wyobraź sobie że odbyłeś podróż na nieznaną planetę. Opisz wrażenia z tej wyprawy
- Musi to być opowiadanie
-narracja w 1 osobie
-użyć dialogu
-opisać tę planetę i jej mieszkańców
-w zakończeniu muszą być wrażena z tej wyprawy
szyppko plis
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Wylądowałem. Pięć lat podróży kosmicznej, nielicząc 23 lat w stanie uśpienia. Planeta wygląda jak pustynia. Nieprzyjemnie wyglądający krajobraz zniechęca mnie do wyjścia poza swój krążownik, ale niestety muszę. Robota to robota, nieważne jaka, ważne by dobrze płatna.
-"Żadna praca nie chańbi"- zawsze tak mówił mój dziadek...
-"Ale każda męczy"- zawsze mu tak odpowiadałem, a on zawsze się śmiał, kochałem te czasy, niestety one już nigdy nie wrócą...
Dwadzieścia długich minut zakładania kombinezonu, kto w ogóle je wymyślił? Nieporęczne i niewygodne, niech szlak jasny trafi konstruktora tego uniformu. Chyba sam go nie założył, ani razu i nie wie jak uciska on w kroku. Trudno, będzie trzeba to wytrzymać. Jeszcze tylko butla z powietrzem, pojemnik na próbki, mój kosmiczny aparat firmy "NASA" i wyruszamy na kolejny nudny kosmiczny spacer.
-Aaach!- Wykrzywiłem się, chociaż wiedziałem, że promienie słoneczne w tym układzie są mnie rażące niż w naszej galaktyce, ale to i tak było za wiele dla moich uśpionych na 23 lata oczu. Zasłoniłem się ręką i powoli przyzwyczajałem się do nowogalaktycznego światła. Z danych wynikało, że istnieją tu warunki do życia, wynikało, bo jakoś ciężko o życie, gdy nie ma atmosfery i innych ważnych warunków do życia. Podłoże po którym stąpałem było czarne jak smoła, za to coś co sprawiało wrażenie jakby roślin było śnieżno białe. Dziwne, ale właśnie po to tutaj jestem, by sprawdzić te wszystkie dziwne rzeczy. No to pojemniczek z torby i do analizy.
Było mi strasznie gorąco, chociaż skafander jest zaprojektowany tak by chłodzić i utrzymywać w środku tą samą temperaturę. Pewnie coś się zepsuło, albo zablokował się ten zawór od rozprowadzania wody po części chłodzącej. Kolejna wada wspaniałego stroju kosmicznego zaprojektowanego przez wspaniałego projektanta. Co jakiś czas sprawdzam parametry życiowe na panelu przyczyczepionego do swojej ręki niby zegarek. To muszę kontrolować odległość od krążownika, to sprawdzać funkcję oddechowe itd. Musiałem się tego uczyć 10lat na akademii szkoleniowej dla astronautów, chociaż zawsze chciałem być policjantem. Siedzieć 8 godzin w radiowozie i wcinać pączki, ale presja jaką wywołał na mnie mój ojciec zrobiła swoje. Nagle poczułem dziwną chęć odrócenia się za siebie. I to był błąd. Stał za mną jakiś stwór wyższy ode mnie o jakiś 2 metry, chociaż sam do niskich nie należę. stwór miał różową karnację, która nie ładnie wyglądała w połączeniu z ubraniem wyglądającym jak trykot. Różowo-zielony stwór wyciągnął coś przedemnie, pewnie była to jego łapa i powiedział:
-D'yaebl
-Cześć- odpowiedziałem. Może było to głupie, ale nic innego nie wpadło mi do głowy.
-Jestem człowiekiem, sektor 4b, dystrykt 98, galaktyka 4...
- Spar'le!- krzyknął i nagle dookoła mnie pojawiło się tuzin takich jak on tyle, że uzbrojonych. Pierwszy raz widziałem taką broń, która już na pierwszy rzut oka wzbudzała strach i respekt.
-Spokojnie- krzyczałem podnosząc ręcę w górę- Jestem Ziemianinem, galaktyka 4, planeta Ziemia!
- Spar'le?- pytał jeden z uzbrojonych wodząc wzrokiem raz to na mnie raz na jego przywódce
-Neén... Mordon gllose.
Nie wiem co to znaczyło, ale wiem, że to nie było coś dobrego, bo na mordach tych stworzeń pojawił się niepokój.
Siedzę w zamknięciu cztery ziemskie doby. Nie wiem jakim cudem, ale żyję. Żyję i oddycham powietrzem tej planety. Siedząc tu przeanalizowałem całe swoje życie. Żałuję różnych decyzji m. in. tej, że zostałem astronautą, że przyleciałem na tą cholerną planetę. Czuję wielki żal do siebie. Czuję żal, niepokój, bezradność i starch... przedewszystkim strach. Jedno jest pewne, na tej planecie istnieje życie, ale co z tego jeśli moje niedługo się zakończy.
-