Droga Dulcyneo! Na początku mojego listu chciałbym cię bardzo przeprosić, że dopiero teraz się odzywam. Przesyłam ci pozdrowienia i mnóstwo buziaków. Proszę, odpisz mi, jak się czujesz, czy jesteś zdrowa i czy niczego ci nie brakuje.
Dodaj też, co dzieje się z twoją babcią, która usiłowała przeliczyć wszystkie włosy na głowie (co w jej przypadku nie musiało być aż tak trudne) i z dziadkiem, który rozmawiał ze słońcem. Wbrew pozorom bardzo ich polubiłem. I twojego kota też. Ale nie o tym miałem pisać!
Chciałbym skorzystać z okazji i opisać tobie moje przygody, jakie przeżyłem w czasie wiernej posługi błędnego rycerza. Myślę, że opowiadałem ci już o mojej bohaterskiej walce z wiatrakami? To były groźne olbrzymy. Ale niedługo potem okazało się, że Sanczo Pansa znalazł w naszej izdebce, w której się zatrzymaliśmy, mysz.
Od razu uznałem, że jest to zaczarowany diabeł i że trzeba się go pozbyć! Kazałem giermkowi przynieść wiadro wody. Zaczęło się moje „bojowe” zadanie – musiałem uratować ludzkość przed szatanem! Z tego samego względu, po wielkich trudach i w pocie czoła udało mi się utopić mysz.
Innym razem, gdy szliśmy pustynią i było bardzo gorąco, nagle przed naszymi oczami pojawiła się fatamorgana. Sanczo Pansa zażartował sobie, że nadchodzi koniec świata, bo obraz przesuwał się nam przed oczyma. Ja jednak nie potraktowałem tego jako dowcipu.
Droga Dulcyneo! Na początku mojego listu chciałbym cię bardzo przeprosić, że dopiero teraz się odzywam. Przesyłam ci pozdrowienia i mnóstwo buziaków. Proszę, odpisz mi, jak się czujesz, czy jesteś zdrowa i czy niczego ci nie brakuje.
Dodaj też, co dzieje się z twoją babcią, która usiłowała przeliczyć wszystkie włosy na głowie (co w jej przypadku nie musiało być aż tak trudne) i z dziadkiem, który rozmawiał ze słońcem. Wbrew pozorom bardzo ich polubiłem. I twojego kota też. Ale nie o tym miałem pisać!
Chciałbym skorzystać z okazji i opisać tobie moje przygody, jakie przeżyłem w czasie wiernej posługi błędnego rycerza. Myślę, że opowiadałem ci już o mojej bohaterskiej walce z wiatrakami? To były groźne olbrzymy. Ale niedługo potem okazało się, że Sanczo Pansa znalazł w naszej izdebce, w której się zatrzymaliśmy, mysz.
Od razu uznałem, że jest to zaczarowany diabeł i że trzeba się go pozbyć! Kazałem giermkowi przynieść wiadro wody. Zaczęło się moje „bojowe” zadanie – musiałem uratować ludzkość przed szatanem! Z tego samego względu, po wielkich trudach i w pocie czoła udało mi się utopić mysz.
Innym razem, gdy szliśmy pustynią i było bardzo gorąco, nagle przed naszymi oczami pojawiła się fatamorgana. Sanczo Pansa zażartował sobie, że nadchodzi koniec świata, bo obraz przesuwał się nam przed oczyma. Ja jednak nie potraktowałem tego jako dowcipu.