Wyobraź sobie, że jesteś Panią z "Kamizelki". Zredaguj 3 kartki z pamiętnika, w którym opiszesz jej życie. Na ok. całą kartke A-4.
D A J E N A J ! ! !
Czekam na szybką odp... :)
Joas92
Piątek Dzisiejszy dzień jest dosyć ponury. Mąż mój drażliwy nieco. Lekarz rzekł, że to tylko katar, że to nic poważnego. Jednak biedaczek leży cały czas. Do pracy już nie chodzi. Ja wstałam dziś z rana poszłam nauczać, później wróciłam, obiad przygotowałam. Wieczorem zajęłam się szyciem. Brak mi tych wieczorów z mężem moim kiedy to siedzieliśmy razem, on czytał ja szyłam. Teraz biedaczek cierpi. Szkoda mi go bo i pracą się przejmuje i brakiem pieniędzy, jednak ja mu tłumaczę, że poradzimy sobie, że niedługo wyzdrowieje. Sobota Jestem bardzo szczęśliwa, mąż wstał. Wziął w ręce kamizelkę i zrozumiał jak bardzo zmizerniał. Martwi się strasznie. On chudnie i chudnie w moich oczach. Odkąd jestem z nim to nigdy taki szczupły nie był. A ten ciuch nigdy tak na nim nie leżał. Najgorsze jest to, że i siły mu opadły i wiary w lepsze jutro brak. Jego pracodawcy zrezygnowali ze współpracy z nim. Teraz robi mi wyrzuty, mówi ze nie chce leżeć już. Każdego dnia go ubieram, bo on już sam nie daje rady. Siada biedaczek na fotelu i siedzi tak bezradnie. Wieczorem nawet próbował czytać ale skończyło się to tym, iż zasnął na w pół siedząco. Niedziela Myślami wracam do czasów, kiedy to wstawaliśmy razem i szliśmy na długie spacery po mieście. W każdy niedzielny poranek przechodziliśmy przez starą bramę naszej kamienicy trzymając się pod rękę. Dziś małżonek mój znów pochmurny jest. Coraz ciężej jest mu wstawać. Jedynie ta kamizelka wiernie leży obok łóżka na fotelu. Teraz codziennie ją mierzy. Wpadałam na pomysł, dzięki któremu mąż uspokoi się trochę, on zaciska pasek mierząc kamizelkę, ja natomiast będę go skracać. Mąż mój będzie myślał ze tyje. Dziś wieczorem gdy mierzył ją siedząc na łóżku widziałam uśmiech na jego twarzy. Jednak później dostał krwotoku znów. Po lekarza pobiegłam. Ale on mówił to nic takiego.
Dzisiejszy dzień jest dosyć ponury. Mąż mój drażliwy nieco. Lekarz rzekł, że to tylko katar, że to nic poważnego. Jednak biedaczek leży cały czas. Do pracy już nie chodzi. Ja wstałam dziś z rana poszłam nauczać, później wróciłam, obiad przygotowałam. Wieczorem zajęłam się szyciem. Brak mi tych wieczorów z mężem moim kiedy to siedzieliśmy razem, on czytał ja szyłam. Teraz biedaczek cierpi. Szkoda mi go bo i pracą się przejmuje i brakiem pieniędzy, jednak ja mu tłumaczę, że poradzimy sobie, że niedługo wyzdrowieje.
Sobota
Jestem bardzo szczęśliwa, mąż wstał. Wziął w ręce kamizelkę i zrozumiał jak bardzo zmizerniał. Martwi się strasznie. On chudnie i chudnie w moich oczach. Odkąd jestem z nim to nigdy taki szczupły nie był. A ten ciuch nigdy tak na nim nie leżał. Najgorsze jest to, że i siły mu opadły i wiary w lepsze jutro brak. Jego pracodawcy zrezygnowali ze współpracy z nim. Teraz robi mi wyrzuty, mówi ze nie chce leżeć już. Każdego dnia go ubieram, bo on już sam nie daje rady. Siada biedaczek na fotelu i siedzi tak bezradnie. Wieczorem nawet próbował czytać ale skończyło się to tym, iż zasnął na w pół siedząco.
Niedziela
Myślami wracam do czasów, kiedy to wstawaliśmy razem i szliśmy na długie spacery po mieście. W każdy niedzielny poranek przechodziliśmy przez starą bramę naszej kamienicy trzymając się pod rękę. Dziś małżonek mój znów pochmurny jest. Coraz ciężej jest mu wstawać. Jedynie ta kamizelka wiernie leży obok łóżka na fotelu. Teraz codziennie ją mierzy. Wpadałam na pomysł, dzięki któremu mąż uspokoi się trochę, on zaciska pasek mierząc kamizelkę, ja natomiast będę go skracać. Mąż mój będzie myślał ze tyje. Dziś wieczorem gdy mierzył ją siedząc na łóżku widziałam uśmiech na jego twarzy. Jednak później dostał krwotoku znów. Po lekarza pobiegłam. Ale on mówił to nic takiego.
Mam nadzieję,że to dobrze napisałam ;)