Pewnego słonecznego dnia, gdy spjżałam przez okno zobaczyłam mojego kolegę, który ewidentnie kłócił się z rodzizami, uważałam, że nie wypadało się patrzeć na to zdarzenie więc odeszłam od okna. Następnego dnia w szkole opowiedział mi o czym "dyskutowali" powiedział mi, że jego tata wpadł w nałog alkoholowy jedynym jego ratunkiem był wyjazd do "AA" byłam zdruzgotana,nie wiedziałam co mam mu doradzić, a jednocześnie chciałam mu pomóc. Spytałam go więc czy daleko i co ile dni mogą się widywać. Na co on odpowiedział mi z drżącym głosem ,,Na 2 lata bez widywania, nawet w święta nie będziemy mogli się widywać" Przytuliłam go i powiedziałm, że będzie wszystko dobrze. Było to,krótko przed wakacjami. Po wakajcach wróciliśmy do szkoły. Marek się nie zjawił byłam zaniepokojona. Postanowiłam pójść do niego do domu. Gdy się spotkaliśmy oznajmił mi, że jego tata uciekł z miejsca,do którego został przeiwziony. Trwały dni poszukiwania,niestety bez powodzeń. Policja przeszkuiwał pobliskie jeziora,aż wreszcie w jednym z nich znalazła ciało zmarłego Pana Włodka ( tatę Marka).Było mi przykro,ale nie dałam po sobie poznać, przez cały czas wspierałam go i nie dałam za wygraną on nie mógł się poddać. Po 20 latach przyjaźnii Marek jest moim mężem i mamy wspaniałe dzieci. Myślę, że Włodek byłby wspaniałym dziadkiem dla naszych dzieci... Ps.-Oczywiście wymyślone xD. Hah. sorka za orty ;P
Pewnego słonecznego dnia, gdy spjżałam przez okno zobaczyłam mojego kolegę, który ewidentnie kłócił się z rodzizami, uważałam, że nie wypadało się patrzeć na to zdarzenie więc odeszłam od okna. Następnego dnia w szkole opowiedział mi o czym "dyskutowali" powiedział mi, że jego tata wpadł w nałog alkoholowy jedynym jego ratunkiem był wyjazd do "AA" byłam zdruzgotana,nie wiedziałam co mam mu doradzić, a jednocześnie chciałam mu pomóc. Spytałam go więc czy daleko i co ile dni mogą się widywać. Na co on odpowiedział mi z drżącym głosem ,,Na 2 lata bez widywania, nawet w święta nie będziemy mogli się widywać" Przytuliłam go i powiedziałm, że będzie wszystko dobrze. Było to,krótko przed wakacjami. Po wakajcach wróciliśmy do szkoły. Marek się nie zjawił byłam zaniepokojona. Postanowiłam pójść do niego do domu. Gdy się spotkaliśmy oznajmił mi, że jego tata uciekł z miejsca,do którego został przeiwziony. Trwały dni poszukiwania,niestety bez powodzeń. Policja przeszkuiwał pobliskie jeziora,aż wreszcie w jednym z nich znalazła ciało zmarłego Pana Włodka ( tatę Marka).Było mi przykro,ale nie dałam po sobie poznać, przez cały czas wspierałam go i nie dałam za wygraną on nie mógł się poddać. Po 20 latach przyjaźnii Marek jest moim mężem i mamy wspaniałe dzieci. Myślę, że Włodek byłby wspaniałym dziadkiem dla naszych dzieci...
Ps.-Oczywiście wymyślone xD. Hah. sorka za orty ;P