Ostatnie wydarzenie dało się we znaki każdemu i po nim (już napewno) nikt nie zapomni gimnazjum.
Czwartkowy, szary, szkolny dzień wydawał się bowiem dniem neutralnym. Odróżniało go tylko od innych to, że był tłusty czwartek. Już na samo "dzień dobry" wszyscy pokupywali pączki w sklepiku i je zjedli.
Chyba najbardziej nimi najedzony, Kuli, bezpodstawnie usnął na 3. lekcji. I to najżywszy człowiek w klasie! Wszyscy byli zdziwnieni, nawet się nie śmiali, bo od tego momentu cały czas chodził przymulony. Nie miał nawet ochoty na następne smakołyki.
Następną, ciekawą rzeczą tego dnia było, że zaraz za nim "kimnął się" na polskim Goryl. Potem Beryl, Aśka, potem Dywi i tak po kolei każdy sie obalał lub przysypiał.
Wychowawczyni od razu zorientowała się o co chodzi- jakaś trutka na szczury- pomyślała.
I rozpętała się afera. Jednak niedługo po tym przybiegła ekspedientka szkolnego sklepiku i oświadczyła, że na pączki rozsypała leki uspokajające, ale zorientowała się dopiero na końcu.
Klasa... No, cóż, klasa się nie śmiała. Bo przecież byli "na haju".
Dopiero w piątek wszyscy padali i nie mogli wytrzymać ze śmiechu.
Ostatnie wydarzenie dało się we znaki każdemu i po nim (już napewno) nikt nie zapomni gimnazjum.
Czwartkowy, szary, szkolny dzień wydawał się bowiem dniem neutralnym. Odróżniało go tylko od innych to, że był tłusty czwartek. Już na samo "dzień dobry" wszyscy pokupywali pączki w sklepiku i je zjedli.
Chyba najbardziej nimi najedzony, Kuli, bezpodstawnie usnął na 3. lekcji. I to najżywszy człowiek w klasie! Wszyscy byli zdziwnieni, nawet się nie śmiali, bo od tego momentu cały czas chodził przymulony. Nie miał nawet ochoty na następne smakołyki.
Następną, ciekawą rzeczą tego dnia było, że zaraz za nim "kimnął się" na polskim Goryl. Potem Beryl, Aśka, potem Dywi i tak po kolei każdy sie obalał lub przysypiał.
Wychowawczyni od razu zorientowała się o co chodzi- jakaś trutka na szczury- pomyślała.
I rozpętała się afera. Jednak niedługo po tym przybiegła ekspedientka szkolnego sklepiku i oświadczyła, że na pączki rozsypała leki uspokajające, ale zorientowała się dopiero na końcu.
Klasa... No, cóż, klasa się nie śmiała. Bo przecież byli "na haju".
Dopiero w piątek wszyscy padali i nie mogli wytrzymać ze śmiechu.