Wiersz o tematyce religijne. Wiersz ma być dojrzały a nie dziecięcy .
KarolGa
Tylko Ty Jezu Serce moje, Panie, bezustannie płonie Żądzą, by Ci dowód dać mojej miłości! Kto pojmie bezmiary uczucia w mym łonie I gdzie szukać mogę równej wzajemności?
Próżno moje serce o wzajemność woła I o szczęście pośród mroków ziemskiej głuszy. Nic zachwytu we mnie wzbudzić tu nie zdoła, Tylko Ty, o Panie, dasz rozkosz mej duszy!
Ty jesteś jedynym mej duszy spokojem, Pełnią szczęścia mego i miłości zdrojem!
Ty, coś umiał płomień serca matek stworzyć, Ty najtkliwszy z ojców, o Słowo Wcielone, Raczyłeś mi skarbiec uczucia otworzyć, Bogatszy nad matki serca rozpalone.
Twa ojcowska dobroć strzeże mnie, pilnuje; Nie opóźniasz przyjścia na moje wezwanie; Gdy się nawet skryjesz, wnet Cię odnajduję, Bo sam mi pomagasz odnaleźć Cię, Panie...
W Tobie się ukrywam, z Tobą jam złączona, Kochać Cię, o Panie, chcę jak dziecię małe: Jak ono, chcę w boskie biec Twoje ramiona I jak rycerz walczyć chcę przez życie całe!
I dzieckiem być pragnę kochającym, tkliwym, Które Cię najczulszą pieszczotą otoczy; I Twą apostołką o sercu cierpliwym, Idącą w bój, mężnie śmierci patrząc w oczy!
Twe Serce to sprawia, żem jak lilia biała: Ono nie zawiedzie mego zaufania, W nim, o Stwórco, moja jest nadzieja cała, Że Cię ujrzę, gdy się skończy czas wygnania.
Kiedy w moim sercu podnosi się burza, Twe spojrzenie, jako miłosierna rosa, Spływa na klęczącą u Twego podnóża I mówi: Dla ciebie stworzone niebiosa!
Ja wiem, że łzy moje i moje westchnienia Migocą przed Tobą w piękności promiennej, Ty masz dwór anielski, Serafinów pienia, Jednak pragniesz mojej miłości płomiennej.
Ty chcesz serca mego... ja Ci je oddaję, I moje marzenia, ach, i samą siebie! A tych, których kocham, o Panie, wyznaję, Że nie chcę inaczej kochać, jak przez Ciebie!
Serce moje, Panie, bezustannie płonie
Żądzą, by Ci dowód dać mojej miłości!
Kto pojmie bezmiary uczucia w mym łonie
I gdzie szukać mogę równej wzajemności?
Próżno moje serce o wzajemność woła
I o szczęście pośród mroków ziemskiej głuszy.
Nic zachwytu we mnie wzbudzić tu nie zdoła,
Tylko Ty, o Panie, dasz rozkosz mej duszy!
Ty jesteś jedynym mej duszy spokojem,
Pełnią szczęścia mego i miłości zdrojem!
Ty, coś umiał płomień serca matek stworzyć,
Ty najtkliwszy z ojców, o Słowo Wcielone,
Raczyłeś mi skarbiec uczucia otworzyć,
Bogatszy nad matki serca rozpalone.
Twa ojcowska dobroć strzeże mnie, pilnuje;
Nie opóźniasz przyjścia na moje wezwanie;
Gdy się nawet skryjesz, wnet Cię odnajduję,
Bo sam mi pomagasz odnaleźć Cię, Panie...
W Tobie się ukrywam, z Tobą jam złączona,
Kochać Cię, o Panie, chcę jak dziecię małe:
Jak ono, chcę w boskie biec Twoje ramiona
I jak rycerz walczyć chcę przez życie całe!
I dzieckiem być pragnę kochającym, tkliwym,
Które Cię najczulszą pieszczotą otoczy;
I Twą apostołką o sercu cierpliwym,
Idącą w bój, mężnie śmierci patrząc w oczy!
Twe Serce to sprawia, żem jak lilia biała:
Ono nie zawiedzie mego zaufania,
W nim, o Stwórco, moja jest nadzieja cała,
Że Cię ujrzę, gdy się skończy czas wygnania.
Kiedy w moim sercu podnosi się burza,
Twe spojrzenie, jako miłosierna rosa,
Spływa na klęczącą u Twego podnóża
I mówi: Dla ciebie stworzone niebiosa!
Ja wiem, że łzy moje i moje westchnienia
Migocą przed Tobą w piękności promiennej,
Ty masz dwór anielski, Serafinów pienia,
Jednak pragniesz mojej miłości płomiennej.
Ty chcesz serca mego... ja Ci je oddaję,
I moje marzenia, ach, i samą siebie!
A tych, których kocham, o Panie, wyznaję,
Że nie chcę inaczej kochać, jak przez Ciebie!
św. Teresa od Dzieciątka Jezus