W jaki sposób egipcjanie wyobrażali sobie sąd Ozyrysa?
xKorneliax
Sąd Ozyrysa - w mitologii egipskiej rytuał, jakiemu musiała poddać się dusza w "sali dwóch Prawd", gdzie zasiadał trybunał Ozyrysa sądzący zmarłego. Anubis przyjmował duszę. Na środku sali była waga, na której ważono serce zmarłego (na drugiej szali kładziono pióro - symbol bogini prawdy Maat). Ozyrys z Neftydą, Izydą i 42 asesorami, po wysłuchaniu spowiedzi zmarłego, wydawał wyrok. Jeśli ciężar grzechów przeważył szalę, duszę zabierała Pożeraczka występująca pod postacią krokodyla. "Usprawiedliwionego głosem" Ozyrys wprowadzał do raju.
Może pomoże ale trzeba trochę przekształcić.
1 votes Thanks 1
kasias166
Egipcjanie w nadziei na szczęśliwy koniec ziemskiej drogi przygotowywali grobowce pełne przedstawień, rozmaitych darów - swoiste wrota do zaświatów. Kapłani kultu grobowego, by człowiek po śmierci nie wysysał krwi z żyjących w celu posilenia się, usuwali z jego ciała narządy pokarmowe i napełniali ciało ziołami. Składali w grobowcu również odzienie, sprzęty oraz posążki rodziny, służby, koni, psów i bydła. Owijali ciało w bandaże z tekstami z "Księgi Umarłych" i "Księgi Sarkofagów", by zmarły mógł łatwo pokonać niebezpieczną wędrówkę przez świat podziemny. Tak przygotowany Egipcjanin był gotowy rozpocząć życie pozagrobowe. Jednak w chwili śmierci, ka zmarłego - siła witalna, cień, iskra, odłączała się od ciała. "Ka jest zupełnie podobny do człowieka, tylko wygląda, jakby był utkany z bardzo delikatnej mgły. Cień ma głowę, ręce i tułów, może chodzić, mówić, rzucać lub podnosić przedmioty, ubiera się jak człowiek (...)." Czasem był on splamiony grzechami, toteż oczyszczał się niekiedy przez tysiące lat. "Niewidzialna [iskra] błąka się po naszej ziemi, pomiędzy ludźmi i spełnia dobre uczynki." Jeśli ka oczyścił się lub nie było to konieczne, zaczynała się jego życie pozagrobowe - podróż przez Krainę Umarłych i osiągnięcie raju. Ka pierwsza opuściła ciało, a tuż po pogrzebie opuszczała je ba, czyli dusza. Na drodze umarłego stawały liczne potwory czy strażnicy bram, których groźną i nieprzyjazną moc można zneutralizować jedynie wykazaniem się znajomością ich imion i wypowiedzeniem określonych formuł magicznych. Pierwszym z nich był groźny strażnik Gesz-Gesz. Zmarły pozdrawiał go, nazywając po imieniu, czym natychmiast zyskiwał przychylność demona. "Przejdź, mój bracie - mówił on do zmarłego - ty, który przybyłeś uduchowiony na to miejsce, o którym się dowiedziałeś". Przy drugiej bramie czekały demoniczne siostry bliźniaczki. Kusiły one zmarłego: "Chodź, ucałujemy cię!" Jeśli zmarły ich usłuchał, odcinały one mu nos i wargi. By przejść koło nich bezpiecznie należało powiedzieć: "Bądźcie pozdrowione, Rehty-sensenti, przyzwalające kochanki! Jestem Horusem, synem Izydy, przybyłem by zobaczyć mego ojca Ozyrysa!" Przy trzeciej bramie groziło uduszenie z powodu braku powietrza. Przy kolejnej czekał strażnik Tut, trzymający w ręku miarę na zboże i oferujący jedzenie. Należało odmówić: "Wstrętne! Wstrętne! Nie jem! Ja jem chleb z białej pszenicy i piję piwo z czerwonej pszenicy!"; w miarce bowiem znajdowały się fekalia. Po kolejnych dwóch bramach (których strzegli Hi i "Miotacz-Bumerangu") zmarły docierał do Krętej Rzeki. Umarły wstępował na drewniany pomost i wołał przewoźnika, "Tego-Który-Patrzy-Za-Siebie". W tym momencie Egipcjanie wyobrażali sobie, że deski pomostu odzywały się ludzkim głosem: "Nie pozwolimy, abyś wstąpił na nas!" Zmarły miał powiedzieć: "Bądź pozdrowiony, kręgosłupie Re, piersi Neheb-kau, które Neit obniża dla krokodyli". Następnie zmarły musiał podejść do rufy, gdyż jego ba ulegało zniszczeniu, gdy dotrze do dzioba statku. Potem zmarły musiał powiedzieć imiona łodzi, liny holowniczej ("Lok Izydy, który Anubis przytwierdził dzięki sztuce balsamowania"), słupka cumowego ("Pani Obu Krajów w kaplicy"), wioseł, masztu, rei, lin, żagli, wręg, młotka, czerpaka, steru itd. Na łodzi zmarły miał wymawiać imiona wiatrów i samej rzeki. Gdy zmarły dotarł na brzeg, czekał na niego Horus o głowie sokoła. Teraz ten bóg prowadził zmarłego przez wrota ognia i kobr do sali Sądu. Czyniąc to miał mówić: "Przebyłeś próby. Nie umarłeś. Twoja siła witalna będzie mieszkać w tobie wiecznie". Egipcjanie wyobrażali sobie, że następnie zmarłego wprowadzano do Sali Dwóch Prawd. Tam stawał przed Sądem Ozyrysa. To On był przewodniczącym trybunału i wydawał wyrok. Trzymał w rękach berło i rózgę, symbole władzy faraońskiej, lecz wyróżniała go korona z piórami. Po obu stronach jego tronu stały: jego żona Izyda i siostra Neftyda. Zmarły musiał opisać swoje życie, wytłumaczyć się z grzechów. Według Egipcjan broniący się miał mówić: "Znam was, Panowie Sprawiedliwości. Przynoszę wam prawdę, odpędziłem zło. Nie czyniłem zła ludziom, nie krzywdziłem zwierząt. Nie czyniłem niesprawiedliwości w miejsce prawdy. Nie popełniłem grzechu ani nie chciałem znać złych ludzi. Nigdy nie czyniłem niczego ponad to, co powinienem był czynić. Nie wystawiałem swego imienia, by przyjmować zaszczyty. Nie myślałem pogardliwie o bogach ani nie obrażałem ich. Nie traktowałem źle swych sług, nie pozbawiałem biedaków ich własności. Nie czyniłem rzeczy budzących odrazę, nie powodowałem płaczu. Nie zabijałem, nie kłamałem. Nie brałem rzeczy należących do boga. Nie kradłem zbiorów. Nie zdzierałem bandaży z mumii. Nie popełniłem ani nie zleciłem dokonania morderstwa. Nie oszukiwałem przy mierzeniu ilości ziarna w czasie żniw ani nie podmieniałem odważników na wadze. Nie cudzołożyłem, nie onanizowałem się w świątyniach. Nie polowałem z siecią na ptaki należące do boga ani nie kradłem ryb w stawach. Nie naruszałem pól należących do innych. Nie odbierałem mleka od ust dzieci, nie zabijałem świętych zwierząt. Nie odwracałem biegu wody w czasie wylewu ani nie przerywałem tam na kanałach. Nie gasiłem płomienia, gdy należało go palić. Jestem czysty… Jestem czysty… Jestem czysty… Moja czystość jest czystością tego wielkiego Benu, ja jestem nosem boga wiatru, który pozwala żyć wszystkim ludziom. Nie stanie mi się nic złego w tym kraju, w Sali Podwójnej Maat, ponieważ znam imiona bogów, którzy się w niej znajdują". Ostatecznie serce zmarłego (wierzono, że w nim bowiem mieści się sumienie) kładziono na jednej z szalek wagi. Na drugiej szali kładziono pióro maat, czyli prawy sposób życia. Ozyrys razem z uczonym Totem i Dutesem zapisywał wynik, a zmarły zwykł mówić: "Och, serce, które miałem na ziemi, nie świadcz przeciwko mnie, nie stawaj w sprawie przeciwko mnie przed wielkim bogiem". Egipcjanie wyobrażali sobie, że jeśli serce okaże się za lekkie lub za ciężkie, pożre je potwór Ammit o twarzy krokodyla, tułowiu lwa i tylnych nogach hipopotama, zwany Pożeraczką Serc. Rozdzierał zmarłego na części i powodował drugą, ostateczną śmierć człowieka. Jeśli przytrafiło się to zmarłemu, skazany został na wieczną śpiączkę. Jeśli serce zrównoważyło wagę, uskrzydlone ba i ka zjednoczyły się i powstawało akh, czyli duch, który pojawia się w jasnym królestwie Ozyrysa. Teraz akh mógł wrócić do świata żywych ("Niech idzie do swojego domu i ogląda swe potomstwo, na wieki, na wieczność") jako młody i radować się wszystkim. "Tego dnia pojawiłem się jako żyjący duch. Miejsce upragnione przez moje serce jest wśród żywych w tym kraju na wieki". Akh mógł również pójść na Zachód, do krainy bogini Amentet. Panował w nim Ozyrys, a sprawiedliwi stawali się "ozyrysami", czyli poddanymi boga na wieki. Modlili się do boga: „Uczyń pięknym moje mieszkanie na cmentarzu; uczyń godnym moje miejsce na Zachodzie”. A wtedy Wielka Dziewiątka bogów miała mu odpowiedzieć: " Niech mu będzie dany chleb, dzban piwa, porcja mięsa! Niech je i nie błąka się wiecznie. Niech będzie mu dana działka z pszenicą o wysokości 7 łokci. Następcy Horusa zetną je dla niego. On będzie ją żuć i napełniać swój brzuch, a jego ciało będzie tak świeże, jak ciało każdego z nich. Niech mu dadzą szaty od praczki. Niech mu będzie wolno pić wodę u źródła i niech się raduje życiem płciowym. Niech śpiewa i tańczy i otrzymuje ozdoby. Niech gra w zenet z tymi, którzy są z nim. Jego głos będzie słyszany, chociaż on sam nie będzie widziany." Egipcjanie wyobrażali sobie raj jako "ziemię, na południe od której jest staw gęsi char, na północ od której znajdują się wody gęsi ra, to miejsce, gdzie Re żegluje z pomyślnym wiatrem. To Pole Trzcin, którego ściany są z miedzi. Wysokość jęczmienia wynosi tam 7 łokci (ponad 3,5 metra), z czego długość kłosa - 2 łokcie. Wysokość pszenicy wynosi tam 7 łokci, z czego długość kłosa - 3 łokcie. Są tam dusze błogosławione wysokie na 7 łokci, które je ścinają". Egipcjanie wyobrażali sobie, że Pola Jaru (Trzcin) to otoczony wodą i poprzecinany kanałami wyspowy teren, na którym znajdują się pola uprawne Ozyrysa. Zmarli musieli trudnić się rolnictwem. Gdy nie chcieli pracować na roli, uszebti (ożywione figurki, jakie składano w grobowcach zmarłych) wykonywały tę prace za nich; wtedy umarły mógł zażywać spokojnego żywota na Polach Jaru, nie trudniąc się pracą. Egipcjanie wyobrażali także sobie, że zmarli mogą mieszkać w swoim grobie, a o wschodzie słońca wychodzić na świat pod różnymi postaciami, np. ptaka, barana, szarańczy lub kwiatu lotosu. O zachodzie słońca musieli jednak wracać na Pola Jaru. Za dnia byli "ozyrysami", Panami Dat i stali na dziobie barki Słońca, by walczyć z Apopisem, a jednocześnie orać pola; nocą zaś oczekiwali na zbawcze promienie Słońca, a zarazem szybowali jak jaskółki ku północnemu niebu, by jeść i pić na brzegu Jeziora ofiar. Zmarły był też niezniszczalną gwiazdą… I właśnie takie wyobrażenie świata pozagrobowego sprawiało, że Egipcjanie za życia chcieli żyć jak najlepiej, w przyjaźni z bogami i w oddaniu władcy.
Może pomoże ale trzeba trochę przekształcić.
Jednak w chwili śmierci, ka zmarłego - siła witalna, cień, iskra, odłączała się od ciała. "Ka jest zupełnie podobny do człowieka, tylko wygląda, jakby był utkany z bardzo delikatnej mgły. Cień ma głowę, ręce i tułów, może chodzić, mówić, rzucać lub podnosić przedmioty, ubiera się jak człowiek (...)." Czasem był on splamiony grzechami, toteż oczyszczał się niekiedy przez tysiące lat. "Niewidzialna [iskra] błąka się po naszej ziemi, pomiędzy ludźmi i spełnia dobre uczynki."
Jeśli ka oczyścił się lub nie było to konieczne, zaczynała się jego życie pozagrobowe - podróż przez Krainę Umarłych i osiągnięcie raju. Ka pierwsza opuściła ciało, a tuż po pogrzebie opuszczała je ba, czyli dusza. Na drodze umarłego stawały liczne potwory czy strażnicy bram, których groźną i nieprzyjazną moc można zneutralizować jedynie wykazaniem się znajomością ich imion i wypowiedzeniem określonych formuł magicznych. Pierwszym z nich był groźny strażnik Gesz-Gesz. Zmarły pozdrawiał go, nazywając po imieniu, czym natychmiast zyskiwał przychylność demona. "Przejdź, mój bracie - mówił on do zmarłego - ty, który przybyłeś uduchowiony na to miejsce, o którym się dowiedziałeś". Przy drugiej bramie czekały demoniczne siostry bliźniaczki. Kusiły one zmarłego: "Chodź, ucałujemy cię!" Jeśli zmarły ich usłuchał, odcinały one mu nos i wargi. By przejść koło nich bezpiecznie należało powiedzieć: "Bądźcie pozdrowione, Rehty-sensenti, przyzwalające kochanki! Jestem Horusem, synem Izydy, przybyłem by zobaczyć mego ojca Ozyrysa!" Przy trzeciej bramie groziło uduszenie z powodu braku powietrza. Przy kolejnej czekał strażnik Tut, trzymający w ręku miarę na zboże i oferujący jedzenie. Należało odmówić: "Wstrętne! Wstrętne! Nie jem! Ja jem chleb z białej pszenicy i piję piwo z czerwonej pszenicy!"; w miarce bowiem znajdowały się fekalia.
Po kolejnych dwóch bramach (których strzegli Hi i "Miotacz-Bumerangu") zmarły docierał do Krętej Rzeki. Umarły wstępował na drewniany pomost i wołał przewoźnika, "Tego-Który-Patrzy-Za-Siebie". W tym momencie Egipcjanie wyobrażali sobie, że deski pomostu odzywały się ludzkim głosem: "Nie pozwolimy, abyś wstąpił na nas!" Zmarły miał powiedzieć: "Bądź pozdrowiony, kręgosłupie Re, piersi Neheb-kau, które Neit obniża dla krokodyli". Następnie zmarły musiał podejść do rufy, gdyż jego ba ulegało zniszczeniu, gdy dotrze do dzioba statku. Potem zmarły musiał powiedzieć imiona łodzi, liny holowniczej ("Lok Izydy, który Anubis przytwierdził dzięki sztuce balsamowania"), słupka cumowego ("Pani Obu Krajów w kaplicy"), wioseł, masztu, rei, lin, żagli, wręg, młotka, czerpaka, steru itd. Na łodzi zmarły miał wymawiać imiona wiatrów i samej rzeki.
Gdy zmarły dotarł na brzeg, czekał na niego Horus o głowie sokoła. Teraz ten bóg prowadził zmarłego przez wrota ognia i kobr do sali Sądu. Czyniąc to miał mówić: "Przebyłeś próby. Nie umarłeś. Twoja siła witalna będzie mieszkać w tobie wiecznie".
Egipcjanie wyobrażali sobie, że następnie zmarłego wprowadzano do Sali Dwóch Prawd. Tam stawał przed Sądem Ozyrysa. To On był przewodniczącym trybunału i wydawał wyrok. Trzymał w rękach berło i rózgę, symbole władzy faraońskiej, lecz wyróżniała go korona z piórami. Po obu stronach jego tronu stały: jego żona Izyda i siostra Neftyda. Zmarły musiał opisać swoje życie, wytłumaczyć się z grzechów. Według Egipcjan broniący się miał mówić:
"Znam was, Panowie Sprawiedliwości. Przynoszę wam prawdę, odpędziłem zło. Nie czyniłem zła ludziom, nie krzywdziłem zwierząt. Nie czyniłem niesprawiedliwości w miejsce prawdy. Nie popełniłem grzechu ani nie chciałem znać złych ludzi. Nigdy nie czyniłem niczego ponad to, co powinienem był czynić. Nie wystawiałem swego imienia, by przyjmować zaszczyty. Nie myślałem pogardliwie o bogach ani nie obrażałem ich. Nie traktowałem źle swych sług, nie pozbawiałem biedaków ich własności. Nie czyniłem rzeczy budzących odrazę, nie powodowałem płaczu. Nie zabijałem, nie kłamałem. Nie brałem rzeczy należących do boga. Nie kradłem zbiorów. Nie zdzierałem bandaży z mumii. Nie popełniłem ani nie zleciłem dokonania morderstwa. Nie oszukiwałem przy mierzeniu ilości ziarna w czasie żniw ani nie podmieniałem odważników na wadze. Nie cudzołożyłem, nie onanizowałem się w świątyniach. Nie polowałem z siecią na ptaki należące do boga ani nie kradłem ryb w stawach. Nie naruszałem pól należących do innych. Nie odbierałem mleka od ust dzieci, nie zabijałem świętych zwierząt. Nie odwracałem biegu wody w czasie wylewu ani nie przerywałem tam na kanałach. Nie gasiłem płomienia, gdy należało go palić. Jestem czysty… Jestem czysty… Jestem czysty… Moja czystość jest czystością tego wielkiego Benu, ja jestem nosem boga wiatru, który pozwala żyć wszystkim ludziom. Nie stanie mi się nic złego w tym kraju, w Sali Podwójnej Maat, ponieważ znam imiona bogów, którzy się w niej znajdują".
Ostatecznie serce zmarłego (wierzono, że w nim bowiem mieści się sumienie) kładziono na jednej z szalek wagi. Na drugiej szali kładziono pióro maat, czyli prawy sposób życia. Ozyrys razem z uczonym Totem i Dutesem zapisywał wynik, a zmarły zwykł mówić: "Och, serce, które miałem na ziemi, nie świadcz przeciwko mnie, nie stawaj w sprawie przeciwko mnie przed wielkim bogiem". Egipcjanie wyobrażali sobie, że jeśli serce okaże się za lekkie lub za ciężkie, pożre je potwór Ammit o twarzy krokodyla, tułowiu lwa i tylnych nogach hipopotama, zwany Pożeraczką Serc. Rozdzierał zmarłego na części i powodował drugą, ostateczną śmierć człowieka. Jeśli przytrafiło się to zmarłemu, skazany został na wieczną śpiączkę.
Jeśli serce zrównoważyło wagę, uskrzydlone ba i ka zjednoczyły się i powstawało akh, czyli duch, który pojawia się w jasnym królestwie Ozyrysa. Teraz akh mógł wrócić do świata żywych ("Niech idzie do swojego domu i ogląda swe potomstwo, na wieki, na wieczność") jako młody i radować się wszystkim. "Tego dnia pojawiłem się jako żyjący duch. Miejsce upragnione przez moje serce jest wśród żywych w tym kraju na wieki".
Akh mógł również pójść na Zachód, do krainy bogini Amentet. Panował w nim Ozyrys, a sprawiedliwi stawali się "ozyrysami", czyli poddanymi boga na wieki. Modlili się do boga: „Uczyń pięknym moje mieszkanie na cmentarzu; uczyń godnym moje miejsce na Zachodzie”. A wtedy Wielka Dziewiątka bogów miała mu odpowiedzieć: " Niech mu będzie dany chleb, dzban piwa, porcja mięsa! Niech je i nie błąka się wiecznie. Niech będzie mu dana działka z pszenicą o wysokości 7 łokci. Następcy Horusa zetną je dla niego. On będzie ją żuć i napełniać swój brzuch, a jego ciało będzie tak świeże, jak ciało każdego z nich. Niech mu dadzą szaty od praczki. Niech mu będzie wolno pić wodę u źródła i niech się raduje życiem płciowym. Niech śpiewa i tańczy i otrzymuje ozdoby. Niech gra w zenet z tymi, którzy są z nim. Jego głos będzie słyszany, chociaż on sam nie będzie widziany."
Egipcjanie wyobrażali sobie raj jako "ziemię, na południe od której jest staw gęsi char, na północ od której znajdują się wody gęsi ra, to miejsce, gdzie Re żegluje z pomyślnym wiatrem. To Pole Trzcin, którego ściany są z miedzi. Wysokość jęczmienia wynosi tam 7 łokci (ponad 3,5 metra), z czego długość kłosa - 2 łokcie. Wysokość pszenicy wynosi tam 7 łokci, z czego długość kłosa - 3 łokcie. Są tam dusze błogosławione wysokie na 7 łokci, które je ścinają". Egipcjanie wyobrażali sobie, że Pola Jaru (Trzcin) to otoczony wodą i poprzecinany kanałami wyspowy teren, na którym znajdują się pola uprawne Ozyrysa. Zmarli musieli trudnić się rolnictwem. Gdy nie chcieli pracować na roli, uszebti (ożywione figurki, jakie składano w grobowcach zmarłych) wykonywały tę prace za nich; wtedy umarły mógł zażywać spokojnego żywota na Polach Jaru, nie trudniąc się pracą.
Egipcjanie wyobrażali także sobie, że zmarli mogą mieszkać w swoim grobie, a o wschodzie słońca wychodzić na świat pod różnymi postaciami, np. ptaka, barana, szarańczy lub kwiatu lotosu. O zachodzie słońca musieli jednak wracać na Pola Jaru. Za dnia byli "ozyrysami", Panami Dat i stali na dziobie barki Słońca, by walczyć z Apopisem, a jednocześnie orać pola; nocą zaś oczekiwali na zbawcze promienie Słońca, a zarazem szybowali jak jaskółki ku północnemu niebu, by jeść i pić na brzegu Jeziora ofiar. Zmarły był też niezniszczalną gwiazdą…
I właśnie takie wyobrażenie świata pozagrobowego sprawiało, że Egipcjanie za życia chcieli żyć jak najlepiej, w przyjaźni z bogami i w oddaniu władcy.