Baśń O dwóch takich co ukradli księżyc czytałem jako dziecko, ale zdecydowanie bardziej utkwiła mi w pamięci filmowa adaptacja, w której tytułowe role odegrali nasi aktualni dygnitarze. Teraz sięgnąłem do tej książki po ponad dwudziestu latach i zachwyciła mnie ona swoją baśniowością, wartością i prostotą przekazu. Kornel Makuszyński opowiada nam o bardzo biednej mieścińce zwanej Zapieckiem, gdzie wszyscy są ubodzy ale dobrzy sercem. Pewnemu małżeństwu rodzą się jednakże bliźnięta i już od chwili narodzin starają się wszystkim dokuczyć, odnajdując w tym przyjemność. Jako, że są podobni do siebie jak dwie krople wody nazwano ich Jackiem i Plackiem. Chłopcy rosną jak pasożyty, w niczym nie pomagając nikomu, czym napełniają lękiem serce rodziców i innych Zapieczan. Wkrótce umiera ojciec utrzymujący rodzinę z małego poletka i przed wdową z dwójką dzieci pojawia się widmo głodu. Kiedy kobieta prosi synów o pomoc w uprawie ziemi, ci wyśmiewają ją a nazajutrz uciekają w poszukiwaniu kraju, gdzie nikt nie musi pracować a żyje mu się dobrze. Na swej drodze spotykają osła Patałłacha, który mieni się filozofem. Chłopcy proponują mu współną podróż. Kiedy jednak wskoczyli mu na grzbiet i zażądali, aby ich wiózł - zwierzę uciekło pozostawiając rozeźlonych chłopców. Idąc dalej natrafili na rodzinę bobrów i nie mogli się nadziwić pracowitości tych stworzeń. Wyjawiając swoje plany zostali przepędzeni przez Króla Bobrów jako źli ludzie. Spotkali także pszczołę, a dowiedziawszy się od niej, że owady te całe życie pracują aby produkować miód - postawiają im ten miód ukraść. Nie wiedząc jednak o skutecznej pszczelej broni - zostają prawie śmiertelnie pożądleni. Ratuje ich tajemiczy staruszek lecząc ziołami. Kiedy chłopcy wydobrzeli kazali mu wynieść się z chałupki oraz ich lasu i poszukać dla nich jedzenia. Starzec przeniósł się na polanę, ale wtedy wydarzyło się coś niesamowitego - cały las wraz ze źródłem i zwierzętami powędrował za Starcem, a wielki niedźwiedź przepędził Jacka i Placka. Chłopcy bardzo pomstowali, czując się pokrzywdzeni. Pierwsze ludzkie odruchy pojawiły się u bliźniąt, kiedy pośród moczarów spotkali kobietę, która każdej nocy rozpalała ognisko mające wskazać drogę synowi. Opuścił on ją przed laty szukając pożywienia. Kobieta była dla chłopców tak dobra, że rankiem nazbierali jej więcej drwa na ogień, ale mimo to uciekli bez pożegnania. Trafili następnie do miasteczka o nazwie Psia Górka. Rządził tam namiestnik królewski hrabia Mortadella. Co roku urządzał on słynny wyścig dookoła miasta. Chłocy, skuszeni nagrodami, wymyślili sposób oszukania wszystkich biegaczy. Jacek stanął na starcie i wyruszył wrac z innymi zawodnikami, po czym sprawnie uciekł z trasy wyścigu i schował się w stajni. Placek natomiast czekał blisko mety i sprytnie dołączył się do biegaczy zwycieżąjąc. Wszystko skończyłoby się dla chłopców pomyślnie, gdyby nie szybka sława i dość ścisły opis zwycięzcy - do hrabiego bowiem doniesiono na rękach obu chłopców. Została im wymierzona dość solidna kara batów w pięty, aby nie mogli już oszukiwać innych biegaczy. Uciekając stamtąd chłopcy spotkali dziesięcioletnią niewidomą Marysię, która po śmierci matki wyruszyła przed siebie szukając drogi do nieba, aby ponownie się z nią spotkać. Wzruszeni jej historią zbierają dla niej jagody i poziomki - to drugi prawdziwie ludzki odruch w nich. Docierają także do Złotego Miasta, gdzie rządzi bardzo pazerny w złoto książę - z tej pazerności oszalał on, a wraz z nim jego poddani - wszyscy są niemal złoci, ponieważ żywią się złotem. Są też niesamowicie skąpi - nie potrafią się rozstać nawet z odrobiną złotego kruszcu - z tego powodu wszyscy w mieście są bardzo, bardzo smutni. Jacek i Placek uciekają od tej całej pazerności, bojąc się, że i oni zamienią się w złotych smutasów. Napotkając dwa ogromne, niezbyt rozgarnięte ale żarłoczne pelikany, chłopcy wmawiają im, że znają miejsce pełne smacznych ryb, ale że to daleko - ptaki muszą ich przetransportować na sobie. Pelikany się zgadzają i o dziwo, po całonocnym locie, docierają do jeziora pełnego ryb. Chłopcy wpadają do wody a ratuje ich od utopienia młodzieniec. Odpoczywał on nad brzegiem wody wraz z matką, którą niósł na rękach szukając lekarza mogącego ją uzdrowić z kalectwa. Bliżniaki wzruszają się także tą historią. Wskazują im drogę do tajemniczego staruszka, którego spotkali na początku podróży. Idąc dalej chłopcy zostają zwabieni przez zaczarowaną w kozę wiedźmę do warowni bardzo złego czarnoksiężnika. Tenże więzi ich przez dziesięć lat zmuszając do pracy ponad siły. Chłopcy przez ten czas kruszeją w sercach i pokornieją przed Bogiem modląc się do Niego i do... własnej matki. Udaje im się uciec używając flagi z dziwnymi słowami jako paralotni. Docierają do zrujnowanego pałacu niewidzialnego księcia - zaczarowanego przed laty przez tego samego złego czarownika. Okazuje się, że na płachcie jest zaklęcie zdejmujące czar, ale książę umiera widząc siebie - starego już i nieporadnego człowieka... Chłopcy chowają go pobożnie i mieszkają u niego przez pewien czas - dochodząc do siebie, po czym postanawiają wrócić do matki. Nie chcąc jednak wrócić z pustymi rękami, postanawiają ukraść księżyc, który na pewno jest z jakiegoś cennego metalu. Udaje im się to w pewnym leśnym stawie, do którego tenże się udawał na spoczynek. Kiedy chłopcom udał się ten niecny uczynek - cała przyroda zakwiliła nad stratą księżyca. Jacek i Placek wzięli swój łup, który postanowili sprzedać w najbliższym mieście. Idąc jednak kilkanaście dni - codziennie widzieli jak on maleje - aż w końcu niemal nic z niego nie zostało. Zawiedzeni chłopcy porzucili płachtę w rzece - a księżyc uradowany powrócił następnej nocy na nieboskłon. Zostali napadnięci przez zbójców, wśród których był syn kobiety z bagien. Kiedy się dowiedział, że matka wciąż na niego czeka, opuścił bandę i zabierając swoją część łupów wyruszył z chłopcami w drogę do domu. Odnajdują dom i swoje matki, mając już serca ludzkie i kochające.
We wsi Zapiecek, w ubogiej rodzinie przyszły na świat bliźnięta -dwaj chłopcy. Rodzice dali im na imię Jacek i Placek. Nie minęło wiele czasu i cała wieś zaczęła się obawiać psotnych i leniwych chłopaków, którzy tylko myśleli o tym komu splatać figla. Praca ich nudziła okrutnie i wymigiwali się od niej jak mogli ku rozpaczy swoich rodziców. Za cel główny postawili sobie znalezienie takiej krainy w której można tylko leniuchować Wyruszyli więc w drogę nie przejmując się swoją starą matką i ojcem. Wędrując wpadli na pomysł by złapać księżyc, sprzedać go a za uzyskane pieniądze próżnować do „końca świata”…Jacek i Placek przeżyli wiele przygód wesołych i smutnych, które uzmysłowiły im co jest najważniejsze w życiu i jak wiele znaczy rodzina w życiu każdego człowieka…
Yo. ;D
Baśń O dwóch takich co ukradli księżyc czytałem jako dziecko, ale zdecydowanie bardziej utkwiła mi w pamięci filmowa adaptacja, w której tytułowe role odegrali nasi aktualni dygnitarze. Teraz sięgnąłem do tej książki po ponad dwudziestu latach i zachwyciła mnie ona swoją baśniowością, wartością i prostotą przekazu.
Kornel Makuszyński opowiada nam o bardzo biednej mieścińce zwanej Zapieckiem, gdzie wszyscy są ubodzy ale dobrzy sercem. Pewnemu małżeństwu rodzą się jednakże bliźnięta i już od chwili narodzin starają się wszystkim dokuczyć, odnajdując w tym przyjemność. Jako, że są podobni do siebie jak dwie krople wody nazwano ich Jackiem i Plackiem. Chłopcy rosną jak pasożyty, w niczym nie pomagając nikomu, czym napełniają lękiem serce rodziców i innych Zapieczan. Wkrótce umiera ojciec utrzymujący rodzinę z małego poletka i przed wdową z dwójką dzieci pojawia się widmo głodu. Kiedy kobieta prosi synów o pomoc w uprawie ziemi, ci wyśmiewają ją a nazajutrz uciekają w poszukiwaniu kraju, gdzie nikt nie musi pracować a żyje mu się dobrze.
Na swej drodze spotykają osła Patałłacha, który mieni się filozofem. Chłopcy proponują mu współną podróż. Kiedy jednak wskoczyli mu na grzbiet i zażądali, aby ich wiózł - zwierzę uciekło pozostawiając rozeźlonych chłopców. Idąc dalej natrafili na rodzinę bobrów i nie mogli się nadziwić pracowitości tych stworzeń. Wyjawiając swoje plany zostali przepędzeni przez Króla Bobrów jako źli ludzie. Spotkali także pszczołę, a dowiedziawszy się od niej, że owady te całe życie pracują aby produkować miód - postawiają im ten miód ukraść. Nie wiedząc jednak o skutecznej pszczelej broni - zostają prawie śmiertelnie pożądleni. Ratuje ich tajemiczy staruszek lecząc ziołami. Kiedy chłopcy wydobrzeli kazali mu wynieść się z chałupki oraz ich lasu i poszukać dla nich jedzenia. Starzec przeniósł się na polanę, ale wtedy wydarzyło się coś niesamowitego - cały las wraz ze źródłem i zwierzętami powędrował za Starcem, a wielki niedźwiedź przepędził Jacka i Placka. Chłopcy bardzo pomstowali, czując się pokrzywdzeni.
Pierwsze ludzkie odruchy pojawiły się u bliźniąt, kiedy pośród moczarów spotkali kobietę, która każdej nocy rozpalała ognisko mające wskazać drogę synowi. Opuścił on ją przed laty szukając pożywienia. Kobieta była dla chłopców tak dobra, że rankiem nazbierali jej więcej drwa na ogień, ale mimo to uciekli bez pożegnania.
Trafili następnie do miasteczka o nazwie Psia Górka. Rządził tam namiestnik królewski hrabia Mortadella. Co roku urządzał on słynny wyścig dookoła miasta. Chłocy, skuszeni nagrodami, wymyślili sposób oszukania wszystkich biegaczy. Jacek stanął na starcie i wyruszył wrac z innymi zawodnikami, po czym sprawnie uciekł z trasy wyścigu i schował się w stajni. Placek natomiast czekał blisko mety i sprytnie dołączył się do biegaczy zwycieżąjąc. Wszystko skończyłoby się dla chłopców pomyślnie, gdyby nie szybka sława i dość ścisły opis zwycięzcy - do hrabiego bowiem doniesiono na rękach obu chłopców. Została im wymierzona dość solidna kara batów w pięty, aby nie mogli już oszukiwać innych biegaczy.
Uciekając stamtąd chłopcy spotkali dziesięcioletnią niewidomą Marysię, która po śmierci matki wyruszyła przed siebie szukając drogi do nieba, aby ponownie się z nią spotkać. Wzruszeni jej historią zbierają dla niej jagody i poziomki - to drugi prawdziwie ludzki odruch w nich.
Docierają także do Złotego Miasta, gdzie rządzi bardzo pazerny w złoto książę - z tej pazerności oszalał on, a wraz z nim jego poddani - wszyscy są niemal złoci, ponieważ żywią się złotem. Są też niesamowicie skąpi - nie potrafią się rozstać nawet z odrobiną złotego kruszcu - z tego powodu wszyscy w mieście są bardzo, bardzo smutni. Jacek i Placek uciekają od tej całej pazerności, bojąc się, że i oni zamienią się w złotych smutasów.
Napotkając dwa ogromne, niezbyt rozgarnięte ale żarłoczne pelikany, chłopcy wmawiają im, że znają miejsce pełne smacznych ryb, ale że to daleko - ptaki muszą ich przetransportować na sobie. Pelikany się zgadzają i o dziwo, po całonocnym locie, docierają do jeziora pełnego ryb. Chłopcy wpadają do wody a ratuje ich od utopienia młodzieniec. Odpoczywał on nad brzegiem wody wraz z matką, którą niósł na rękach szukając lekarza mogącego ją uzdrowić z kalectwa. Bliżniaki wzruszają się także tą historią. Wskazują im drogę do tajemniczego staruszka, którego spotkali na początku podróży.
Idąc dalej chłopcy zostają zwabieni przez zaczarowaną w kozę wiedźmę do warowni bardzo złego czarnoksiężnika. Tenże więzi ich przez dziesięć lat zmuszając do pracy ponad siły. Chłopcy przez ten czas kruszeją w sercach i pokornieją przed Bogiem modląc się do Niego i do... własnej matki. Udaje im się uciec używając flagi z dziwnymi słowami jako paralotni.
Docierają do zrujnowanego pałacu niewidzialnego księcia - zaczarowanego przed laty przez tego samego złego czarownika. Okazuje się, że na płachcie jest zaklęcie zdejmujące czar, ale książę umiera widząc siebie - starego już i nieporadnego człowieka...
Chłopcy chowają go pobożnie i mieszkają u niego przez pewien czas - dochodząc do siebie, po czym postanawiają wrócić do matki. Nie chcąc jednak wrócić z pustymi rękami, postanawiają ukraść księżyc, który na pewno jest z jakiegoś cennego metalu. Udaje im się to w pewnym leśnym stawie, do którego tenże się udawał na spoczynek. Kiedy chłopcom udał się ten niecny uczynek - cała przyroda zakwiliła nad stratą księżyca. Jacek i Placek wzięli swój łup, który postanowili sprzedać w najbliższym mieście. Idąc jednak kilkanaście dni - codziennie widzieli jak on maleje - aż w końcu niemal nic z niego nie zostało. Zawiedzeni chłopcy porzucili płachtę w rzece - a księżyc uradowany powrócił następnej nocy na nieboskłon.
Zostali napadnięci przez zbójców, wśród których był syn kobiety z bagien. Kiedy się dowiedział, że matka wciąż na niego czeka, opuścił bandę i zabierając swoją część łupów wyruszył z chłopcami w drogę do domu. Odnajdują dom i swoje matki, mając już serca ludzkie i kochające.
Licze na najke . ;]]
We wsi Zapiecek, w ubogiej rodzinie przyszły na świat bliźnięta -dwaj chłopcy. Rodzice dali im na imię Jacek i Placek. Nie minęło wiele czasu i cała wieś zaczęła się obawiać psotnych i leniwych chłopaków, którzy tylko myśleli o tym komu splatać figla. Praca ich nudziła okrutnie i wymigiwali się od niej jak mogli ku rozpaczy swoich rodziców. Za cel główny postawili sobie znalezienie takiej krainy w której można tylko leniuchować Wyruszyli więc w drogę nie przejmując się swoją starą matką i ojcem. Wędrując wpadli na pomysł by złapać księżyc, sprzedać go a za uzyskane pieniądze próżnować do „końca świata”…Jacek i Placek przeżyli wiele przygód wesołych i smutnych, które uzmysłowiły im co jest najważniejsze w życiu i jak wiele znaczy rodzina w życiu każdego człowieka…