Udowodnij że Jurand to postać tragiczna powieść "Krzyżacy"
daje najj :):):)
Natalia0318
Jurand ze Spychowa był co prawda drugoplanowym bohaterem Krzyżaków, ale odgrywał dużą rolę w fabule książki. Był on postacią, której bardzo współczułem czytając książkę i nigdy nie chciałbym się znaleźć w jego sytuacji, ale moim zdaniem postacią tragiczną na własne życzenie. Po pierwsze ze względów rodzinnych. Początkowo wiódł on normalne i szczęśliwe życie. Miał on piękną żonę i córkę, był potężny, bogaty, silny, sławny oraz miał wszystkie cechy, jakie powinien mieć wzorowy rycerz. Wszystko zmieniła jego nieobecność, kiedy Krzyżacy napadli na Złotoryję. Efektem tego była śmierć żony Juranda. Rycerz zapłonął wtedy rządzą zemsty. Oddał on więc Danusię do wychowania księżnie Annie Danucie, ponieważ chciał ją zapewne chronić, jak również nie czuł się w roli ojca i nie chciał, żeby patrzyła na śmierć i cierpienie Niemców. Później zaczął napadać na krzyżackie miasta, jak również zaczął zabijać posłów i wszelkich innych Rycerzy Zakonnych. Często posługiwał się podstępem, był okrutny oraz bezwzględny. Nie miał litości dla żadnego Krzyżaka. W końcu wszystko zaczęło się obracać się wszystko przeciw niemu. Gdy on nadal zabijał i brał kolejnych Niemców w niewolę, jego wrogowie chcieli pozbyć się go jeszcze szybciej, stawał się coraz większym wrogiem zakonu i Krzyżacy budzili do niego coraz większa nienawiść. Zaczęli urządzać na niego zbiorowe napady, jak również zaczęli sprowadzać niepokonanych rycerzy do walki z nim, jednak napady zawsze były nieskuteczne, a sławni wojownicy uciekali tylko gdy zobaczyli Juranda. Miarka się jednak przebrała, gdy Jurand wziął w niewole sławnego niemieckiego rycerza de Bergowa. Bliski przyjaciel porwanego, Zygfryd de Löwe, wraz z kilkoma innymi zakonnikami obmyślili plan, w którym zamierzali porwać jego córkę. Spisek udał się w stu procentach, ponieważ tak wszystko uzgodnili z Jurandem, żeby nikt się nie dowiedział, że to oni porwali Danusię, a w dodatku odzyskali swojego jeńca. Złapali oni również Juranda i go okaleczyli. Osobowość rycerza się bardzo zmieniła, stracił cel życia, najmilszą mu osobą stała się Jagienka, ponieważ przynajmniej w jakiejś części zastępowała mu córkę. Spędzał z nią bardzo dużo czasu. Jakiś czas później Zbyszko powrócił z Danusią, która jednak milę od Spychowa umarła. Jurand wtedy urządził jej godny pogrzeb i na jakiś czas zamknął się w sobie. Później sam umarł. Czyli w tym punkcie stał on się postacią tragiczną przez śmierć bliskich osób- żony i Danusi. Jurand ze Spychowa stał się postacią tragiczną również ze względu na siebie, oraz przez jedno ważne zdarzenie, a była to walka Zbyszka z Rotgierem. Po porwaniu Danusi rycerz wyruszył do zamku w Szczytnie żeby ją odzyskać. Gdy przybył Krzyżacy kazali mu się zhańbić. Miał on ubrać na siebie zgrzebny wór i przywiązać do szyi pochwę od miecza, a była zima. Później był wyśmiewany przez wszystkich dworzan, a nawet wieśniaków. Rycerz, którego nazwisko budziło kiedyś postrach stał się niczym, co jest ironią losu. Następnie, gdy tylko dzięki swojemu wewnętrznemu zaparciu przetrwał te katusze udał się do komnaty gdzie miał odzyskać córkę. W komnacie został jeszcze raz wyśmiany przez samego Danvelda, który był komturem, przez s, co znowu cierpliwie zniósł, poprosił tylko, żeby córka udała się bezpiecznie do domu, a z nim niech zrobią, co chcą, w ogóle nie myślał o tym co się z nim stanie. Gdy miała nadejść ta najważniejsza chwila dla Juranda, jako ojca(!) okazało się, że jest to całkiem inna dziewczyna. Rycerz, ku swojej zgubie zabił Danvelda, a później zaczął walczyć z innymi wojownikami nie jednego uśmiercając. Jednak w końcu został pojmany i wtrącony do lochow. Mniej więcej w tym samym czasie odbyła się walka pomiędzy Zbyszkiem, a Rotgierem. Walkę wygrał pierwszy rycerz rozcinając przeciwnika na dwie połowy. Zbyszko był krewniakiem Juranda, a Rotgier synem Zygfryda de Löwe, więc ojciec gdy otrzymał zwłoki swojego dziecka, wpadł w szał. Postanowił zemścić się okaleczając rycerza ze Spychowa. Rozkazał katowi, żeby wydłubał niewolnikowi jedyne oko, jakie miał, wyrwał mu język i odciął jedną dłoń. Następnie kazał wypuścić go na wolność, żeby umarł z głodu, lub innego powodu i zapewne by się tak stało, gdyby nie rozpoznała go Jagienka. Jurand został potwornie okaleczony, stracił żonę i córkę, a wszystko przez Krzyżaków, jednak gdy mógł zabić swojego kata, on jednak przebaczył mu i wypuścił go na wolność, karząc jeszcze bezpiecznie odprowadzić go do granicy. Jego osobowość bardzo się zmieniła, stał się pokorny, pobożny, co objawiało się w jego długiej i codziennej modlitwie. Zdawało się też jakby stracił część życia, był bardzo wychudły, nie było w nim już tej dawnej wzniosłości, potęgi i siły. Gdy umarła Danusia było z nim coraz gorzej, niewiele później umarł. Reasumując odkąd Jurand stracił żonę praktycznie nic mu się nie udawało, stracił później dziecko, a sam został okaleczony, zhańbiony i ośmieszony, jednak jedną rzecz udało mu się osiągnąć, a były to: miłosierdzie, dobroć i pojednanie z Bogiem. Udowadniał to codzienną modlitwą, jak również tym, że przebaczył Zygfrydowi de Löwe, swoje wszystkie cierpienia. Był on rzeczywiście postacią tragiczną z własnej woli, bo gdyby nie najeżdżał Krzyżaków to możliwe jest, że nie straciłby żony, a na pewno córki i nie zostałby okaleczony, zhańbiony i upokorzony, może nawet dalej by żył. Można dopasować tu stwierdzenie, że zbrodnia nie popłaca, bo przecież tylko przez zbrodnię i okrucieństwo Jurand tak wiele stracił w swoim życiu. Uważam jednak, że Jurand ze Spychowa jest też godzien pochwały, bo nie każdy mógłby okazać takie miłosierdzie wobec wroga, był on również kochającym ojcem i mężem, ale nawet to nie uchroniło go przed wrogami.
Liczę .. na naj ... ;***
31 votes Thanks 27
dodka
Jest to postac tragiczna,poniewaz został on nie jeden raz skrzywdzony w wieku średnim.
22 votes Thanks 12
kurumi26
Uważam że Jurand ze Spychowa to tragiczny bohater powieści Sienkiewicza pt. "Krzyżacy". Po smierci żony stał sie mściwy, okrutny.Był bardzo silny i zręczny, dzieki temu doskonale władał mieczem. Jurand to rycerz mężny i groźny. To wszystko powodowało że Krzyżacy sie go bali. Wypadki związane z uprowadzeniem Danuśki całkiem odmieniły Juranda. Chciwość ustąpiła, stał sie bardziej religijny. Okaleczony przez rycerzy stracił wzrok. Zamiast oczu miał dwie czerwone jamy. Brakło mu równieź prawej dłoni zmienił się fizycznie i psychicznie. Do Spychowa wracał jako niedołężny staruszek pogodzony z wyrokami losu, godnie znoszący cierpienie. Potrafił przebaczyć nawet największemu nieprzyjacielowi za śmierć jego córki.
Po pierwsze ze względów rodzinnych. Początkowo wiódł on normalne i szczęśliwe życie. Miał on piękną żonę i córkę, był potężny, bogaty, silny, sławny oraz miał wszystkie cechy, jakie powinien mieć wzorowy rycerz. Wszystko zmieniła jego nieobecność, kiedy Krzyżacy napadli na Złotoryję. Efektem tego była śmierć żony Juranda. Rycerz zapłonął wtedy rządzą zemsty. Oddał on więc Danusię do wychowania księżnie Annie Danucie, ponieważ chciał ją zapewne chronić, jak również nie czuł się w roli ojca i nie chciał, żeby patrzyła na śmierć i cierpienie Niemców. Później zaczął napadać na krzyżackie miasta, jak również zaczął zabijać posłów i wszelkich innych Rycerzy Zakonnych. Często posługiwał się podstępem, był okrutny oraz bezwzględny. Nie miał litości dla żadnego Krzyżaka. W końcu wszystko zaczęło się obracać się wszystko przeciw niemu. Gdy on nadal zabijał i brał kolejnych Niemców w niewolę, jego wrogowie chcieli pozbyć się go jeszcze szybciej, stawał się coraz większym wrogiem zakonu i Krzyżacy budzili do niego coraz większa nienawiść. Zaczęli urządzać na niego zbiorowe napady, jak również zaczęli sprowadzać niepokonanych rycerzy do walki z nim, jednak napady zawsze były nieskuteczne, a sławni wojownicy uciekali tylko gdy zobaczyli Juranda. Miarka się jednak przebrała, gdy Jurand wziął w niewole sławnego niemieckiego rycerza de Bergowa. Bliski przyjaciel porwanego, Zygfryd de Löwe, wraz z kilkoma innymi zakonnikami obmyślili plan, w którym zamierzali porwać jego córkę. Spisek udał się w stu procentach, ponieważ tak wszystko uzgodnili z Jurandem, żeby nikt się nie dowiedział, że to oni porwali Danusię, a w dodatku odzyskali swojego jeńca. Złapali oni również Juranda i go okaleczyli. Osobowość rycerza się bardzo zmieniła, stracił cel życia, najmilszą mu osobą stała się Jagienka, ponieważ przynajmniej w jakiejś części zastępowała mu córkę. Spędzał z nią bardzo dużo czasu. Jakiś czas później Zbyszko powrócił z Danusią, która jednak milę od Spychowa umarła. Jurand wtedy urządził jej godny pogrzeb i na jakiś czas zamknął się w sobie. Później sam umarł. Czyli w tym punkcie stał on się postacią tragiczną przez śmierć bliskich osób- żony i Danusi.
Jurand ze Spychowa stał się postacią tragiczną również ze względu na siebie, oraz przez jedno ważne zdarzenie, a była to walka Zbyszka z Rotgierem. Po porwaniu Danusi rycerz wyruszył do zamku w Szczytnie żeby ją odzyskać. Gdy przybył Krzyżacy kazali mu się zhańbić. Miał on ubrać na siebie zgrzebny wór i przywiązać do szyi pochwę od miecza, a była zima. Później był wyśmiewany przez wszystkich dworzan, a nawet wieśniaków. Rycerz, którego nazwisko budziło kiedyś postrach stał się niczym, co jest ironią losu. Następnie, gdy tylko dzięki swojemu wewnętrznemu zaparciu przetrwał te katusze udał się do komnaty gdzie miał odzyskać córkę. W komnacie został jeszcze raz wyśmiany przez samego Danvelda, który był komturem, przez s, co znowu cierpliwie zniósł, poprosił tylko, żeby córka udała się bezpiecznie do domu, a z nim niech zrobią, co chcą, w ogóle nie myślał o tym co się z nim stanie. Gdy miała nadejść ta najważniejsza chwila dla Juranda, jako ojca(!) okazało się, że jest to całkiem inna dziewczyna. Rycerz, ku swojej zgubie zabił Danvelda, a później zaczął walczyć z innymi wojownikami nie jednego uśmiercając. Jednak w końcu został pojmany i wtrącony do lochow. Mniej więcej w tym samym czasie odbyła się walka pomiędzy Zbyszkiem, a Rotgierem. Walkę wygrał pierwszy rycerz rozcinając przeciwnika na dwie połowy. Zbyszko był krewniakiem Juranda, a Rotgier synem Zygfryda de Löwe, więc ojciec gdy otrzymał zwłoki swojego dziecka, wpadł w szał. Postanowił zemścić się okaleczając rycerza ze Spychowa. Rozkazał katowi, żeby wydłubał niewolnikowi jedyne oko, jakie miał, wyrwał mu język i odciął jedną dłoń. Następnie kazał wypuścić go na wolność, żeby umarł z głodu, lub innego powodu i zapewne by się tak stało, gdyby nie rozpoznała go Jagienka. Jurand został potwornie okaleczony, stracił żonę i córkę, a wszystko przez Krzyżaków, jednak gdy mógł zabić swojego kata, on jednak przebaczył mu i wypuścił go na wolność, karząc jeszcze bezpiecznie odprowadzić go do granicy. Jego osobowość bardzo się zmieniła, stał się pokorny, pobożny, co objawiało się w jego długiej i codziennej modlitwie. Zdawało się też jakby stracił część życia, był bardzo wychudły, nie było w nim już tej dawnej wzniosłości, potęgi i siły. Gdy umarła Danusia było z nim coraz gorzej, niewiele później umarł.
Reasumując odkąd Jurand stracił żonę praktycznie nic mu się nie udawało, stracił później dziecko, a sam został okaleczony, zhańbiony i ośmieszony, jednak jedną rzecz udało mu się osiągnąć, a były to: miłosierdzie, dobroć i pojednanie z Bogiem. Udowadniał to codzienną modlitwą, jak również tym, że przebaczył Zygfrydowi de Löwe, swoje wszystkie cierpienia. Był on rzeczywiście postacią tragiczną z własnej woli, bo gdyby nie najeżdżał Krzyżaków to możliwe jest, że nie straciłby żony, a na pewno córki i nie zostałby okaleczony, zhańbiony i upokorzony, może nawet dalej by żył. Można dopasować tu stwierdzenie, że zbrodnia nie popłaca, bo przecież tylko przez zbrodnię i okrucieństwo Jurand tak wiele stracił w swoim życiu. Uważam jednak, że Jurand ze Spychowa jest też godzien pochwały, bo nie każdy mógłby okazać takie miłosierdzie wobec wroga, był on również kochającym ojcem i mężem, ale nawet to nie uchroniło go przed wrogami.
Liczę .. na naj ... ;***
Wypadki związane z uprowadzeniem Danuśki całkiem odmieniły Juranda. Chciwość ustąpiła, stał sie bardziej religijny. Okaleczony przez rycerzy stracił wzrok. Zamiast oczu miał dwie czerwone jamy. Brakło mu równieź prawej dłoni zmienił się fizycznie i psychicznie.
Do Spychowa wracał jako niedołężny staruszek pogodzony z wyrokami losu, godnie znoszący cierpienie. Potrafił przebaczyć nawet największemu nieprzyjacielowi za śmierć jego córki.