Wymyśl i zapisz własną niesamowitą historię. Nie zapomnij o barwności języka, budowaniu napięcia, niezwykłych postaciach i wydarzeniach. ( na 1 stronę)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
O świcie zstąpiłem do salonu. W salonie stał Ojciec w kaloszach maskujących, w kurtce takiejże maskującej, takiejże także czapeczce z przynętami na ryby maskującej, a poza tym to jak zwykle w samych gaciach. Widząc to, zgłupiałem do cna, skretyniałem ze szczętem i ślina nieomal mi z gęby na podłogę pociekła. Ojciec - wąsem poruszył, szczotkę na druciku do lufy strzelby wsadził, i rucha. Potem wosk chwycił i wędkę całą wziął i nawoskował. Następnie szmatkę wyciągnął i sidła wszystkie na błysk wypolerował. Na koniec węgielek wyjął i wszystko nim na powrót wybrudził.
Już ja wiem, co się święci. I jakbym zgadł – dzwonek do drzwi.
Otwórz – rzecze mi Ojciec.
Rzecze mi Ojciec… Rzecze Ojciec… – rzecze Ojciec w zadumie nad własnym rzeczeniem.
Otwieram drzwi – za drzwiami Ojciec.
Jezu, jak się przestraszyłem. Ale zaraz się pomiarkowałem - Ojciec w salonie stoi, toż w dwóch miejscach stać nie może. I patrzę w tego nowego Ojca, a on: jakiś niby taki sam maskujący, ale też trochę inny. I wąsy niby ma jakieś takie same morsowe, ale też trochę inne. W tych wąsach coś mi się nie zgadza, ki diabeł. I już wiem: te wąsy czarne, a tamte - białe. I już wiem: to nie mój Ojciec jest, lecz czyjś inny.
Dzień dobry – mówię. A ten: Ho, ho, kogóż to ja widzę, młody panicz Bartkowicz! I całuje mnie w policzek lewy, a w bok prawy daje mi kuksańca! A już następny Ojciec idzie, już to samo mówi, ale całuje mnie w prawy policzek, a w lewy bok daje mi kuksańca! Zamykam drzwi, a tu stoją trzej Ojcowie w jednym salonie. I dalejże: szczękać wędkami, wąsy puszyć i brzuchami się trykać. Ho, ho – mówi jeden do drugiego – a toć musi być waszmości słynny Zabijflak – mówi, i poklepuje drugiego po flincie. He, he – mówi drugi do trzeciego – a to, jeśli mnie wzrok nie zmyla, jest słynny waćpana Wyżnijbrzuch! Hi, hi – mówi znów trzeci do pierwszego - niech mnie wunder pypnie, jeśli to nie sławetny Pizduwpyt!
Na ten raban, który poczynili, zeszła do salonu Matka i w Płacz.
- He, he - mówi Ojciec – wojenko, wojenko.
A Matka w Szloch, i w Ojca ramiona. Ale coś jej się Ojciec pomylił, zaraz też się pomiarkowała.
A co wy – pytać się zaczęła – co wyście się tak pomaskowali?!
Na to jeden Ojciec mówi: Do Lasu idziemy!
Matka: A co wy tam w Lesie będziecie robić?!
Drugi mówi: w Lesie będziemy się Przedzierać, Czołgać i Czaić!
Matka: A na co wy się będziecie tam Przedzierać, Czołgać i Czaić?!
Trzeci mówi: Na niedźwiedzia!
A Matka w Płacz i w Szloch, a do tego w Ryk.
Autor: Izabela Degórska
więcej informacji7.15 (54 ocen i 17 opinii) Kup książkę
Milena, zmęczona pracą dziennikarka, wpada na trop morderstw, do jakich dochodzi w podziemiach Szczecina. Równocześnie