W co najmniej dziesięciu zdaniach przedstaw wymyśloną przez siebie teorię na temat powstania planety Ziemi pomysł ma być orginalny.
Pliss szybko bo na jutro
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Teoria na temat powstania Ziemi, jaka teoria, przecież ja to widziałem na własne oczy. Żyłem kiedyś w 4123 r. muszę was niemile zaskoczyć niestety szkoła w moich czasach też istniała. Tego właśnie feralnago dnia wraz z bratem korzystałem z wehikuł czasu, niestety nasi opiekunowie zakupili nam tą tańszą wersję, ponieważ więszość naszych rzeczy dosyć szybko ulegała zniszczeniu. Wracając do tematu weszliśmy do wehikułu czasu z bratem, ale on był oczywiście głodny i zachlapał sprzęt lodami o smaku gumy, wtedy to właśnie przeniesiono nas w czas kiedy naszej planety nie było. Usiadłem z bratem na gwieździe i ostro się pokłóciliśmy. Zdecydowałem że zbudujemy sobie drogę z gwiazd, w tych czasach w 2011 roku dowiedziałem się że owa zbudowana przez nas droga przerodziła się po pewnym czasie w pył, ponieważ drogę zbudowaliśmy do słońca. Słońce źle zaareagowało na lody o smaku gumy, które kończył jeść brat. Nagle wokół nas powstało wiele dymu i przez mojego kochanego braciszka kawałek słońca poprostu sobie odleciał. Musieliśmy stamtąd uciekać ponieważ zobaczyliśmy na naszym kombinezonie że jest tam o 3stopnie Celcjusza za dużo. Zaczeliśmy więc biec po naszej drodze, którą zbudowaliśmy. Gdy byliśmy w bezpiecznym miejscu zauważyliśmy że ten odłamek słońca to nasza planeta z 4123 r. Widok był straszny nie było roślin słońca a co gorsza wody. Z gwiezdnej drogi wzieliśmy ze trzy gwiazdy, gwiezdne żeli któtre miałem w plecaku posłużyły jako maszt, a koszulka brata za żagiel. Rękoma wiosłowaliśmy i wręcz płyneliśmy w niebie. W plecaku znalazłem trochę rzeczy, które posłużyły mi do tego żeby nasza ziemia szybciej się rozwinęła. W torbie brata jak zawsze było pełno ziaren słonecznika i dyni więc wsadziłem je w ziemie i podlałem moją wodą z butelki. Swoją drogą rzeczy była to niezwykła butelka, ponieważ nabyłem ją w 4123r. w butelce tej nigdy nie było widać dna zawsze była w niej woda. Wracając do tematu zasadziłem dynie i słonecznik, potem przechyliłem butelkę i w krótkim czasie powstawały oceany, jeziora i morza.Postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Przypomniałem sobie, że w wechikuł powinny znajdować się nasze zwierzaki to znaczy mój kot imieniem Azor i pies brata imieniem Kicia. Wsiedliśmy na naszą gwiezdną łódź i wsadziliśmy na nią wehikuł, wyjąłem z niego dwie kulki z inicjałami naszych zwierzaków. Gdy dotarliśmy na naszą niedokończoną planetę wtargaliśmy na ziemię wehikuł po czym zamoczyłem dwie owe kulki. Mój Azorek kochany zawołałem wtedy. Zdecydowałem się, ze zostawimy tam naszych ulubieńców. Nagle zobaczyłem że sa jeszcze kulki z papugą mamy. Tak mama kochała papugę, którą nazwała Ara, ale postanowiliśmy też ją tam zostawić. Gdy zamoczyłem kulkę ukazała nam się wspaniały i kolorowy ptak, natomiast jej głos nie był aż taki wspaniały. Nagle zaczęła skrzeczeć i nie wiadomo skąd na ziemię zaczęły przylatywać różne zwierzęta. Zaczęliśmy szukać svhronienie po czym schowaliśmy się w wehikuł, ponieważ zwierzęta nie były wcale małe. Obok mojego brata zaczęł lądować słoń, więc nie było to tak przyjemne jak się mogło wydawać. Arek krzyknął do mnie że wehikuł działa i że wcisnęliśmy awaryjny przycisk. Achh tak to tylko ten przycisk. Musieliśmy przenieść się w innie miejsce, ponieważ zwierząta nadal licznie przybywały. Zaniepokoiła mnie myśl, że wehikuł jest zalane lodami, ale nie mieliśmy czasu i uruchomione wehikuł przeniosło nas do waszych nudnych czasów i tego głupiego 2011 roku, żenada.