Dane z niezbyt dalekiej przeszłości można pozyskać metodami bezpośrednimi, sięgając na przykład do dawnych pomiarów temperatury. Musimy mieć jednak świadomość, że nie były one robione pod kątem badań klimatu, a ich dokładność i metodyka pomiarowa pozostawiała sporo do życzenia, nawet odnośnie pomiarów wykonywanych raptem kilkadziesiąt lat temu. Sporo zamieszania narobiła m.in. zmiana sposobu pomiaru temperatury oceanów (stanowiących ¾ powierzchni Ziemi) w czasie II Wojny Światowej. Pomiary temperatury wskazywały, że globalna temperatura (suma temperatury lądów i oceanów) na początku lat ’40 XX wieku szybko wzrosła, a kilka lat później zaczęła spadać. Pomimo uwzględnienia szeregu wpływających na temperaturę zjawisk, jak aktywność słoneczna, oscylacja El Niño - La Niña, wybuchy wulkanów itp. odnotowany spadek temperatury wydawał się niewytłumaczalny. Co ciekawe, po przyjrzeniu się danym, okazało się, że temperatury lądowe nie wykazywały takiego czasowego wzrostu, jak pomiary oceaniczne. A jakie okazało się wytłumaczenie? Przed II Wojną Światową, pomiary temperatury prowadziły USA i Wielka Brytania, lecz w czasie wojny 80% obserwacji wykonały statki amerykańskie, a brytyjskie jedynie 5%. Na statkach brytyjskich pomiar temperatury wody był wykonywany przez wyrzucenie wiadra za burtę, wyciągnięcie go i zmierzenia temperatury wody w wiadrze. Na statkach amerykańskich mierzona była temperatura wody pobieranej do maszynowni. Woda wyciągana w wiadrze parowała i wychładzała się, więc temperatura była zaniżona. Z kolei maszynownia była nagrzana, podnosząc temperaturę wody. I tym można wyjaśnić skok temperatury. Kiedy po wojnie Brytyjczycy podjęli ponownie pomiary i ich udział wzrósł do 50% światowych obserwacji, a udział pomiarów wykonywanych przez Amerykanów spadł do 30%, odnotowano spadkowy trend temperatury. Ta, trochę anegdotyczna, ale jak najbardziej poważna opowieść, ilustruje trudności, z jakimi spotykamy się podczas tworzenia historycznych zestawień temperatury. Nawet stacje naziemne mają z tym problemy. W szczególności trzeba dokonywać korekt na miejskie wyspy ciepła i przenosić stacje daleko od miasta w inne miejsce. Również pomiary satelitarne wymagają różnorodnych korekt.
Wiarygodne pomiary koncentracji CO2 prowadzone metodami spektrometrycznymi to dopiero lata ’50 XX wieku, wcześniejsze pomiary metodami chemicznymi to czysty chaos. Przeanalizowanie stosowanych sposobów pomiaru i wyników pomiarowych to interesująca szkoła, jak uzyskać wyniki pomiaru blis
Dane z niezbyt dalekiej przeszłości można pozyskać metodami bezpośrednimi, sięgając na przykład do dawnych pomiarów temperatury. Musimy mieć jednak świadomość, że nie były one robione pod kątem badań klimatu, a ich dokładność i metodyka pomiarowa pozostawiała sporo do życzenia, nawet odnośnie pomiarów wykonywanych raptem kilkadziesiąt lat temu. Sporo zamieszania narobiła m.in. zmiana sposobu pomiaru temperatury oceanów (stanowiących ¾ powierzchni Ziemi) w czasie II Wojny Światowej. Pomiary temperatury wskazywały, że globalna temperatura (suma temperatury lądów i oceanów) na początku lat ’40 XX wieku szybko wzrosła, a kilka lat później zaczęła spadać. Pomimo uwzględnienia szeregu wpływających na temperaturę zjawisk, jak aktywność słoneczna, oscylacja El Niño - La Niña, wybuchy wulkanów itp. odnotowany spadek temperatury wydawał się niewytłumaczalny. Co ciekawe, po przyjrzeniu się danym, okazało się, że temperatury lądowe nie wykazywały takiego czasowego wzrostu, jak pomiary oceaniczne.
A jakie okazało się wytłumaczenie? Przed II Wojną Światową, pomiary temperatury prowadziły USA i Wielka Brytania, lecz w czasie wojny 80% obserwacji wykonały statki amerykańskie, a brytyjskie jedynie 5%. Na statkach brytyjskich pomiar temperatury wody był wykonywany przez wyrzucenie wiadra za burtę, wyciągnięcie go i zmierzenia temperatury wody w wiadrze. Na statkach amerykańskich mierzona była temperatura wody pobieranej do maszynowni. Woda wyciągana w wiadrze parowała i wychładzała się, więc temperatura była zaniżona. Z kolei maszynownia była nagrzana, podnosząc temperaturę wody. I tym można wyjaśnić skok temperatury. Kiedy po wojnie Brytyjczycy podjęli ponownie pomiary i ich udział wzrósł do 50% światowych obserwacji, a udział pomiarów wykonywanych przez Amerykanów spadł do 30%, odnotowano spadkowy trend temperatury.
Ta, trochę anegdotyczna, ale jak najbardziej poważna opowieść, ilustruje trudności, z jakimi spotykamy się podczas tworzenia historycznych zestawień temperatury. Nawet stacje naziemne mają z tym problemy. W szczególności trzeba dokonywać korekt na miejskie wyspy ciepła i przenosić stacje daleko od miasta w inne miejsce. Również pomiary satelitarne wymagają różnorodnych korekt.
Wiarygodne pomiary koncentracji CO2 prowadzone metodami spektrometrycznymi to dopiero lata ’50 XX wieku, wcześniejsze pomiary metodami chemicznymi to czysty chaos. Przeanalizowanie stosowanych sposobów pomiaru i wyników pomiarowych to interesująca szkoła, jak uzyskać wyniki pomiaru blis