Wyobraź sobie ze budzisz sie w świecie przectawionym w wybranej lektorze obowiązkowej i jako nowa postac zmieniasz losy bohaterów napisz opowiadanie w którym zastosujesz narryracje pierwszo osobową pamiętaj aby wykazać sie znajomością lektory twoja praca powinna liczyć co najmniej 200 słów na teraz po proszę
Z góry przepraszam , jeśli coś się nie zgadza. Rozsądną lekturą wydają mi się opowieści z Narnii. Tekst pisany w formie męskiej , możesz go zmienić na damską. Tę lekturę miałam dawno temu , dlatego mogę popełnić jakieś niedociągnięcia. Wzoruję się na streszczeniu.
Obudziłem się w ciemnym zakamarku dużego domu. Wystraszyłem się , przed chwilą czytałem lekturę w moim pokoju , a nagle budzę się w zupełnie innym miejscu.
Przemierzałem korytarze i usłyszałem cztery głosy. Zajrzałem przez dziurkę od klucza i zamarłem. Dzieci , które zobaczyłem przypominały mi te z czytanej przeze mnie książki.
- Ależ Łucjo , to nie ma sensu. Magia nie istnieje - zaznaczył dosadnie Piotr.
- Nawymyślała , bo chce , abyśmy zwrócili na nią uwagę - oznajmił Edmund , drwiącym tonem.
Miałem ochotę tam wejść i powiedzieć im , że Łucja mówi prawdę. Chociaż nie dziwiłem im się , nikt nie potrafi na poważnie przyjąć informacji o drugim świecie , w głębi starej szafy. Chciałem się wycofać i uciec z tego miejsca , aby móc spokojnie wrócić do własnego domu i co najważniejsze , własnych czasów. Nagle deska pod moją stopą wydała z siebie pisk , co zwróciło uwagę wszystkich.
- Kto tam jest ? - zapytał Piotrek , podchodząc do drzwi. I to było najgorsze , bo nie powinien mnie zobaczyć , przecież to zmieni cały bieg historii - Kim jesteś i co robisz w tym domu?
- Mam na imię ( jakie imię chcecie, ja tu daję tylko propozycję ) Karol.
- Niech wejdzie - powiedziała Zuzanna. Wszedłem szybko do pomieszczenia i usiadłem na podłodze koło Łucji.
- Profesor nie może cię zobaczyć , ba , on by nas za to wyrzucił - napuszył się Edmund.
- Chcę wrócić do moich czasów , tak naprawdę nie wiem jak się tu znalazłem.
- Może to czary ?
- Nie ośmieszaj się - syknął do niej brat - Nie słuchaj co mówi.
- Słyszałem o czym rozmawialiście - przyznałem - Wiem , że Łucja mówi prawdę - dodałem i zobaczyłem ulgę na twarzy blondynki.
Kolejne dni minęły spokojnie , choć Edmund dokuczał Łucji. Nagle przypomniała mi się sytuacja z rozdziału trzeciego. Nigdzie nie widziałem chłopaka , a przecież pora obiadu. Wyszedłem z pokoju , przepraszając profesora za swoje zachowanie. Szybko pobiegłem w stronę pokoju.
- Stój! - wykrzyknąłem , jednak było już za późno. Nie miałem innego wyjścia , szybko wbiegłem w głąb szafy , po drodze chwytając za pierwszy lepszy płaszcz. Skrzywiłem się na jego kolor , nie miałem nic do fioletu , jednak bardzo odznaczał się na tle śniegu. Biegłem dalej , na moje szczęście , albo i nieszczęście Edmund rozmawiał z Królową Narnii. Szybko podbiegłem do najbliższego drzewa , schowałem się z nim i prędko uformowałem śnieżkę w swoich dłoniach, które nieprzyjemnie bolały od zimna. Rzuciłem kulką w kobietę i wykrzyknąłem :
- Uciekaj , nie daj się nabrać jej złudnym obietnicą!
Chłopak posłuchał się mnie i zaczął uciekać. Ja również zerwałem się do biegu , spotkaliśmy się już w pokoju , gdzie byliśmy bezpieczni od czarownicy. Po tym wszystkim mieliśmy zwołać zebranie , aby pokonać królową.
Obudziłem się jednak w moim pokoju. Otworzyłem szybko książkę i zauważyłem w niej moje imię. Spojrzałem na zakończenie , nie było mnie ta , jednak udało im się uratować Narnię.
Z góry przepraszam , jeśli coś się nie zgadza. Rozsądną lekturą wydają mi się opowieści z Narnii. Tekst pisany w formie męskiej , możesz go zmienić na damską. Tę lekturę miałam dawno temu , dlatego mogę popełnić jakieś niedociągnięcia. Wzoruję się na streszczeniu.
Obudziłem się w ciemnym zakamarku dużego domu. Wystraszyłem się , przed chwilą czytałem lekturę w moim pokoju , a nagle budzę się w zupełnie innym miejscu.
Przemierzałem korytarze i usłyszałem cztery głosy. Zajrzałem przez dziurkę od klucza i zamarłem. Dzieci , które zobaczyłem przypominały mi te z czytanej przeze mnie książki.
- Ależ Łucjo , to nie ma sensu. Magia nie istnieje - zaznaczył dosadnie Piotr.
- Nawymyślała , bo chce , abyśmy zwrócili na nią uwagę - oznajmił Edmund , drwiącym tonem.
Miałem ochotę tam wejść i powiedzieć im , że Łucja mówi prawdę. Chociaż nie dziwiłem im się , nikt nie potrafi na poważnie przyjąć informacji o drugim świecie , w głębi starej szafy. Chciałem się wycofać i uciec z tego miejsca , aby móc spokojnie wrócić do własnego domu i co najważniejsze , własnych czasów. Nagle deska pod moją stopą wydała z siebie pisk , co zwróciło uwagę wszystkich.
- Kto tam jest ? - zapytał Piotrek , podchodząc do drzwi. I to było najgorsze , bo nie powinien mnie zobaczyć , przecież to zmieni cały bieg historii - Kim jesteś i co robisz w tym domu?
- Mam na imię ( jakie imię chcecie, ja tu daję tylko propozycję ) Karol.
- Niech wejdzie - powiedziała Zuzanna. Wszedłem szybko do pomieszczenia i usiadłem na podłodze koło Łucji.
- Profesor nie może cię zobaczyć , ba , on by nas za to wyrzucił - napuszył się Edmund.
- Chcę wrócić do moich czasów , tak naprawdę nie wiem jak się tu znalazłem.
- Może to czary ?
- Nie ośmieszaj się - syknął do niej brat - Nie słuchaj co mówi.
- Słyszałem o czym rozmawialiście - przyznałem - Wiem , że Łucja mówi prawdę - dodałem i zobaczyłem ulgę na twarzy blondynki.
Kolejne dni minęły spokojnie , choć Edmund dokuczał Łucji. Nagle przypomniała mi się sytuacja z rozdziału trzeciego. Nigdzie nie widziałem chłopaka , a przecież pora obiadu. Wyszedłem z pokoju , przepraszając profesora za swoje zachowanie. Szybko pobiegłem w stronę pokoju.
- Stój! - wykrzyknąłem , jednak było już za późno. Nie miałem innego wyjścia , szybko wbiegłem w głąb szafy , po drodze chwytając za pierwszy lepszy płaszcz. Skrzywiłem się na jego kolor , nie miałem nic do fioletu , jednak bardzo odznaczał się na tle śniegu. Biegłem dalej , na moje szczęście , albo i nieszczęście Edmund rozmawiał z Królową Narnii. Szybko podbiegłem do najbliższego drzewa , schowałem się z nim i prędko uformowałem śnieżkę w swoich dłoniach, które nieprzyjemnie bolały od zimna. Rzuciłem kulką w kobietę i wykrzyknąłem :
- Uciekaj , nie daj się nabrać jej złudnym obietnicą!
Chłopak posłuchał się mnie i zaczął uciekać. Ja również zerwałem się do biegu , spotkaliśmy się już w pokoju , gdzie byliśmy bezpieczni od czarownicy. Po tym wszystkim mieliśmy zwołać zebranie , aby pokonać królową.
Obudziłem się jednak w moim pokoju. Otworzyłem szybko książkę i zauważyłem w niej moje imię. Spojrzałem na zakończenie , nie było mnie ta , jednak udało im się uratować Narnię.