Idzie trzech kolegów przez miasto. Jeden z nich spotyka swoją dziewczynę. Poszli we czwórke razem. Za jakiś czas drugi kolega spotkał również swoją dziewczynę. Za jakiś czas dwóch chłopaków co było z dziewczyną poszli bez tłumaczenia i zostalwi kolegę bez dziewczyny. Ten kolega był bardzo smutny, iż musiał zostać sam a koledzy go zostalwili bez wytłumaczenia sie . Tak sie nie robi .
Mój pies, trzyletni terier o imieniu Kryzys, biegał jak szalony po parku. Na szczęście było pusto, choć ciepły majowy dzień wręcz nakłaniał do spacerów. Było mi dobrze - w szkole szło mi dobrze, moja dziewczyna umówiła się na dzisiaj ze mną - mieliśmy robić razem testy z matematyki.
Przepełniało mnie uczucie szcześcia i radości. Ach jak dobrze jest żyć - myslałem będąc niemal w euforii. Szedłem z głową w chmurach.
doszliśmy do skraju parku. Zawołałem psa, chcąc wziąć go na smycz przed przejściem przez jezdnię. Kryzys zaczął biec do mnie, kiedy zauważył rudego kota po drugiej stronie jezdni. Mimo moich okrzyków rzucił sie w stronę kota i wbiegł na jezdnię, gdzie potrąciła go duża ciężarówka...
Mój pies bardzo krwawił z rozerwanego boku. Zdjałem koszulę, aby zatamować krew ale gasł w oczach. Siedziałem z nim na trawniku przy jezdni i płakałem czując czarną rozpacz - Kryzys umarł na moich rękach.
Idzie trzech kolegów przez miasto. Jeden z nich spotyka swoją dziewczynę. Poszli we czwórke razem. Za jakiś czas drugi kolega spotkał również swoją dziewczynę. Za jakiś czas dwóch chłopaków co było z dziewczyną poszli bez tłumaczenia i zostalwi kolegę bez dziewczyny. Ten kolega był bardzo smutny, iż musiał zostać sam a koledzy go zostalwili bez wytłumaczenia sie . Tak sie nie robi .
Mój pies, trzyletni terier o imieniu Kryzys, biegał jak szalony po parku. Na szczęście było pusto, choć ciepły majowy dzień wręcz nakłaniał do spacerów. Było mi dobrze - w szkole szło mi dobrze, moja dziewczyna umówiła się na dzisiaj ze mną - mieliśmy robić razem testy z matematyki.
Przepełniało mnie uczucie szcześcia i radości. Ach jak dobrze jest żyć - myslałem będąc niemal w euforii. Szedłem z głową w chmurach.
doszliśmy do skraju parku. Zawołałem psa, chcąc wziąć go na smycz przed przejściem przez jezdnię. Kryzys zaczął biec do mnie, kiedy zauważył rudego kota po drugiej stronie jezdni. Mimo moich okrzyków rzucił sie w stronę kota i wbiegł na jezdnię, gdzie potrąciła go duża ciężarówka...
Mój pies bardzo krwawił z rozerwanego boku. Zdjałem koszulę, aby zatamować krew ale gasł w oczach. Siedziałem z nim na trawniku przy jezdni i płakałem czując czarną rozpacz - Kryzys umarł na moich rękach.
pozdrawiam
Wontpliwy