Witam.
Potrzebuje solidnej analizy książki Pawła Smoleńskiego " Irak- piekło w raju" z szczególnym uwzględnieniem środków wyrazu.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Wznowiony po ośmiu latach „Irak” to reportaż literacki w najlepszym wydaniu. Jego największym atutem jest samo podejście Pawła Smoleńskiego, który pojechał nad Zatokę Perską z przekonaniem, że człowiek Zachodu nie ma szans pojąć mechanizmów tam panujących, zrozumieć zasięgu zmian, jakie zaszły w irackiej republice na początku XXI wieku i wreszcie tego, w jaki sposób wpłynęły one na samych Irakijczyków. Wydaje się, że jako reporter wybrał najlepszy wariant – oddał im głos
Jeszcze całkiem niedawno byli pewni, że czarne złoto zagwarantuje ich krajowi niezachwianą pozycję naftowego potentata. Obcokrajowcom opowiadali o niezwykłości irackiej kultury, którą świat będzie chciał masowo importować, gdy chociaż odrobinę ją pozna. Dzisiaj wiadomo już, że sen o potędze został przerwany, to, co pozostało z kultury, zostało zepchnięte do prywatnych piwnic i ciasnych pomieszczeń, a do Iraku przylgnęło określenie: „miasto kurzu i mgły”. O takim państwie nie chcą rozmawiać.
Podobnie jak o odzyskaniu wolności – tak świat nazwał przejęcie kontroli nad Irakiem przez Amerykanów w 2003 roku. Rozwiązanie to okrzyknięto najlepszym z możliwych i oficjalnie nazwano „misją stabilizacyjną”. Fakt, że metody „wybawców” opierały się na wzbudzaniu strachu i wprowadzaniu terroru oraz do złudzenia przypominały te, którymi posługiwał się obalony iracki prezydent, Saddam Husajn, najwyraźniej uznano za nieistotny szczegół. Nikt nie zastanowił się nad tym, jak po dziesięcioleciach dyktatury Irakijczycy mają zacząć funkcjonować w rzeczywistości, która bardziej niż wolność darowaną przypomina jednak wolność narzuconą. Oni sami nie mogli tego wiedzieć – od zawsze myślał za nich ktoś inny.
Ale przynajmniej ktoś, kogo znali. Sam ich nauczył, że lepszy własny tyran, niż obca wolność. Saddam to synonim współczesnego Iraku. Obalenie go nieodwracalnie podzieliło kraj. Dla części społeczeństwa było niczym przywrócenie wolnej woli, dla niektórych stało się wręcz osobistym dramatem. Jedni po raz pierwszy dostrzegli szansę na rozwój kraju, inni stracili nadzieję na odzyskanie dawnej świetności, a tym, co najbardziej słuszne, wydaje im się nienawiść połączona z zemstą na amerykańskich najeźdźcach. I chociaż Irakijczycy zobaczyli, że mogą się od siebie różnić, w każdym z tych głosów pobrzmiewa echo pretensji: nikt niczego z nimi nie konsultował.
Irak, którego wysłuchał Smoleński to przede wszystkim kraj rozdźwięków społecznych nieudolnie cementowany rzekomym wspólnym celem – walką w imię islamu, która tak naprawdę jest tylko pretekstem, przykrywką do zdobywania wpływów, pieniędzy i władzy. To uderza najbardziej: chodzi, jak zwykle, o władzę.
O piętnie, jakie reżim odcisnął na Irakijczykach nie da się zapomnieć. Tyle, że świat zachodni, przekonany, że kilka lat temu doskonale odrobił lekcję z tego, co dla Iraku dobre, zupełnie tego nie widzi. Smoleński oprócz tego, że zobaczył, to jeszcze dosłyszał w tych historiach pełnych rezygnacji i buntu chyba najważniejsze: Irakijczycy wierzą, że kiedyś sami będą decydować o drodze rozwoju swojego kraju. Mówią (znacznie ciszej), że tylko na zewnątrz wyglądają tak, jakby już nie mieli marzeń.
licze na naj;)
Paweł Smoleński trafił do osób, które ze łzami w oczach wspominają rządy Saddama. Jest to wielki atut reportażu. Autor bierze pod uwagę głosy ze wszystkich stron. Spotyka się z opozycjonistami, którzy byli torturowani i odsiadywali polityczne wyroki, a także ze stronnikami Husajna. Daje to czytelnikowi możliwie obiektywny obraz sytuacji społeczno-politycznej Iraku.
Część czwarta poświęcona jest relacjom pomiędzy szyitami i sunnitami. Autor stara się poukładać w głowie czytelnika chaotyczne informacje na temat odłamów islamu. Metaforą tych stosunków staje się szyickie święto Aszury, podczas którego dochodzi do zamachów.
Za śmierć szyitów odpowiedzialna jest prawdopodobnie wahabiccka Al-Kaida. Reporter wyjaśnia także rodowód Al-Kaidy. Bohaterowie reportażu często uznają organizację Bin Ladena za bękarta wahabickiej sekty mudżahedinów. Obrazuje to cytat:
„Wiedz ze Ameryka jest sama sobie winna. Dała Saddamowi miliardy dolarów gdyż lękała się irańskich ajatollahów. I obaliła Saddama, gdy przestał być potrzebny. Stworzyła Al kaidę, bo wolała walczyć z komunizmem arabskimi rękami, ale potwór wymknął się spod kontroli”.
Autor sporo uwagi poświęca przybliżeniu postaci Saddama Husajna. Przytacza wiele plotek na temat jego młodości. Tworzy zeń postać tragicznego szaleńca, lecz – co najważniejsze – nie usprawiedliwia jego poczynań trudnym dzieciństwem.
Aby lepiej zobrazować, jak wyglądała dyktatura w Iraku, reporter posłużył się metaforą meczetu. Meczet Ar-Rahman miał być największa świątynia świata. Miał po wsze czasy upamiętnić postać swojego twórcy – Saddama Husajna. Jego zadaniem było onieśmielenie każdego, kto wejdzie do środka. Budowa świątyni pochłonęła wiele istnień ludzkich. Ważniejsze od życia budowniczych było wykonanie planu. Pojawia się zatem pytanie. Dlaczego Saddam Husajn zdecydował się na budowę meczetu ? Bohaterowie reportażu odpowiadają jednoznacznie. Husajnowi nie chodziło o wielbienie Allaha, lecz o zbudowanie swojego posągu. Irak miał zapamiętać na wieki, że fundatorem Ar-Rahman był Saddam.
Największym atutem reportażu jest próba zrozumienia irackiej mentalności. Bez tego trudno odróżnić terrorystę od pobożnego muzułmanina. Trudno zrozumieć również, dlaczego Ci, którzy walczyli z reżimem Saddama, teraz walczą z Amerykanami.
W reportażu Pawła Smoleńskiego urzekła mnie mnogość bohaterów. Przyszło mi poznać historię zarówno ubogich żebraków, jak i wziętych adwokatów czy inżynierów. W opowieści Pawła Smoleńskiego swój głos maja nawet postacie znane poza Irakiem, jak choćby Ali Al-Sistani – iracki przywódca religijny.
Wypowiedzi bohaterów, często ujęte w postaci monologów, stają się jednak niekiedy odrobinę nużące. O Iraku mówią nam sami jego mieszkańcy. To bardzo dobrze, ale zbyt mało jest refleksji autora. Czasem brakuje mi jego komentarzy, kilku zdań wyjaśnienia czy podsumowania tego, co wcześniej powiedział jego bohater. To chyba jedyny minus tej książki