W wypracowaniu na temat: jak przeszłosc ksztaltuje relacje między inteligencją i chłopami w Weselu Stanisława Wyspiańskiegi ? wykorzystaj wnioski z interpretacji podanego fragmetu
agusia2225
Spotkanie z okazji ślubu inteligenta z Krakowa z wiejską dziewczyną staje się pretekstem do rozważań na temat wzajemnych stosunków inteligencji i chłopów. Bronowicka chata jest miejscem, w których dochodzi do konfrontacji dwóch zupełnie odmiennych światów reprezentowanych przez młodych małżonków. Obydwie grupy tworzą różne środowiska, a wszelkie, raczej grzecznościowe, próby nawiązania wzajemnego kontaktu są skazane na niepowodzenie z powodu wielkich różnic w światopoglądzie, wykształceniu, zainteresowaniach czy sposobie bycia. Co ciekawe, to inteligencja dużo częściej popełnia faux pas, pokazując swoją ignorancję w sprawach wiejskich, natomiast chłopstwo wykazuje się stosunkowo dużymi ambicjami. Przybyli z Krakowa goście mają w większości poczucie wyższości nad społecznością bronowicką. Pozornie zainteresowana sprawami gospodarskimi Radczyni w rzeczywistości wykazuje się brakiem znajomości prawdziwych realiów życia na wsi i w gruncie rzeczy manifestuje swą niechęć do środowiska, w którym się znalazła (rozmowa z Kliminą na temat żniw). Dziennikarz nie znajduje w Czepcu partnera do dyskusji na tematy polityczne, nie podejmuje wynikającego ze swej profesji zadania informowania. Powołani do kierowania narodem inteligenci są raczej skłonni do skupiania się na własnych, przyziemnych sprawach. We fragmencie utworu - w scenie 30 aktu 1., podczas trwania weselnej sielanki, między Panem Młodym i Gospodarzem nawiązała się niezwykle interesująca rozmowa. Obaj są przedstawicielami inteligencji, którzy zdecydowali się osiąść na wsi i ożenić się z chłopkami. Nie było to zresztą w owych czasach niczym szczególnym - inteligenci ogarnięci pesymizmem i apatią, znudzeni polityką, zmęczeni miastem i cywilizacją poszukiwali w świecie cichego i ustronnego miejsca, gdzie można by wieść życie w sposób łatwy i przyjemny. Ideałem tym wydawała się polska wieś. Chłopi, według młodopolskich przekonań, stanowili najzdrowszą częścią społeczeństwa. Pielęgnowali tradycje narodowe, byli pełni energii, wigoru, dobrych chęci. Byli zdolni do czynu Kierowali się własnym rozumem i realnie widzieli sprawy narodowe, nie popadając w melancholię ani poetyckie uniesienia. Ich zapał mógłby być gwarancją sukcesu, o ile zostałby właściwie wykorzystany. Nie potrafili bowiem chłopi działać samodzielnie, oczekiwali wezwania i kierownictwa ze strony inteligencji. Ta tymczasem nie kwapiła się do spełnienia swej roli - zajęta była błahostkami, flirtami i rozpamiętywaniem historii, brakowało jej prawdziwych, szczerych intencji. To właśnie wspólna przeszłość stała się pretekstem do podziału, co doskonale widać we wspomnianej już scenie 30 z aktu 1. Gospodarz zwraca w niej uwagę na porywczość, wybuchowość i temperament chłopów, ich skłonność do konfliktów. Według obu rozmówców chłopom wystarczy niewielki impuls, aby ujawniły się w nich okrutne cechy, wspominają rabację galicyjską z 1846 roku, podczas której chłopi dokonali rzezi polskiej szlachty. Mimo że ani Pan Młody, ani Gospodarz nie brali udziału w tych wydarzeniach, mają świadomość tego, co wydarzyło się w przeszłości. Snują refleksję o cierpieniach, które wówczas stały się udziałem ich przodków - pozornie nie pamiętają o krzywdach, mimo wszystko jednak chowają urazę, a nawet odczuwają strach. "To, co było, może przyjś" - słowa te ukazują obawy związane z chłopstwem, jego nieujarzmioną siłą, mogącą działaś jak obosieczny miecz - kosy mogą być bronią przeciwko szlachcie, mogą jednak równie dobrze posłużyć do walki z zaborcami, tak jak miało to miejsce w 1794 podczas insurekcji kościuszkowskiej. Właśnie ów lęk przed nieokiełznaną siłą staje się główną przyczyną bierności - inteligencja nie ma odwagi wejść z chłopstwem w zbyt bliskie relacje, nie potrafiąc przewidzieć konsekwencji. Siła i energia ludu jest więc marnowana, zostaje wykorzystywana w zupełnie innym kierunku - na pijackie awantury i bójki. Bardzo istotne są również inne słowa Gospodarza. Mówi on "Do dziś chwalą sobie te zapusty", co z jednej strony zwraca uwagę czytelnika na fakt, iż chłopi nie potępili, w przeciwieństwie do inteligencji, wydarzeń roku 1846, lecz traktują je raczej jako wyraz demonstracji siły, ostrzeżenia dla innych warstw społecznych. Z drugiej strony słowa te pokazują dwulicowość samego Gospodarza - chociaż mieszkał na wsi od dłuższego czasu, nie potrafi, czy też nie chce, wniknąć w to środowisko traktując je nadal obco, wręcz wrogo. Nie podejmuje dialogu, odcina się od chłopów. Stroi się przy tym w pawie pióra, udaje, jest sztuczny. Historia i krwawe wydarzenia z przeszłości stoją na przeszkodzie załagodzenia sporów i odzyskania wiary w istnienie nowego, odrodzonego narodu. Autor pokazuje, że jedynym działaniem pozornie integrującym oba środowiska jest wspólny, somnambuliczny "chocholi taniec" zamykający tak naprawdę drogę do skutecznego działania.
Obydwie grupy tworzą różne środowiska, a wszelkie, raczej grzecznościowe, próby nawiązania wzajemnego kontaktu są skazane na niepowodzenie z powodu wielkich różnic w światopoglądzie, wykształceniu, zainteresowaniach czy sposobie bycia. Co ciekawe, to inteligencja dużo częściej popełnia faux pas, pokazując swoją ignorancję w sprawach wiejskich, natomiast chłopstwo wykazuje się stosunkowo dużymi ambicjami.
Przybyli z Krakowa goście mają w większości poczucie wyższości nad społecznością bronowicką. Pozornie zainteresowana sprawami gospodarskimi Radczyni w rzeczywistości wykazuje się brakiem znajomości prawdziwych realiów życia na wsi i w gruncie rzeczy manifestuje swą niechęć do środowiska, w którym się znalazła (rozmowa z Kliminą na temat żniw). Dziennikarz nie znajduje w Czepcu partnera do dyskusji na tematy polityczne, nie podejmuje wynikającego ze swej profesji zadania informowania. Powołani do kierowania narodem inteligenci są raczej skłonni do skupiania się na własnych, przyziemnych sprawach.
We fragmencie utworu - w scenie 30 aktu 1., podczas trwania weselnej sielanki, między Panem Młodym i Gospodarzem nawiązała się niezwykle interesująca rozmowa. Obaj są przedstawicielami inteligencji, którzy zdecydowali się osiąść na wsi i ożenić się z chłopkami. Nie było to zresztą w owych czasach niczym szczególnym - inteligenci ogarnięci pesymizmem i apatią, znudzeni polityką, zmęczeni miastem i cywilizacją poszukiwali w świecie cichego i ustronnego miejsca, gdzie można by wieść życie w sposób łatwy i przyjemny. Ideałem tym wydawała się polska wieś.
Chłopi, według młodopolskich przekonań, stanowili najzdrowszą częścią społeczeństwa. Pielęgnowali tradycje narodowe, byli pełni energii, wigoru, dobrych chęci. Byli zdolni do czynu Kierowali się własnym rozumem i realnie widzieli sprawy narodowe, nie popadając w melancholię ani poetyckie uniesienia. Ich zapał mógłby być gwarancją sukcesu, o ile zostałby właściwie wykorzystany. Nie potrafili bowiem chłopi działać samodzielnie, oczekiwali wezwania i kierownictwa ze strony inteligencji. Ta tymczasem nie kwapiła się do spełnienia swej roli - zajęta była błahostkami, flirtami i rozpamiętywaniem historii, brakowało jej prawdziwych, szczerych intencji.
To właśnie wspólna przeszłość stała się pretekstem do podziału, co doskonale widać we wspomnianej już scenie 30 z aktu 1. Gospodarz zwraca w niej uwagę na porywczość, wybuchowość i temperament chłopów, ich skłonność do konfliktów. Według obu rozmówców chłopom wystarczy niewielki impuls, aby ujawniły się w nich okrutne cechy, wspominają rabację galicyjską z 1846 roku, podczas której chłopi dokonali rzezi polskiej szlachty. Mimo że ani Pan Młody, ani Gospodarz nie brali udziału w tych wydarzeniach, mają świadomość tego, co wydarzyło się w przeszłości. Snują refleksję o cierpieniach, które wówczas stały się udziałem ich przodków - pozornie nie pamiętają o krzywdach, mimo wszystko jednak chowają urazę, a nawet odczuwają strach. "To, co było, może przyjś" - słowa te ukazują obawy związane z chłopstwem, jego nieujarzmioną siłą, mogącą działaś jak obosieczny miecz - kosy mogą być bronią przeciwko szlachcie, mogą jednak równie dobrze posłużyć do walki z zaborcami, tak jak miało to miejsce w 1794 podczas insurekcji kościuszkowskiej. Właśnie ów lęk przed nieokiełznaną siłą staje się główną przyczyną bierności - inteligencja nie ma odwagi wejść z chłopstwem w zbyt bliskie relacje, nie potrafiąc przewidzieć konsekwencji. Siła i energia ludu jest więc marnowana, zostaje wykorzystywana w zupełnie innym kierunku - na pijackie awantury i bójki.
Bardzo istotne są również inne słowa Gospodarza. Mówi on "Do dziś chwalą sobie te zapusty", co z jednej strony zwraca uwagę czytelnika na fakt, iż chłopi nie potępili, w przeciwieństwie do inteligencji, wydarzeń roku 1846, lecz traktują je raczej jako wyraz demonstracji siły, ostrzeżenia dla innych warstw społecznych. Z drugiej strony słowa te pokazują dwulicowość samego Gospodarza - chociaż mieszkał na wsi od dłuższego czasu, nie potrafi, czy też nie chce, wniknąć w to środowisko traktując je nadal obco, wręcz wrogo. Nie podejmuje dialogu, odcina się od chłopów. Stroi się przy tym w pawie pióra, udaje, jest sztuczny.
Historia i krwawe wydarzenia z przeszłości stoją na przeszkodzie załagodzenia sporów i odzyskania wiary w istnienie nowego, odrodzonego narodu. Autor pokazuje, że jedynym działaniem pozornie integrującym oba środowiska jest wspólny, somnambuliczny "chocholi taniec" zamykający tak naprawdę drogę do skutecznego działania.