W niepojęty sposób przeniosłeś się w czasie do średniowiecznego zamku.Napisz opowiadanie z dialogiem. (dialog dosłownie pare zdań,należałoby opisać jakiś zwycza,obyczaj) ma być podsumowanie i trójdzielność.
zuzanqa
Nie weim, jak to się stało, ale nagle poczułam, że leżę na czymś zimnym. Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam sufit w starym stylu, z tego co wiem średniowiecznym. Szybko podniosłam się z podłogi nerwowo rozglądając się dookoła. "Gdzie ja jestesm?" - pomyślałam. Zaraz znalazłam odpowiedź na moje pytanie. Podbiegła do mnie kobieta, która wyglądała jak służąca z filmów kostiumowych. - Co panienka tu robi? Goście czekają w sali balowej! - nerwowo powiedziała, ale przy tym kłaniała się mi do samej podłogi. Kiedy spojrzałam na siebie, zobaczyłam, że mam na sobie długą, koronkową sukienkę z bufiastymi rękawami w kolorze lila. Zanim jednak zdążyłam spokojnie pomyśleć, ta kobieta wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wielkich, zdobionych drzwi. Kiedy do nich doszłyśmy powiedziała, że wszystko będzie dobrze i mam się nie martwić. Nagle drzwi się uchyliły. Ujrzałam w środku tłum ludzi stojących po bokach czerwonego dywanu, na którego końcu stał... jakiś brzydki chłopak!Zaczęłam nieśmiało iść jego stronę, widząc, że to mi wszyscy pokazują. Kiedy już do niego doszłam, on klęknął przede mną i wyjął pierścionek z ozdobnego pudełka. - O pani mego serca, czy zechcesz za mnie wyjść? - wyrecytował, jakby był w pierwszej klasie podstawówki. - Ale.... ja.... nie! - krzyknęłam i nagle poczułam jak robi mi się słabo. Przed oczami widziałam tylko czerń i nagle poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Szybko otworzyłam oczy. Byłam w moim pokoju, w moim łóżku i mojej pidżamie. Odetchnęłam z ulgą. To był na szczęście tylko sen.
4 votes Thanks 1
anetaaa94
W moim śnie często miewam, iż przenoszę się w niepojęte miejsca o których nawet przez myśl mi nie przeszło żeby zobaczyć. Jednak dzisiaj jest to dzień szczególny kiedy mój genialny kolega Marek zbudował maszynę do przenoszenia sie w czasie. Wymyślił sobie, że przeniesiemy się jego machiną do zamku średniowiecznego. Jako, że był moim przyjacielem, ufałam mu w 100% i nie śmiałam przerwać jego rozmyślań... -Alu... Jak to by było pięknie znaleźć sie w takim zamku i pozwiedzać, pooglądać zupełnie nieznane miejsca... Ale zobacz jak się pięknie składa... Zbudowałem jednak!! Udało się! NA pewno nie bedziesz żałowała decyzji, iż zgodziłaś sie ze mną ją wypróbować.- powiedział z wielkim entuzjazmem Marek. -Tak, tak. Na pewno bedzie niesamowicie....-odpowiedziałam z grzeczności. A więc maszyna została odpalona. Zaczęło chuczeć jakby samolot miał zaraz na nas wylądować a tym czasem Marek kazał mi stanąć na metalowym kole razem z nim i wcisnął guzik "start". Zamknęłam oczy ale pęd nie pozwolił mi długo trzymać ich w zamknęciu. Nie widziałam kompletnie nic aż wreszcie po chwili wpadliśmy w jednym momencie na cement prowadzący do wielkich wejściowych drzwi zamku. Był ogromny. Miał 2 wieże i ogromne okna. Po zastanowieniu jednak zdecydowaliśmy sie wejść. Do sal prowadził ogromny korytarz który przecinały schody prowadzące do wyższych pięter. Wystraszyliśmy sie, bo z salonu najprawdopodobniej wyszedł król, zaniepokojony dziwnymi odgłosami(zachwyt Marka). POdszedł do nas i podał nam swą dłoń przedstawiając się równocześnie. Zaproponował, że zabierze nas na uczte co jest ich tradycją już od wielu lat, ale najpierw krótka wycieczka po "skromnych" progach. Ja byłam przerażona ale Marek nie krył zachwytu. Na widok każdego wielkiego obrazu dało się słyszeć odgłos "och" lub "ach". Zauważyłam że królowi też potrzeba było towarzystwa, gdyż był nadzwyczaj radosny i roześmiany mogąc opowiadać historię i nas oprowadzać. Kiedy doszliśmy do jadalni władca zaprosił nas na ucztę z czego mnie samej nie uda się wyłgać a Marek na pewno nie zrezygnuje z tak interesującego doświadczenia. Po wejściu zostaliśmy chucznie przywitani i poszliśmy zając wolne miejsca. Wręczono nam po kieliszku wina i wznieśliśmy wszyscy toast za długie rządy króla. Po "obrzarstwie" Marka mogliśmy wreszcie ruszyć z powrotem. Powrotu też sie bałam, ale jednak wolałam wrócić niż siedzieć tam dłużej. Tak jak poprzednio ustawiliśmy się na kołach metalowych, oczywiście po pożegneniu z królem i poddanymi. I tym razem przeżywałam przeniesienie ale już mniej niż poprzednio. Po powrocie do domu pobiegłam do mamy, ale ta uważała że to wszystko mi się przyśniło i nie powinnam za dużo przesiadywać na słońcu. Jej zdaniem w lato nie trudno o przegrzanie. Trudno. Wrażeniami podzieliłam się nazajutrz z Markiem i jego kolegami.
Szybko podniosłam się z podłogi nerwowo rozglądając się dookoła.
"Gdzie ja jestesm?" - pomyślałam. Zaraz znalazłam odpowiedź na moje pytanie. Podbiegła do mnie kobieta, która wyglądała jak służąca z filmów kostiumowych.
- Co panienka tu robi? Goście czekają w sali balowej! - nerwowo powiedziała, ale przy tym kłaniała się mi do samej podłogi. Kiedy spojrzałam na siebie, zobaczyłam, że mam na sobie długą, koronkową sukienkę z bufiastymi rękawami w kolorze lila. Zanim jednak zdążyłam spokojnie pomyśleć, ta kobieta wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wielkich, zdobionych drzwi. Kiedy do nich doszłyśmy powiedziała, że wszystko będzie dobrze i mam się nie martwić. Nagle drzwi się uchyliły. Ujrzałam w środku tłum ludzi stojących po bokach czerwonego dywanu, na którego końcu stał... jakiś brzydki chłopak!Zaczęłam nieśmiało iść jego stronę, widząc, że to mi wszyscy pokazują. Kiedy już do niego doszłam, on klęknął przede mną i wyjął pierścionek z ozdobnego pudełka.
- O pani mego serca, czy zechcesz za mnie wyjść? - wyrecytował, jakby był w pierwszej klasie podstawówki.
- Ale.... ja.... nie! - krzyknęłam i nagle poczułam jak robi mi się słabo. Przed oczami widziałam tylko czerń i nagle poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Szybko otworzyłam oczy.
Byłam w moim pokoju, w moim łóżku i mojej pidżamie. Odetchnęłam z ulgą. To był na szczęście tylko sen.
Wymyślił sobie, że przeniesiemy się jego machiną do zamku średniowiecznego. Jako, że był moim przyjacielem, ufałam mu w 100% i nie śmiałam przerwać jego rozmyślań...
-Alu... Jak to by było pięknie znaleźć sie w takim zamku i pozwiedzać, pooglądać zupełnie nieznane miejsca... Ale zobacz jak się pięknie składa... Zbudowałem jednak!! Udało się! NA pewno nie bedziesz żałowała decyzji, iż zgodziłaś sie ze mną ją wypróbować.- powiedział z wielkim entuzjazmem Marek.
-Tak, tak. Na pewno bedzie niesamowicie....-odpowiedziałam z grzeczności.
A więc maszyna została odpalona. Zaczęło chuczeć jakby samolot miał zaraz na nas wylądować a tym czasem Marek kazał mi stanąć na metalowym kole razem z nim i wcisnął guzik "start". Zamknęłam oczy ale pęd nie pozwolił mi długo trzymać ich w zamknęciu. Nie widziałam kompletnie nic aż wreszcie po chwili wpadliśmy w jednym momencie na cement prowadzący do wielkich wejściowych drzwi zamku. Był ogromny. Miał 2 wieże i ogromne okna. Po zastanowieniu jednak zdecydowaliśmy sie wejść. Do sal prowadził ogromny korytarz który przecinały schody prowadzące do wyższych pięter. Wystraszyliśmy sie, bo z salonu najprawdopodobniej wyszedł król, zaniepokojony dziwnymi odgłosami(zachwyt Marka). POdszedł do nas i podał nam swą dłoń przedstawiając się równocześnie. Zaproponował, że zabierze nas na uczte co jest ich tradycją już od wielu lat, ale najpierw krótka wycieczka po "skromnych" progach. Ja byłam przerażona ale Marek nie krył zachwytu. Na widok każdego wielkiego obrazu dało się słyszeć odgłos "och" lub "ach". Zauważyłam że królowi też potrzeba było towarzystwa, gdyż był nadzwyczaj radosny i roześmiany mogąc opowiadać historię i nas oprowadzać.
Kiedy doszliśmy do jadalni władca zaprosił nas na ucztę z czego mnie samej nie uda się wyłgać a Marek na pewno nie zrezygnuje z tak interesującego doświadczenia. Po wejściu zostaliśmy chucznie przywitani i poszliśmy zając wolne miejsca. Wręczono nam po kieliszku wina i wznieśliśmy wszyscy toast za długie rządy króla. Po "obrzarstwie" Marka mogliśmy wreszcie ruszyć z powrotem.
Powrotu też sie bałam, ale jednak wolałam wrócić niż siedzieć tam dłużej. Tak jak poprzednio ustawiliśmy się na kołach metalowych, oczywiście po pożegneniu z królem i poddanymi. I tym razem przeżywałam przeniesienie ale już mniej niż poprzednio. Po powrocie do domu pobiegłam do mamy, ale ta uważała że to wszystko mi się przyśniło i nie powinnam za dużo przesiadywać na słońcu. Jej zdaniem w lato nie trudno o przegrzanie. Trudno. Wrażeniami podzieliłam się nazajutrz z Markiem i jego kolegami.
KONIEC!! ;DD
MOże być?? ^^