Ewolucja
Ulka przyglądał mi się z dezaprobatą. W jej oczach widziałam niechęć. Wiedziałam, o czym teraz myśli. Uważa mnie za idiotkę, dziewczynę kompromitującą się przed tłumem ludzi. Jednak coś jeszcze wiedziałam na pewno – to, co o mnie myślała było mi zupełnie obojętne. W nosie miałam jej zdanie, bo ona nie wiedziała, dlaczego ja i inni to robimy. Podniosłam wyżej głowę i skandowałam jeszcze głośniej. -I widzisz na co ci przyszło?- zapytała z pogardą- Robisz z siebie pośmiewisko, nic nie zdziałasz. Obrzuciłam ją obojętnym spojrzeniem i uśmiechnęłam się ironicznie. -Ktoś tak ograniczony jak ty tego nie zrozumie.- odparłam. Na jej twarzy wykwitły czerwone plamy. Otworzyła szeroko oczy w spojrzeniu pełnym oburzenia. Po chwili jednak uśmiechnęła się jeszcze bardziej złośliwie. -Ciekawe co powiedzą w szkole na wieść, że nasza nienormalna Julcia drze się z grupą hippisów przed fabryką najlepszych kosmetyków w mieście i nawołuje o zaprzestanie testów na zwierzętach. Jakie to urocze… Zaśmiałam się nad jej głupotą. Miałam rację- ona ani trochę nie rozumiała tego, co robię. -To nie ma być urocze- odpowiedziałam spokojnie, mimo, że miałam ochotę ją uderzyć- To ma zakończyć cierpienie biednych zwierząt, które umierają, żebyś ty mogła zrobić sobie makijaż. -Myszy nie są ważniejsze ode mnie!- krzyknęła- Co mnie obchodzi to, co z nimi robią. Ja liczę się bardziej niż kilka durnych gryzoni! Nie miałam zamiaru powstrzymywać dalej mojego gniewu. Przybliżyłam moją twarz do jej twarzy i powiedziałam przez zęby: -Każdy ma takie samo prawo do życia. Życie myszy jest tak samo ważne jak twoje, moje, czy innych ludzi. Nie będę się godziła na to, aby dla mnie cierpiały inne stworzenia. Ty rób co chcesz, ale ja będę robiła dalej to, co robię, chodźmy nic to nie pomogło. Przynajmniej będę miała świadomość, że zrobiłam co w mojej mocy. Ulka obróciła się na pięcie i odeszła z obrażoną miną. Westchnęłam. Wiedziałam, że wiele ludzi myśli tak jak ona. Uważają się za lepszych, bardziej wartościowych. Uważają się za najważniejsze osoby pod słońcem. Nie dbają o inne istnienia. Nagle uśmiechnęłam się pod nosem. Dzięki nim wszystkim wiem, że walczę słusznej sprawie.
-I widzisz na co ci przyszło?- zapytała z pogardą- Robisz z siebie pośmiewisko, nic nie zdziałasz.
Obrzuciłam ją obojętnym spojrzeniem i uśmiechnęłam się ironicznie.
-Ktoś tak ograniczony jak ty tego nie zrozumie.- odparłam.
Na jej twarzy wykwitły czerwone plamy. Otworzyła szeroko oczy w spojrzeniu pełnym oburzenia. Po chwili jednak uśmiechnęła się jeszcze bardziej złośliwie.
-Ciekawe co powiedzą w szkole na wieść, że nasza nienormalna Julcia drze się z grupą hippisów przed fabryką najlepszych kosmetyków w mieście i nawołuje o zaprzestanie testów na zwierzętach. Jakie to urocze…
Zaśmiałam się nad jej głupotą. Miałam rację- ona ani trochę nie rozumiała tego, co robię.
-To nie ma być urocze- odpowiedziałam spokojnie, mimo, że miałam ochotę ją uderzyć- To ma zakończyć cierpienie biednych zwierząt, które umierają, żebyś ty mogła zrobić sobie makijaż.
-Myszy nie są ważniejsze ode mnie!- krzyknęła- Co mnie obchodzi to, co z nimi robią. Ja liczę się bardziej niż kilka durnych gryzoni!
Nie miałam zamiaru powstrzymywać dalej mojego gniewu. Przybliżyłam moją twarz do jej twarzy i powiedziałam przez zęby:
-Każdy ma takie samo prawo do życia. Życie myszy jest tak samo ważne jak twoje, moje, czy innych ludzi. Nie będę się godziła na to, aby dla mnie cierpiały inne stworzenia. Ty rób co chcesz, ale ja będę robiła dalej to, co robię, chodźmy nic to nie pomogło. Przynajmniej będę miała świadomość, że zrobiłam co w mojej mocy.
Ulka obróciła się na pięcie i odeszła z obrażoną miną. Westchnęłam. Wiedziałam, że wiele ludzi myśli tak jak ona. Uważają się za lepszych, bardziej wartościowych. Uważają się za najważniejsze osoby pod słońcem. Nie dbają o inne istnienia.
Nagle uśmiechnęłam się pod nosem. Dzięki nim wszystkim wiem, że walczę słusznej sprawie.