Pamiętam ten dzień jak dzisiaj. Było to dziesięć lat temu. Miałam 13 lat, młoda, głupia małolata,która nie umiała skupić się na jednej rzeczy. Rozkojarzona, trochę irytująca. Zawsze w koło siebie otaczałam się ludźmi, którzy są przeciwieństwem mnie. Czyli są skupieni i małomówni. Czasami nawet sprowadzało się do ludzi nieśmiałych, takich którzy tylko siedzieli na przerwach i do nikogo się nie odzywali. Mogłam im mówić godzinami o sobie a oni z grzeczności siedzieli i słuchali. Nie chcieli być niemili, a może po prostu wyłączali myślenie. Tego nie wiem w każdym razie tamtego dnia umówił się ze mną mój ukochany. Przemek z IIIc. Starszy, poważny, wysportowany, miły, szarmancki, wysoki szatyn. Lubił szalone dziewczyny, ale bez przesady. Wiedziałam, że nie mam u niego szans. Po pierwsze, że byłam od niego o 3 lata młodsza a po drugie to nie spełniałam kryteriów jego ideału. Siedziałam na długiej przerwie obok nieśmiałej Anity, która tylko o mnie słuchała. Znała mnie jak nikt inny. Pewnie myślała sobie, że jestem egoistką, skupioną na siebie. Nie myliła się, ale ja nie byłam skupiona tylko na sobie. Byłam skupiona na sobie i na Przemku. A więc siedziałam na ławce. Obok mnie i Anity siadła Eliza z Olkiem. Ta para mnie denerwowała, całe przerwy gruchali razem jak gołąbeczki. Może nie tyle co denerwowała, ale jednak byłam trochę zła, bo to ja powinnam tak się ściskać z Przemkiem. No, ale tak sobie siedziałyśmy na jednym końcu ławki a oni na drugim. Między nami było jedno wolne miejsce. Wtedy z góry po schodach schodził Przemek. Specjalnie dla niego odsunęłam się jeszcze trochę i kontynuowałam rozmowę z Anitą. Przemek szedł w moją stronę i gdy był przy ławce siadł na to wolne miejsce. Obok mnie. Byłam taka podekscytowana. Modliłam się żeby do mnie zagadał. Modlitwy się opłaciły. W końcu do mnie zagadał, spytał czy nie wyszła bym z nim na miasto po szkole. Oczywiście się zgodziłam. Na spotkaniu powiedział mi, że od dawna mu się podobam, ja i mój wybuchowy charakter. Zostaliśmy parą. I jesteśmy nią do dzisiaj. Tylko teraz Przemek jest moim mężem. Pobraliśmy się dokładnie 2 lata temu. Gdyby on do mnie nie zagadał, ja nie wykonałabym pierwszego kroku i pewnie oboje teraz żylibyśmy z kimś innym.
13 września 2024
Pamiętam ten dzień jak dzisiaj. Było to dziesięć lat temu. Miałam 13 lat, młoda, głupia małolata,która nie umiała skupić się na jednej rzeczy. Rozkojarzona, trochę irytująca. Zawsze w koło siebie otaczałam się ludźmi, którzy są przeciwieństwem mnie. Czyli są skupieni i małomówni. Czasami nawet sprowadzało się do ludzi nieśmiałych, takich którzy tylko siedzieli na przerwach i do nikogo się nie odzywali. Mogłam im mówić godzinami o sobie a oni z grzeczności siedzieli i słuchali. Nie chcieli być niemili, a może po prostu wyłączali myślenie. Tego nie wiem w każdym razie tamtego dnia umówił się ze mną mój ukochany. Przemek z IIIc. Starszy, poważny, wysportowany, miły, szarmancki, wysoki szatyn. Lubił szalone dziewczyny, ale bez przesady. Wiedziałam, że nie mam u niego szans. Po pierwsze, że byłam od niego o 3 lata młodsza a po drugie to nie spełniałam kryteriów jego ideału. Siedziałam na długiej przerwie obok nieśmiałej Anity, która tylko o mnie słuchała. Znała mnie jak nikt inny. Pewnie myślała sobie, że jestem egoistką, skupioną na siebie. Nie myliła się, ale ja nie byłam skupiona tylko na sobie. Byłam skupiona na sobie i na Przemku. A więc siedziałam na ławce. Obok mnie i Anity siadła Eliza z Olkiem. Ta para mnie denerwowała, całe przerwy gruchali razem jak gołąbeczki. Może nie tyle co denerwowała, ale jednak byłam trochę zła, bo to ja powinnam tak się ściskać z Przemkiem. No, ale tak sobie siedziałyśmy na jednym końcu ławki a oni na drugim. Między nami było jedno wolne miejsce. Wtedy z góry po schodach schodził Przemek. Specjalnie dla niego odsunęłam się jeszcze trochę i kontynuowałam rozmowę z Anitą. Przemek szedł w moją stronę i gdy był przy ławce siadł na to wolne miejsce. Obok mnie. Byłam taka podekscytowana. Modliłam się żeby do mnie zagadał. Modlitwy się opłaciły. W końcu do mnie zagadał, spytał czy nie wyszła bym z nim na miasto po szkole. Oczywiście się zgodziłam. Na spotkaniu powiedział mi, że od dawna mu się podobam, ja i mój wybuchowy charakter. Zostaliśmy parą. I jesteśmy nią do dzisiaj. Tylko teraz Przemek jest moim mężem. Pobraliśmy się dokładnie 2 lata temu. Gdyby on do mnie nie zagadał, ja nie wykonałabym pierwszego kroku i pewnie oboje teraz żylibyśmy z kimś innym.