Witam, mam pytanie związane z książką pt: "Poczwarka" Doroty Terakowskiej. Czy występuje w niej wątek biblijny? Jeśli tak, to jaki?
Z góry dziękuję za pomoc.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
O "Poczwarce" słyszałem wiele. Na ogół superlatywy.
Mnie do tej książki skutecznie zniechęciła Anna Sobolewska, autorka wspaniałej Celi (mam na myśli zarówno dziewczynkę, jak i książkę :-)). Cela ma kilkanaście lat i zespół Downa. Mama Celi w fascynujący sposób opisała swoją córkę i ich wspólne życie. Wychowywanie Celi to dla niej i dla jej męża radosna, twórcza przygoda. Sobolewska omawia również kilka spraw ogólnych: metody rehabilitacyjne, sytuację w szkolnictwie integracyjnym (zgroza!), a także kilka utworów artystycznych (książek i filmów) przedstawiających ludzi z DS. O "Poczwarce" wypowiada się z goryczą, w imieniu swoim i wielu innych rodziców dzieci z zespołem Downa, którzy nie odnajdują tu siebie ani swoich dzieci. Stąd moja do "Poczwarki" niechęć. Niedawno - po konkursie Nutinki - znów wróciłam myślami do powieści Terakowskiej, a kilkoro z was zachęciło mnie do lektury. Postanowiłam więc przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Verdiana słusznie zauważyła, że porównywanie Myszki z Celą nie ma sensu. Cela jest dzieckiem ukochanym, zadbanym, ma fantastycznych, mądrych rodziców i przyjaciół. Myszka to postać fikcyjna, ale jej przeżycia są udziałem wielu dzieci, których los jest (niestety!) bardziej typowy niż los Celi. Niechciana, niekochana, odizolowana od świata.
Dlatego dobrze, że ta książka powstała. Myślę, że fragmenty mogłyby być wręcz lekturą szkolną, uczącą tolerancji*, zachęcającą do zadawania sobie pytania "A co ja bym zrobił?". Jako rodzic upośledzonego dziecka, członek rodziny, sąsiad, przechodzień, świadek zbiegowiska w supermarkecie?
Fragmenty, podkreślam. Bo książka - jako całość - nie podoba mi się.
"Poczwarka" ma wiele zalet. Przede wszystkim, jest bardzo sprawnie napisana. Mimo ciężkiego tematu czyta się bardzo potoczyście. Świetnie pokazane są postacie rodziców Myszki i ich odmienne reakcje na upośledzenie córki.
Ewa, po początkowym szoku, akceptuje córeczkę niemal bezwarunkowo. Bywa zmęczona, zła, otępiała, ale nie obwinia Myszki, nie odrzuca jej. Z całej siły stara się chronić swoje dziecko. Łączy ją z dziewczynką silna, biologiczna więź. Bezrefleksyjny instynkt matki, która godzi się z losem, cierpliwie wypełnia swoje codzienne obowiązki i stara się nie myśleć o przyszłości.
Adam na początku zachowuje się jak potwór – nie akceptuje córeczki, czuje do niej wstręt, zostaje z rodziną tylko dla zachowania pozorów ("bo co ludzie powiedzą?"). Całymi latami nie może pogodzić się z sytuacją, podgląda Myszkę z ukrycia. Chce ją z r o z u m i e ć. Język miłości jest mu obcy, ale posługując się chłodną logiką i bezduszną inteligencją odkrywa cząstkę wewnętrznego świata Myszki, o której nie wie nawet Ewa:
"Ustawiłaś lalki! Stoją! Jak pięknie! Mądra Myszka... dobra Myszka... - powtarzała Ewa, Adam zaś nagle zjeżył się w sobie, z trudem panując nad niezrozumiałym wybuchem gniewu.
Ona ją traktuje jak nierozumne zwierzątko! A przecież w środku, tam, gdzie nikt nie potrafi zajrzeć, tkwi istota, która ma swoje uczucia i myśli, swój świat i własny język, który może jest językiem Boga..."**
Adam ma rację, Myszka ma niezwykle bogaty świat wewnętrzny. Jego baśniowo-poetyckie opisy zajmują znaczną część książki. Mnie akurat trochę nużyły, ale myślę, że wielu osobom mogą się spodobać.
Adam ma wiele słusznych przemyśleń, ale nie potrafi się przełamać i zaakceptować, ani tym bardziej pokochać Myszki, dopóki nie upora się z głęboko pogrzebanym w pamięci wspomnieniem dzieciństwa. Sceny odkrywania prawdy przez Adama zahaczają o tani melodramat, ale to nie one zniechęciły mnie do "Poczwarki". Oburzył mnie sam finał.
Zgadzam się z Anną Sobolewską, że zakończenie "Poczwarki" jest nie do przyjęcia! Myszka umiera i odchodzi do Raju. "Raj unieważnia każdą tragedię!"*** - zauważa słusznie Sobolewska. W dodatku okazuje się, że to specjalny raj dla upośledzonych dzieci. Myszka dowiaduje się, że nigdy nie spotka swojej zdrowej siostrzyczki, więc widocznie i po śmierci będziemy podzieleni...
I jeszcze epilog - Adam i Ewa, oduczeni egoizmu, nauczeni bezwarunkowej miłości są gotowi na przyjęcie normalnego dziecka. Mają córeczkę, są szczęśliwą rodziną****. A "Myszka jest teraz w Ogrodzie, w którym zawsze jest poranek"*****. Jasne! Świetnie! Odeślijmy upośledzone dzieci do rajskiego Ogrodu, przecież życie z nimi na ziemi jest nie zniesienia. Weźmy od nich wszystko, co najlepsze i odeślijmy w szczęśliwe zaświaty.
Zakończenie "Poczwarki" przekreśla całą książkę. Szkoda.
---
* Warto zaznaczyć, że Myszka nie ma typowej postaci zespołu Downa. Jest upośledzona bardzo ciężko. Oprócz DS ma jakieś tajemnicze "zmiany w mózgu". Myślę, że warto o tym napisać, bo wiele osób mówi/pisze w pośpiechu, że "Poczwarka" to "książka o zespole Downa", tymczasem mowa tu o znacznie cięższym i rzadziej spotykanym upośledzeniu.
** Dorota Terakowska, "Poczwarka", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001, s. 128-129.
*** Anna Sobolewska, "Cela", wyd. WAB, Warszawa 2002, s. 233.
**** Swoją drogą, zastanawiające, że w tak późnym wieku Ewa urodziła zdrowe dziecko.
***** Dorota Terakowska, "Poczwarka", op. cit., s. 322.