Wielkie rewolucje prawie zawsze wybuchały dla zrealizowania określonej wizji ideologicznej. Tak stało się w przypadku rewolucji francuskiej (1789), która miała na celu urzeczywistnienie projektu filozoficznego Oświecenia. Tak też było w przypadku rewolucji późniejszych: bolszewickiej (1917) i nazistowskiej (1933). Gdy rewolucji brak jest koherentnego systemu doktrynalnego, zwykle mamy do czynienia co najwyżej ze spontaniczną ruchawką ludzi niezadowolonych z istniejących stosunków.
Bunty takie rzadko są zwycięskie, gdyż brak im przywództwa i jednolitej pozytywnej wizji politycznej, co prowadzi do wewnętrznych sporów. Z drugiej zaś strony, insurekcje takie w sumie nie są groźne dla świata, gdyż ograniczają się do wymiany elity rządzącej i – ewentualnie – pewnych ograniczonych reform nadużyć i nieprawidłowości stanowiących przyczynę buntu. Wielkie rewolucje – te o których uczą się dzieci we wszystkich szkołach świata – zawsze miały u swych źródeł zwarty system ideologiczny. Zacznijmy zatem od wyjaśnienia natury ideologii.
Trudno znaleźć słowo bardziej nadużywane niż „ideologia”. Często spotykamy dziś jego użycie w najdziwniejszych konotacjach. Słyszymy tedy o „ideologii Kościoła”, jak i o „ideologii Łukaszenki” itd.Zdarzyło mi się nawet w telewizji usłyszeć, że „psy mają ideologię”, polegającą na kierowaniu się w stronę zapachu kiełbasy. To nadużywanie terminu „ideologia”z jednej strony jest efektem nieznajomości sensu tego terminu, a z drugiej wpływem nauki amerykańskiej, gdzie ma ono zdecydowanie szersze znaczenie, zbliżone do europejskiego terminu „doktryna”.
Słowa „ideologia”po raz pierwszy użył Antoine Destutt de Tracy w tytule Elementy ideologii (1804). Terminem „ideologowie” posługiwał się Napoleon, używając go jako słowa pogardliwego dla grupy popierających go liberałów (B. Constant, F. Guizot). Wydaje się, że bieżąca sytuacja polityczna epoki rewolucyjnej wymuszała powstanie tego lub podobnego terminu na oznaczenie nowych zjawisk. Nawet u tak zagorzałego wroga rewolucji jak Louis de Bonald pojawia się, obmyślony przez tego filozofa, czasownik „idéer”. Słowo to nie ma odpowiednika w języku polskim, zostało utworzone jako czasownik od rzeczownika „idea” (l’idée) i gdybyśmy chcieli je przetłumaczyć na nasz język, to brzmiałoby ono „ideować”, czyli „wymyślać, opracowywać całokształt planu świata społeczno-politycznego”.
Pojawienie się słowa mającego w sobie temat ide + różne końcówki w przeciwstawnych sobie obozach politycznych świadczy, że powszechnie odczuwano potrzebę istnienia nowego terminu, który opisywałby namysł prowadzący do rewolucyjnej przemiany całej rzeczywistości kulturowej, politycznej i społecznej. Dopóki świat żył w starych i znanych sobie koleinach tradycji, póty nie potrzeba mu było ani „ideologii”, ani „ideowania”.
Aż do końca XVIII w. fundamentem myśli politycznej i istniejących ustrojów była religia. To ona tworzyła fundamentalne pojęcia dobra i zła, grzechu i cnoty, prawdy i fałszu, sprawiedliwości i niesprawiedliwości, wolności i jej braku. Dawcą tych wszystkich fundamentalnych pojęć był Kościół katolicki; jeśli dokonywano ich rewizji, to łączyło się to z reformą religijną (ugrupowania protestanckie). Tym samym myśl polityczna była ściśle powiązana z refleksją teologiczną lub eklezjalną wspólnoty wyznaniowej.
Niezależna od religii refleksja polityczna aż do XVIII w. była rzadkością. Istniała wprawdzie laicka kultura Renesansu i tzw. libertynizmu (który później skojarzono z seksualną swobodą, ale oryginalnie był to tylko ateistyczny lub panteistyczny kierunek filozoficzny), ale obejmowała ona niezwykle wąskie elity czytelnicze. Lud nie znał tych myśli, a gdyby je poznał, to zapewne byłyby dlań zupełnie niezrozumiałe. Tymczasem w XVIII w. nastąpiła powszechna i gwałtowna laicyzacja całych warstw społeczeństwa. Pojawili się filozofowie, ale filozofiakojarzyła się z ontologią, epistemologią, a nie z polityką, która nie jest wyodrębniana z całokształtu oświeceniowej refleksji. Podkreślić zresztą trzeba, że luminarze XVIII w. nie wierzyli, że ich koncepcje społeczne w przewidywalnym czasie zostaną wcielone w życie i że wielka rewolucja nieuchronnie nadciąga. Świat ancien régime’u wydawał się być niewzruszalny. Jego gwałtowne i niespodziewane obalenie w 1789 r. wydało sferę polityczną we władanie uczniów filozofów (rewolucjonistów). Nagle powstał nowy świat polityczny. Z punktu widzenia przeciwników rewolucji była to zwykła „schizma bytu” (J. de Maistre). Tych, którzy zajmowali się obmyślaniem („ideowaniem”) tego nowego świata – gdzie króla zastąpiła republika, Boga wojujący ateizm a hierarchię społeczną egalitaryzm – zaczęto nazywać „ideologami”. Tym samym „ideologia”była rozumiana jako wizja rewolucyjna, radykalnie negująca świat tradycyjny.
Jednak ideologia to coś więcej, niż kontestacja systemu politycznego i prawnego starego świata. Zauważmy, że ten zniszczony świat opierał się na religii. To ona stanowiła całą jego legitymizację. Wszelka władza pochodziła od Boga, który z góry przelewał ją na papieża i królów, ci zaś na książąt Kościoła (papież) i panów świeckich (król). Atakując religię filozofia Oświecenia tym samym podcinała wszelką władzę i porządek społeczny. Prowadzi to do wniosku, że „ideowanie”o nowych ustrojach, nowych prawach, nieznanym wcześniej porządku społecznym i kulturowym ma charakter jaskrawo przeciwstawny wobec tradycyjnej religii. Możemy tedy empirycznie i rozumowo udowodnić, że religia jest przeciwieństwem ideologii.
Wszelka tradycyjna religia z natury rzeczy ma charakter zachowawczy, gdyż będąc tradycyjnąstanowi integralną część samej tradycji, której inną istotną częścią jest porządek polityczny i społeczny. Religia daje temu ładowi podstawowe pojęcia moralne, a idee polityczne są nadbudowane do tychże pojęć, czyli z natury są konserwatywne, zachowawcze. Cechą charakterystyczną ideologii jest odrzucenie pojęć tradycyjnych i ideowanienowych, na których ma powstać zupełnie nowa rzeczywistość polityczna i społeczna. Dla ideologii fundamentem jest tedy nie Boska prawda dana człowiekowi z góry, lecz tworzona przez samych ludzi od dołu. Fundamentem i źródłem ideologii jest zatem wyemancypowany od tradycji i religii rozum ludzki. O ile religia jest systemem objawionym, to ideologia jest systemem jawnie racjonalistycznym. Możemy bez wahania wskazać ludzi, którzy stworzyli ideologię: Jean Jacques Rousseau – demokratyzm, Karol Marks – marksizm, Adolf Hitler – nazizm itd. Możemy uznać, że ideologia to laicki odpowiednik religii. Ideologia nie jest oczywiście religią sensu stricto. Jednak z punktu widzenia tzw. socjologii religii spełnia taką samą jak religia funkcję społeczną, dając wyznającym ją ludziom całokształt poglądu na świat (światopogląd, Weltenschauung).
Z punktu widzenia socjologii religii oraz politologii – pomijamy zakorzenienie transcendentne prawdy religijnej – praktyczne skutki istnienia religii i ideologii są bardzo podobne. Ideologie tworzą coś na kształt kościoła. Wielokrotnie porównywano marksizm-leninizm do sekty religijnej; także demokratyczna obrzędowośćma wyraźnie charakter idolatryczny, co pokazał Jacek Bartyzel w swojej znakomitej książce o demokracji. Tym, co różni – w ujęciu socjologii religii – ideologię od wyznań tradycyjnych, jest zawartość przynoszonego przekazu wobec świata tradycyjnego. Religie zawsze są tradycyjne, wręcz tradycjonalistyczne; ideologie zawsze są wywrotowe wobec tegoż tradycyjnego świata.
Ta ostatnia konstatacja odnosi się do wszystkich ideologii, nie tylko zbrodniczo-rewolucyjnych, takich jak nazizm czy bolszewizm. Wszystkie ideologie są wywrotowe: liberalizm, socjalizm reformistyczny, anarchizm. Nawet liberałowie mający usta pełne humanistycznych i prawo-człowieczych ideałów są przecież, z punktu widzenia świata przedrewolucyjnego, radykałami. John Locke pisząc swoje Dwa traktaty o rządzie (1689), wielokrotnie powoływał się na doświadczenie. Tymczasem doświadczenie jednoznacznie wskazywało, że projektowany przez niego liberalny system nigdzie nie był znany. Była to więc wówczas klasyczna utopia. Podobnie ocenić należy inne liberalne traktaty polityczne epoki Oświecenia. Nie opisywały one zastanego świata, lecz opisywały ideowany (idealny) świat nowy, którego urzeczywistnienie wymagało najpierw obalenia świata tradycyjnych monarchii absolutnych. To, że dzisiaj nie postrzegamy już tak liberalizmu, jest wynikiem faktu, że rewolucja liberalna zwyciężyła i ukształtowała alternatywną rzeczywistość, w której żyjemy i która wyłącznie z tego powodu nie wydaje nam się na co dzień radykalna. Przywykliśmy do niej. Gdyby jednak porównać ją ze światem sprzed 1789 r., byłby to pomysł rewolucyjny. To samo dotyczy innych ideologii, tym razem lewicowych (socjalizm, anarchizm), które stanowią rozwinięcie i uskrajnienie liberalnych postulatów wolności, a przede wszystkim równości człowieka.
Przedstawioną powyżej tezę można udowodnić także w tzw. sposób negatywny, czyli prezentując te kierunki refleksji politycznej, które nie są ideologiami, gdyż nie mają charakteru wywrotowego w stosunku do świata tradycyjnego. Mam tu na myśli konserwatyzm i społeczną naukę Kościoła (KNS). Nie są one ideologiami – chociaż często błędnie się je takimi nazywa. Dlaczego konserwatyzm i KNS nie są ideologiami? Nie są i nie mogą być, ponieważ nie planują stworzenia świata społeczno-politycznego ex nihilo, lecz w swojej wizji porządku opierają go na tym, co dane, reprezentując tzw. realizm filozoficzny. Ani konserwatysta, ani tradycyjny katolik (podkreślamy tu słowo „tradycyjny”, gdyż nurty parakatolickie jak modernizm czy teologia wyzwolenia nie tyle są katolickie, co używają katolickiego wokabularza dla zamaskowania swoich rewolucyjnych celów) nie mają na celu uczynienia ze świata i odwiecznych rządzących nim praw natury – swoistej tabula rasa, nie zamierzają zaorać wszystkich istniejących dotąd stosunków i wybudować świat nowy. Katolik i konserwatysta nie mają zamiaru tworzyć nowego człowiekai nowego świata. Katolik i konserwatysta nie ideują projektu nowej rzeczywistości.
Współczesne nauki o polityce definiują „ideologię” jako „usystematyzowany, całościowy zbiór poglądów na świat polityczny, społeczny, moralny, będący wyrazem interesów jakiś grup społecznych, zmierzających do zmiany lub utrwalenia stosunków społeczno-politycznych” (E. Zieliński). Z definicją tą można by się spierać, szczególnie z fragmentem „zmiany lub utrwalenia”, gdyż owo utrwaleniepolega na utrwalaniujednego z systemów istniejących w świecie porewolucyjnym, czyli wyrosłych z ideologii, które zapanowały nad światem metodą rewolucyjną. Ale raczej zwróciłbym uwagę na trafne podkreślenie, jakim jest dodanie do „zbioru poglądów” przymiotnika „całościowy”. Ideologia ma charakter całościowy. To różni ją od wspomnianych konserwatyzmu i KNS, gdyż nie są one całościowe, choćby dlatego, że nie tworzą własnych systemów moralnych i aksjologicznych.
Innymi słowy – ideologię łatwo jest rozpoznać: ma pretensje do bycia poglądem całościowym, a więc takżemoralnym i religijnym. Dlatego z natury każda ideologia znajduje się w opozycji do tradycyjnej religii, a także nie akceptuje religijnych pojęć moralnych, takich jak dobro czy sprawiedliwość. W to miejsce wytwarza pojęcia własne, np. moralność socjalistyczna (komunizm), sprawiedliwość społeczna (socjalizm), cnota egoizmu (liberalizm), etyka narodowa (nacjonalizm).
Dopiero zrozumienie radykalizmu ideologii względem świata tradycyjnego, jego religijnej legitymizacji i pojęć moralnych pozwala nam prawidłowo ustalić związek między nią a rewolucją.
Zauważmy na samym początku, że określenie „rewolucja”nie niesie ze sobą żadnego przesłania doktrynalnego czy ideologicznego. To szlachetne łacińskie słowo, którego Mikołaj Kopernik użył w tytule swojego słynnego dzieła, a które to słowo w tym tytule na polski tłumaczymy jako „obroty”(ciał niebieskich). Termin „rewolucja”oznacza jedynie gwałtowną zmianę. Stąd mówimy o rewolucjach moralnych, politycznych, ekonomicznych czy naukowych. Rewolucja oznacza nic innego jak nagłość zmiany i jest czymś bardziej radykalnym niż „reforma”, kojarzona ze zmianą powolną i stopniową. W naukach politycznych jednak rewolucję trwale skojarzono ze zmianą nie tylko radykalną, lecz także pozaprawną.
Ten element pozaprawny jest zrozumiały, wziąwszy pod uwagę, że większość wielkich rewolucji politycznych stworzono z całkowitym pogwałceniem zasad prawa. Rewolucja francuska nie liczyła się z żadnym prawem boskim i ludzkim, podobnie rewolucje rosyjskie: lutowa i październikowa. Zauważmy w tym kontekście, że rzadko mówimy o rewolucji faszystowskiej. Wynika to z faktu, że Adolf Hitler doszedł do władzy legalną drogą wyborczą, a Marsz na Rzym Mussoliniego dostał ex post uprawomocniającą go sankcję królewską. Nauki o polityce przyjęły tedy definicję „rewolucji”w znaczeniu prawnym jako akt radykalnej zmiany łamiącej prawo. Jednak pozostałe nauki społeczne definiują ją po prostu jako gwałtowną zmianę, bez ewaluacji jej zgodności z porządkiem ustawowym. Trudno byłoby zresztą takiej oceny dokonać w przypadku rewolucji moralnych czy naukowych, wymykających się zwykle prawnym regulacjom.
Dlaczego więc ideologie mają naturalną skłonność do posługiwania się – jako narzędziem – rewolucjami politycznymi? Wynika to z odległościpomiędzy ich abstrakcyjnym, stworzonym przez filozofów światem ideowym, a społeczną, polityczną i kulturalną rzeczywistością. Filozofowie ideowalikoncepcje radykalnie przeciwstawne istniejącemu światu. Pierwsze projekty o charakterze ideologicznym to renesansowe utopie, gdzie projektowano wspaniałe państwa słońca, gdzie nic nie przypominało świata XVI w., gdzie nie było własności prywatnej, a hierarchia społeczna nijak się miała do istniejącej. Jak takie idee wcielić w życie inaczej niż za pomocą radykalnej rewolucji zmieniającej istotę natury ludzkiej? XVII-wieczny kartezjanizm wątpiąc czy świat poznawany zmysłowo w ogóle istnieje, jako jedyne źródło pewności istnienia uznawał rozum nieskażony przez zmysły. Rozum ten tworzył światy utopijne, gdyby bowiem posługiwał się zmysłami, to musiałby zaczynać budowę swoich konstrukcji na fundamencie rzeczywistości, czyli świata otaczającego filozofa. Odrzucenie zmysłów prowadziło do racjonalistycznych utopii, które mnożyły się w XVIII w. niczym króliki. To właśnie dlatego adepci filozofii oświeceniowej nie chcieli kompromisu ze światem dotychczasowym i musieli zgilotynować króla oraz unicestwić katolicyzm. To były filary świata poznawanego doświadczalnie. Polityczny kartezjanizm nie chciał kompromisu ze światem zmysłowym, lecz bezwzględnego i bezkompromisowego wcielenia w życie projektu racjonalistycznej utopii.
Podobne powody pchały ku metodom rewolucyjnym ruchy totalitarne, takie jak faszyzm, nazizm i bolszewizm. Wyrastały one z filozofii heglowskiej, wedle której świadomość jest najwyższą formą samoorganizacji materii, co prowadziło do wniosku, że świadomość ta ma prawo swobodnie modelować niższy od niej świat materialny, a więc także polityczny i społeczny. Rozmaitość totalitaryzmów XIX w. wynikała tedy wyłącznie z uznania różnych projektów ideologicznych za przejawy tejże samoświadomości. Heglowski Geist dawał jednak usprawiedliwienie dla najbardziej nawet radykalnych form przebudowy świata i pozwalał nie liczyć się z jakimkolwiek tradycyjnym porządkiem, prawem ludzkim, tradycją, obyczajem, ustanowioną religią czy systemami moralnymi. Heglista uznawał cały świat istniejący za wytwór pewnego poziomu świadomości, który kiedyś był najbardziej zaawansowaną formą ducha, lecz dziś to on reprezentuje najnowszą, najbardziej nowoczesną formę samoświadomości, co uprawniało go do rewolucyjnego zdruzgotania całej otaczającej go rzeczywistości. To jest właśnie owo słynne „widmo komunizmu nad Europą” z Manifestu komunistycznego (1848) oraz prawie nie mniej słynny „wymarsz” z mowy rektorskiej Martina Heideggera (1934).
Dla ludzi myślących o świecie w kategoriach ideologicznych – a w epoce powszechnej laicyzacji, gdy ideologie zapełniały postreligijną pustkę ludzi takich były miliony – rewolucja była naturalnym narzędziem marzenia o lepszym świecie. „Niebiosa są tutaj”, „Królestwo Boże jest z tego świata” – jak wydawało się milionom ludzi. Wystarczy tylko zrealizować chiliastyczną wizję z Kapitału lub Mein Kampf, tym bardziej wymarzoną, że masy wcale tych książek nie czytały (masy czytają co najwyżej gazety). Dlatego z gorliwością pierwszych chrześcijan, zelotów lub purytanów narody Europy rzuciły się w objęcia ruchów totalitarnych, co pierwszy raz zauważył jeszcze w pierwszej poł. XIX w. Alexis de Tocqueville opisując ruchy rewolucyjne. Mając przed oczami ideologiczne slogany, masy nie oczekiwały po totalitarnych ideologiach rzeczywistej reformy świata, lecz rodzaju ludzkiej paruzji, zjawiska autentycznej „egofanii”, jak nazwał to oczekiwanie Eric Voegelin. Czyż przy takim nastawieniu jakiekolwiek pogwałcenie prawa boskiego lub ludzkiego może posiadać znaczenie? Rewolucja była narzędziem Królestwa Bożego, które jest z tego świata!
Rewolucja jest – w kategoriach socjologii religii – nowym objawieniem zapowiedzianym przez ideologię. Romantyczny historyk Jules Michelet, pełen mistycznego nastawienia napisał, że „Rewolucja była rodzajem Kościoła. Tak jak agapa lub komunia. Niczego nie można porównać do roku 1790, fali federacyjnej. Absolut, nieskończoność poświęceniadla wielkości, dar z samego siebie, bez oszczędzania samych siebie, wydaje się najwznioślejszy w fali roku 1792 – świętej wojny o pokój, o wyzwolenie świata”. NAPISZ CO CHCESZ Xd.***
Wielkie rewolucje prawie zawsze wybuchały dla zrealizowania określonej wizji ideologicznej. Tak stało się w przypadku rewolucji francuskiej (1789), która miała na celu urzeczywistnienie projektu filozoficznego Oświecenia. Tak też było w przypadku rewolucji późniejszych: bolszewickiej (1917) i nazistowskiej (1933). Gdy rewolucji brak jest koherentnego systemu doktrynalnego, zwykle mamy do czynienia co najwyżej ze spontaniczną ruchawką ludzi niezadowolonych z istniejących stosunków.
Bunty takie rzadko są zwycięskie, gdyż brak im przywództwa i jednolitej pozytywnej wizji politycznej, co prowadzi do wewnętrznych sporów. Z drugiej zaś strony, insurekcje takie w sumie nie są groźne dla świata, gdyż ograniczają się do wymiany elity rządzącej i – ewentualnie – pewnych ograniczonych reform nadużyć i nieprawidłowości stanowiących przyczynę buntu. Wielkie rewolucje – te o których uczą się dzieci we wszystkich szkołach świata – zawsze miały u swych źródeł zwarty system ideologiczny. Zacznijmy zatem od wyjaśnienia natury ideologii.
Trudno znaleźć słowo bardziej nadużywane niż „ideologia”. Często spotykamy dziś jego użycie w najdziwniejszych konotacjach. Słyszymy tedy o „ideologii Kościoła”, jak i o „ideologii Łukaszenki” itd.Zdarzyło mi się nawet w telewizji usłyszeć, że „psy mają ideologię”, polegającą na kierowaniu się w stronę zapachu kiełbasy. To nadużywanie terminu „ideologia”z jednej strony jest efektem nieznajomości sensu tego terminu, a z drugiej wpływem nauki amerykańskiej, gdzie ma ono zdecydowanie szersze znaczenie, zbliżone do europejskiego terminu „doktryna”.
Słowa „ideologia”po raz pierwszy użył Antoine Destutt de Tracy w tytule Elementy ideologii (1804). Terminem „ideologowie” posługiwał się Napoleon, używając go jako słowa pogardliwego dla grupy popierających go liberałów (B. Constant, F. Guizot). Wydaje się, że bieżąca sytuacja polityczna epoki rewolucyjnej wymuszała powstanie tego lub podobnego terminu na oznaczenie nowych zjawisk. Nawet u tak zagorzałego wroga rewolucji jak Louis de Bonald pojawia się, obmyślony przez tego filozofa, czasownik „idéer”. Słowo to nie ma odpowiednika w języku polskim, zostało utworzone jako czasownik od rzeczownika „idea” (l’idée) i gdybyśmy chcieli je przetłumaczyć na nasz język, to brzmiałoby ono „ideować”, czyli „wymyślać, opracowywać całokształt planu świata społeczno-politycznego”.
Pojawienie się słowa mającego w sobie temat ide + różne końcówki w przeciwstawnych sobie obozach politycznych świadczy, że powszechnie odczuwano potrzebę istnienia nowego terminu, który opisywałby namysł prowadzący do rewolucyjnej przemiany całej rzeczywistości kulturowej, politycznej i społecznej. Dopóki świat żył w starych i znanych sobie koleinach tradycji, póty nie potrzeba mu było ani „ideologii”, ani „ideowania”.
Aż do końca XVIII w. fundamentem myśli politycznej i istniejących ustrojów była religia. To ona tworzyła fundamentalne pojęcia dobra i zła, grzechu i cnoty, prawdy i fałszu, sprawiedliwości i niesprawiedliwości, wolności i jej braku. Dawcą tych wszystkich fundamentalnych pojęć był Kościół katolicki; jeśli dokonywano ich rewizji, to łączyło się to z reformą religijną (ugrupowania protestanckie). Tym samym myśl polityczna była ściśle powiązana z refleksją teologiczną lub eklezjalną wspólnoty wyznaniowej.
Niezależna od religii refleksja polityczna aż do XVIII w. była rzadkością. Istniała wprawdzie laicka kultura Renesansu i tzw. libertynizmu (który później skojarzono z seksualną swobodą, ale oryginalnie był to tylko ateistyczny lub panteistyczny kierunek filozoficzny), ale obejmowała ona niezwykle wąskie elity czytelnicze. Lud nie znał tych myśli, a gdyby je poznał, to zapewne byłyby dlań zupełnie niezrozumiałe. Tymczasem w XVIII w. nastąpiła powszechna i gwałtowna laicyzacja całych warstw społeczeństwa. Pojawili się filozofowie, ale filozofiakojarzyła się z ontologią, epistemologią, a nie z polityką, która nie jest wyodrębniana z całokształtu oświeceniowej refleksji. Podkreślić zresztą trzeba, że luminarze XVIII w. nie wierzyli, że ich koncepcje społeczne w przewidywalnym czasie zostaną wcielone w życie i że wielka rewolucja nieuchronnie nadciąga. Świat ancien régime’u wydawał się być niewzruszalny. Jego gwałtowne i niespodziewane obalenie w 1789 r. wydało sferę polityczną we władanie uczniów filozofów (rewolucjonistów). Nagle powstał nowy świat polityczny. Z punktu widzenia przeciwników rewolucji była to zwykła „schizma bytu” (J. de Maistre). Tych, którzy zajmowali się obmyślaniem („ideowaniem”) tego nowego świata – gdzie króla zastąpiła republika, Boga wojujący ateizm a hierarchię społeczną egalitaryzm – zaczęto nazywać „ideologami”. Tym samym „ideologia”była rozumiana jako wizja rewolucyjna, radykalnie negująca świat tradycyjny.
Jednak ideologia to coś więcej, niż kontestacja systemu politycznego i prawnego starego świata. Zauważmy, że ten zniszczony świat opierał się na religii. To ona stanowiła całą jego legitymizację. Wszelka władza pochodziła od Boga, który z góry przelewał ją na papieża i królów, ci zaś na książąt Kościoła (papież) i panów świeckich (król). Atakując religię filozofia Oświecenia tym samym podcinała wszelką władzę i porządek społeczny. Prowadzi to do wniosku, że „ideowanie”o nowych ustrojach, nowych prawach, nieznanym wcześniej porządku społecznym i kulturowym ma charakter jaskrawo przeciwstawny wobec tradycyjnej religii. Możemy tedy empirycznie i rozumowo udowodnić, że religia jest przeciwieństwem ideologii.
Wszelka tradycyjna religia z natury rzeczy ma charakter zachowawczy, gdyż będąc tradycyjnąstanowi integralną część samej tradycji, której inną istotną częścią jest porządek polityczny i społeczny. Religia daje temu ładowi podstawowe pojęcia moralne, a idee polityczne są nadbudowane do tychże pojęć, czyli z natury są konserwatywne, zachowawcze. Cechą charakterystyczną ideologii jest odrzucenie pojęć tradycyjnych i ideowanienowych, na których ma powstać zupełnie nowa rzeczywistość polityczna i społeczna. Dla ideologii fundamentem jest tedy nie Boska prawda dana człowiekowi z góry, lecz tworzona przez samych ludzi od dołu. Fundamentem i źródłem ideologii jest zatem wyemancypowany od tradycji i religii rozum ludzki. O ile religia jest systemem objawionym, to ideologia jest systemem jawnie racjonalistycznym. Możemy bez wahania wskazać ludzi, którzy stworzyli ideologię: Jean Jacques Rousseau – demokratyzm, Karol Marks – marksizm, Adolf Hitler – nazizm itd. Możemy uznać, że ideologia to laicki odpowiednik religii. Ideologia nie jest oczywiście religią sensu stricto. Jednak z punktu widzenia tzw. socjologii religii spełnia taką samą jak religia funkcję społeczną, dając wyznającym ją ludziom całokształt poglądu na świat (światopogląd, Weltenschauung).
Z punktu widzenia socjologii religii oraz politologii – pomijamy zakorzenienie transcendentne prawdy religijnej – praktyczne skutki istnienia religii i ideologii są bardzo podobne. Ideologie tworzą coś na kształt kościoła. Wielokrotnie porównywano marksizm-leninizm do sekty religijnej; także demokratyczna obrzędowośćma wyraźnie charakter idolatryczny, co pokazał Jacek Bartyzel w swojej znakomitej książce o demokracji. Tym, co różni – w ujęciu socjologii religii – ideologię od wyznań tradycyjnych, jest zawartość przynoszonego przekazu wobec świata tradycyjnego. Religie zawsze są tradycyjne, wręcz tradycjonalistyczne; ideologie zawsze są wywrotowe wobec tegoż tradycyjnego świata.
Ta ostatnia konstatacja odnosi się do wszystkich ideologii, nie tylko zbrodniczo-rewolucyjnych, takich jak nazizm czy bolszewizm. Wszystkie ideologie są wywrotowe: liberalizm, socjalizm reformistyczny, anarchizm. Nawet liberałowie mający usta pełne humanistycznych i prawo-człowieczych ideałów są przecież, z punktu widzenia świata przedrewolucyjnego, radykałami. John Locke pisząc swoje Dwa traktaty o rządzie (1689), wielokrotnie powoływał się na doświadczenie. Tymczasem doświadczenie jednoznacznie wskazywało, że projektowany przez niego liberalny system nigdzie nie był znany. Była to więc wówczas klasyczna utopia. Podobnie ocenić należy inne liberalne traktaty polityczne epoki Oświecenia. Nie opisywały one zastanego świata, lecz opisywały ideowany (idealny) świat nowy, którego urzeczywistnienie wymagało najpierw obalenia świata tradycyjnych monarchii absolutnych. To, że dzisiaj nie postrzegamy już tak liberalizmu, jest wynikiem faktu, że rewolucja liberalna zwyciężyła i ukształtowała alternatywną rzeczywistość, w której żyjemy i która wyłącznie z tego powodu nie wydaje nam się na co dzień radykalna. Przywykliśmy do niej. Gdyby jednak porównać ją ze światem sprzed 1789 r., byłby to pomysł rewolucyjny. To samo dotyczy innych ideologii, tym razem lewicowych (socjalizm, anarchizm), które stanowią rozwinięcie i uskrajnienie liberalnych postulatów wolności, a przede wszystkim równości człowieka.
Przedstawioną powyżej tezę można udowodnić także w tzw. sposób negatywny, czyli prezentując te kierunki refleksji politycznej, które nie są ideologiami, gdyż nie mają charakteru wywrotowego w stosunku do świata tradycyjnego. Mam tu na myśli konserwatyzm i społeczną naukę Kościoła (KNS). Nie są one ideologiami – chociaż często błędnie się je takimi nazywa. Dlaczego konserwatyzm i KNS nie są ideologiami? Nie są i nie mogą być, ponieważ nie planują stworzenia świata społeczno-politycznego ex nihilo, lecz w swojej wizji porządku opierają go na tym, co dane, reprezentując tzw. realizm filozoficzny. Ani konserwatysta, ani tradycyjny katolik (podkreślamy tu słowo „tradycyjny”, gdyż nurty parakatolickie jak modernizm czy teologia wyzwolenia nie tyle są katolickie, co używają katolickiego wokabularza dla zamaskowania swoich rewolucyjnych celów) nie mają na celu uczynienia ze świata i odwiecznych rządzących nim praw natury – swoistej tabula rasa, nie zamierzają zaorać wszystkich istniejących dotąd stosunków i wybudować świat nowy. Katolik i konserwatysta nie mają zamiaru tworzyć nowego człowiekai nowego świata. Katolik i konserwatysta nie ideują projektu nowej rzeczywistości.
Współczesne nauki o polityce definiują „ideologię” jako „usystematyzowany, całościowy zbiór poglądów na świat polityczny, społeczny, moralny, będący wyrazem interesów jakiś grup społecznych, zmierzających do zmiany lub utrwalenia stosunków społeczno-politycznych” (E. Zieliński). Z definicją tą można by się spierać, szczególnie z fragmentem „zmiany lub utrwalenia”, gdyż owo utrwaleniepolega na utrwalaniujednego z systemów istniejących w świecie porewolucyjnym, czyli wyrosłych z ideologii, które zapanowały nad światem metodą rewolucyjną. Ale raczej zwróciłbym uwagę na trafne podkreślenie, jakim jest dodanie do „zbioru poglądów” przymiotnika „całościowy”. Ideologia ma charakter całościowy. To różni ją od wspomnianych konserwatyzmu i KNS, gdyż nie są one całościowe, choćby dlatego, że nie tworzą własnych systemów moralnych i aksjologicznych.
Innymi słowy – ideologię łatwo jest rozpoznać: ma pretensje do bycia poglądem całościowym, a więc takżemoralnym i religijnym. Dlatego z natury każda ideologia znajduje się w opozycji do tradycyjnej religii, a także nie akceptuje religijnych pojęć moralnych, takich jak dobro czy sprawiedliwość. W to miejsce wytwarza pojęcia własne, np. moralność socjalistyczna (komunizm), sprawiedliwość społeczna (socjalizm), cnota egoizmu (liberalizm), etyka narodowa (nacjonalizm).
Dopiero zrozumienie radykalizmu ideologii względem świata tradycyjnego, jego religijnej legitymizacji i pojęć moralnych pozwala nam prawidłowo ustalić związek między nią a rewolucją.
Zauważmy na samym początku, że określenie „rewolucja”nie niesie ze sobą żadnego przesłania doktrynalnego czy ideologicznego. To szlachetne łacińskie słowo, którego Mikołaj Kopernik użył w tytule swojego słynnego dzieła, a które to słowo w tym tytule na polski tłumaczymy jako „obroty”(ciał niebieskich). Termin „rewolucja”oznacza jedynie gwałtowną zmianę. Stąd mówimy o rewolucjach moralnych, politycznych, ekonomicznych czy naukowych. Rewolucja oznacza nic innego jak nagłość zmiany i jest czymś bardziej radykalnym niż „reforma”, kojarzona ze zmianą powolną i stopniową. W naukach politycznych jednak rewolucję trwale skojarzono ze zmianą nie tylko radykalną, lecz także pozaprawną.
Ten element pozaprawny jest zrozumiały, wziąwszy pod uwagę, że większość wielkich rewolucji politycznych stworzono z całkowitym pogwałceniem zasad prawa. Rewolucja francuska nie liczyła się z żadnym prawem boskim i ludzkim, podobnie rewolucje rosyjskie: lutowa i październikowa. Zauważmy w tym kontekście, że rzadko mówimy o rewolucji faszystowskiej. Wynika to z faktu, że Adolf Hitler doszedł do władzy legalną drogą wyborczą, a Marsz na Rzym Mussoliniego dostał ex post uprawomocniającą go sankcję królewską. Nauki o polityce przyjęły tedy definicję „rewolucji”w znaczeniu prawnym jako akt radykalnej zmiany łamiącej prawo. Jednak pozostałe nauki społeczne definiują ją po prostu jako gwałtowną zmianę, bez ewaluacji jej zgodności z porządkiem ustawowym. Trudno byłoby zresztą takiej oceny dokonać w przypadku rewolucji moralnych czy naukowych, wymykających się zwykle prawnym regulacjom.
Dlaczego więc ideologie mają naturalną skłonność do posługiwania się – jako narzędziem – rewolucjami politycznymi? Wynika to z odległościpomiędzy ich abstrakcyjnym, stworzonym przez filozofów światem ideowym, a społeczną, polityczną i kulturalną rzeczywistością. Filozofowie ideowalikoncepcje radykalnie przeciwstawne istniejącemu światu. Pierwsze projekty o charakterze ideologicznym to renesansowe utopie, gdzie projektowano wspaniałe państwa słońca, gdzie nic nie przypominało świata XVI w., gdzie nie było własności prywatnej, a hierarchia społeczna nijak się miała do istniejącej. Jak takie idee wcielić w życie inaczej niż za pomocą radykalnej rewolucji zmieniającej istotę natury ludzkiej? XVII-wieczny kartezjanizm wątpiąc czy świat poznawany zmysłowo w ogóle istnieje, jako jedyne źródło pewności istnienia uznawał rozum nieskażony przez zmysły. Rozum ten tworzył światy utopijne, gdyby bowiem posługiwał się zmysłami, to musiałby zaczynać budowę swoich konstrukcji na fundamencie rzeczywistości, czyli świata otaczającego filozofa. Odrzucenie zmysłów prowadziło do racjonalistycznych utopii, które mnożyły się w XVIII w. niczym króliki. To właśnie dlatego adepci filozofii oświeceniowej nie chcieli kompromisu ze światem dotychczasowym i musieli zgilotynować króla oraz unicestwić katolicyzm. To były filary świata poznawanego doświadczalnie. Polityczny kartezjanizm nie chciał kompromisu ze światem zmysłowym, lecz bezwzględnego i bezkompromisowego wcielenia w życie projektu racjonalistycznej utopii.
Podobne powody pchały ku metodom rewolucyjnym ruchy totalitarne, takie jak faszyzm, nazizm i bolszewizm. Wyrastały one z filozofii heglowskiej, wedle której świadomość jest najwyższą formą samoorganizacji materii, co prowadziło do wniosku, że świadomość ta ma prawo swobodnie modelować niższy od niej świat materialny, a więc także polityczny i społeczny. Rozmaitość totalitaryzmów XIX w. wynikała tedy wyłącznie z uznania różnych projektów ideologicznych za przejawy tejże samoświadomości. Heglowski Geist dawał jednak usprawiedliwienie dla najbardziej nawet radykalnych form przebudowy świata i pozwalał nie liczyć się z jakimkolwiek tradycyjnym porządkiem, prawem ludzkim, tradycją, obyczajem, ustanowioną religią czy systemami moralnymi. Heglista uznawał cały świat istniejący za wytwór pewnego poziomu świadomości, który kiedyś był najbardziej zaawansowaną formą ducha, lecz dziś to on reprezentuje najnowszą, najbardziej nowoczesną formę samoświadomości, co uprawniało go do rewolucyjnego zdruzgotania całej otaczającej go rzeczywistości. To jest właśnie owo słynne „widmo komunizmu nad Europą” z Manifestu komunistycznego (1848) oraz prawie nie mniej słynny „wymarsz” z mowy rektorskiej Martina Heideggera (1934).
Dla ludzi myślących o świecie w kategoriach ideologicznych – a w epoce powszechnej laicyzacji, gdy ideologie zapełniały postreligijną pustkę ludzi takich były miliony – rewolucja była naturalnym narzędziem marzenia o lepszym świecie. „Niebiosa są tutaj”, „Królestwo Boże jest z tego świata” – jak wydawało się milionom ludzi. Wystarczy tylko zrealizować chiliastyczną wizję z Kapitału lub Mein Kampf, tym bardziej wymarzoną, że masy wcale tych książek nie czytały (masy czytają co najwyżej gazety). Dlatego z gorliwością pierwszych chrześcijan, zelotów lub purytanów narody Europy rzuciły się w objęcia ruchów totalitarnych, co pierwszy raz zauważył jeszcze w pierwszej poł. XIX w. Alexis de Tocqueville opisując ruchy rewolucyjne. Mając przed oczami ideologiczne slogany, masy nie oczekiwały po totalitarnych ideologiach rzeczywistej reformy świata, lecz rodzaju ludzkiej paruzji, zjawiska autentycznej „egofanii”, jak nazwał to oczekiwanie Eric Voegelin. Czyż przy takim nastawieniu jakiekolwiek pogwałcenie prawa boskiego lub ludzkiego może posiadać znaczenie? Rewolucja była narzędziem Królestwa Bożego, które jest z tego świata!
Rewolucja jest – w kategoriach socjologii religii – nowym objawieniem zapowiedzianym przez ideologię. Romantyczny historyk Jules Michelet, pełen mistycznego nastawienia napisał, że „Rewolucja była rodzajem Kościoła. Tak jak agapa lub komunia. Niczego nie można porównać do roku 1790, fali federacyjnej. Absolut, nieskończoność poświęceniadla wielkości, dar z samego siebie, bez oszczędzania samych siebie, wydaje się najwznioślejszy w fali roku 1792 – świętej wojny o pokój, o wyzwolenie świata”. NAPISZ CO CHCESZ Xd.***