Wszystko o kreatywnej księgowości. Co to jest? Skutki.
Zgłoś nadużycie!
Nazwano tak przypadki ukrywania strat i przedstawiania w pozytywnym świetle wyników firmy celem przyciągnięcia inwestorów.To takie wykorzystanie zakresu wolności osób, które sporządzają sprawozdania finansowych, który wynika z braku odpowiednich wzorców, standardów, reguł i procedur, będących podstawą przy podejmowaniu decyzji dotyczących procesu tworzenia informacji prezentowanych w sprawozdaniach finansowych przedsiębiorstw, a mianowicie uznawania, wyceny, ujawniania i prezentacji informacji.Kreatywną księgowością zaczyna nazywać się wszelkie przypadki księgowania operacji finansowych przedsiębiorstwa sprzeczne z zasadami księgowania, czy też ze stanem faktycznym.
0 votes Thanks 0
Sasu
Kreatywna księgowość to termin, który się pojawił po wykryciu wielkich skandali finansowych w USA w 2002 roku. Nazwano tak przypadki ukrywania strat i przedstawiania w pozytywnym świetle wyników firmy celem przyciągnięcia inwestorów.
Z czasem, kreatywną księgowością zaczyna nazywać się wszelkie przypadki księgowania operacji finansowych przedsiębiorstwa sprzeczne z zasadami księgowania, czy też ze stanem faktycznym. Najczęstszym sposobem jest zawyżanie wyceny posiadanych zasobów. Istnieje wiele celów, dla których firmy stosują kreatywną księgowość. Najczęstszym jest chęć zmniejszenia obciążeń podatkowych - np. firma udostępnia pracownikowi pewne zasoby, takie jak telefon komórkowy, samochód, czy laptop, właściwie na jego użytek prywatny, i wlicza je w koszty prowadzenia działalności.
Innym powodem jest chęć ukrycia nielegalnych transferów pieniędzy, zwykle w związku z korupcją, czasem też w związku z różnego rodzaju nielegalną działalnością - patrz pranie brudnych pieniędzy.
1.Pięć lat temu powstało pojęcie „kreatywna księgowość”, które w momencie pojawienia się w mediach zelektryzowało nie tylko amerykańskie, ale i światowe rynki inwestycyjne. Istota praktyk objętych tym pojęciem polegała na tym, że kierownictwo firmy fałszowało jej wyniki finansowe dążąc do zawyżania zysku i obniżania strat. Celem takich działań było utrzymywanie giełdowych cen akcji na wysokim poziomie, a ta praktyka była ściśle związana z osobistymi interesami członków kierownictwa firmy.
Kreatywna księgowość to nie był tylko amerykański pomysł. Przekonali się o tym także Europejczycy, chociaż na Starym Kontynencie sprawy te rozwiązano spokojnie, z niższym poziomem emocji.Firmy giełdowe mają ustawowy obowiązek systematycznego informowania o uzyskiwanych wynikach ekonomicznych i do poddawania audytowi swoich zapisów w księgach finansowych. Firma audytorska kontrolująca księgowość potwierdza, że wedle jej wiedzy i doświadczenia przedstawione do weryfikacji księgi są prowadzone prawidłowo, co daje inwestorom gwarancję, że wszystko, co jest w nich zapisane jest zgodne prawdą i obowiązującym prawem. Tą gwarancją jest dla inwestorów rynkowy prestiż audytora wynikający z wysokich kompetencji i zaufania do niego.
Jest oczywistym, że skuteczne oszukiwanie inwestorów giełdowych byłoby niemożliwe, bez chęci dokonania takiego oszustwa w teamie kierowniczym firmy i bez błędnej oceny zapisów księgowych przez audytora, lub w szczególnych przypadkach bez jego świadomego uczestnictwa w tym oszustwie.
2.Gdy w 2001 roku zbankrutował znany amerykański koncern energetyczny – Enron „kreatywna księgowość” zrobiła w świecie sporą karierę i przez wiele miesięcy nie schodziła z czołówek światowych gazet (nie tylko tych, które piszą o gospodarce). W rezultacie przegrał Enron i jego udziałowcy, ale też pracownicy Firmy i jej liczni kooperanci (bo firma ogłosiła bankructwo). Upadek firmy spowodował straty liczone w miliardach USD. Kierownictwo firmy przez kilka lat było przedmiotem zainteresowania i dochodzeń urzędów skarbowych, władz giełdy i sądów. Skończyło się wyrokami. Lecz karę poniósł również Andersen, którego pracownik uczestniczył w nierzetelnym kontrolowaniu dokumentów Enrona. Ta jedna z najbardziej renomowanych firm doradczych w świecie zrezygnowała z samodzielnego działania na rynku, a pracowników (wraz z klientami) przejęły firmy konkurencyjne. Tak stało się też w Polsce, gdzie w większości jej pracowników przejął Ernst & Young.
3.Skutki, ale przede wszystkim potencjalne zagrożenia dla inwestorów wynikające z analizy ujawnionych przypadków „kreatywnej księgowości” przeanalizował Kongres Stanów Zjednoczonych. Wnioski zawarł w uchwalonej ustawie znanej jako Sorbanes-Oxley Act (jej nazwa pochodzi od nazwiska senatora). Zabrania ona firmom konsultingowym łączenia dla jednego klienta pewnych usług doradczych (np. wyceny aktywów, usług prawniczych, czy kontroli wewnętrznej) z audytem. Szczegółowe zapisy w amerykańskiej ustawie zabraniały także łączenia audytu i występowania przed sądem. W dobie firm o zasięgu globalnym ustawa jest poważnym ograniczeniem, ma także globalny charakter i te ograniczenia obowiązują nie tylko firmy-matki, ale dotyczą także firm-córek.
Sorbanes-Oxley Act wywołał spore zamieszanie na światowym rynku usług doradczych zmuszając firmy do zawężenia swojej działalności. Przyjęte przez Kongres rozwiązania nie tylko dotyczą wielkiej „czwórki” światowych firm konsultingowych. Można nawet powiedzieć, że ustawa ta spowodowała swoiste przetasowanie na tym rynku, a niektórzy mówią nawet, że mamy do czynienia z nowym rozdaniem. Te zmiany wymagały od „wielkich” zreorganizowania swojej działalności, ale też dla wielu innych zespołów i firm powstała nowa szansa rozwojowa. Kto wie, czy w wyniku wprowadzenia nowych reguł, za kilka lat nie będziemy mieli nowego układu sił na światowym rynku usług konsultingowych. Kto wie, jaki będzie los takich firm jak MDDP, Accreo, czy też Baker&McKenzie, które jeszcze dzisiaj są w cieniu „wielkiej czwórki”.
4. Dziś można odnieść wrażenie, że świat zapomniał już o Enronie. Inwestorzy czują się bezpiecznie, a na amerykańskim rynku finansowym w 2005 roku święciły tryumfy fundusze akcji, którym klienci powierzyli kolejne 136 mld USD. Mimo, że Fed pod kierownictwem A.Greenspana w ciągu kilkunastu miesięcy podniósł stopy procentowe z poziomu 1% do 4,5%, to jednak inwestorzy nie skusili się możliwością przerzucenia swoich pieniędzy z jak zawsze ryzykownych funduszy akcji na bezpieczne i już teraz coraz bardziej opłacalne obligacje. Jak widać zwycięża dziś wiara w rozwój gospodarczy, zwycięża chęć osiągnięcia jak najwyższych zysków, maleje obawa przed załamaniem się cen akcji.
Na rynku amerykańskim jest ponad 8 tysięcy powierników, którzy zarządzają dziś kwotą ok. 8 bln USD, przy czym ok. 60 % to fundusze akcji. W roku ubiegłym wartość tych bardziej ryzykownych funduszy akcyjnych wzrosła o ok. 0,5 bln zł. Monitorujący ten rynek ICI ocenia, że zmalały nie tylko obawy inwestorów przed załamaniem się korzystnych dotąd trendów i spadkiem dziś szybko rosnących cen akcji, ale także (co może być bardziej niebezpieczne) zmalały te obawy u tych, którzy zarządzają tymi funduszami. ICI niepokoi się niskim poziomem gotówki jaką trzymają te fundusze w rezerwie, na wypadek koniecznych wypłat. W końcu 2005 roku te rezerwy stanowiły 3,9% wartości aktywów, podczas gdy dwa lata temu były one jeszcze na poziomie ok. 5%.
Z czasem, kreatywną księgowością zaczyna nazywać się wszelkie przypadki księgowania operacji finansowych przedsiębiorstwa sprzeczne z zasadami księgowania, czy też ze stanem faktycznym. Najczęstszym sposobem jest zawyżanie wyceny posiadanych zasobów. Istnieje wiele celów, dla których firmy stosują kreatywną księgowość. Najczęstszym jest chęć zmniejszenia obciążeń podatkowych - np. firma udostępnia pracownikowi pewne zasoby, takie jak telefon komórkowy, samochód, czy laptop, właściwie na jego użytek prywatny, i wlicza je w koszty prowadzenia działalności.
Innym powodem jest chęć ukrycia nielegalnych transferów pieniędzy, zwykle w związku z korupcją, czasem też w związku z różnego rodzaju nielegalną działalnością - patrz pranie brudnych pieniędzy.
1.Pięć lat temu powstało pojęcie „kreatywna księgowość”, które w momencie pojawienia się w mediach zelektryzowało nie tylko amerykańskie, ale i światowe rynki inwestycyjne. Istota praktyk objętych tym pojęciem polegała na tym, że kierownictwo firmy fałszowało jej wyniki finansowe dążąc do zawyżania zysku i obniżania strat. Celem takich działań było utrzymywanie giełdowych cen akcji na wysokim poziomie, a ta praktyka była ściśle związana z osobistymi interesami członków kierownictwa firmy.
Kreatywna księgowość to nie był tylko amerykański pomysł. Przekonali się o tym także Europejczycy, chociaż na Starym Kontynencie sprawy te rozwiązano spokojnie, z niższym poziomem emocji.Firmy giełdowe mają ustawowy obowiązek systematycznego informowania o uzyskiwanych wynikach ekonomicznych i do poddawania audytowi swoich zapisów w księgach finansowych. Firma audytorska kontrolująca księgowość potwierdza, że wedle jej wiedzy i doświadczenia przedstawione do weryfikacji księgi są prowadzone prawidłowo, co daje inwestorom gwarancję, że wszystko, co jest w nich zapisane jest zgodne prawdą i obowiązującym prawem. Tą gwarancją jest dla inwestorów rynkowy prestiż audytora wynikający z wysokich kompetencji i zaufania do niego.
Jest oczywistym, że skuteczne oszukiwanie inwestorów giełdowych byłoby niemożliwe, bez chęci dokonania takiego oszustwa w teamie kierowniczym firmy i bez błędnej oceny zapisów księgowych przez audytora, lub w szczególnych przypadkach bez jego świadomego uczestnictwa w tym oszustwie.
2.Gdy w 2001 roku zbankrutował znany amerykański koncern energetyczny – Enron „kreatywna księgowość” zrobiła w świecie sporą karierę i przez wiele miesięcy nie schodziła z czołówek światowych gazet (nie tylko tych, które piszą o gospodarce). W rezultacie przegrał Enron i jego udziałowcy, ale też pracownicy Firmy i jej liczni kooperanci (bo firma ogłosiła bankructwo). Upadek firmy spowodował straty liczone w miliardach USD. Kierownictwo firmy przez kilka lat było przedmiotem zainteresowania i dochodzeń urzędów skarbowych, władz giełdy i sądów. Skończyło się wyrokami. Lecz karę poniósł również Andersen, którego pracownik uczestniczył w nierzetelnym kontrolowaniu dokumentów Enrona. Ta jedna z najbardziej renomowanych firm doradczych w świecie zrezygnowała z samodzielnego działania na rynku, a pracowników (wraz z klientami) przejęły firmy konkurencyjne. Tak stało się też w Polsce, gdzie w większości jej pracowników przejął Ernst & Young.
3.Skutki, ale przede wszystkim potencjalne zagrożenia dla inwestorów wynikające z analizy ujawnionych przypadków „kreatywnej księgowości” przeanalizował Kongres Stanów Zjednoczonych. Wnioski zawarł w uchwalonej ustawie znanej jako Sorbanes-Oxley Act (jej nazwa pochodzi od nazwiska senatora). Zabrania ona firmom konsultingowym łączenia dla jednego klienta pewnych usług doradczych (np. wyceny aktywów, usług prawniczych, czy kontroli wewnętrznej) z audytem. Szczegółowe zapisy w amerykańskiej ustawie zabraniały także łączenia audytu i występowania przed sądem. W dobie firm o zasięgu globalnym ustawa jest poważnym ograniczeniem, ma także globalny charakter i te ograniczenia obowiązują nie tylko firmy-matki, ale dotyczą także firm-córek.
Sorbanes-Oxley Act wywołał spore zamieszanie na światowym rynku usług doradczych zmuszając firmy do zawężenia swojej działalności. Przyjęte przez Kongres rozwiązania nie tylko dotyczą wielkiej „czwórki” światowych firm konsultingowych. Można nawet powiedzieć, że ustawa ta spowodowała swoiste przetasowanie na tym rynku, a niektórzy mówią nawet, że mamy do czynienia z nowym rozdaniem. Te zmiany wymagały od „wielkich” zreorganizowania swojej działalności, ale też dla wielu innych zespołów i firm powstała nowa szansa rozwojowa. Kto wie, czy w wyniku wprowadzenia nowych reguł, za kilka lat nie będziemy mieli nowego układu sił na światowym rynku usług konsultingowych. Kto wie, jaki będzie los takich firm jak MDDP, Accreo, czy też Baker&McKenzie, które jeszcze dzisiaj są w cieniu „wielkiej czwórki”.
4. Dziś można odnieść wrażenie, że świat zapomniał już o Enronie. Inwestorzy czują się bezpiecznie, a na amerykańskim rynku finansowym w 2005 roku święciły tryumfy fundusze akcji, którym klienci powierzyli kolejne 136 mld USD. Mimo, że Fed pod kierownictwem A.Greenspana w ciągu kilkunastu miesięcy podniósł stopy procentowe z poziomu 1% do 4,5%, to jednak inwestorzy nie skusili się możliwością przerzucenia swoich pieniędzy z jak zawsze ryzykownych funduszy akcji na bezpieczne i już teraz coraz bardziej opłacalne obligacje. Jak widać zwycięża dziś wiara w rozwój gospodarczy, zwycięża chęć osiągnięcia jak najwyższych zysków, maleje obawa przed załamaniem się cen akcji.
Na rynku amerykańskim jest ponad 8 tysięcy powierników, którzy zarządzają dziś kwotą ok. 8 bln USD, przy czym ok. 60 % to fundusze akcji. W roku ubiegłym wartość tych bardziej ryzykownych funduszy akcyjnych wzrosła o ok. 0,5 bln zł. Monitorujący ten rynek ICI ocenia, że zmalały nie tylko obawy inwestorów przed załamaniem się korzystnych dotąd trendów i spadkiem dziś szybko rosnących cen akcji, ale także (co może być bardziej niebezpieczne) zmalały te obawy u tych, którzy zarządzają tymi funduszami. ICI niepokoi się niskim poziomem gotówki jaką trzymają te fundusze w rezerwie, na wypadek koniecznych wypłat. W końcu 2005 roku te rezerwy stanowiły 3,9% wartości aktywów, podczas gdy dwa lata temu były one jeszcze na poziomie ok. 5%.