Wybierz dowolny fragment z Księgi Hioba a następnie go omów. Proszę
pepsixddJuz od czasów najdawniejszych człowiek dążył do kontaktu z Bogiem - największym Absolutem, pragnął zgłębić boskie tajemnice, pragnął być jak najbliżej swego Stwórcy. Papież Jan Paweł II określił dosyć trafnie drogę jaką przemierza człowiek w poznaniu Boga. Stwierdził on bowiem, że "Droga do Boga prowadzi przez człowieczeństwo, wraz z jego smutkami, troskami i radościami". Okazuje się zatem, że nie tylko w chwilachszczęścia, lecz także w chwilach rozpaczy, smutku można odnaleźć Boga. Również w zyczajnej codzienności, w rytynowych działaniach, w pomocy drugiemu człowiekowi, w okazywaniu szacunku i miłości przejawia się boski pierwiastek. Człowiek w swej prostoduszności, w bliskim kontakcie z naturą może być niezwykle blisko Absolutu. Nie potrzeba do tego wzniosłych myśli, traktatów filozoficznych czy teologicznych rozważań. Czasem wystarczy zwykła, krótka nawet modlitwa.Bóg już od wielu wieków stanowi niewyczerpalne i nieocenione natchnienie dla twórców sztuk plastycznych, dla literatury, a nawet muzyki. Pierwszą księgą, która do dziś stanowi podłże religii chrześcijańskiej (a poprzez Stary Testament także judaistycznej) jest oczywiście Biblia. Motywy biblijne pojawiają się nieustannie w tekstach bardzo welu twórców literatury. W niektórych utworach wyraźnie widać proces przybliżania się człowieka do Boga, w innych zaś oddalanie, zwątpienie, poczucie wewnętrznej pustki i osamotnienia. Niekiedy utwór przybierał formę modlitwy, bądź pochwalnego hymnu, innym zaś razem uzasadnionego buntu, czy też wielkiego bluźnierstwa skierowanego przeciw Bogu. Zazwyczaj formy te wyrażane były w postaci monologu. Niekiedy jednak - szczególnie w Biblii - człowiek wchodzi w dialog z samym Stwórcą. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku Hioba. Był on człowiekiem bardzo religijnym, oddanym Bogu, pracowitym i cierpliwym. Zawsze oddawał należną cześć Bogu, obdarzając go bezgranicznym zaufaniem. Hiob był ojcem dużej rodziny, miał dobrze rozwijające się gospodarstwo. Pewnego dnia Bóg jednak postanowił wystawić go na próbę. Zabrał mu kochającą rodzinę, żyzną ziemię, zdrowie. Mimo tak ciężkiego losu wiara Hioba pozostała niezachwiana i wciąż tak silna, jak wcześniej. Uważał on, że " Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione". Nawe w obliczu cięzkiej chroby Hiob pozostaje nieugięty, wierząc, że nieszczęścia jakie nagle spadły na jego rodzinę nie są karą za popełnione grzechy. Człowiek ten głęboko ufa bożej dobroci i mądrości mówiąc: "Dobro przyjęliśmy z ręki Boga, czemu zła przyjąć nie chcemy?". Z czasem jednak Hiob przybiera postawę pełną sprzeciwu wobec swego tragicznego losu, oczekujhe od Boga jakiejś reakcji. Kiedy wykonał rachunek swojego sumienia, doszedł do wniosku, że nie jest człowiekiem grzesznym, że nie ma w nim wielkiej winy, za którą musiałby aż tak ciężko pokutować. W obliczu takiej sytuacji Hiob zastanawia sie nad sensem i celem swojego cierpienia. Pełen pytań i wewnętrznych rozterek zdaje sobie sprawę, że cała sytuacja jakiej doświadcza ma z pewnością określony, głęboki sens. Hiob pragnie otrzymać od Boga odpowiedx na pytanie "dlaczego", toteż wzywa go rozpaczliwie. Bóg objawia się cierpiącemu Hiobowi i pyta "Któż to zaciemnia mój zamiar słowami, którym brak wiedzy? Przepasz jako mąż swoje biodra: będę cię pytał, a odpowiadaj mi!". Bóg zarzucił Hioba pytaniami, na które ten nie znał właściwej odpowiedzi. Jedyną jego odpowiedzią był druzgocące milczenie. Ta rozmowa ze Stwórcą okazała sie bardzo owocna dla Hioba, bowiem w końcu pojął on sens swoich cierpień, trosk i nieszczęść, zrozumiał, że decyzjom Boga nie należy sie sprzeciwiać. Bóg ma przecież zdolnośc przekraczania ludzkich wyobrażeń i myśli. Pan zapytał Hioba, czy wciąż jest przekonany o niesprawiedliwości swojego losu, czy nadal chce obwiniać Boga o swoje cierpienia. Dla Hioba jedynym rozwiązaniem w obliczu Boga jest pokorne milczenie. Pojął on bowiem, że Najwyższy Absolut ma moc dokonywania rzeczy najbardziej nierzeczywistych, najbardziej niewiarygodnych i nieprawdopodobnych. Hiob przyznał racje Bogu mówiąc:"Wiem, że Ty możesz wszystko, i że żaden zamysł nie jest dla Ciebie niemożliwy do spełnienia". Zrozumiał również, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a to, co dla niego mogło sie wydać zupełnie bez sensu, co mogło być niemal krzywdzące okazało się mieć głęboki, wyraźny sens i przesłanie. Hiob przekonał się, że decyzji i rozwiązań Boga nie należy i nie warto podważać. Potęga Stwórcy onieśmiela go jako zwykłego śmiertelnika i wprowadza w zrozumiałe zakłopotanie. W obliczu Pana odczuwa on swoją małośc i kruchość mówiąc: "Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i w popiele". Hiob do tej pory niebaczny na swe przewinienia i grzechy nagle dostrzega w sobie grzech pychy utwierdający się w mylnym przekonaniu, że ma on prawo osądzać i oceniać czyny innych, w tym także Boga. Bóg natomiast pokazuje Hiobowi bogactwo swego ziemskiego stworzenia,, pokazuje jego piękno i bezmiar bogactw. Uznaje, że Hiob sprostał jego próbie, że jego wiara pozostał silna, toteż przywraca mu to, co do tej pory stracił. Hiob ciężko doświadczony odzyskuje upragniony spokój i równowagę, zachowując nadal swoje bezgraniczne zaufanie wobec Boga. Stwórca jest ciągle dla niego kimś najważniejszym, kimś, kogo słowa mają ogromną moc. Hiob mógł wielokrotnie zwątpić, mógł zastanawiać się gdzie jest Bóg i czy w ogóle jest, jednak nigdy nie odważył sie podważyć faktu istnienia Absolutu. To człowiek, dla którego wiara i religia to wiodące w jego życiu priorytety. Nieszczęścia i cierpienia, jakich doznawał człowiek były wówczas bardzo często interpretowane w kategoriach kary za grzechy. Tymczasem okazało się, że dramatyczny los nie musi być traktowany jako pokuta, może on stanowić ciężką próbę jakiej poddany zostaje człowiek. Próbie, która ma sprawdzić jego prawdziwą wiarę i zaufanie, jakim obdarza on Boga. Przypowieść Hioba uczy także, ze należy przyjmować los dany od Stwórcy z pokorą, bowiem nawet najbardziej tragiczny ma określony cel.Nieco pózniejsza - renesansowa literatura dostarcza nam również przykładów na sytuację, w której wiara człowieka zostaje wystawiona na próbę. Widoczna jest ona m.in w "Trenach" Jana Kochanowskiego, które wyrażają wielką rozpacz i cierpienie po śmierci ukochanej córki Urszulki. Wiara podmiotu lirycznego zostaje wyraźnie zachwiana w obliczu poczucia niesprawiedliwości, jaka dosięgnęła małą dziewczynkę. Według bolejącego ojca Bóg zabrał Urszulce zdrowie, życie i talent poetycki, dzięki czemu pretnedowała ona do jego następczyni. Jak każde dziecko wprowadzała ona wielką radość i szczęście do rodzinnego domu, w którym była bardzo przez wszystkich kochana. Cierpiący ojciec tak opisuje córkę w "Trenie VIII": "Tyś za wszytki mówiła,za wszytki śpiewała, wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała". Jak każdy rodzic miał on plany i nadzieje związane ze swoją pociechą, lecz niestety nie dane mu było zbyt długo cieszyć się jej obecnością.Poeta, aby ukoić ogromny żal po stracie dziecka napisał cykl dziewiętnastu "Trenów", poświęconych zmarłej Urszulce. Czytając kolejne treny można dostrzec rozpaczliwą próbę poszukiwań jakiegoś środka, który uśmierzyłby ten wewnętrzny ból. Poeta odwołuje się do mądrości i cnoty, do postaw filozoficznych, lecz okazuje się szybko, iż stanowią one tylko źródło rozczarowań i nie potrafią mu pomóc w obliczu tak trudnej sytuacji. Podobnie wygląda kwestia wiary. Niezwykle sugestywne i znaczące są tutaj słowa pochodzące z "Trenu X", będące szczytem rozpaczy i bezradności poety: "Gdzieśkolwiek jest jeśliś jest". Słowa te, choć skierowane do zmarłej córki, w rzeczywistości sugerują zwątpienie w sens wiary, w istnienie miłosiernego Boga, który przecież nie powinien dopuścić do śmierci tak małego dziecka. Widoczny jest tutaj kryzys wiary poety. Ojciec pragnie dowiedzieć się, gdzie przebywa teraz jego córka, stawia liczne pytanie pozostające jednak bez odpowiedzi. Dywaguje, że może Urszulka jest w Raju, a może w Czyśćcu. Przywołuje również wierzenia starożytnych Greków, zatanawia się czy tym miejscem jest kraina wiecznej szczęśliwości i czy Charon, a więc przewoźnik zmarłych nie wiezie córeczki przez Styks, napawając ją "zdrojem mapomnym". Tym zdrojem jest rzeka Lete, a zatem rzeka zapomnienia. Przepływające przez nią dusze zmarłych, po jej skosztowaniu nagle zapomniały o swoim ziemskim życiu. Poeta martwi się czy przypadkiem Urszulka nie zapomni o nim, o swoich bliskich. Szuka on również odpowiedzi na dreczące go pytania w religii Orfików, nawiązuje bowiem do reinkarnacji pytając, czy dziewczynka nie przeistoczyła się w słowika. W tej wierze dusze grzeszników kierowane były do czeluści Tartaru, cierpiąc tam nieludzkie męki, natomiast dusze osób dobrych i sprawiedliwych przechodziły reinkarnację i odradzały się w postaci ludzi bądź zwierząt. Poeta rozważa również czy zmarła Urszulka nie przebywa w miejscu, w którym była jeszcze przed swoim narodzeniem, a więc w tajemniczym "miejscu nadniebnymn". W ten sposób odwołuje się on do filozofii Platona, który był przekonany, że wszelkie dusze przed przyjściem na świat przebywaja właśnie w takim miejscu. Ostatecznie jednak wyraża on swoje rozczarowanie i zwątpienie w jakikolwiek system filozoficzny i religijny oraz w nieśmiertelność ludzkiej duszy. W tak przejmującym akcie rozpaczy prosi swoje dziecko, aby się przed nim objawiło w jakiejkolwiek postaci. Na pytania, które sobie postawił nie otrzymał zadowalającej odpowiedzi. Jest ciekawy, kto ponosi odpowiedzialność zaśmierć córki: Bóg, los, czy może on sam. Delikatnie sugeruje, że może Bóg jest winien całej tej sytuacji. Jego - wspomniane już - "Gdzieśkolwiek jest jeśliś jest" stanowi podkreślenie swojego zwątpienia, lecz poeta wcale nie cofa swoich słów. Sytuacja, w jakiej nieoczekiwanie się znalazł zdaje się go przerastać, czuje się on zawiedziony i oszukany przez Stwórcę, któremu przecież zawsze był wierny, któremu bazgranicznie ufał i służył. Okazuje się, że ani chrześcijaństwo, ani stoicyzm, epikureizm, ani platońskie tezy nie przynoszą potrzebnego ukojenia. Poeta nawet odwołuje się do systemów pogańskich, podważając dogmaty katolicyzmu, lecz i tutaj nie znajduje odpowiedzi na dręczące go pytania. Neguje stoicyzm, który propagował umiar w wyrażaniu emocji, co skolei miało prowadzić do cnoty. Nie jest jednak łatwo przejść obojętnie wobec dramatycznych wydarzeń i zachować wobec nich właściwy umiar. Cierpiący ojciec wyraża także rozczarowanie religią chrześcijańską. Zawiódł się on na Bogu, który zabrał mu jego ukochaną córkę. Trudno mu powróić do Boga, trudno odbudować utracone zaufanie i powierzać mu swoje kolejne sprawy. Wiara w boskie miłosierdzie, w dobroć i wszechmoc zostały wyrażnie zachwiane. Do tego jeszcze poeta wyraża swoją dramatyczną wątpliwość w istnienie Pana. Stopniowo jednak można zauważyć powrót do Boga. Kolejne "Treny" przynoszą bowiem próbę pogodzenia się z losem. Jest mu z pewnością dużo łatwiej, kiedy we śnie odwiedza go jego zmarła matka z Urszulką na rękach. Od tej pory jest on dużo spokojniejszy, a jego wiara na nowo zostaje wzmocniona. Niemal zupełnie jak Hiob pojął, że "jeden jest Pan smutku i nagrody", jeden Bóg, od którego zależy wszystko i któermu należy powierzyć swój los. Krok po kroku poeta wychodzi z kryzysu wiary i filozofii, powoli godzi się ze swoim przeznaczeniem i z wolą Boga, który odbiera życie małemu dziecku. To doświadczenie pozwoliło mu także zroumieć, że życie to nie tylko ład, spokój i harmonia, to nie tylko radość i szczęście, lecz także smutek, rozpacz i śmierć. Uświadomił sobie, że stoicka filozfia niewiele ma wspólnego z rzeczywistościa, bowiem w trudnych sytuacjach człowiek nie jest w stanie zachować umiar w okazywaniu emocji, nie potrafi nad nimi zapanować i myśleć racjonalnie. Jak pisze poeta, "bo mając zranioną duszę, rad i nierad płakać muszę". Spokoju i ukojenia dla zranionego serca poleca on szukać właśnie w Bogu. On sam odszukał w sobie tyle siły, by do końca nie zwątpić, nie odejść od wiary, by móc podnieść się po tragicznym przeżyciu. Sytuacja Jana Kochanowskiego w wielu momentach przypomina sytuacje biblijnego Hioba. W obu przecież przypadkach los ciężko ich doświadcza, obaj mają chwile kryzysu i zwątpięnia, obaj są w pewnym sensie wystawieni na próbę, obaj w końcu zawierzają Bogu, powierzając mu swoje istnienie i wierząc, że jego decyzje mają głębki sens.Postawę wyraźnie buntowniczą wobec Boga odnajdziemy również w twórczości młodopolskiego poety Jana Kasprowicza. Znamiennym przykładem jest tutaj jego hymn "Dies irae". "Dies irae" to "Dzień gniewu", który jest rozumiany jako dzień Sądu Ostatecznego, o czym możemy prezczyatć już w Apokalipsie św. Jana.Tekst Kasprowicza dosyć trafnie odzwierciedla nastroje pojawiające się wśród ludzi na przełomie wieków. Koniec mijającego i początek nowego wieku przynosi często pesymizm i poczucie zbliżającego się nieuchronnie końca wszystkiego. Kasprowicz wyraża swoje przerażenie postawą człiłowieka schyłku wieku, który biernie oczekuje na dzień Sądu Ostatecznego. W takiej sytuacji i wobec takiego nastwienia pojawia się kryzys nie tylko wiary i religii, ale także wszelkich wartości. Paradoksalnie pojawia się w tekście opinia, że Bóg wpisał w ten świat zło i grzech, że zaszczepił w człowieku poczucie gniweu, złości i nienawiści. Czy to zatem On ponosi odpowiedzialność za ludzkie przewinienia i chwile słabości? Czy też może to każdy z nas w pełni odpowiada za swoje czyny, zachowanie, postępowanie?Ludzie snują katastroficzne wizje końca świata, są pełni obaw i przerażenia. Z drugiej strony pozostaje w nich swoista nadzieja, że Bóg ich ocali i nie potępi srogo za popełnione grzechy. W tekście Kasprowicz wprowadza Boga-Chrystusa, który ma ludzki wymiar, zna ludzki ból i słabości, ponieważ żył wśród ludzi. Drugi obraz Boga to ten srogi Stwórca. Poeta zarzuca Panu, że ten stworzył niedoskonałego człowieka, pełnego ropusty i zła, a przecież mógł tego uniknąć jako doskonały Stwórca świata. Kasprowicz odważnie pyta kto stworzył zło i kieruje słowa w stronę Boga mówiąc: "Nic, co się stało pod sklepieniem niebiosów Bez Twej woli się nie stało, Kyrie elejson! O źródło zdrady! Kyrie elejson! Przyczyno grzechu!!". Te bluźniercze zarzuty zostaja skontrastowane z bąłganiem o zmiłowanie: "O Boże miłosierny, zmiłuj się nad nami!", ,,O Boże! Ty bądź naszą łaską i obroną!", ,,O duszo, pełna miłości". Szybko okazuje sie, że te wołania do Boga pozostaną bez odzewu. W człowieku zdaje się rozgrywać odwieczna i niskończona walka dobra ze złem. Nierzadko wygrywa właśnie zło, co dowodzi grzesznej natury człowieka, domagającej się pokuty i potępienia. Poeta sugeruje, że Bóg tworząc dobrą i złą stronę człowieka nie powinien skazywać go na wieczne wygnanie, a wręcz powinien mieć na względzie fakt, iż nikt nie jest doskonały. Według niego Pan na Sądzie traktuje podobnie dusze bez wzgledu na ich moralne postawy, wyznawane wartości oraz popełnione czyny. Kasprowicz pragnie wystąpić w obronie ludzi grzesznych, potępionych i cierpiących. . Jego bunt ma wymiar prometejski i jest już z założenia nierozstrzygalny. Trudno bowiem wchodzić w spór z Absolutem i domagać się własciwego rozwiązania. Poeta bluźni wobec Boga i buntuje się przeciw niemu, krytykuje i negatywnie ocenia Jego dzieło stworzenia. Pragnie wywalczyć dla ludzkości litość i sprawiedliwość, wyrażając przy tym zwątpienie czy Pan rzeczywiście jest uosobieniem najwyższych wartości, czy też może jednak zła. Obraz Boga wyłaniający się z "Dies irae" to obraz Stwórcy surowego, utożasamianego ze złem i ujemnymi wartościami. Konfkit ten jednak pozostaje bez rozwiązania, bowiem Bóg jest nieosiągalny, pełen zagadek i tajemnic. Podmiot lirczny ukierunkowany jest jedyne na widzenie Sadu Ostatecznego w ciemnych barwach, na dostrzeganie tylko ludzi potępionych. W jego wizji brak zbawionych, brak jasnego światła i nadziei. Sam staje się przez swe bluźnierstwo wobec Boga człowiekiem grzesznym. A Stwórca zupełnie nie ma zamiaru reagować na jego buntownicze i niepokorne wezwania, nie zamierza sie objawiać. Poeta zostaje osamotniony w swych rozważaniach na temat dnia ostatecznego. Być może gdyby wykazał się charakterystyczną dla Hioba pokorą i wiarą mógłby liczyć na objawienie boże.Jak widać na przykładzie powyższych rozważań człowiek nierzadko buntuje się wobec swego Stwórcy, nie zgadzając się z Jego wyrokami. Postawy, tak jak ludzie, bywają jednak nieo inne. Hiob wybrał drogę pełnej pokory i oddania. Chwiejne koleje losu nie osłabiły jego wiary i zaufania. Cierpienie natomiast paradoksalnie wzmosniło jego religijność.Jan Kochanowski utraciwszy ukochaną córkę utracił jednocześnie sens wiary i istnienia. Kryzys jego objął różnorodne systemy filozofocznei religijne, które nie stanowiły pocieszenia w chwilach dramatycznych przeżyć. Poeta jednak pozostał wierny Bogu, ufając, że Jego wola jest najważniejsza. Ostatni z omawianych poetów - Jan Kasprowicz przyjął postawę wyraźnie buntowniczą o rysach prometejskich. Poeta bluźni przeciw Bogu, oskarża Go o zło kwitnące w człowieku i toczy zawiły spór. Chce, aby Bóg mu się objawił, lecz Ten tego nie czyni. Hymn jest katastroficzną wizją Sądu Ostatecznego, w którym brak bożego miłosierdzia i sprawiedliwości, pozostaje jedynie zło. To kryzys wiary wyrażony w imienuiu grzesznej ludzkości. Dwa poprzednio omawaiane przypadki są sporem wyłacznie osobistym, zrodzonym z własnych pobudek. Tutaj jednak dominuje skromność i pokora, toteż Pan próbuje przynieść im ukojenie w bólu i żalu.Motyw spotkania człowieka z Bogiem był zatem podejmowany już wiele wieków wcześniej i zapewne będzie wykorzystywany jeszcze wielokrotnie. Czasem jest to spotkanie w postaci objawienia, czasem zaś przyjmuje postać symbolicznego snu, bywa jednak, że Stwórca w ogóle nie zareaguje na wezwania. Ale zastanówmy się co by było, gdyby za każdym razem, kiedy zechcemy Bóg nam się objawiał?