Tym razem, wykład miał formę konwersatorium, a poprowadzili je wspólnie panowie red. Grzegorz Sporakowski i rzecznik prasowy WSUS Tomasz Dymaczewski.
Słuchacze otrzymali kserokopie luźnych stron z przedwojennych codziennych gazet na przykład z „Kuriera Poznańskiego”, „Dziennika Porannego” oraz z dwutygodników jak np. „Pokrzywy” czy też miesięczników. Po pobieżnym zapoznaniu się z zamieszczonymi tam artykułami i wymianie między sobą różnych tytułów studenci wypowiadali się na temat jakości prasy, zarówno pod względem merytorycznym, jak i wizualnym.
Stwierdzono, że chociaż prasa nie była zbyt kolorowa, to przekazywała informacje w sposób rzetelny i skondensowany, w przeciwieństwie do dzisiejszych ogromnych tytułów, odsyłających czytelnika do dalszych stron gazety. W 1939 roku wychodziło w Poznaniu 11 gazet codziennych. W przedwojennej prasie miały też miejsce tzw. wpadki redakcyjne – zabawne było jedno doniesienie, iż „denatka jest w szpitalu i czuje się nieźle”. Ciekawostką była też gazeta dla głuchoniemych.
Porównując prasę przedwojenną, z wychodzącą obecnie, pan red. Sporakowski wskazał główne, współczesne błędy systemowe, jakimi są:
wymienianie zbyt wielu nazwisk i spychanie faktów na drugi plan, kryptoreklama (informacja wykracza poza dopuszczalne reguły), mała atrakcyjność zdjęć, zdjęciom nie odpowiadają zamieszczone pod nimi podpisy, sztampowe tytuły, niewłaściwa terminologia (np. ujawniono zwłoki, zamiast znaleziono zwłoki), uogólnianie pojęć (np. używa się określenia środki, zamiast po prostu pieniądze), nadużywanie dużych liter (np. Papież, zamiast papież, ale Ojciec Święty – pisać dużą, ojczyzna, burmistrz, komendant itp. małą literą, przy całym dla nich szacunku), nie stosuje się akapitów, przez co czytelnika męczy czytanie.
Prawdziwą zmorą są tzw. tabloidy (dawniej prasa brukowa), które traktują czytelnika instrumentalnie.
WSUS jest jedyną uczelnią – powiedział T. Dymaczewski – która wypracowała formy współdziałania ze szkołami średnimi, w celu przygotowania młodej kadry dziennikarskiej. Mile widziana będzie też współpraca z GUTW, aby młodzi ludzie nauczyli się pisać pozytywnie.
P.S. Wykład poprzedziło spotkanie z sierżantem Kamilem Sikorskim, który w związku z corocznie podejmowaną „akcją znicz, udzielił zebranym kilku praktycznych rad, jak bezpiecznie nie tylko poruszać się autem, ale zadbać o swe dokumenty, torebki, pieniądze, a nawet mieszkania, by nie stały się łupem szczególnie w tym okresie aktywnych złodziei.
Myśle że o to chodzi i to wystarczy:
Tym razem, wykład miał formę konwersatorium, a poprowadzili je wspólnie panowie red. Grzegorz Sporakowski i rzecznik prasowy WSUS Tomasz Dymaczewski.
Słuchacze otrzymali kserokopie luźnych stron z przedwojennych codziennych gazet na przykład z „Kuriera Poznańskiego”, „Dziennika Porannego” oraz z dwutygodników jak np. „Pokrzywy” czy też miesięczników. Po pobieżnym zapoznaniu się z zamieszczonymi tam artykułami i wymianie między sobą różnych tytułów studenci wypowiadali się na temat jakości prasy, zarówno pod względem merytorycznym, jak i wizualnym.
Stwierdzono, że chociaż prasa nie była zbyt kolorowa, to przekazywała informacje w sposób rzetelny i skondensowany, w przeciwieństwie do dzisiejszych ogromnych tytułów, odsyłających czytelnika do dalszych stron gazety. W 1939 roku wychodziło w Poznaniu 11 gazet codziennych. W przedwojennej prasie miały też miejsce tzw. wpadki redakcyjne – zabawne było jedno doniesienie, iż „denatka jest w szpitalu i czuje się nieźle”. Ciekawostką była też gazeta dla głuchoniemych.
Porównując prasę przedwojenną, z wychodzącą obecnie, pan red. Sporakowski wskazał główne, współczesne błędy systemowe, jakimi są:
wymienianie zbyt wielu nazwisk i spychanie faktów na drugi plan,
kryptoreklama (informacja wykracza poza dopuszczalne reguły),
mała atrakcyjność zdjęć,
zdjęciom nie odpowiadają zamieszczone pod nimi podpisy,
sztampowe tytuły,
niewłaściwa terminologia (np. ujawniono zwłoki, zamiast znaleziono zwłoki),
uogólnianie pojęć (np. używa się określenia środki, zamiast po prostu pieniądze),
nadużywanie dużych liter (np. Papież, zamiast papież, ale Ojciec Święty – pisać dużą, ojczyzna, burmistrz, komendant itp. małą literą, przy całym dla nich szacunku),
nie stosuje się akapitów, przez co czytelnika męczy czytanie.
Prawdziwą zmorą są tzw. tabloidy (dawniej prasa brukowa), które traktują czytelnika instrumentalnie.
WSUS jest jedyną uczelnią – powiedział T. Dymaczewski – która wypracowała formy współdziałania ze szkołami średnimi, w celu przygotowania młodej kadry dziennikarskiej. Mile widziana będzie też współpraca z GUTW, aby młodzi ludzie nauczyli się pisać pozytywnie.
P.S. Wykład poprzedziło spotkanie z sierżantem Kamilem Sikorskim, który w związku z corocznie podejmowaną „akcją znicz, udzielił zebranym kilku praktycznych rad, jak bezpiecznie nie tylko poruszać się autem, ale zadbać o swe dokumenty, torebki, pieniądze, a nawet mieszkania, by nie stały się łupem szczególnie w tym okresie aktywnych złodziei.