Wyobraź sobie, że jesteś udomowioną wiewiórką lub złapanym przez człowieka małym lisem. Przedstaw swoje odczucia w formie opowiadania.
Zeby to było gdzieś na 2 strony z zeszytu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Postarajcie się to okazja na pkt. :D
Za najlepszą pracę dam najjj ;*
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
jestem sobie lisem.
Pewnego dnia kiedy chodziłam sobie z mamą po lesie, mama zauważyła coś w oddali. Byli to ludzie. Mama kazała mi się schować w zaroślach i nie wychodzić z tamtąd ani na krok.
Byłam bardzo przestraszona i zagubiona.Kiedy ja się schowałam, mama pobiegła do nich broniąc nas i prubowała ich przestraszyć. Niestety, kusownicy zastrzelili moją mamę i zostałam tam sama. Byłam bardzo na nich wściekła, moja złość nie miała granic. Chciałam się na nich za wszelką cenę zemścić. Wyszłam z kryjówki gdy oni poszli już do innej części lasu. Posiedziałam chwilkę przy mamie miejąc nadzieję, że zaraz się obudzi i będziemy mogły wrócić do domu. Czekałam tak przez parę minut kiedy usłyszałam jakiś szmer. Byłam zaniepokojona. Bałam się i nie chciałam się nawet odwracać, bo czułam po zapachu, że to są kusownicy. Chciałam ich zagryść na śmierć, lecz miałam zbyt małe ząbki a poza tym oni mieli jakieś strzelby, którymi strzelali do swoich ofiar.Czułam,że to już mój koniec, kiedy chwilkę później przybiegło do nich jakieś maleństwo. Tak temu maleństwu się spodobałam, że chciał abym była jego zwierzątkiem. Kusownicy sprzeciwiali się, bo szukali mięsa na obiad, lecz ten maluch prosząco na nich spojrzał i po chwilu namysłu jeden z kłusowników a właściwie ich przewodnik zadecydował, że mogę być jego zwierzątkiem. Ten maluch tak się cieszył, że będzie miał nowego przyjaciela, że aż mnie podniósł na ręce i bawił się ze mną aż do zmęczenia. Ja niechciałam na początku się z nim bawić, lecz gdy zobaczyła, że on jest taki smutny postanowiłam podejść do niego i go pocieszyć. Mały zawsze mi od tamtej pory powtarzał, że ja i tak ludzkiego głosu nierozumiem, lecz się mylił, bo zwierzęta rozumieją cierpienia ludzkie i kiedy tak jednej nocy siedziałam z nim na tarasie, ten opowiedział mi o swojej mamie, która zmarła od razu po jego porodzie. Mówił też, że ma bardzo wielkie poczucie winy, lecz jego tato zawsze go pocieszał, że to nie jest jego wina i że to był zwykły wypadek. Żyłam tak z tym chłopcem kilka lat, lecz ten zrozumiał, że mi lepiej w leśnym domu było i mnie wypuścił na wolność. Poczułam ulgę i swobodę, lecz nadal tkwiła we mnie taka pustka, którą nie dało się wypełnić wolnością, lecz w pamięci zawsze będę miała moją mamę i chłopca o imieniu maluch.