To był ciepły, zimowy dzień. W sklepie ,,Jabłuszko" panowała wrzawa. Co chwila klienci przychodzili, odchodzili.
Ludzie, gdy wchodzili do sklepu, wnosili na bytach mokry, ubłocony śnieg. Pani sklepowa, Maria, co zamknięcie dzwi brała do ręki mop i myła podłlgę. Jednak co wykładzina nie była czysta, to wchodził klient i brudził ją. Pani Maria znów brała mop i myła podłogę. Nie minęla minuta, a już kolejna osoba weszła i znów nabrudziła. Sklepowa ze smutną miną po raz kolejny zabrała się za sprzątanie. Niestety, znówu wszedł człowiek. Pani Maria załamała ręce. Dzwi otworzył szef. Patrzył, jak sklepowa myje i myje tą podłogę od rana.
Jestem pzreszczęśliwy !!! Moja mam urodziła mojego brata . Nazwałem go Wojciech.
Do dziś nie mogę się nim nacieszyć , choć od porodu minęło już 10 miesięcy !
Pewnego ,czwartkowego popołudnia moja mama kazała mi zostać z Wojtkiem. Powiedziała że w mikrofali jest obiad dla małego. Zgodziłem się na pilnowanie Wojtusia.
Jednak już po pewnym czasie zacząłem tego żałować. Braciszek płakał . Postanowiłem go nakarmić. To nie był dobry pomysł. Brat zaczął pluć. Wytarłem go , a on każdą kolejną porcję zupki wypluwał. Kiedy zjadł całą zupkę zerknąłem na zegarek . Minęło już 2,5 godziny ! Mama dalej nie wracała a brat nów zaczął płakać . Miałem tego dość . Brat nadal chciał jeść , więc powtórenie go nakarmiłem . Jednakże on znowu wszystko zwrocił .
Karmienie mojego brata to prawdziwa Syzyfowa praca. Dziwię się mojej mamie która tak doskonale daje sobie z nim radę.
To był ciepły, zimowy dzień. W sklepie ,,Jabłuszko" panowała wrzawa. Co chwila klienci przychodzili, odchodzili.
Ludzie, gdy wchodzili do sklepu, wnosili na bytach mokry, ubłocony śnieg. Pani sklepowa, Maria, co zamknięcie dzwi brała do ręki mop i myła podłlgę. Jednak co wykładzina nie była czysta, to wchodził klient i brudził ją. Pani Maria znów brała mop i myła podłogę. Nie minęla minuta, a już kolejna osoba weszła i znów nabrudziła. Sklepowa ze smutną miną po raz kolejny zabrała się za sprzątanie. Niestety, znówu wszedł człowiek. Pani Maria załamała ręce. Dzwi otworzył szef. Patrzył, jak sklepowa myje i myje tą podłogę od rana.
-Oj pani Mario. Ależ to Syzyfowa praca!
Jestem pzreszczęśliwy !!! Moja mam urodziła mojego brata . Nazwałem go Wojciech.
Do dziś nie mogę się nim nacieszyć , choć od porodu minęło już 10 miesięcy !
Pewnego ,czwartkowego popołudnia moja mama kazała mi zostać z Wojtkiem. Powiedziała że w mikrofali jest obiad dla małego. Zgodziłem się na pilnowanie Wojtusia.
Jednak już po pewnym czasie zacząłem tego żałować. Braciszek płakał . Postanowiłem go nakarmić. To nie był dobry pomysł. Brat zaczął pluć. Wytarłem go , a on każdą kolejną porcję zupki wypluwał. Kiedy zjadł całą zupkę zerknąłem na zegarek . Minęło już 2,5 godziny ! Mama dalej nie wracała a brat nów zaczął płakać . Miałem tego dość . Brat nadal chciał jeść , więc powtórenie go nakarmiłem . Jednakże on znowu wszystko zwrocił .
Karmienie mojego brata to prawdziwa Syzyfowa praca. Dziwię się mojej mamie która tak doskonale daje sobie z nim radę.