huntekah
Nie wiem jak długa ma być ta baśń, ale spróbuję się wyprodukować :)
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, na pewnej wyspie, którą teraz znacie jako Japonia, mieszkał sobie stary, schorowany mistrz walki, oraz jego uczeń, niesforny 18 latek - Gosu Tatami.Ale pomimo choroby, nauczał on swojego ucznia technik, które kiedyś miały uratować mu życie. I przyszedł dzień, w którym dziadek czuł się na prawdę źle. Gosu szybko pobiegł po lekarza. To, co usłyszeli, nie byłoby dla nikogo miłe. Mistrz miał niedługo umrzeć, z powodu choroby, która kiedyś lekceważona, teraz przybrała straszne rozmiary. A lek? lek był, oczywiście że był, ale nikomu, jak dotąd, nie udało się zdobyć wszystkich składników w ciągu 3 dni - a tyle właśnie zostało mistrzowi. Ale Gosu, młody chłopak, nie był jednym z tych, co odpadają przed startem. Był inny. Wierzył, że mu się uda. Szybko podjął decyzję - że wyruszy w poszukiwaniu składników. Zanim wyjechał, pożegnał się z mistrzem, a ten dał mu monetę. według mistrza, była ona szczęśliwa, i miała pomóc w odnalezieniu składników. Ale nikt z nas w coś takiego by uwierzył, prawda? Gosu nie różnił się pod tym względem od innych. Wziął monetę, i ruszył przez miasto do głównej bramy. po drodze spotkał żebraka, który był chudy, brudny, stary i wygłodniały. I zlitował się Gosu nad żebrakiem, dając mu ową monetę.Nie nie, nie myślcie, że oddał ją od razu. Wcześniej przeszukał wszystkie swoje kieszenie, i nawet zajrzał do pochwy od miecza, ale nic innego nie miał. Żebrak, jak większość tego typu żebraków, pobiegł na rynek po wino, a Gosu poszedł dalej. kiedy był przy bramie, ów biedak zatrzymał go, troszkę nachlany, mówi, miał jakieś omamy, chyba w transie był. i mówił długo, op tym, o czym chciał słyszeć gosu - o miejscu, w którym znalazłby potrzebne zioła.Ale to, co żebrak zrobił na końcu, zdziwiło by każdego- z kieszeni wyją ową monetę, i zwrócił gosu, a w lewej ręce, pokazał worek pieniędzy. Skąd je miał? Legendy o żebraku, który w jeden dzień stał się bogaczem, chodzą w tym kraju do dziś. Ale my skupmy się na dzielnym Gosu, który po odwiedzeniu klasztoru mnichów, w którym zdobył większość potrzebnych ziół, oraz ciemnego, złego lasu, poszedł po ostatni składnik do smoka, do jaskini. Ostatnim składnikiem był ząb smoka, a dokładniej jego nawierzchnia, zwana fluorkis. Gosu wszedł do jaskini, i stanął naprzeciwko smoka. -Witaj smowku. -Witaj- smok zaczął czytanie w myślach Gosu - samuraju, zwany Gosu. -potrzebuję jednego z twoich zębów. -Nie dam ci go, ostatnio byłem u dentysty- zawarczał smok. i zaczęła się walka. Gosu skoczył w powietrze, i ciął po skosie szyję smoka, niestety nie dość głeboko by go zabić. Smok szybko odpowiedział. ryknął na niego, całym swoim ogniem, a ubranie chłopaka zaczęło się palić. paliło się całe, oprócz jednego miejsca - oprócz kieszeni, w której trzymał monetę. Gosu natychmiast zrozumiał, jak działa ta moneta, i chwycił się w lewą rękę.W jednej chwili ogień na jego ciele zgasł. Gosu znowu ciął, tym razem trafił w wielką łapę. Smok machinalnie obrócił się, i chciał walnąć ogonem w Gosu, zakręconego w powietrzu własnym uderzeniem. ogon trafił. Cała akcja trwała najwyżej 2 sekundy. A kiedy ogon trafił, pojawiło się ogromny błysk, pojawiło się światło, które odepchnęło ogon smoka i oślepiło go. Gosu to wykorzystał. I w myślach dziękował monecie. Trafił smoka pomiędzy oczy. Po paru ruchach konwulsji, zabrał się do wycinania zęba. Kiedy Chwilę pokręcił się po jaskini, zauważył piękną 18-stkę, która była darem od ludu dla smoka, która miała być przez niegop zjedzona. Od razu rzuciła się na szyję wybawcy, i zaczęła go obściskiwać w płaczu, szczęśliwa że żyje. I pewnie gdyby jej nie powiedział, że spieszy się do mistrza, podziękowałaby mu w bardziej osobisty ( intymny) sposób. Razem z nim pobiegła do miasta, do dziadka - mistrza, a był to już dzień trzeci. Kiedy chłopak wszedł do pokoju starca, a zanim weszła ona, starzec spał. ale im wydawało się że nie zyje. zrezygnowani, chcieli wychodzić już z pokoju, gdy magicznym sposobem, z monety odezwał się mistrz: - Gosu, ja tylko śpię. Daj mi lekarstwo, bo widzę już białe światełko w tunelu... khy khy. i dał gosu lekarstwo mistrzowi. Po miesiącu mistrz był w pełni sił, a Gosu i piękna niewiasta ożenili się i żyli długo i szczęśliwie.
No.... trochę się wyprodukowałem, ale jest późno więc w niektórych momentach możesz pozmieniać dialogi lub coś. mam nadzieję że się podobało. wymyślałem na bieżąco.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, na pewnej wyspie, którą teraz znacie jako Japonia, mieszkał sobie stary, schorowany mistrz walki, oraz jego uczeń, niesforny 18 latek - Gosu Tatami.Ale pomimo choroby, nauczał on swojego ucznia technik, które kiedyś miały uratować mu życie.
I przyszedł dzień, w którym dziadek czuł się na prawdę źle. Gosu szybko pobiegł po lekarza. To, co usłyszeli, nie byłoby dla nikogo miłe. Mistrz miał niedługo umrzeć, z powodu choroby, która kiedyś lekceważona, teraz przybrała straszne rozmiary. A lek? lek był, oczywiście że był, ale nikomu, jak dotąd, nie udało się zdobyć wszystkich składników w ciągu 3 dni - a tyle właśnie zostało mistrzowi.
Ale Gosu, młody chłopak, nie był jednym z tych, co odpadają przed startem. Był inny. Wierzył, że mu się uda. Szybko podjął decyzję - że wyruszy w poszukiwaniu składników. Zanim wyjechał, pożegnał się z mistrzem, a ten dał mu monetę. według mistrza, była ona szczęśliwa, i miała pomóc w odnalezieniu składników. Ale nikt z nas w coś takiego by uwierzył, prawda? Gosu nie różnił się pod tym względem od innych.
Wziął monetę, i ruszył przez miasto do głównej bramy. po drodze spotkał żebraka, który był chudy, brudny, stary i wygłodniały. I zlitował się Gosu nad żebrakiem, dając mu ową monetę.Nie nie, nie myślcie, że oddał ją od razu. Wcześniej przeszukał wszystkie swoje kieszenie, i nawet zajrzał do pochwy od miecza, ale nic innego nie miał.
Żebrak, jak większość tego typu żebraków, pobiegł na rynek po wino, a Gosu poszedł dalej. kiedy był przy bramie, ów biedak zatrzymał go, troszkę nachlany, mówi, miał jakieś omamy, chyba w transie był. i mówił długo, op tym, o czym chciał słyszeć gosu - o miejscu, w którym znalazłby potrzebne zioła.Ale to, co żebrak zrobił na końcu, zdziwiło by każdego- z kieszeni wyją ową monetę, i zwrócił gosu, a w lewej ręce, pokazał worek pieniędzy. Skąd je miał? Legendy o żebraku, który w jeden dzień stał się bogaczem, chodzą w tym kraju do dziś.
Ale my skupmy się na dzielnym Gosu, który po odwiedzeniu klasztoru mnichów, w którym zdobył większość potrzebnych ziół, oraz ciemnego, złego lasu, poszedł po ostatni składnik do smoka, do jaskini. Ostatnim składnikiem był ząb smoka, a dokładniej jego nawierzchnia, zwana fluorkis.
Gosu wszedł do jaskini, i stanął naprzeciwko smoka.
-Witaj smowku.
-Witaj- smok zaczął czytanie w myślach Gosu - samuraju, zwany Gosu.
-potrzebuję jednego z twoich zębów.
-Nie dam ci go, ostatnio byłem u dentysty- zawarczał smok.
i zaczęła się walka. Gosu skoczył w powietrze, i ciął po skosie szyję smoka, niestety nie dość głeboko by go zabić. Smok szybko odpowiedział. ryknął na niego, całym swoim ogniem, a ubranie chłopaka zaczęło się palić. paliło się całe, oprócz jednego miejsca - oprócz kieszeni, w której trzymał monetę. Gosu natychmiast zrozumiał, jak działa ta moneta, i chwycił się w lewą rękę.W jednej chwili ogień na jego ciele zgasł. Gosu znowu ciął, tym razem trafił w wielką łapę. Smok machinalnie obrócił się, i chciał walnąć ogonem w Gosu, zakręconego w powietrzu własnym uderzeniem. ogon trafił. Cała akcja trwała najwyżej 2 sekundy. A kiedy ogon trafił, pojawiło się ogromny błysk, pojawiło się światło, które odepchnęło ogon smoka i oślepiło go. Gosu to wykorzystał. I w myślach dziękował monecie. Trafił smoka pomiędzy oczy. Po paru ruchach konwulsji, zabrał się do wycinania zęba. Kiedy Chwilę pokręcił się po jaskini, zauważył piękną 18-stkę, która była darem od ludu dla smoka, która miała być przez niegop zjedzona. Od razu rzuciła się na szyję wybawcy, i zaczęła go obściskiwać w płaczu, szczęśliwa że żyje. I pewnie gdyby jej nie powiedział, że spieszy się do mistrza, podziękowałaby mu w bardziej osobisty ( intymny) sposób. Razem z nim pobiegła do miasta, do dziadka - mistrza, a był to już dzień trzeci. Kiedy chłopak wszedł do pokoju starca, a zanim weszła ona, starzec spał. ale im wydawało się że nie zyje. zrezygnowani, chcieli wychodzić już z pokoju, gdy magicznym sposobem, z monety odezwał się mistrz:
- Gosu, ja tylko śpię. Daj mi lekarstwo, bo widzę już białe światełko w tunelu... khy khy.
i dał gosu lekarstwo mistrzowi. Po miesiącu mistrz był w pełni sił, a Gosu i piękna niewiasta ożenili się i żyli długo i szczęśliwie.
No.... trochę się wyprodukowałem, ale jest późno więc w niektórych momentach możesz pozmieniać dialogi lub coś. mam nadzieję że się podobało. wymyślałem na bieżąco.