Wyobraź sobie, że jesteś pasażerem Titanica płynącego w swój pierwszy rejs. Napisz opis swoich uczuć podczas tego rejsu.
Osoba może być która zgineła czyli przeżycia tylko do wypadku, a może byc osoba która przeżyla wiec caly etap uczuć, postac do wyboru.
Uczucia mają być opisane w trakvcie rejsu a także w trakcie wypadku.
Proszę aby ta odpowiedź była w formie krótkiego wypracowania 10 zdań, chyba sie opłaca bo daje 50 punktów.
Proszę o odpowiedź jeszcze dziś:** zawsze daje najlepszą
zuska103
Nie jestem aż taka dobra z pisania ale moge pomóc:
Gdy statek płynął czułam świeży powiew oceanicznego wiatru.Wszystko było takie prawdziwe i w zasięgu mojej ręki. Ludzie płynący razem zemną pochodzili z zamożnych rodzin. Dostojnie ubrani, wychowani. Gdy na nich patrzyłam czułam się obco a jednak jakbym znała ich od lat. Statek płynął po oceanie. Widoki były śliczne- patki, ryby, delfiny. To coś cudownego. Czułam ze bije moje serce....
Możesz tak zacząć dziś nie mam weny :P
0 votes Thanks 0
siek
Udało się zdobyłem bilety na rejs swojego życia, mimo iż jestem z niższej warstwy społecznej ale to jest moje pięć minut, to jest mój rejs. Nie czuje się gorszy od innych wręcz przeciwnie, wchodząc na pokład Titanica czułem się równy. Nie czuje jakieś tęsknoty czy żalu. Jestem samotny a bilety wygrałem w głupiego pokera. Jestem szczęściarzem nie mam co się okłamywać. Lecz wchodząc na pokład nie wiedziałem na co się piszę. Nie wiedziałem że spotka mnie taka tragedia. Czułem euforie, podniecenie i nie opisaną radość. Nie myślałem w tedy o tym co by było gdyby zatoną. Gdzie taki "potwór" ze stali by zatoną. Nawet liczbą szalup tak bardzo się nie przejąłem, w głowie grała mi muzyka a za nos wodziła mnie chęć gry w kasynie. By kantować tych nadzianych dziadków. Lecz wszystko się zmieniło nocą. Leżałem w kajucie z przypadkową znajomą i nagle usłyszałam krzyk jak i ogromy huk. Jakbyśmy w coś uderzyli, wystarczyła chwila i moja kajuta zalewała się zimną morską wodą. Wszyscy zaczęli uciekać do kajut i na dziób statku. Oczywiście pierwsza szlachta a my jak jakieś wyrzutki zostaliśmy zamknięci już w sięgającej kolan zimnej wodzi. Poczułem jak napawam się złością jak żałowałem, ze wygrałem ten bilet. To była przepustka do śmierci. Gdy siłą mężczyźni rozdarli kraty uciekaliśmy ile sił na dziób statku, widząc jak piękne zastawy,żyrandole się tłuką. Ludzie zdesperowani skakali do wody. Przystanąłem i poczułem strach chciałem skoczyć, tak było by prościej, lecz poczułem jak ktoś ciągnie mnie ku górze. Stojąc na dziobie czekałem na śmierć lub na zbawienie. Widząc jak kapitanowie strzelają sobie w "łeb". Statek gwałtownie się zanurzał. Trzeba było skoczyć. W momencie skoku nie wiedziałem co czuje. Czy żyję czy umarłem. Woda była zimna, czułem ten strach, strach prze śmiercią że nie przeżyje i już nigdy nie ujrzę rodziny. Dryfowałem pół nocy na tratwie aż wreszcie ktoś mnie wyciągną. Ten rejs i wygrany bilet zapamiętałem jako przepustkę do piekła.
Mogą być jakieś błędy z racji że jestem dyslektyczką. z góry przepraszam za nie :).
Gdy statek płynął czułam świeży powiew oceanicznego wiatru.Wszystko było takie prawdziwe i w zasięgu mojej ręki.
Ludzie płynący razem zemną pochodzili z zamożnych rodzin. Dostojnie ubrani, wychowani. Gdy na nich patrzyłam czułam się obco a jednak jakbym znała ich od lat. Statek płynął po oceanie. Widoki były śliczne- patki, ryby, delfiny. To coś cudownego. Czułam ze bije moje serce....
Możesz tak zacząć dziś nie mam weny :P
Nie czuje jakieś tęsknoty czy żalu. Jestem samotny a bilety wygrałem w głupiego pokera. Jestem szczęściarzem nie mam co się okłamywać. Lecz wchodząc na pokład nie wiedziałem na co się piszę. Nie wiedziałem że spotka mnie taka tragedia. Czułem euforie, podniecenie i nie opisaną radość. Nie myślałem w tedy o tym co by było gdyby zatoną. Gdzie taki "potwór" ze stali by zatoną. Nawet liczbą szalup tak bardzo się nie przejąłem, w głowie grała mi muzyka a za nos wodziła mnie chęć gry w kasynie. By kantować tych nadzianych dziadków. Lecz wszystko się zmieniło nocą. Leżałem w kajucie z przypadkową znajomą i nagle usłyszałam krzyk jak i ogromy huk. Jakbyśmy w coś uderzyli, wystarczyła chwila i moja kajuta zalewała się zimną morską wodą. Wszyscy zaczęli uciekać do kajut i na dziób statku. Oczywiście pierwsza szlachta a my jak jakieś wyrzutki zostaliśmy zamknięci już w sięgającej kolan zimnej wodzi. Poczułem jak napawam się złością jak żałowałem, ze wygrałem ten bilet. To była przepustka do śmierci. Gdy siłą mężczyźni rozdarli kraty uciekaliśmy ile sił na dziób statku, widząc jak piękne zastawy,żyrandole się tłuką. Ludzie zdesperowani skakali do wody. Przystanąłem i poczułem strach chciałem skoczyć, tak było by prościej, lecz poczułem jak ktoś ciągnie mnie ku górze. Stojąc na dziobie czekałem na śmierć lub na zbawienie. Widząc jak kapitanowie strzelają sobie w "łeb". Statek gwałtownie się zanurzał. Trzeba było skoczyć. W momencie skoku nie wiedziałem co czuje. Czy żyję czy umarłem. Woda była zimna, czułem ten strach, strach prze śmiercią że nie przeżyje i już nigdy nie ujrzę rodziny. Dryfowałem pół nocy na tratwie aż wreszcie ktoś mnie wyciągną. Ten rejs i wygrany bilet zapamiętałem jako przepustkę do piekła.
Mogą być jakieś błędy z racji że jestem dyslektyczką. z góry przepraszam za nie :).