Pewnego razu razem z przyjaciółką, poszłyśmy na spacer nad jezioro. To co się tam wydarzyło moje najśmielsze oczekiwania.
Razem z moją najlepsza przyjaciółką omówiłyśmy się o dwunastej u mnie w domu, by obejrzeć jakiś fajny film. Była dopiero dziewiąta i dopiero wstałam. Na początku dnia wzięłam zimny prysznic, by się trochę orzeźwić. Miałam dużo czasu, żeby się umalować i ładnie ubrać, jak na damę przystało. Po godzinie wyszłam z łazienki, bo musiałam jeszcze umyć zęby i się ładnie uczesać. Wchodząc do pokoju ujrzałam wielki bałagan, ponieważ po wstaniu nie złożyłam łóżka. Czym prędzej tak zrobiłam. Po kolejnej godzinie byłam już umalowana i prawie ubrana, ponieważ nie wiedziałam w co się ubrać. Czy w jeansy, czy w sukienkę. Wreszcie wybrałam, by założyć spodnie. Wreszcie nadeszła godzina dwunasta. Mojej koleżanki dalej nie ma. Napisałam do niej SMS-a. Odpisała mi, że się trochę sponi, bo musiała pomoc mamie przy sprzątaniu. Przyszła pół godziny później. Zaprowadziłam ją do swojego pokoju. Zapytałam się jej:
- Co obejrzymy?
- No nie wiem... - zastanawiała się przyjaciółka- może "Jak ukraść księżyc"?
- Tak! Bardzo lubiłam te bajkę gdy byłam mała - wykrzyknęłam z radością.
Film trwał dwie godziny. Po obejrzeniu filmu postanowiłyśmy, że pójdziemy się przejść. Tak postanowiłyśmy. Pobiegłam szybko na dół, by poinformować mamę, że idziemy na spacer. Mam zgodziła się, ale upomniałnie żebyśmy nie robiły nic głupiego i wrócić przed osiemnastą. Przytaknęłam jej i szybko wyszłyśmy z koleżanką z domu. Poszłyśmy do parku i widziysmy tak dwie wiewiórki. Były takie fajne. Siedziałyśmy w parku z godzinkę, bo wiewiórki nam się znudziły. Poszłyśmy dalej. Powiedziałem do Asi (tak ma na imię moja przyjaciółka):
- Może pójdziemy nad taki staw, bo byłam tam z mamą?
- No okej.
Pobiegłyśmy tak bardzo szybko. Zaszłyśmy tam w trzy minuty. Siedziałyśmy tam i rozmawiałyśmy o naszych problemach. Wtedy Asia wstała i chciała mi coś powiedzieć. Nie zdążyła, ponieważ na kamieniu, na którym siedziała spadł do wody razem z nią. Byłam przerazona. Nie widziałam co robić. Szybko zadzwoniłam na numer alarmowy. Próbowałam wyciągnąć przyjaciółkę z wody ale nie dawałam rady. Po dziesięciu minutach ratownicy przyjechali i wyciągnęły Asię z wody. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.
Asia przez długi czas leżała w szpitalu i nie mogła uwierzyć w to co się stało. Jej mama już nie pozwoliła jej przyjść do mnie po takich przeżyciach jakich ona przeżyła. Nawet przestałyśmy się do siebie odzywać. Nasza przyjaźń przestała istnieć.
Pewnego razu razem z przyjaciółką, poszłyśmy na spacer nad jezioro. To co się tam wydarzyło moje najśmielsze oczekiwania.
Razem z moją najlepsza przyjaciółką omówiłyśmy się o dwunastej u mnie w domu, by obejrzeć jakiś fajny film. Była dopiero dziewiąta i dopiero wstałam. Na początku dnia wzięłam zimny prysznic, by się trochę orzeźwić. Miałam dużo czasu, żeby się umalować i ładnie ubrać, jak na damę przystało. Po godzinie wyszłam z łazienki, bo musiałam jeszcze umyć zęby i się ładnie uczesać. Wchodząc do pokoju ujrzałam wielki bałagan, ponieważ po wstaniu nie złożyłam łóżka. Czym prędzej tak zrobiłam. Po kolejnej godzinie byłam już umalowana i prawie ubrana, ponieważ nie wiedziałam w co się ubrać. Czy w jeansy, czy w sukienkę. Wreszcie wybrałam, by założyć spodnie. Wreszcie nadeszła godzina dwunasta. Mojej koleżanki dalej nie ma. Napisałam do niej SMS-a. Odpisała mi, że się trochę sponi, bo musiała pomoc mamie przy sprzątaniu. Przyszła pół godziny później. Zaprowadziłam ją do swojego pokoju. Zapytałam się jej:
- Co obejrzymy?
- No nie wiem... - zastanawiała się przyjaciółka- może "Jak ukraść księżyc"?
- Tak! Bardzo lubiłam te bajkę gdy byłam mała - wykrzyknęłam z radością.
Film trwał dwie godziny. Po obejrzeniu filmu postanowiłyśmy, że pójdziemy się przejść. Tak postanowiłyśmy. Pobiegłam szybko na dół, by poinformować mamę, że idziemy na spacer. Mam zgodziła się, ale upomniałnie żebyśmy nie robiły nic głupiego i wrócić przed osiemnastą. Przytaknęłam jej i szybko wyszłyśmy z koleżanką z domu. Poszłyśmy do parku i widziysmy tak dwie wiewiórki. Były takie fajne. Siedziałyśmy w parku z godzinkę, bo wiewiórki nam się znudziły. Poszłyśmy dalej. Powiedziałem do Asi (tak ma na imię moja przyjaciółka):
- Może pójdziemy nad taki staw, bo byłam tam z mamą?
- No okej.
Pobiegłyśmy tak bardzo szybko. Zaszłyśmy tam w trzy minuty. Siedziałyśmy tam i rozmawiałyśmy o naszych problemach. Wtedy Asia wstała i chciała mi coś powiedzieć. Nie zdążyła, ponieważ na kamieniu, na którym siedziała spadł do wody razem z nią. Byłam przerazona. Nie widziałam co robić. Szybko zadzwoniłam na numer alarmowy. Próbowałam wyciągnąć przyjaciółkę z wody ale nie dawałam rady. Po dziesięciu minutach ratownicy przyjechali i wyciągnęły Asię z wody. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.
Asia przez długi czas leżała w szpitalu i nie mogła uwierzyć w to co się stało. Jej mama już nie pozwoliła jej przyjść do mnie po takich przeżyciach jakich ona przeżyła. Nawet przestałyśmy się do siebie odzywać. Nasza przyjaźń przestała istnieć.
PS: Liczę na naj