Wobraź sobie że należysz do grupy praludzi i napisz jak będzie wyglądał twój dzień. Proszę o pomoc byle szybko bo na jutro !!. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi :*
Miziołeczka
Wstałam rano. Nim słońce dotknęło moich policzków poczułam szturchnięcie wraz z towarzyszącymi temu dziwnymi odgłosami. Nie to małpa, nie to człowiek... w zasadzie coś pomiędzy. Otworzyłam jedno oko odskakując na bok z drżącym sercem i drgającą ręką. Przede mną ukazała się postać. Szybko nawiązałam do wczorajszej lekcji historii w której omawialiśmy najstarszych ludzi. Wszystko stało się jasne. Przede mną stał najprawdziwszy na świecie Australopitek! Pochylona sylwetka, ciało pokryte długimi włosami... brrr... aż ciarki przechodzą na samą myśl o tym, prawda? Zaczął pokazywać na mnie palcem. Początkowo myślałam że uznał mnie za pożywienie ale doszłam do wniosku że nie spodobał mu się mój strój. Podał więc mi skórę tygrysa szablozębnego. Skoro miał ją to znaczy... że one żyją! Lęk przeistoczył się w prawdziwy koszmar i walkę o życie. Z tego co wiedziałam z lekcji historii były to jedne z największych i najcięższych kotowatych. Zostawiłam skórkę tygrysa ruszając przed siebie. Miałam nadzieję, że to wszystko zaraz się skończy. Ale nie... to była cisza przed burzą. Tuż za mną stał szablozębny tygrys. Miał krótki ogon, wielkością był zbliżony do lwa. Ale najstraszniejsze były jego zęby! Ok. 20 cm długości, brrr... Już miał skakać gdy zjawił się jaskiniowiec. Zaczął bić go pięściami. Widać że nie był w pełni rozwinięty ani silny. Został rozszarpany a ja uciekłam. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że albo nastąpi zaraz koniec świata, albo rozszarpie mnie dzikie zwierzę. Jedna z tych hipotez sprawdziła się. Ledwie spojrzałam w górę a niebo zaczerwieniło się. Zerwał się potężny deszcz. Drzewa które wielkością równały się z dinozaurami (długoszyjcami) zaczęły się walić. Zwierzyna w popłochu uciekała a praludzie zaczęli chować się do jaskiń. Jeden nawet podbiegł do mnie gryząc mnie w rękę. Nie wiem co to oznaczało. Być może mnie polubił. Potem trochę się uspokoił i wplótł sobie kość we włosy. Według mnie miało to coś symbolizować ale nie zdążyłam odkryć co. Zaraz obudziłam się na strychu koło kominka. Do tej pory nie wiem czy to ciepło kominka sprawiło że był to tak pouczający sen czy po prostu chęć poznania prehistorii i tamtejszych ludzi.
Mam nadzieję, że pomogłam :)