Wybierz jeden z tematów i napisz wypracowanie POMOCYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY
1.To było niesamowite spotkanie. Napisz w imieniu Bilba kartkę z pamiętnika, w której opiszesz spotkanie bohatera z Gollumem. Praca powinna zawierać następujące informacje: - jak doszło do spotkania - jak przebiegało spotkanie - co czuł i przeżywał hobit -jak wyglądał Gollum -co znalazł bohater. Pisz w pierwszej osobie, to Ty jesteś Bagginsem 2. Taki mały hobbit a tak wiele dokonał. Gandalf, po powrocie z wyprawy, opowiada swojemu przyjacielowi o Bilbo Bagginsie. Jak zaprezentuje bohatera? (charakterystyka). W Twojej pracy powinny znaleźć się informacje o bohaterze: kim jest, co robi, jakie ma cechy charakteru, jak zmieniła go wyprawa.
Pewnego dnia , na samym początkowym etapie mojej podróży, zatrzymaliśmy się na nocleg. Do tej pory obyło się bez niebezpieczeństw, nabrałem więc nieco przekonania co do przygód. A miało być tak strasznie, pomyślałem.
W pewnej chwili zobaczyliśmy, że brakuje między nami Gandalfa. Oczywiście najpierw się zaniepokoiliśmy, czy coś mu się nie stało. Doszliśmy jednak do wniosku, że czarodziej po prostu odłączył się od grupy tak, jak to zapowiedział na początku wyprawy. Rozapliliśmy ognisko, zjedliśmy kolację i polozyliśmy się spać. Wtem Balin, który pełnił wartę jako pierwszy, oznajmił, że niedaleko obozu widzi jakieś światło. Wszyscy naturalnie poszliśmy je obejrzeć ze stanowiska Balina, po czym krasnoludy zaczęły się naradzać, co robić. Wtedy poznałem złą stronę tego, że miały mnie za włamywacza - stwierdziły, że jako opłacany złodziej powinienem zbadać źródło tego światła. Następnie zapowiedziały, że jeśli coś mi się stanie, mam huknąć dwa razy jak sowa i raz jak puszczyk, a one przyjdą mi z pomocą. Niechętnie odszedłem, nie mając nawet pojęcia jak wydawać z siebie rzeczone dźwięki. Poruszając się najcieszej, jak potrafiłem (a trzeba wam wiedzieć, że hobbici potrafią sięporuszac naprawdę cicho, jeśli tylko zechcą) przemknąłem się w stronę światła z ogniska. Bowiem już nie miałem wątpliwości co do tego, skąd ono pochodzi. Przy samym kręgu obcego obozowiska przycupnąłem w krzakach i spojrzałem na polane. To co zobaczyłem, na chwilę zmroziło mi krew wżyłach.
Trzy ogromne postaci siedziały wokół ogromnego ogniska, ogryzając kości jakiegoś zwierzęcia. Nie miałem wątpliwości, co to były za stwory - miałem przed sobą górskie trolle.
Po chwili jednak odzyskałem odwagę, a nawet - co było bardzo głupie - postanowiłem ukraść najbliżej siedzącemu trollowi sakiewkę z pieniędzmi. Operacj przebiegłaby pomyślnie, gdyby nie to, że zaraz po wyciągnięciu jej z kieszeni... zaczęła gadać. Trolle natychmiast zwróciły się w moją strone. Pochwyciły mnie i zaczęły wypytywać. Odpowiadałem pokrętnie, ale i tak postanowiły mnie upiec. Jednak zaraz potem zaczęły siękłócić i bić. Powinieniem skorzystać ze sposobności i uciec, ale nie miałem dość sił. Nagle bojka została przerwana zjawieniem się Balina. Poczciwy krasnolud jako pierwszy zaofiarował się sprawdzić, co się ze mną stało. Stwory natychmiast rzestały się bić i zarzuciłu na jego głowę worek. Oczywiście domyśliły się, że jast nas tu więcej, i postanowiły cicho czekać, aż przyjdą wszyscy. I wszystkich po kolei wyłapać. Udało im się to, jednak Thorina nie złapały. Bystry przywódca krasnoludów wyczuł pułapke i postanowił najpierw zbadać teren. Ja do tego czasu zdążyłem ukryć się w krzakach, więc szybko odnalazłem króla i opowiedziałem co zaszło.
Wtedy zaczęłodziac się coś dziwnego. Trolle sprzeczały się, jak przyrządzić krasnoludy. Dołączył do nich jednak czwarty gołos, brzmiący w ich uszach jak głos jednego z nich. Wywiązała się kolejna bójka, a tymczasem wzeszło słońce i... skamieniały. Jak zapewne wiecie, trolle w dzień musza chowac się w jaskiniach, bo światło dzienne zamienia je w kamień.
Okazało się, że zwarty głos należał do Gandalfa. Czarodziej wyczuł niebezpieczeństwo i zawrócił, by nas ratować. Szybko uwolniliśmy więc pozistałe krasnoludy i odszukaliśmy jaskinie trolli, w której znaleźliśmy mnóstwo skarbów.
Przygoda zakończyła się więc szczęśliwie, ale tylko i wyłącznie dzięki czarodziejowi. Mimo że potem przeżyłem wiele bardziej niebezpiecznych zdarzeń, kiedy musiałem polegac tylko na sobie, ten incydent zapamiętałem na długo.
1 votes Thanks 1
bentka1337
Bardzo dziękujeee jesteś najjjjnajjjjnajjj
Odpowiedź:
Pewnego dnia , na samym początkowym etapie mojej podróży, zatrzymaliśmy się na nocleg. Do tej pory obyło się bez niebezpieczeństw, nabrałem więc nieco przekonania co do przygód. A miało być tak strasznie, pomyślałem.
W pewnej chwili zobaczyliśmy, że brakuje między nami Gandalfa. Oczywiście najpierw się zaniepokoiliśmy, czy coś mu się nie stało. Doszliśmy jednak do wniosku, że czarodziej po prostu odłączył się od grupy tak, jak to zapowiedział na początku wyprawy. Rozapliliśmy ognisko, zjedliśmy kolację i polozyliśmy się spać. Wtem Balin, który pełnił wartę jako pierwszy, oznajmił, że niedaleko obozu widzi jakieś światło. Wszyscy naturalnie poszliśmy je obejrzeć ze stanowiska Balina, po czym krasnoludy zaczęły się naradzać, co robić. Wtedy poznałem złą stronę tego, że miały mnie za włamywacza - stwierdziły, że jako opłacany złodziej powinienem zbadać źródło tego światła. Następnie zapowiedziały, że jeśli coś mi się stanie, mam huknąć dwa razy jak sowa i raz jak puszczyk, a one przyjdą mi z pomocą. Niechętnie odszedłem, nie mając nawet pojęcia jak wydawać z siebie rzeczone dźwięki. Poruszając się najcieszej, jak potrafiłem (a trzeba wam wiedzieć, że hobbici potrafią sięporuszac naprawdę cicho, jeśli tylko zechcą) przemknąłem się w stronę światła z ogniska. Bowiem już nie miałem wątpliwości co do tego, skąd ono pochodzi. Przy samym kręgu obcego obozowiska przycupnąłem w krzakach i spojrzałem na polane. To co zobaczyłem, na chwilę zmroziło mi krew wżyłach.
Trzy ogromne postaci siedziały wokół ogromnego ogniska, ogryzając kości jakiegoś zwierzęcia. Nie miałem wątpliwości, co to były za stwory - miałem przed sobą górskie trolle.
Po chwili jednak odzyskałem odwagę, a nawet - co było bardzo głupie - postanowiłem ukraść najbliżej siedzącemu trollowi sakiewkę z pieniędzmi. Operacj przebiegłaby pomyślnie, gdyby nie to, że zaraz po wyciągnięciu jej z kieszeni... zaczęła gadać. Trolle natychmiast zwróciły się w moją strone. Pochwyciły mnie i zaczęły wypytywać. Odpowiadałem pokrętnie, ale i tak postanowiły mnie upiec. Jednak zaraz potem zaczęły siękłócić i bić. Powinieniem skorzystać ze sposobności i uciec, ale nie miałem dość sił. Nagle bojka została przerwana zjawieniem się Balina. Poczciwy krasnolud jako pierwszy zaofiarował się sprawdzić, co się ze mną stało. Stwory natychmiast rzestały się bić i zarzuciłu na jego głowę worek. Oczywiście domyśliły się, że jast nas tu więcej, i postanowiły cicho czekać, aż przyjdą wszyscy. I wszystkich po kolei wyłapać. Udało im się to, jednak Thorina nie złapały. Bystry przywódca krasnoludów wyczuł pułapke i postanowił najpierw zbadać teren. Ja do tego czasu zdążyłem ukryć się w krzakach, więc szybko odnalazłem króla i opowiedziałem co zaszło.
Wtedy zaczęłodziac się coś dziwnego. Trolle sprzeczały się, jak przyrządzić krasnoludy. Dołączył do nich jednak czwarty gołos, brzmiący w ich uszach jak głos jednego z nich. Wywiązała się kolejna bójka, a tymczasem wzeszło słońce i... skamieniały. Jak zapewne wiecie, trolle w dzień musza chowac się w jaskiniach, bo światło dzienne zamienia je w kamień.
Okazało się, że zwarty głos należał do Gandalfa. Czarodziej wyczuł niebezpieczeństwo i zawrócił, by nas ratować. Szybko uwolniliśmy więc pozistałe krasnoludy i odszukaliśmy jaskinie trolli, w której znaleźliśmy mnóstwo skarbów.
Przygoda zakończyła się więc szczęśliwie, ale tylko i wyłącznie dzięki czarodziejowi. Mimo że potem przeżyłem wiele bardziej niebezpiecznych zdarzeń, kiedy musiałem polegac tylko na sobie, ten incydent zapamiętałem na długo.