Witam potrzebuje bardzo pilnie rozprawki na temat : Młodzież Polska okresu przemian !!! Daje naj i bardzo dużo pkt. !!! Ostrzegam łasych na punkty że praca powinna byc napisana przynajmniej na kilka stron papieru A4. A prace które będą za krótki lub nie na temat ewentualnie będę zgłaszał do Moderatorów !!!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Motto:
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – Andrzej Frycz Modrzewski
Motto Andrzeja Frycza Modrzewskiego wydaje się stale aktualne, temat zaś – podobnie jak moto - sugeruje wiele możliwości. Moim zdaniem młodzież, która weszła w dorosłe życie na początku lat 90-ch XX wieku, jak i na przełomie XX i XXI wieku jest pokoleniem „zmarnowanej szansy” i to jest teza, której słuszność postaram się wykazać na podstawie konkretnych przykładów. Odwołując się jednak do brzmienia motta twierdzę, że za taki stan rzeczy odpowiedzialność podnoszą ludzie dorośli, a właściwie system na który składają się zarówno Państwo, jak i Kościół, ale także oświata i rodzina.
Każdy system wychowawczy poza podręcznikami, metodami, osobami, które za wychowanie odpowiadają wymaga autorytetów. Należy zadać sobie pytanie jakie autorytety - poza rzecz jasna niekwestionowanym autorytetem jakim był Jan Paweł II - funkcjonowały w naszym życiu społecznym podczas ostatnich 20 lat. Oczywiście można uznać, że wśród znanych, lubianych i szanowanych osób są takie postacie jak Jurek Owsiak, znani sportowcy tacy jak Adam Małysz, czy we wcześniejszym okresie – Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko, czy założyciel i lider MONAR-u – Marek Kotański. Ale przyjrzyjmy się tym których w naszym życiu najwięcej – politykom, hierarchom kościelnym, księżom, czy przywódcom organizacji społecznych, nauczycielom i dyrektorom szkół i przedszkoli, a wreszcie rodzicom., czyli tym, którzy mają największy wpływ na nasze wychowanie, rozwój intelektualny, kształtowanie naszych poglądów, czy nawyków. Badanie przeprowadzane przez różne wyspecjalizowane instytucje w ostatnich latach (w porównaniu z podobnymi wynikami
z lat 90-ch XX wieku i pierwszych lat XXI wieku pokazują wyraźnie narastający kryzys zaufania młodzieży do tych, którzy za jej nauczanie, czy wychowanie odpowiadają. Wszyscy widzimy i słyszymy o kolejnej „wojnie polsko – polskiej” pomiędzy politykami, konflikt pomiędzy Episkopatem Polski, a Radiem Maryja. Kolejne reformy w tym oświatowa i służby zdrowia okazują się triumfem „radosnej twórczości” nad działalnością merytoryczna opartą o teoretyczne i praktyczne rozwiązania sprawdzone gdzie indziej. Polska młodzież obserwuje rozdźwięk pomiędzy słowami i czynami ludzi dorosłych we wszystkich środowiskach, na różnych szczeblach, widzi że nikt nie ponosi odpowiedzialności za skutki swoich decyzji, że polityk, nauczyciel, czy ksiądz, którzy zachowali się w sposób kompromitujący nadal piastują swoje stanowiska bronieni przez kolegów, czy szefów, bo przecież „fortuna kołem się toczy” i nie wiadomo kto podpadnie następnym razem i kto go będzie bronił. Wszyscy czytamy o przykładnie ukaranym karą pozbawienia wolności człowieku, który ukradł rower i jednocześnie słyszymy o wielomilionowych aferach, gdzie przez lata nie ma żadnego wyroku.
Młody człowiek widzi, że są „równi” i „równiejsi” i wyciąga wnioski. W domu rodzinnym dostaje kolejne lekcje. Ma o czynienia z agresją, przemocą w rodzinie, alkoholizmem, kłamstwem, podobnie w szkole. Kiedyś szkołą dla młodego człowieka były przykłady patriotyzmu przejawiającego się w miłości do Ojczyzny, umiłowaniu tradycji, historii i kultury, języka ojczystego i barw narodowych. Można powiedzieć owszem, ale wtedy były inne czasy walczyliśmy o niepodległość, wolność …. Czy rzeczywiście? Czy nie walczyliśmy w sumie o to samo pod sztandarami Solidarności? Czyż nie śpiewaliśmy z dumą i poczuciem wspólnoty „Mazurka Dąbrowskiego”, albo „Boże coś Polskę” przy obecności wszędzie powiewających polskich flag narodowych? I co zostało z tej lekcji patriotyzmu lat 80-ch XX wieku?
Od 2004 roku 2 maja jest w Polsce oficjalnie obchodzony jako Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Pomimo artykułów w prasie, apeli i wezwań w tym dniu polska flaga wisi w oknie w co 30 – 50 mieszkaniu. Było ich znacznie więcej, ale jedynie w dniach katastrofy smoleńskiej i gdy odszedł Jan Paweł II. A to oznacza, że po raz kolejny w naszej historii, że niepomni doświadczeń jednoczymy się i nie wstydzimy tego okazać, gdy jest niedobrze, gdy mamy do czynienia z tragedią, albo gdy mamy z kim walczyć. Inne elementy. Od około 20 lat znikają z polskiego krajobrazu sklepy, wypierane przez shopy i markety, swojskie bary i restauracje są zastępowane przez fast foody, puby, kebaby, powaga i refleksja podczas Wszystkich Świętych ustępuje coraz częściej radosnej zabawie Halloweenu. Coraz częściej słowa i zwroty z języka polskiego zastępowane są zwrotami wziętymi z języka angielskiego, czy z Ameryki. To wszystko dzieje się na naszych oczach bo wiadomo, że młodzież jest chłonna, że fascynuje się wszystkim co nowe, a co przeciwstawiają im ludzie dorośli? Powagę autorytetu polegającą na nakazach, zakazach, przekonaniu o własnej nieomylności i narzucaniu własnego zdania. Oczywiście można powiedzieć, że przecież jesteśmy Europejczykami i że to jest nasza przyszłość i że patriotyzm to przeżytek i że „trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe(....)” - Adam Asnyk. Być może ale pamiętam co powiedział kiedyś staruszek Mikołaj Rej „..... niechaj to narodowie wżdy postronni znają iż Polacy nie gęsi i swój język mają ….” i uważam, że jest to stale aktualne.
Jak więc jest ta młodzież okresu przemian? Oczywiście już słyszę głosy zatroskanych polityków (zwłaszcza przed wyborami), wychowawców (na zebraniach rodziców), księży (na kazaniach) dziennikarzy (w ich publikacjach) bijące na alarm wobec agresji, przemocy i przestępczości nieletnich, wczesnej inicjacji seksualnej, alkoholizmu i narkomanii. Moim zdaniem mówimy o skutkach, bo przyczyna tej „demoralizacji” młodzieży tkwi w zaobserwowanych wcześniej zachowaniach dorosłych, alkoholizmie i wiarołomstwie rodziców, czy członków dalszej rodziny, niezgodności słów i czynów polityków, wychowawców, księży i wreszcie strachu. Strachu bo to strach jest jedną z głównych przyczyn agresji z czego nie zdajemy sobie sprawy. Jeszcze jedna przyczyna takich postaw młodzieży które są chętnie piętnowane przez wszystkich – rozwody będące domeną dorosłych. "Rozwód rodziców to wyrok dla wszystkich członków rodziny, nie tylko partnerów związanych małżeństwem. Zajmuje on drugie miejsce na liście czterdziestu trzech najbardziej stresujących wydarzeń życiowych i jest jednym z najczęściej występujących negatywnychdoświadczeń życiowych dzieci (…)” - M. Herbert (1967). Rozwody i ich skutki na życie rodzinne przestały być sprawą osobistą, a stają się poważnym problemem społecznym. Wyniki badań wskazują bowiem, że u osób, których rodzice rozwiedli się, lub pozostają w separacji występuje dwukrotnie większe prawdopodobieństwo rozwodu, lub separacji niż u tych, którzy wywodzą się z pełnych rodzin. Jak podaje J. Czapiński - psycholog społeczny w artykule "Rozwodowy Rekord" (2007) {…) „Liczba rozwodów rośnie w Polsce systematycznie od lat dziewięćdziesiątych (…). Z powyższych danych wynika, że okresie od 2000 roku do lipca 2007 o rozwiązaniu małżeństwa zdecydowało około 460 tysięcy par. Nawet gdyby przyjąć, ze ilość rozwodów, – co wydaje się nierealne - nie będzie wzrastać, to w okresie od 2000 do 2020 roku ilość rozwodów przekroczy ogółem 1.500.000. Ich skutki – bezpośrednio, lub w sposób pośredni - "dotkną” więc 5 do 8mln osób (rodzice, dzieci, rodzice rodziców, dalsza rodzina). Czy w tej sytuacji można będzie mówić o "zdrowym" społeczeństwie, mając świadomość, jakie spustoszenia czynią w psychice dzieci konflikty rodzinne, separacja czy wreszcie rozwód?
Wyszedłem z założenia, że jest młodzież z przełomu wieków jest pokoleniem zmarnowanej szansy. Mam nadzieję, że przytoczone przez mnie argumenty, użyte przykłady potwierdzą zarówno słuszność przedstawionego na wstępie motta jak i przyjętej tezy. Czy to oznacza, że nie ma szansy na zmianę sytuacji? W świetle obecnej sytuacji, zaistniałych „zaszłości” i triumfu „mieć” nad „być” uważam, że nie. Niestety …....