ja chciałabym przeniść się w świat średniowiecza . A dokładniej 1200 - 1400 lata
Pewnego dnia obudziłam się . Ale nie we własnym łóżku . Obudziłam się pod wielkim rozłorzystym dębem , w pięknej koronkowej sukni . Promienie słońca otulały mnie swoim ciepłym blaksiem. było to południe . Trawa świetnie na wietrze kołysała się . Nagle usłyszałam dźwięk trąbek . Tak to książe ze swoimi poddanymi . Widząc mnie wstającą rozglądającą sie na wszystkie strony . Zatrzymał sie i zaproponował przejażdżkę jego karocą do zamku ,który lezał nieopodal . Wjeżdżając wszyscy byli bardzo uciesznei z ze zdziwnieniem patrzyli na przybyszkę . Wchodząc do zamku , gdzie się roiło od służby w blaszanym ubraniu . Książe chciał mi jak najlepiej dogodzić. Lecz byłam z byt skryta by przyjmować tak wiele . postanowiłam więc w nocy wymknąć się .i tak zrobiłam. Noc była jasna . Księżyc był w pełni. Nagle coś się pruszyło w krzakach. Powoli wyciagnęłam sztykleyt podarowany przez księcia. Zza krzaków wybiegł straszny dzik . Oczywiście nie bałam sie go i go zabiłam . Po chwili znów kolejny krzak sie poruszył . Lecz z tego wyszedł mały króliczek . Wzięłam go pod pachę i zasnęłam pod tym samym starym dębem .
ja chciałabym przeniść się w świat średniowiecza . A dokładniej 1200 - 1400 lata
Pewnego dnia obudziłam się . Ale nie we własnym łóżku . Obudziłam się pod wielkim rozłorzystym dębem , w pięknej koronkowej sukni . Promienie słońca otulały mnie swoim ciepłym blaksiem. było to południe . Trawa świetnie na wietrze kołysała się . Nagle usłyszałam dźwięk trąbek . Tak to książe ze swoimi poddanymi . Widząc mnie wstającą rozglądającą sie na wszystkie strony . Zatrzymał sie i zaproponował przejażdżkę jego karocą do zamku ,który lezał nieopodal . Wjeżdżając wszyscy byli bardzo uciesznei z ze zdziwnieniem patrzyli na przybyszkę . Wchodząc do zamku , gdzie się roiło od służby w blaszanym ubraniu . Książe chciał mi jak najlepiej dogodzić. Lecz byłam z byt skryta by przyjmować tak wiele . postanowiłam więc w nocy wymknąć się .i tak zrobiłam. Noc była jasna . Księżyc był w pełni. Nagle coś się pruszyło w krzakach. Powoli wyciagnęłam sztykleyt podarowany przez księcia. Zza krzaków wybiegł straszny dzik . Oczywiście nie bałam sie go i go zabiłam . Po chwili znów kolejny krzak sie poruszył . Lecz z tego wyszedł mały króliczek . Wzięłam go pod pachę i zasnęłam pod tym samym starym dębem .
LICZĘ NA NAJ