Petroniusz uchodził za niezwykle przystojnego, wzbudzał zachwyt kobiet – „Petroniusz bowiem, lubo starszy i mniej atletyczny, piękniejszy był nawet od Winicjusza”.
Twarz miał nieco wychudłą, ale pogodną, oczy zaś „błyszczące dowcipem”. Ciało jego było gładkie i zadbane, Każdego ranka „wstawszy późno zażywał, jak zwykle, kąpieli. Dwaj ogromni balneatorzy złożyli go właśnie na cyprysowej mensie (...) i dłońmi maczanymi w wonnej oliwie poczęli nacierać jego kształtne ciało”.
Charakteryzował się sprawnością fizyczną. „Lecz nagle stała się rzecz zadziwiająca. Ów wysmukły i zniewieściały Petroniusz chwycił wpijającą mu się w ramię dłoń młodego atlety, zaczym chwycił drugą i trzymając je obie w swojej jednej rzekł: - Ja tylko z rana jestem niedołęgą, a wieczorem odzyskuję dawną sprężystość”.
Często okazywał się „jedynym człowiekiem, który w ciężkich chwilach potrafił wszystko i wszystkich ocalić”. Pomagał mu w tym jego dar przekonywania, przebiegłość, pewność siebie i odwaga – bez strachu wjechał na swym białym koniu „przez (...) szeregi pretoriańskie ku czarnej, wyjącej tłuszczy, bezbronny, mając w ręku cienką laskę z kości słoniowej, którą się zwykle podpierał”. On jednak ani nie przestraszył się rozwścieczonych mieszkańców płonącego Rzymu, ani drągów, wideł i mieczy „chwiejących się nad jego głową”. Wjeżdżał wtedy coraz głębiej, „zimny, obojętny, pogardliwy”.
Rzeczywiście, ulubieniec tłumów sam nimi gardził, uwielbiał zaś nade wszystko rozkosz, podziwiał sztukę i piękno do tego stopnia, że można by go nazwać próżnym. „Lubię książki (...), lubię poezję (...), lubię naczynia, gemmy (...) i wreszcie znalazłem Eunice. Mnie dobrze w domu, wśród arcydzieł”.
Petroniusz uchodził za niezwykle przystojnego, wzbudzał zachwyt kobiet – „Petroniusz bowiem, lubo starszy i mniej atletyczny, piękniejszy był nawet od Winicjusza”.
Twarz miał nieco wychudłą, ale pogodną, oczy zaś „błyszczące dowcipem”. Ciało jego było gładkie i zadbane, Każdego ranka „wstawszy późno zażywał, jak zwykle, kąpieli. Dwaj ogromni balneatorzy złożyli go właśnie na cyprysowej mensie (...) i dłońmi maczanymi w wonnej oliwie poczęli nacierać jego kształtne ciało”.
Charakteryzował się sprawnością fizyczną. „Lecz nagle stała się rzecz zadziwiająca. Ów wysmukły i zniewieściały Petroniusz chwycił wpijającą mu się w ramię dłoń młodego atlety, zaczym chwycił drugą i trzymając je obie w swojej jednej rzekł:
- Ja tylko z rana jestem niedołęgą, a wieczorem odzyskuję dawną sprężystość”.
Często okazywał się „jedynym człowiekiem, który w ciężkich chwilach potrafił wszystko i wszystkich ocalić”. Pomagał mu w tym jego dar przekonywania, przebiegłość, pewność siebie i odwaga – bez strachu wjechał na swym białym koniu „przez (...) szeregi pretoriańskie ku czarnej, wyjącej tłuszczy, bezbronny, mając w ręku cienką laskę z kości słoniowej, którą się zwykle podpierał”. On jednak ani nie przestraszył się rozwścieczonych mieszkańców płonącego Rzymu, ani drągów, wideł i mieczy „chwiejących się nad jego głową”. Wjeżdżał wtedy coraz głębiej, „zimny, obojętny, pogardliwy”.
Rzeczywiście, ulubieniec tłumów sam nimi gardził, uwielbiał zaś nade wszystko rozkosz, podziwiał sztukę i piękno do tego stopnia, że można by go nazwać próżnym. „Lubię książki (...), lubię poezję (...), lubię naczynia, gemmy (...) i wreszcie znalazłem Eunice. Mnie dobrze w domu, wśród arcydzieł”.