Wyobfraż sobie,ze statek którym podróżówałeś rozbił się.Ocalałeś i byłeś na wyspie przez 1 miesiąc.Napisz opowiadanie
Za najleprzą odpowieć daje NAJ..Z góry dziekuje *,*
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego dnia wraz z rodziną postanowiliśmy wybrać się na rejs statkiem po Morzu Bałtyckim (możesz napisać że po innym morzu).. Gdy weszliśmy na nasz statek płynęliśmy dłuuugi czas.. Na pokładzie mieliśmy zapas jedzenia oraz picia .. Znajdowała się także toaleta. Po kilkunastu godzinach tego wesołego rejsu rozpoczął się sztorm.. Znajdowaliśmy się prawie na środku morza. To nie było przyjemne... Woda wlewała się do statku dużą ilością. Trzeba było ja wygarniać wiaderkami. Lecz to nie dawało żadnego efektu - wciąż tam była ! Gdy Prąd wody sprowadzał nasz statek na malutką wyspę.. Rozbiliśmy się .. Ocalałam jako jedyna, reszta rodziny niestety zginęła.. Kapitan sterujący maszyną nie zdołał zakręcić, i niestety tak się stało ..
Jednak, że ja ocalałam postanowiłam przetrwać.. Na wysepce niewiadomo skąd rosło drzewo z bananami oraz krzaczki jagód. Także znajdował się czysty i piękny staw, z którego wodę mogło się pić godzinami.
Tak więc postanowiłam nazbierać zapasy jedzenia i trochę wody do wiader, które także przetrwały .. Szukałam grubych gałęzi by zbudować sobie ,,szałas".. Może z godzinę go budowałam ale był on wspaniały.. Podeszłam jeszcze do rozbitego statku by zabrać przemoczone koce i poduszki.. Był słoneczny dzień więc wysuszyły się migiem. Położyłam je w szałasie tak by zakrywały ziemię. Prześcieradło powiesiłam na górnych gałęziach i było to zakrycie wejścia.. Za każdym razem gdy chciałam wyjść pojawiały się surokatki.. Było ich tysiące.. Jedna z nich wbiła się do mojego domku na noc.. Postanowiłam zbudować dla nich również ,,małe szałasy". Znów straciłam kilka godzin, lecz nie żałowałam - warto było..
Codziennie wyrastało nowe pożywienie.. Więc szansę bym przetrwała były ogromne !
*miesiąc później* Zobaczyłam pływający duży statek.. Wzięłam więc z szyi kapitana gwizdek i gwizdałam tak na ile pozwalały mi moje płuca.. Ludzie ze statku usłyszeli mnie. I bardzo szybko podpłynęli.. Zapytali jak się znalazłam na tej wyspie.. Opowiedziałam im wszystko po czym zgarnęli mnie na statek.. Zabrałam ze sobą jedną surokatkę.. Dopłynęliśmy do miejscowości w której był mój dom.. Byłam szczęśliwa gdy ujrzałam moją ciotkę i wuja.. To była niezwykła przygoda, choć też tragiczna.. Moja rodzina zginęła..
Sorki że takie długie ! Ale ja z tego dostałam 6 ! <naprawdę!!!!>