Wyobraź sobie, że idziesz przez park i spotykasz Panią Jesień. Napisz opowiadanie o tym spotkaniu. W opowiadaniu weź pod uwagę opis krajobrazu jesienią wygląd Pani Jesieni oraz dialog z nią. :)
Daję naj ! :) Proszę potrzebuję na jutro ! :c
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego deszczowego dnia postanowiłam pójść z Pusią na spacer. Stwoerdziłam, że tym razem wybiorę się z nią do parku, który położony był niedaleko mego domu. W połowie drogi mój pies zerwał się ze smyczy i pobiegł za kotem. Szybko ruszyłam w pościg za tym niewartym zwierzęciem.
Po kilku minutach zauważyłam Pusię jak biega radośnie wokół pewnej pani, która od razu przykuła moją uwagę. Albowiem ubrana była w długą, brązową suknię, na którą naszyto wzory przeróżnych liści. Padało, więc zdziwiłam się, że owa osoba nie miała żadnego obuwia! Od razu pozazdrościłam jej przepięknych, bujnych, rudych loków, które z daleka wyglądały niczym ogień. Gdy podeszłam bliżej zawuażyłam zgrabny nos i kilka piegów, które dodawały tejże pani uroku. Zaś usta miała duże, podkreślone czerwoną szminką. Nagle zauważyła mnie i skierowała się w moją stronę. Spostrzegłam jej zielone oczy, które przeszywały mnie, powodując na mym ciele dreszcze. Dopiero zobaczyłam, że w lewej ręce tzryma koszyk, w którym leżały grzyby, choć w tym parku nigdy ich nie widziałam.
-To twój piesek? - spytała czarującym głosem. Długo nie mogłam wypowiedzieć słowa.
-Tak - wypowiedziałam w końcu. Kobieta zaśmiała się i spojrzała na Pusię.
-Przepiękny, choć nie powinien sam chodzić po parku - zauważyła.
-Zobaczyła kota - wyjaśniłam. Rudowłosa piękność przeniosła swój wzrok na mnie. Zarumieniłam się.
-Ach tak... Jak masz na imię? - spytała.
-Iwona - odpowiedziałam, mimo iż wiedziałam, że nie powinnam podawać swego imienia. Jednak nie podawałam przecież całych swoich danych osobowych!
-Piękne imię. Ja jestem... Jesienią - przedstawiła się. Nie wiedziałam jak zeragować. Chciałam wybuchnąć śmiechem, jednak coś mi na to nie pozwalało.
-Naprawdę?
-Tak. Mogę ci to udowodnić - podniosła swe zadbane dłonie do góry i przestało padać. Uśmiechnęła się do mnie. Niespodziewanie w mojej kieszeni rozniósł się refren mojej ulubionej kapeli rockowej. Oznaczało to, że ktoś do mnie zadzwonił. Szybko zapięłam Pusię na smycz i odebrałam połączenie. Byłą to mama, która powiadomiła mnie, iż obiad jest już gotowy. Kiedy się rozłączyłam, tajemniczej kobiety już nie było... Rozejrzałam się wokoło. Chmury zniknęły, a słońce rzuciło swój czar. Na dzrewach roiło się od kolorów. Sczególnie czerwonego, złotego, zółtego i pomarańczowego, a także brązowego. Na dróżce były duże kałuże, które z chęcią przeskakiwałam w drodze do domu.
Tamten dzień na długo pozostanie w mojej pamięci. Nikomu nie mówiłam o dziwnej rudowłosej. Po kilku dniach uwierzyłam, że Pani Jesień rzeczywiście istnieje. Może kiedyś opowiem o niej moim wnukom? Nie wiem. Mogę jednak oznajmić , że od tamtej pory, codziennie chodzę z Pusią do parku z nadzieją, że znów ją spotkam.