Wyobraź sobie, że twoja koleżanka zadała się z grupą, która handluje narkotykami. Opisz jak się zachowywałaś i jak pomogłaś (minimum 300 słów) DAJE 100 PUNKTÓW
Szłam właśnie ulicą, gdy w jednej z ciemniejszych ulic zauważyłam kogoś znajomego. Przystanełam i zaczełam sie przyglądać zakapturzonej dziewczynie, mogłabym się założyć że to Anka z klasy równoległej. Kiedyś sie przyjaźniłyśmy ale teraz już nie bo nasze drogi się rozeszły. -Anka?- powiedziałam niepewnym głosem. Dziewczyna najpierw popatrzyła na mnie póżniej dokładniej zakryła sie kapturem i powiedziała zmienionym głosem:
-Jaka znowu Anka? Zmiataj stąd dzieciaku!-
- Przecież widzę, że to ty- odpowiedziałam.
- Kto to jest?- powiedział chłopak stojący obok, który jak dotąd tylko przysłuchwał sie.
- To chyba jakaś dziewczyna z mojej szkoły- powiedziała i pokreciła głową- Spadaj stąd!- dodała podniesionym głosem, ale jednak pełnym lęku.
- Czekaj czekaj Anka- powiedział ironicznym tonem jeden z obecnych.
- Na co?- dziewczyna uniosła do góry brew i zmierzyła mnie wzrokiem.- Jest tutaj zagrożeniem czyż nie?- dopowiedziała po chwili -A może pomyśl czasem- chłopak popukał sie palcem w czoło.- Mózg jest po to żeby go używać- mlasnął. Wyciągnał z kieszeni niepoznorny czarny piórnik i wycągnał z niego woreczek z białą zawartością.
-Chcesz kupić?- chłopak uśmiechnął sie i zachęcał mnie do podejścia bliżej, ale zrobiłam tylko pół kroku. -Co to?- zadałam głupie pytanie, bo w rzeczywistości wyśmienicie wiedziałam co to. Po uliczce przetoczył sie śmiech w tym wyjątkowo sztuczny śmiech Anki. Chłopak zdjął z siebie kaptur i odsłonił tym samym wygoloną na prawie łyso głowę. Wyglądał jak typowy "gangster" spod bloku. Oczy miał czerwone jak królik. -Dragi- odpowiedział specyficznym tonem. No czyli narkotyki. Skrzywiłam się i spojrzałam błagalnym wzrokiem na Anke. -Anka prosze cie serio?- powiedziałam irytująco wysokim głosem. -Tak serio.- odpowiedziała i zdjeła z siebie kaptur. Jej oczy nie były czerwone tak jak u reszty były piękne, niebieskie jak fale na morzu a białko niezmącone choćby przez jedną żyłkę.
Odeszłam kilka metrów dalej i zadzwoniłam na policje, powiedziałam co sie dzieje dyspozytorce i weszłam o grona narkomanów i wycągnełam Anke na bok. Za chwile zjawiła sie policja i zgarneła cała grupę.
-To sie dzieje kiedy wkraczasz na złą ścieżkę- pokazałam Ance palcem odjeżdżający na sygnale radiowóz.
Uliczka
Szłam właśnie ulicą, gdy w jednej z ciemniejszych ulic zauważyłam kogoś znajomego. Przystanełam i zaczełam sie przyglądać zakapturzonej dziewczynie, mogłabym się założyć że to Anka z klasy równoległej. Kiedyś sie przyjaźniłyśmy ale teraz już nie bo nasze drogi się rozeszły.
-Anka?- powiedziałam niepewnym głosem.
Dziewczyna najpierw popatrzyła na mnie póżniej dokładniej zakryła sie kapturem i powiedziała zmienionym głosem:
-Jaka znowu Anka? Zmiataj stąd dzieciaku!-
- Przecież widzę, że to ty- odpowiedziałam.
- Kto to jest?- powiedział chłopak stojący obok, który jak dotąd tylko przysłuchwał sie.
- To chyba jakaś dziewczyna z mojej szkoły- powiedziała i pokreciła głową- Spadaj stąd!- dodała podniesionym głosem, ale jednak pełnym lęku.
- Czekaj czekaj Anka- powiedział ironicznym tonem jeden z obecnych.
- Na co?- dziewczyna uniosła do góry brew i zmierzyła mnie wzrokiem.- Jest tutaj zagrożeniem czyż nie?- dopowiedziała po chwili
-A może pomyśl czasem- chłopak popukał sie palcem w czoło.- Mózg jest po to żeby go używać- mlasnął. Wyciągnał z kieszeni niepoznorny czarny piórnik i wycągnał z niego woreczek z białą zawartością.
-Chcesz kupić?- chłopak uśmiechnął sie i zachęcał mnie do podejścia bliżej, ale zrobiłam tylko pół kroku.
-Co to?- zadałam głupie pytanie, bo w rzeczywistości wyśmienicie wiedziałam co to. Po uliczce przetoczył sie śmiech w tym wyjątkowo sztuczny śmiech Anki. Chłopak zdjął z siebie kaptur i odsłonił tym samym wygoloną na prawie łyso głowę. Wyglądał jak typowy "gangster" spod bloku. Oczy miał czerwone jak królik.
-Dragi- odpowiedział specyficznym tonem. No czyli narkotyki. Skrzywiłam się i spojrzałam błagalnym wzrokiem na Anke.
-Anka prosze cie serio?- powiedziałam irytująco wysokim głosem.
-Tak serio.- odpowiedziała i zdjeła z siebie kaptur. Jej oczy nie były czerwone tak jak u reszty były piękne, niebieskie jak fale na morzu a białko niezmącone choćby przez jedną żyłkę.
Odeszłam kilka metrów dalej i zadzwoniłam na policje, powiedziałam co sie dzieje dyspozytorce i weszłam o grona narkomanów i wycągnełam Anke na bok. Za chwile zjawiła sie policja i zgarneła cała grupę.
-To sie dzieje kiedy wkraczasz na złą ścieżkę- pokazałam Ance palcem odjeżdżający na sygnale radiowóz.