Streszczenie Rogasia z Doliny Roztoki na 1 str. ale ładnie i na temat.
kilulka
Na zboczu Radziejowej góry, w lesie urodził się uroczy malutki koziołek. Chodził on po górach razem ze swoja mamą, poznawał świat i życie. Mama zas otaczała go troskliwą opieką, karmiła, również ogrzewała ciepłem własnego ciała. Matka opiekowała się nim za dnia oraz w nocy. Ochraniała przed wszelkimi niebezpieczeństwami, na przykład zresztą jednego dnia przegoniła kunę, która chciała zaatakować malca. Pewnego dnia, na obrzeżu pięknej leśnej polany, na której rosło pełno poziomek, sarnę niespodziewanie napadł i zagryzł ryś. Malutki zas koziołek pozostał sam na świecie: jeszcze niezdarny, z trudem się poruszał, był bezradny. Pozbawionego sił, wystraszonego i zarazem wygłodniałego jelonka odnalazł przypadkiem Jan Pogwizd, stary drwal, który wracał akurat z pracy do domu. Przyniósł z wtedy zwierzątko do Piotra Kluski, który był gajowym. Jego dzieci troskliwie zajęły się koziołkiem. Gdy zaś został nakarmiony mlekiem, które pił z ogromnej butelki przez smoczek, smacznie zasnął głębokim snem. W tym też samym czasie, co koźlątko, karmiono butelką malutką Kundzię, która zawsze miała większy apetyt, gdy widziała jedzącego razem z nią Rogosia. Koziołek bardzo szybko odzyskiwał wtedy siły, mężniał i rósł. Mleko pijał już sam z miski, jadł obierki z ziemniaków. Uwielbiał figlować i takze się bawić, bardzo dobrze biegał, od czasu do czasu sprawdzał siłę swoich rogów. Potrafił teraz już nawet pogonić psa Łobusia. Wygrywał też zapasy wraz z Jędrkiem. Jesienią zmieniła się teraz Rogosiowi sierść. W czasie linienia leżał przeważnie schowany w krzakach, starał się unikać ludzi. Teraz jego futerko było wspaniałe, srebrne. Był zresztą bardzo pięknym zwierzęciem. Towarzyszył dzieciom podczas wypraw do lasu na pyszne grzyby. Niestety, najczęściej sam zjadał wszystkie znalezione grzyby i nie było z niego jednak żadnego pożytku. W zimie Rogaś sypiał zagrzebany w śniegu, który leżał wtedy na podwórku. Przeniósł się tam ze swej kryjówki pod schodami. Pewnego zas dnia uratował wieś przed atakiem watahy wilków, która porywała owce, zagryzała psy i wtedy zagrażała ludziom. Kiedy wszyscy, w tym również psy, już smacznie spali, kozioł jako pierwszy wyczuł drapieżniki, które podchodziły wtem całą gromadą, i zaalarmował gajowego. Zbudzony teraz pan Kluska przy pomocy dubeltówki przegonił drapieżniki. Koziołek przez cały czas bawił się i psocił. Był coraz teraz silniejszy i miał bardzo ostre rogi. Zaczęły wyrastać mu one już w czasie zimy i wtedy właśnie Rózia wtedy nadała mu imię Rogaś. Imię przypadło do gustu wszystkim tamtejszym dzieciom. Z czasem zaczęto się też bać ostrych rogów koziołka. Potrafił on bez najmniejszego problemu zniszczyć nimi korę drzewek owocowych, albo j też rozrywać bieliznę, która suszyła się na sznurach. Gdy miał cztery lata swoimi psotami przebrał miarkę. Zaatakował nad rzeką babcię Kleszczynę. Uderzył też starszą panią rogami i wepchnął ją do zimnej wody. Zdecydowano się wtedy, że trzeba wywieźć go do lasu. Dzieci z wielkim trudem rozstawały się wraz ze swoim ulubieńcem. Umieszczono wtedy Rogosia w mocnej klatce i wywieziono daleko w góry, dziesięć kilometrów od domu. Jednakże już wieczorem koziołek wrócił już z powrotem do ludzi. Wywieziono go ponownie, tym razem dalej, ale także i tym razem potrafił on wrócić do swojej zagrody. Postępował w ten sposób kilka razy. Dziewczynki nic nie mówiąc rodzicom dokarmiały go wtedy chlebem. W końcu Rogaś zaprzestał wizyt u tych rodziny Klusków. Raz dzieci natknęły się wtedy na niego w lesie, kiedy zgubiły drogę podczas grzybobrania. Rogaś przyprowadził je do domu. Odwiedził również Janka, który pomagał wtem drwalom w górach. Był rozpoznawalny przez wszystkich po charakterystycznej białej łatce, którą zrestza miał na prawym boku. Potem gdzieś przepadł na zawsze. Nie widzieli go myśliwi, leśniczy, ani też drwale. Zniknął gdzieś w lasach położonych nad Roztoką. Podobno zresztą złożył wizytę jakiemuś samotnikowi, który żył na wyżynie niemowskiej. -------------------------------------------------------- Mam nadzieje , że pomogłam :)
Pozbawionego sił, wystraszonego i zarazem wygłodniałego jelonka odnalazł przypadkiem Jan Pogwizd, stary drwal, który wracał akurat z pracy do domu. Przyniósł z wtedy zwierzątko do Piotra Kluski, który był gajowym. Jego dzieci troskliwie zajęły się koziołkiem. Gdy zaś został nakarmiony mlekiem, które pił z ogromnej butelki przez smoczek, smacznie zasnął głębokim snem. W tym też samym czasie, co koźlątko, karmiono butelką malutką Kundzię, która zawsze miała większy apetyt, gdy widziała jedzącego razem z nią Rogosia. Koziołek bardzo szybko odzyskiwał wtedy siły, mężniał i rósł. Mleko pijał już sam z miski, jadł obierki z ziemniaków. Uwielbiał figlować i takze się bawić, bardzo dobrze biegał, od czasu do czasu sprawdzał siłę swoich rogów. Potrafił teraz już nawet pogonić psa Łobusia. Wygrywał też zapasy wraz z Jędrkiem.
Jesienią zmieniła się teraz Rogosiowi sierść. W czasie linienia leżał przeważnie schowany w krzakach, starał się unikać ludzi. Teraz jego futerko było wspaniałe, srebrne. Był zresztą bardzo pięknym zwierzęciem. Towarzyszył dzieciom podczas wypraw do lasu na pyszne grzyby. Niestety, najczęściej sam zjadał wszystkie znalezione grzyby i nie było z niego jednak żadnego pożytku.
W zimie Rogaś sypiał zagrzebany w śniegu, który leżał wtedy na podwórku. Przeniósł się tam ze swej kryjówki pod schodami. Pewnego zas dnia uratował wieś przed atakiem watahy wilków, która porywała owce, zagryzała psy i wtedy zagrażała ludziom. Kiedy wszyscy, w tym również psy, już smacznie spali, kozioł jako pierwszy wyczuł drapieżniki, które podchodziły wtem całą gromadą, i zaalarmował gajowego. Zbudzony teraz pan Kluska przy pomocy dubeltówki przegonił drapieżniki.
Koziołek przez cały czas bawił się i psocił. Był coraz teraz silniejszy i miał bardzo ostre rogi. Zaczęły wyrastać mu one już w czasie zimy i wtedy właśnie Rózia wtedy nadała mu imię Rogaś. Imię przypadło do gustu wszystkim tamtejszym dzieciom.
Z czasem zaczęto się też bać ostrych rogów koziołka. Potrafił on bez najmniejszego problemu zniszczyć nimi korę drzewek owocowych, albo j też rozrywać bieliznę, która suszyła się na sznurach. Gdy miał cztery lata swoimi psotami przebrał miarkę. Zaatakował nad rzeką babcię Kleszczynę. Uderzył też starszą panią rogami i wepchnął ją do zimnej wody. Zdecydowano się wtedy, że trzeba wywieźć go do lasu. Dzieci z wielkim trudem rozstawały się wraz ze swoim ulubieńcem.
Umieszczono wtedy Rogosia w mocnej klatce i wywieziono daleko w góry, dziesięć kilometrów od domu. Jednakże już wieczorem koziołek wrócił już z powrotem do ludzi. Wywieziono go ponownie, tym razem dalej, ale także i tym razem potrafił on wrócić do swojej zagrody. Postępował w ten sposób kilka razy. Dziewczynki nic nie mówiąc rodzicom dokarmiały go wtedy chlebem. W końcu Rogaś zaprzestał wizyt u tych rodziny Klusków.
Raz dzieci natknęły się wtedy na niego w lesie, kiedy zgubiły drogę podczas grzybobrania. Rogaś przyprowadził je do domu. Odwiedził również Janka, który pomagał wtem drwalom w górach. Był rozpoznawalny przez wszystkich po charakterystycznej białej łatce, którą zrestza miał na prawym boku. Potem gdzieś przepadł na zawsze. Nie widzieli go myśliwi, leśniczy, ani też drwale. Zniknął gdzieś w lasach położonych nad Roztoką. Podobno zresztą złożył wizytę jakiemuś samotnikowi, który żył na wyżynie niemowskiej.
-------------------------------------------------------- Mam nadzieje , że pomogłam :)