Widząc po nicku będę pisać w formie męskoosobowej :D
(akapit) Pewnego, słonecznego, majowego dnia wybrałem się z kolegą na pizze. Zamówiliśmy dwie małe, podzieliliśmy się pieniędzmi. Jedliśmy na świeżym powietrzu, były tam czerwone stoliki z parasolem.
(akapit) Wreszcie nasza pizza była gotowa. Kacper (ten kolega) poszedł po nią, a ja patrzyłem po fikającego wróbelka obok stoliku. Był bardzo śmieszny. Był brunatny, dość duży jak na wróbelka, popisywał się swoimi niesamowitymi skokami. Oczka miał duże i słodkie, dzióbek maleńki, aż się go chciało pogłaskać. Fikał, fikał, patrząc jak jemy pizze. Przewrócił to, wyglądało to zabawnie, szybko wstał i kicał dalej na swych ptaskich nóżkach. Jedząc upadł mi dość spory okruszek. Wróbelek wziął go do pyska i odwrónął. Chwilę potem znowu przyleciał! Rzuciłem mu kolejny kawałek, znowu odleciał, i tak pięć razy. Pomyśleliśmy z kolegą, że nosi te okrószki do gniazda, gdzie ma małe pisklaki. Później już niestety nie wrócił.
(akapit) To była ciekawa przygoda! Nigdy nie widziałem mądrzejszego wróbla niż ten! Z kolegą nazwaliśmy go mądrek. Już go więcej nie widziałem, ale niedługo zamieżam się znów wybrać do pizzeri z nadzieją, że tam będzie.
To tyle, napisałam się, jak źle to najwyżej poprawię ;D A i ps. tak mi się na serio wydarzyło ^^
Widząc po nicku będę pisać w formie męskoosobowej :D
(akapit) Pewnego, słonecznego, majowego dnia wybrałem się z kolegą na pizze. Zamówiliśmy dwie małe, podzieliliśmy się pieniędzmi. Jedliśmy na świeżym powietrzu, były tam czerwone stoliki z parasolem.
(akapit) Wreszcie nasza pizza była gotowa. Kacper (ten kolega) poszedł po nią, a ja patrzyłem po fikającego wróbelka obok stoliku. Był bardzo śmieszny. Był brunatny, dość duży jak na wróbelka, popisywał się swoimi niesamowitymi skokami. Oczka miał duże i słodkie, dzióbek maleńki, aż się go chciało pogłaskać. Fikał, fikał, patrząc jak jemy pizze. Przewrócił to, wyglądało to zabawnie, szybko wstał i kicał dalej na swych ptaskich nóżkach. Jedząc upadł mi dość spory okruszek. Wróbelek wziął go do pyska i odwrónął. Chwilę potem znowu przyleciał! Rzuciłem mu kolejny kawałek, znowu odleciał, i tak pięć razy. Pomyśleliśmy z kolegą, że nosi te okrószki do gniazda, gdzie ma małe pisklaki. Później już niestety nie wrócił.
(akapit) To była ciekawa przygoda! Nigdy nie widziałem mądrzejszego wróbla niż ten! Z kolegą nazwaliśmy go mądrek. Już go więcej nie widziałem, ale niedługo zamieżam się znów wybrać do pizzeri z nadzieją, że tam będzie.
To tyle, napisałam się, jak źle to najwyżej poprawię ;D A i ps. tak mi się na serio wydarzyło ^^