotami.
Wezyr rozpaczliwie starał się skupi c wojsko wokół siebie. Nic z tego. Turcy w panice uciekali. Kara Mustafa także w końcu wziął nogi za pas. Obóz turecki był zdobyty. Wiedeń wolny. Zza murów miasta wylegli tłumnie jego mieszkańcy i obrońcy, by witać zyciężców. Obóz turecki doszczętnie splądrowano. Naiwny, dziecięcy zachwyt nba widok bogactw ogarnął i samego króla Jana:"nawet i papuga była, ale że latała nie mogliśmy jej złapać" - donosił swojej Marysieńce. W rękach polskiegom króla znalazła się zielona chorągiew Proroka - wysłana natychmiast do papieża, do Rzymu, ze słowami: "Veni, vidi, Deus vincit (przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył)". Czerwony namiot wezyra do dziś znajduje się w zbiorach na Wawelu.
15 września do Wiednia przybył cesarz, Leopold I. Nie był zachwycony sławą Sobieskiego. I gdy dokonywano prezentacji polskich i senatorów, nie sięgnął do kapelusza w geście powitalnego hołdu. Urażony król zawrócił konia i odjechał. A cesarz upokorzony wracał do Wiednia. Wjechał do swojego miasta w chwili, gdy głośno śpiewało ono Sobieskiemu "Te Deum".
Turecka potęga została ostatecznie złamana. Europa odetchnęłą z ulgą. Dziś pogrom Turków pod Wiedniem możemy zobaczyć np. na obrazie Brandta "Bitwa pod Wiedniem".