Wybierz sytuację i opisz przezycia.
1. Zostałam zaangażowana przez agencje modelek do najbliższego pokazu mody
2. Mój ukochany pies, wybiegł na jezdnie i przejechał go samochód
3. mała dziewczynka została sama w domu, za oknem burza
4. Jola zauważyła jak jej chłopak całuje się z jej najlepsza przyjaciółką
:)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
2. ,, Mój ukochany pies wybiegł na jezdnie i przejechał go samochód ''.
Przez 3 lata miałam ślicznego pieska o imieniu Reksio. Był on malutkim pudelkiem. Uwielbiał się bawić, zawsze był wesoły, kochał dzieci oraz świetnie dogadywał się z innymi psami.
Jednak około 3 miesiące temu, mój ukochany Reksio zmarł. Wybiegł na ruchomą ulicę za innym psem, prosto pod koła dużego samochodu. Bardzo przeżyłam naszą rozłąkę. Pochowałam szczątki w moim ogródku, zrobiłam solidny krzyż, pomodliłam się za niego i położyłam na grobie znicze oraz pachnące kwiaty. Co wieczór modliłam się za niego i wiele dni płakałam. Czułam ogromny smutek i bezradność. Po jakimś czasie zrozumiałam, że każdy kiedyś umrze i nie warto pogrążać się do końca życia w żałobie.
Teraz mam innego pieska. Jednak nigdy nie zapomne mojego ukochanego Reksia, bardzo za nim tęsknie.
Mam nadzieję, że pomogłam pozdrawiam ;)
Dzisiaj zdażyło się coś strasznego!!! Rano kiedy jeszcze spałam, mój pies drapał drzwi mojego pokoju, chcąc w ten sposóp wyrazić, żebym wstała i wyszła z nim na dwór. Niestety w pośpiechu zapomniałam wziąść smyczy. Przypomniałam sobie o niej dopiero przy ulicy. Ale w tedy było juz za późno. Mój pies zaóważył kota po drugej stronie drogi. Stał jednak przy mojej nodze jakby czekał na moje pozwolenie. Pomyślałam sobie w tedy: Grzeczny pies. Chyba juz nie będzie potrzebował smyczy.
Ale jednak się pomyliłam. Lija(mój pies) chyba nie umiała już dłużej czekać. Akurat w tedy gdy przez drogę przejeżdżała czarna toyota, Lija wbiegła na jezdnię. Ja nie mogłam się ruszyć. Zamurowało mnie ze strachu. Za nim się obejżałam, Lija leżała na jezdni. Nie miałam pojęcia co robić. Najpierw szybko zadzwoniłam po tatę, który już na pewno nie spał. Potem podbiegłam do Liji. Nie miałam jednak pojęcia co robić, więc tylko czekałam na tatę ze łzami w oczach. Po kilku minutach tata przyjechał ale nie wiem co z nią zrobił bo pobiegłam do domu cała zapłakana, wytłumaczyć mamie co się stało. Mama mnie pocieszała i muwiła że to nie moja wina. To było straszne przeżycie, ale rodzice na pocieszenie kupili mi nowego psa. Nazywa się Emili. Emili nigdy przenigdy nie zapomnę założyć smyczy. Nie chcę, żeby spotkało ją to co spotkało Liję. Wiem że Emili też kiedyś umże ale nie dopuszczę do tego, żeby umarła w taki tragiczny sposób.
Myślę że pomogłam. Liczę na naj;)