Wejdź w rolę gawędziarza i odpowiedz wymyśloną przez siebie historię Smoczych Jeźdżców
Zgłoś nadużycie!
Pewnego Dnia spotkali się starzy gawędzarze i zaczęli opowiadać sobie przeróżne historie. Pierwszy staruszek sięgnął pamięcią w przeszłość i opowiedział historię o Smoczych jeźdźcach To było tak: -Tysiące lat temu w naszej miejscowości było spokojnie. Każdy był dla siebie miły i uprzejmy, nikt nikomu nie zawadzał, a w ręcz przeciwnie wszyscy sobie pomagali. Lecz pewnego dnia do tej miejscowości nadjechali smoczy jeźdźcy. Było ich siedmioro, każdy miał brązowego konia z łuskami, ale jeden z tych jeźdźców się wyróżniał, bowiem był mniejszy od pozostałych, a konia miał koloru czarnego. Smoki rozpanoszyły się po całym mieście, wszędzie było ich pełno. Zaczęli rozwalać wszystko co popadło. Weszli do baru i rządzili się jak swoim. Pili za darmo, oraz rozwalali beczki. Obok baru był plac zabaw i tam bawiły się dzieci. Jeden z tych jeźdźców, który był mniejszy do pozostałych i miał czarnego konia (czarnuch) porwał jedno z tych dzieci, które miało na imię Luiza. Jej ojcem był szeryf tego miasta, bowiem wyzwał smoka na pojedynek. Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, zależeć od tego miało to, że jeżeli szeryf wygra jeźdźcy wyjadą i nigdy już tu nie wrócą, oraz oddadzą dziecko, a jeżeli przegra smoczy jeźdźcy będą mogli pozostać i wziąć go w niewolę. Złoczyńca zgodził się na te warunki. Szeryf powiedział jednak, że mogą wybrać sobie jedną bron, którą będą się posługiwać, by pokonać przeciwnika. Czarnuch wybrał magiczny pył, a szeryf złotą linę, którą miał w rodzinie od pokoleń. Jeździec zaatakował pierwszy, sypnął pyłem i powalił szeryfa na ziemię, jednak on podniósł się i próbował związać smoka, ten jednak zwinny zrobił unik i znowu sypnął pyłem ojcowi Luizy prosto w oczy, lecz szeryf obronił się liną i pył zawrócił. Smok upadł na ziemię, szeryf związał go i powiedział, żeby nigdy więcej nie pokazywali się w mieście, bo tak lepiej będzie dla nich. Jeźdźcy oddali Luizę i szybko galopem odjechali. Ta sytuacja utkwiła mieszkańcom w pamięci. Teraz gdy ktoś się kłoci, bądź wstrzyna bójki budzą się te wspomnienia w mojej pamięci.
To było tak:
-Tysiące lat temu w naszej miejscowości było spokojnie. Każdy był dla siebie miły i uprzejmy, nikt nikomu nie zawadzał, a w ręcz przeciwnie wszyscy sobie pomagali. Lecz pewnego dnia do tej miejscowości nadjechali smoczy jeźdźcy. Było ich siedmioro, każdy miał brązowego konia z łuskami, ale jeden z tych jeźdźców się wyróżniał, bowiem był mniejszy od pozostałych, a konia miał koloru czarnego. Smoki rozpanoszyły się po całym mieście, wszędzie było ich pełno. Zaczęli rozwalać wszystko co popadło. Weszli do baru i rządzili się jak swoim. Pili za darmo, oraz rozwalali beczki. Obok baru był plac zabaw i tam bawiły się dzieci. Jeden z tych jeźdźców, który był mniejszy do pozostałych i miał czarnego konia (czarnuch) porwał jedno z tych dzieci, które miało na imię Luiza. Jej ojcem był szeryf tego miasta, bowiem wyzwał smoka na pojedynek.
Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, zależeć od tego miało to, że jeżeli szeryf wygra jeźdźcy wyjadą i nigdy już tu nie wrócą, oraz oddadzą dziecko, a jeżeli przegra smoczy jeźdźcy będą mogli pozostać i wziąć go w niewolę. Złoczyńca zgodził się na te warunki. Szeryf powiedział jednak, że mogą wybrać sobie jedną bron, którą będą się posługiwać, by pokonać przeciwnika. Czarnuch wybrał magiczny pył, a szeryf złotą linę, którą miał w rodzinie od pokoleń. Jeździec zaatakował pierwszy, sypnął pyłem i powalił szeryfa na ziemię, jednak on podniósł się i próbował związać smoka, ten jednak zwinny zrobił unik i znowu sypnął pyłem ojcowi Luizy prosto w oczy, lecz szeryf obronił się liną i pył zawrócił. Smok upadł na ziemię, szeryf związał go i powiedział, żeby nigdy więcej nie pokazywali się w mieście, bo tak lepiej będzie dla nich. Jeźdźcy oddali Luizę i szybko galopem odjechali. Ta sytuacja utkwiła mieszkańcom w pamięci. Teraz gdy ktoś się kłoci, bądź wstrzyna bójki budzą się te wspomnienia w mojej pamięci.