Wyobraź sobie, że jesteś średniowiecznym trubadurem , napisz historię prawdziwej miłości
( trubadurem czyli grajkiem )
POTRZEBNEE ! i to szybko ! Prosze ! Daje NAJ !!
olaczilla
Juz jako mlode dziecie miałem doczynienia z muzyka, do ktorej zamilowanie wszczepiła mi matka. Pamiętam jak wychodziła na ganek i grała na bałałajce , a ja siedziałem wtulony w jej nogi i marzylem zeby i mnie spotkal taki los sielanki. Marzylem zeby dzielic się muzyka z ludzmi. W miarę jak rosłem moje marzenia stwaaly się coraz bardziej realne. Matka ma zas wciąż powtarzala : ,, idź przez zycie z podniesiona głową i wyrazaj siebie pieśnią, a nie mową''. Postanowilem zrobic to co matka mi podpowiedziala. Zostalem trubadurem. Bo i zarazem robilem to co kochalem nad zycie i zarobek z tego mialem. Na poczatku zaczynalem skromnie. Jezdzilem po wsiach i pokrzepialem serca ludzi. Tam dostrzegl mój talent-nie chwalac się- jeden z ludzi i zabral mnie na dwór krolewski przed oblicze majestatu. Serce drżalo mi poniewaz mialem wystąpic przed samą królową . Nie moglem skupic mysli, ręce mi drzaly. Jednak nagle do pieknej zotej sali gdzie mialem dac koncert weszla złotowlosa niewiasta. Oczy mial blękitne jak morze. A jej pergaminowa skóra świcila sie w śloncu wpadajacym przez uchyloną okiennice. Zakochalem się od pierwszego wejrzenia. Odrazu lęk mi przeszedl i czulem ze gram tylko dla niej. Chociaż dookola zgromadzil się liczny tlum, w tym sluzba, i par królewska. Istna groteska. Delikatnie uderzalem w struny swego instrumentu i ujrzalem usmiech na twarzy niewiasty. Zaczalem więc jeszce bardziej przykladac się do gry i sam czulem że odplywam. Po jakimś czasie dziewica wstala z miejsca i zaczela tanczyc, przysuwajac się przy tym do mnie. Rozkazala mi przestac grac i zabrala mnie do krolewskiego ogrodu. Tam wyzanlismy sobie milosc bezgraniczna. Na znak mojej milosci ulozylem na jej czesc piesn jak balsam kojaca serca . Nie ma to jak dwa golębie ktore milość utwierdza.