Wyobraz sobie , że jesteś Guślarzem , który odprawia obrzęd dziadów.Co się dzieje podczas obrzędu i jakie duchy sie pojawiają i jaka jest im udzielana pomoc? Napisz w formie opowiadania . Daje naj za jak najszybsze i dobre odpowiedzi. Dzięki
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
W kaplicy było ciemno i ponuro. Wokół nie było żadnej lampy, żadnej świecy. W oknach wisiały całuny. Siedziałam w samotności, rozmyślając nad zdarzeniami , które przeminęły. Zatopiona w myślach dopiero po chwili zauważyłam, że wokół mnie zebrała się już grupa ludzi. Usłyszałam głośny szloch i jęki. Wstałam, polecając ludowi zebrać się wokół trumny. Rozpoczęłam obrzęd słowami : "Przybywajcie duszeczki, z jakiejkolwiek świata strony. Jest jedzenie, jest napitek, jest jałmużna, są pacierze ".
Nagle znikąd pojawiła się zjawa starca z chytrym wyrazem twarzy. Widać było jednak, jak bardzo cierpi. Zapytany o przewinienie powiedział : "To ja, ten kłamca stary, co nie chciał prawdy mówić. Kto omija prawdę w czasie życia, ten prawdy Bożej nie pozna. Ach nie ma, nie ma mym mękom końca. Już nic mi nie pomoże, nie dla mnie dziady". Odmówiłam Wieczny Odpoczynek i widmo zniknęło.
Po kolejnym wezwaniu pojawił się duch kobiety w średnim wieku. Odezwała się : "To ja, plotkara, którą znacie. Szpiegowałam, podsłuchiwałam i rozgłaszałam plotki. Wiele osób miało przeze mnie problemy. Bóg dla mnie nie łaskaw. Błąkam się daremnie i nie wiem, z którego jestem świata. Ach, jak mnie pragnienie pali, dajcie wody, choćby kropel parę". Podałam jej wodę i rozkazałam iść sobie. Zanim jeszcze znikła, powiedziałam, że już tylko pięć roków polata, a potem dostanie się do nieba. Zapaliłam święcone ziele. Dałam na koniec mej laski. W górę poszły dymy, a ja znów wzywałam duszeczki.
Zza okna wyjrzał duch długowłosego młodzieńca. Po chwili zbliżył się do mnie. Powiedział: "Czy mnie poznajecie ? Jestem Janek, ledwo trzy roki minęły jak mnie pochowaliście. Okropne cierpię męczarnie, zamknięta do nieba droga. Tułam się po świecie, ciężka ręka boska. A cóż ja takiego zrobiłem ? Ojca i matki nie szanowałem, do kościoła nie chodziłem,każdemu biedakowi grosza żałowałem. Teraz sam głoduję i męczy mnie nuda. Dajcie mi chociaż cztery ziarnka grochu". Podałam zjawie groch, widmo wyciągnęło rękę, lecz nie mogło pochwycić ziaren. To się zbliżało, to niewidzialna siła odpychała je w górę, w górę aż duch rozpłynął się w powietrzu. Na nic mu była pomoc, takiemu człowiekowi już nic nie da rady dopomóc.