pogusiowa
W 1878 roku powstała dwutomowa powieść Juliusza Verne pt. „Piętnastoletni kapitan”. Składa się z 37 rozdziałów (tom 1 zawiera 18 rozdziałów, tom 2 zawiera 19 rozdziałów). Biografie autora twierdzą, że książka została napisana dla syna Verne’a – Michela, który właśnie w tym czasie kończył 15 lat (tyle samo lat miał główny bohater – Dick Sand). Akcja powieści rozpoczyna się w pierwszych dniach lutego 1873 roku na dwumasztowym statku „Pilgrim”. Był to bryg specjalnie przystosowany do połowów wielorybów. Właścicielem jego był Jakub Weldon. Podarował go przed dziesięcioma laty kapitanowi Hullowi. Polowania „Pilgrima” udawały się zawsze, lecz ostatnimi czasy nie poszczęściło się załodze, ponieważ nie spotkali żadnych wielorybów, musieli się zadowolić potfiszami, na które polowanie było bardzo niebezpieczne. Zła sytuacja zmusiła załogę, aby skierowała swój statek bardziej na południe ku biegunowi. Majtkowie jednak nie chcieli o tym słyszeć i zaczęli grozić buntem. Gdy dobili do Auckland kapitan jak najszybciej pozbył się zbuntowanej załogi. Wtedy też spotkał żonę jego chlebodawcy Panią Weldon wraz pięcioletnim synkiem, Jankiem, kuzynem Benedyktem – entomologiem oraz Murzynką Noon –wierną niańką. Kobieta poprosiła o zgodę, żeby wziął ją na pokład „Pilgrima”. Przyjął wszystkie osoby z radością i 2 lutego byli już na niezmierzonym oceanie. Początek podróży zapowiadał się pomyślnie. Wszystkim starczyło miejsca na statku, wszyscy się znali. Jedynym obcym człowiekiem był kucharz Negro, przyjęty do pracy w Auckland na miejsce Niemca, który się zbuntował wraz z resztą załogi. Mężczyzna bardzo dobrze znał się na swoim fachu oraz jak się później okazało się był też dobrym marynarzem, lecz nikt nie znał jego przeszłości. Pomocnikiem kapitana był Dick Sand, piętnastoletni młodzieniec, który dopiero kształcił się na dobrego marynarza (na statku pełnił rolę zwykłego majtka, aby mieć większe doświadczenie). Chłopiec urodził się w Ameryce Północnej prawdopodobnie w Nowym Jorku. Jednak tego nikt nie był pewien, ponieważ był podrzutkiem. W wieku ośmiu lat poprosił, aby oddano go na jakiś statek. Po trzech latach Dick zdał egzamin do wyższej szkoły marynarskiej. Gdy miał zaledwie piętnaście lat posiadał już rozległą wiedzę. Na pokładzie dla małego Janka był jak starszy brat. 20 lutego mały chłopiec wraz z pomocnikiem kapitana bawili się wdrapując na maszt, aż dotarli do bocianiego gniazda. Wtedy Dick zobaczył przewrócony statek. Wszyscy ruszyli, aby sprawdzić, czy jest ktoś jeszcze na przewróconym statku. Gdy dopłynęli do wraku kapitan ostrożnie wszedł i zobaczył psa oraz wycieńczonych pięciu Murzynów z obywatelstwem Amerykańskim. Zabrali ich wraz z psem na „Pilgrima”. Dingo, gdy wszedł na pokład zobaczywszy portugalskiego kucharza był gotów go zaatakować. Nikt nie wiedział, dlaczego pies tak zareagował. Negro wolał już się nie pokazywać psu. Od rozbitków dowiedzieli się, że był to statek „Waldeck”. Zderzył się on z innym statkiem. Mały Janek zaprzyjaźnił się z nowymi przybyszami, Dingiem i Herkulesem. Bardzo lubił się bawić z obydwoma przyjaciółmi. Pani Weldon postanowiła nauczyć malca czytać. Janek zaczął poznawać literki na małych ruchomych deseczkach. Pewnego dnia Dingo też zainteresował się literami, a dokładnie dwoma S i V. Wybierał tylko te dwie deseczki. Wszyscy zastanawiali się, o co może chodzi mądremu psisku. Kapitan Hull zamyślił się. W końcu powiedział, że może te litery są wskazówką co do losu pewnego młodego podróżnika po Afryce Samuela Vernona, którego dzieje do dziś nie są znane. Wszyscy zastanawiali się czy Dingo znał podróżnika, przypuszczali, że był jego kompanem w podróży po Afryce. 19 lutego Pani Weldon zauważyła, że morze zrobiło się czerwone. Zaciekawiona poszła do kapitana Hulla i zapytała, czemu tak się dzieje. Wyjaśnił jej, że są to miliardy maleńkich skorupiaków, które są przysmakiem wielorybów. Nagle jeden z majtków zauważył dwudziestometrowego wieloryba. Kapitan borykał się z myślą czy polować na olbrzyma czy nie. Przeważyła prośba Janka, który chciał przypatrzeć się olbrzymowi z bliska. Dick odważył się zaprotestować, lecz Hull nie przejął się młodzieńcem i wyruszyli z całą załogą po wielką zdobycz. Przed wypłynięciem Kapitan „Pilgrima” powierzył opiekę nad statkiem Dickowi. Piętnastolatek obiecał, że się wszystkimi zaopiekuje. Połów jednak się nie udał, gdyż wieloryb okazał się matką z małym. Kapitan, Howick i reszta majtków zginęła na miejscu. Po łódce zostały tylko szczątki. Na pokładzie „Pilgrima” zostali Dick, Pani Weldon, Benedykt, Negro, Noon, Herkules, stary Tom, Baty, Austyn, Akteon oraz Dingo. Pierwszym postanowieniem nowego kapitana było doprowadzić statek nie do Valparaiso, lecz do pierwszego portu Ameryki Południowej lub Północnej. Dick musiał uważnie sterować statkiem według kompasu i mierzyć szybkość oraz zaznaczać punkt na mapie, w którym znajduje się w danej chwili statek. Murzyni jak mogli pomagali piętnastolatkowi. Wykonywali wszystkie jego polecenia. Za pomocą busoli i loga, statek zdawał się płynąć w dobrym kierunku. Pewnej nocy ze ściany spadł kompas wiszący w kajucie kapitana. Oczywiście uległ zniszczeniu. Pozostał już tylko do dyspozycji jeden kompas. Dick zaczął zwracał uwagę bardziej na Negora, przestał mu ufać. Gdy młodzieniec postanowił się przespać, oddał ster dla Toma. Po godzinie czuł się już zmęczony. Wtem zjawił się kucharz i gdy zauważył zaspanego Murzyna szybkim, zwinnym ruchem podłożył mały przedmiot pod kompas. Kawałek metalu dobrze spełniał swój cel. Zdołał zmienić kierunek podróży na południowo – wschodni. Dick wypatrywał codziennie i zamartwiał się, ponieważ według jego obliczeń powinni już dawno zobaczyć ląd. Stary Tom wrzucał log jak co dzień, gdy w pewnej chwili lina się „urwała” i urządzenie przepadło. Dick oglądając linę zauważył ze lina została nacięta. Ktoś specjalnie im przeszkadza w podróży. Czuł to, jakby nie dość było kłopotów, barometr spadł gwałtownie więc nadejście burzy było nieuniknione. „Pilgrim” zaczął płynąć z zawrotną szybkością. Huragan stawał się coraz większy. Dick oddał stery Tomowi, a sam poszedł na dziób i przez lunetę obserwował, co się dzieje na morzu. Nagle przy sterze pojawił się Negro. Niby przypadkiem upadł na starszego mężczyznę i sprytnie wyjął kawałek metalu spod kompasu. Dick dowiedziawszy się, co stało się przy sterze, myślał długo o Portugalczyku. 6 kwietnia w końcu odnaleźli ziemię teras byli pewni, że to była Ameryka. Wybrzeże było niezamieszkałe, brzeg był skalisty. Jednak z ostatnim momencie ujrzeli przesmyk między skałami. Natychmiast skierowano tam „Pilgrima”. Wprawdzie statek rozbił się o nabrzeżne skały, ale załodze nic się nie stało. Sprawnie przeniesiono rzeczy z wraku i szukano schronienia. Znaleźli je w pieczarze, przed wiekami wyżłobionej falami morza. Grota była bardzo przestrzenna. Baty z Austinem rozpalili ogień, a Noon przygotowała posiłek. Rozbitkowie zasnęli w jaskini, lecz Negro nagle zniknął. Z rana wszyscy wyruszyli do ujścia rzeki. Spotkali tam Pana Harissa. Amerykanin potwierdził, że przybyli do Boliwii. Nieznajomy zaproponował wspólną podróż na farmę jego brata. Załoga „Pilgrima” zgodziła się. Podróżnik użyczył swojego konia młodej matce i jej dziecku. Ruszyli nie wzdłuż rzeki jak przypuszczał Dick, ale przez las. Podróż była męcząca, ponieważ nie dość, że nie było wyznaczonych ścieżek to jeszcze straszna panowała tam duchota. Dick miał wrażenie jakby nie znajdował się w Boliwii, lecz w Afryce. Było bardzo duszno i parno, mały Janek zachorował na febrę. Coraz więcej poszlak wskazywało na to, że załoga „Pilgrima” nie znajduje się w Ameryce. Czasem można było usłyszeć ryk lwa, spotkać słonie, hipopotamy lub zobaczyć żyrafy. Pan Hariss przekonywał, że to tylko zwidy. Dick zadawał wiele pytań Amerykaninowi, ten bardzo szybko odpowiadał, a chłopak każdą jego wypowiedz przemyśliwał. Młody kapitan po rozmowie ze starym Tomem stwierdził, że znajdują się w Afryce. Postanowił nie informować reszty o tym co wiedzą. Hariss przeczuwał, że jego towarzysze wiedzą o co chodzi. Wystraszony uciekł, zostawiając ich na pastwę losu. Hariss okazał się handlarzem niewolników. Negro był jego starym przyjacielem, to dla niego wyprowadził załogę zatopionego statku w dziki las. Hariss i Negro jak dawni przyjaciele spotkali się. Portugalski kucharz opowiadał, co robił przez te lata, kiedy nie było go w Angoli. Oczywiście oboje nie zapomnieli o ludziach pozostawionych na pastwę losu. Wiedzieli, że mądry Dick podąży ku rzece i będzie chciał dopłynąć do morza. Zaplanowali schwytać ich jako niewolników. Mały Janek powoli dochodził do siebie po uporczywej febrze. Nagle zauważyli na niebie ciemne chmury. Wiedzieli, że z burzami w Afryce nie ma żartów. Postanowili znaleźć schronienie. Znaleźli kilka mrowisk termitów. Były puste więc postanowili zamieszkać przez chwilę w dużych budowlach. Każdy znalazł miejsce i wszyscy poszli spać. Rano Dick zauważył, że zalało ich. Obudził wszystkich. Herkules zrobił wielki otwór na szczycie i wyjrzał przez niego, co się dzieje poza mrowiskiem. Zauważył, że są otoczeni przez uzbrojonych tubylców na kilkunastu łodziach. Murzyn chwycił nagle za broń, lecz Tom uspokoił go. Postąpili rozsądnie, poddali się. Zabrano ich na łódki. Panią Weldon, Janka i Benedykta w jedną, a pozostałych w drugą. Obie popłynęły w różnym kierunku. Gdy Dick i Murzyni dotarli do brzegu, wysiedli, a Herkules korzystając z okazji wyrwał karabin żołnierzowi i uciekł w las. Zakuto ich w dyby i kazano iść. Dick dużo myślał o swojej przybranej matce i Janku. Martwił się o nich. Wiedział, że idą w kierunku Kazanie. Postanowił podzielić się tą dobrą nowiną z innymi kompanami i powoli zbliżył się, do nich, lecz pech chciał, że żołnierze to zauważyli. Biednych Murzynów bito biczami, a Dicka odprowadzono na dawne miejsce. Idąc Dick zauważył psa. Posłuszny Dingo przyniósł chłopcu list od Herkulesa. Napisane w nim było, że młody Murzyn wie, gdzie jest Pani Weldon i reszta załogi i nic im nie grozi. Uspokojony tymi nowinami Dick szedł spokojnie i pewnie. 26 czerwca dotarli do Kazanie. Miejscowość ta była podzielona na dwie części. Jedna była zamieszkiwana przez Arabów, Portugalczyków oraz miejscowych. W drugiej mieszkali tubylcy oraz miejscowy król – Moin Long, bardzo brutalny, zabijał kiedy chciał swoich poddanych. Z pięciuset podróżnych niewolników do Kazane dotarło pozostało tylko dwustu pięćdziesięciu. Wszystkich wsadzili do baraków, a dwa dni później miały odbyć się targ. Gospodarzem targów niewolnikami był Alvez. Hariss postanowił zadać jeszcze większy cios Dickowi. Poinformował go ze Pani Weldon, mały Janek i kuzyn Benedykt nie żyją. W tej furii młody chłopak zabił fałszywego przyjaciela. 28 czerwca na targu pojawiło się wiele kupców. Trójkę rosłych Murzynów oraz starego Toma kupił bogaty Arab i mieli być wysłani do Zanzibaru. Dicka nie wystawiono na aukcji. Jego życie teraz zależało od Negora. Na targ również przybył król Moin Long, był pijany i miał zły humor. Gdy monarcha dowiedział się, że jest możliwość zabicia białego człowieka od razu poprawił się jego humor. Tym białym człowiekiem miał być Dick. Alves obiecał także pokazać królowi plonącą wodę. Moin Longowi bardzo spodobał się ten pomysł nie mógł się doczekać. Przebieg tej egzekucji miał być następujący: najpierw płonąca woda, a potem śmierć jankesa. W wielkim kotle mieszano miksturę, zniecierpliwiony król kazał zapalić wodę i nagle w górę buchnęły sino -czerwone płomienie. Moin Long chcąc spróbować tego magicznego wywaru stanął w płomieniach i zginął na miejscu. Pogrzeb zaplanowała pierwsza żona władcy, a odbyć się on miał nazajutrz wieczorem. W mogile miał być pochowany nie tylko spalony monarcha, lecz także reszta jego żon-niewolnic oraz Dick. Nadszedł dzień pogrzebu. Dicka przywiązano do czerwonego drąga. Uroczystość rozpoczęła się, jednak Dickowi udało się uratować. Gdy tubylcy byli zajęci opłakiwaniem króla, Herkules niespodziewanie zakradł się i go uratował. Tymczasem Pani Weldon oraz reszta część załogi znajdowała się w faktorii Alveza. Negro zażądał od niej, aby napisała list do męża w sprawie okupu. Pan Weldon miał zapłacić określoną sumę pieniędzy i wtedy odzyskałby żonę, syna i kuzyna Benedykta. Pani Weldon jednak nie chciała napisać listu. Negro dał jej osiem dni na zastanowienie. Po upływie tych kilkunastu dni znów odwiedził młodą matkę i zażądał listu. Zgodziła się napisać, jeśli, tylko handlarz zgodzi się na jej warunki. Nic innego nie pozostało mu zrobić, jak przystąpić do transakcji. Kobieta napisała to, co chciał. Negro wyruszył w czteromiesięczną podróż. Benedyktowi w tym samym czasie udało się uciec z faktorii. W wiosce pogoda bardzo się zmieniała. Codziennie lały okropne deszcze. Królowa Moilla bardzo przesądna kobieta, postanowiła poprosić o pomoc czarownika Mgannga. Zaklinacz skakał, tupał, wymachiwał rękoma. Tubylcy powtarzali za nim kroki i nawet królowa robiła to samo. Jednak chmur zamiast ubywać przybywało. Gdy spadły pierwsze krople deszczu czarownik zobaczył białą kobietę. Wskazał na nią i na czarne chmury. Wszyscy wiedzieli o co mu chodzi Pani Weldon była przyczyną ulewy. Wtedy Mganng podbiegł do niej wziął ją i jej syna na ramię. i uciekł do lasu. Tajemniczym szamanem okazał się Herkules. We wcześniej przygotowanej łódce czekał na nich Benedykt oraz Dick. Gdy wszyscy byli na pokładzie, mogli ruszać ku wolności. W dzień chowali się w zaroślach, nocą zaś ruszali w dalszą trasę. Dick usłyszą niepokojące dźwięki. Herkules uspokajał go ze mogą to być fale, szum morza. Jednak Dick bardo dobrze znał ten odgłos, to był wodospad. Szybkim, silnym ruchem wioseł Herkules nakierował łódź na brzeg. Dingo szybko wyskoczył i pobiegł w stronę lasu. Herkules i Dick ruszyli za nim. Dotarli do starej chaty. Znaleźli w niej rozkładające się zwłoki, a na stole kartkę z informacją, co się stało. Był to Samuel Vernon, który został zamordowany 3 grudnia 1871 roku przez Negora -przewodnika. Wszyscy wiedzieli już czemu Dingo rozpoznawał dwie literki S i V. Nagle pies wybiegł z chaty bardzo rozwścieczony, ponieważ wyczuł Negro - mordercę jego pana. Rzucił się na niego, jednym ugryzieniem zabił nędznika. 20 lipca załoga spotkała karawanę kupców. Przyłączyli się do nich. Reszta podróży przeminęła bez żadnych przygód. 25 sierpnia wszyscy szczęśliwie wrócili do Ameryki. Dick rozpoczął studia i w wieku dziewiętnastu lat został prawdziwym kapitanem. Herkules był przyjacielem rodziny, a Dingo stał się wiernym kompanem małego Janka. Pan Weldon postanowił odszukać czwórkę sprzedanych Murzynów. 15 listopada Tom, Baty, Austyn i Akteon znaleźli się ponownie w Ameryce. Na cześć powrotu Murzynów i wielkiego kapitana do kraju została wydana wielka uczta.
Akcja powieści rozpoczyna się w pierwszych dniach lutego 1873 roku na dwumasztowym statku „Pilgrim”. Był to bryg specjalnie przystosowany do połowów wielorybów. Właścicielem jego był Jakub Weldon. Podarował go przed dziesięcioma laty kapitanowi Hullowi.
Polowania „Pilgrima” udawały się zawsze, lecz ostatnimi czasy nie poszczęściło się załodze, ponieważ nie spotkali żadnych wielorybów, musieli się zadowolić potfiszami, na które polowanie było bardzo niebezpieczne. Zła sytuacja zmusiła załogę, aby skierowała swój statek bardziej na południe ku biegunowi. Majtkowie jednak nie chcieli o tym słyszeć i zaczęli grozić buntem. Gdy dobili do Auckland kapitan jak najszybciej pozbył się zbuntowanej załogi. Wtedy też spotkał żonę jego chlebodawcy Panią Weldon wraz pięcioletnim synkiem, Jankiem, kuzynem Benedyktem – entomologiem oraz Murzynką Noon –wierną niańką. Kobieta poprosiła o zgodę, żeby wziął ją na pokład „Pilgrima”. Przyjął wszystkie osoby z radością i 2 lutego byli już na niezmierzonym oceanie. Początek podróży zapowiadał się pomyślnie. Wszystkim starczyło miejsca na statku, wszyscy się znali. Jedynym obcym człowiekiem był kucharz Negro, przyjęty do pracy w Auckland na miejsce Niemca, który się zbuntował wraz z resztą załogi. Mężczyzna bardzo dobrze znał się na swoim fachu oraz jak się później okazało się był też dobrym marynarzem, lecz nikt nie znał jego przeszłości.
Pomocnikiem kapitana był Dick Sand, piętnastoletni młodzieniec, który dopiero kształcił się na dobrego marynarza (na statku pełnił rolę zwykłego majtka, aby mieć większe doświadczenie). Chłopiec urodził się w Ameryce Północnej prawdopodobnie w Nowym Jorku. Jednak tego nikt nie był pewien, ponieważ był podrzutkiem. W wieku ośmiu lat poprosił, aby oddano go na jakiś statek. Po trzech latach Dick zdał egzamin do wyższej szkoły marynarskiej. Gdy miał zaledwie piętnaście lat posiadał już rozległą wiedzę. Na pokładzie dla małego Janka był jak starszy brat.
20 lutego mały chłopiec wraz z pomocnikiem kapitana bawili się wdrapując na maszt, aż dotarli do bocianiego gniazda. Wtedy Dick zobaczył przewrócony statek. Wszyscy ruszyli, aby sprawdzić, czy jest ktoś jeszcze na przewróconym statku. Gdy dopłynęli do wraku kapitan ostrożnie wszedł i zobaczył psa oraz wycieńczonych pięciu Murzynów z obywatelstwem Amerykańskim. Zabrali ich wraz z psem na „Pilgrima”. Dingo, gdy wszedł na pokład zobaczywszy portugalskiego kucharza był gotów go zaatakować. Nikt nie wiedział, dlaczego pies tak zareagował. Negro wolał już się nie pokazywać psu.
Od rozbitków dowiedzieli się, że był to statek „Waldeck”. Zderzył się on z innym statkiem. Mały Janek zaprzyjaźnił się z nowymi przybyszami, Dingiem i Herkulesem. Bardzo lubił się bawić z obydwoma przyjaciółmi. Pani Weldon postanowiła nauczyć malca czytać. Janek zaczął poznawać literki na małych ruchomych deseczkach. Pewnego dnia Dingo też zainteresował się literami, a dokładnie dwoma S i V. Wybierał tylko te dwie deseczki. Wszyscy zastanawiali się, o co może chodzi mądremu psisku. Kapitan Hull zamyślił się. W końcu powiedział, że może te litery są wskazówką co do losu pewnego młodego podróżnika po Afryce Samuela Vernona, którego dzieje do dziś nie są znane. Wszyscy zastanawiali się czy Dingo znał podróżnika, przypuszczali, że był jego kompanem w podróży po Afryce. 19 lutego Pani Weldon zauważyła, że morze zrobiło się czerwone. Zaciekawiona poszła do kapitana Hulla i zapytała, czemu tak się dzieje. Wyjaśnił jej, że są to miliardy maleńkich skorupiaków, które są przysmakiem wielorybów. Nagle jeden z majtków zauważył dwudziestometrowego wieloryba. Kapitan borykał się z myślą czy polować na olbrzyma czy nie. Przeważyła prośba Janka, który chciał przypatrzeć się olbrzymowi z bliska. Dick odważył się zaprotestować, lecz Hull nie przejął się młodzieńcem i wyruszyli z całą załogą po wielką zdobycz. Przed wypłynięciem Kapitan „Pilgrima” powierzył opiekę nad statkiem Dickowi. Piętnastolatek obiecał, że się wszystkimi zaopiekuje. Połów jednak się nie udał, gdyż wieloryb okazał się matką z małym. Kapitan, Howick i reszta majtków zginęła na miejscu. Po łódce zostały tylko szczątki. Na pokładzie „Pilgrima” zostali Dick, Pani Weldon, Benedykt, Negro, Noon, Herkules, stary Tom, Baty, Austyn, Akteon oraz Dingo.
Pierwszym postanowieniem nowego kapitana było doprowadzić statek nie do Valparaiso, lecz do pierwszego portu Ameryki Południowej lub Północnej. Dick musiał uważnie sterować statkiem według kompasu i mierzyć szybkość oraz zaznaczać punkt na mapie, w którym znajduje się w danej chwili statek. Murzyni jak mogli pomagali piętnastolatkowi. Wykonywali wszystkie jego polecenia. Za pomocą busoli i loga, statek zdawał się płynąć w dobrym kierunku. Pewnej nocy ze ściany spadł kompas wiszący w kajucie kapitana. Oczywiście uległ zniszczeniu. Pozostał już tylko do dyspozycji jeden kompas. Dick zaczął zwracał uwagę bardziej na Negora, przestał mu ufać. Gdy młodzieniec postanowił się przespać, oddał ster dla Toma. Po godzinie czuł się już zmęczony. Wtem zjawił się kucharz i gdy zauważył zaspanego Murzyna szybkim, zwinnym ruchem podłożył mały przedmiot pod kompas. Kawałek metalu dobrze spełniał swój cel. Zdołał zmienić kierunek podróży na południowo – wschodni. Dick wypatrywał codziennie i zamartwiał się, ponieważ według jego obliczeń powinni już dawno zobaczyć ląd. Stary Tom wrzucał log jak co dzień, gdy w pewnej chwili lina się „urwała” i urządzenie przepadło. Dick oglądając linę zauważył ze lina została nacięta. Ktoś specjalnie im przeszkadza w podróży. Czuł to, jakby nie dość było kłopotów, barometr spadł gwałtownie więc nadejście burzy było nieuniknione. „Pilgrim” zaczął płynąć z zawrotną szybkością. Huragan stawał się coraz większy. Dick oddał stery Tomowi, a sam poszedł na dziób i przez lunetę obserwował, co się dzieje na morzu. Nagle przy sterze pojawił się Negro. Niby przypadkiem upadł na starszego mężczyznę i sprytnie wyjął kawałek metalu spod kompasu. Dick dowiedziawszy się, co stało się przy sterze, myślał długo o Portugalczyku.
6 kwietnia w końcu odnaleźli ziemię teras byli pewni, że to była Ameryka. Wybrzeże było niezamieszkałe, brzeg był skalisty. Jednak z ostatnim momencie ujrzeli przesmyk między skałami. Natychmiast skierowano tam „Pilgrima”. Wprawdzie statek rozbił się o nabrzeżne skały, ale załodze nic się nie stało. Sprawnie przeniesiono rzeczy z wraku i szukano schronienia. Znaleźli je w pieczarze, przed wiekami wyżłobionej falami morza. Grota była bardzo przestrzenna. Baty z Austinem rozpalili ogień, a Noon przygotowała posiłek. Rozbitkowie zasnęli w jaskini, lecz Negro nagle zniknął. Z rana wszyscy wyruszyli do ujścia rzeki. Spotkali tam Pana Harissa. Amerykanin potwierdził, że przybyli do Boliwii. Nieznajomy zaproponował wspólną podróż na farmę jego brata. Załoga „Pilgrima” zgodziła się. Podróżnik użyczył swojego konia młodej matce i jej dziecku. Ruszyli nie wzdłuż rzeki jak przypuszczał Dick, ale przez las. Podróż była męcząca, ponieważ nie dość, że nie było wyznaczonych ścieżek to jeszcze straszna panowała tam duchota. Dick miał wrażenie jakby nie znajdował się w Boliwii, lecz w Afryce. Było bardzo duszno i parno, mały Janek zachorował na febrę. Coraz więcej poszlak wskazywało na to, że załoga „Pilgrima” nie znajduje się w Ameryce. Czasem można było usłyszeć ryk lwa, spotkać słonie, hipopotamy lub zobaczyć żyrafy. Pan Hariss przekonywał, że to tylko zwidy. Dick zadawał wiele pytań Amerykaninowi, ten bardzo szybko odpowiadał, a chłopak każdą jego wypowiedz przemyśliwał. Młody kapitan po rozmowie ze starym Tomem stwierdził, że znajdują się w Afryce. Postanowił nie informować reszty o tym co wiedzą. Hariss przeczuwał, że jego towarzysze wiedzą o co chodzi. Wystraszony uciekł, zostawiając ich na pastwę losu.
Hariss okazał się handlarzem niewolników. Negro był jego starym przyjacielem, to dla niego wyprowadził załogę zatopionego statku w dziki las. Hariss i Negro jak dawni przyjaciele spotkali się. Portugalski kucharz opowiadał, co robił przez te lata, kiedy nie było go w Angoli. Oczywiście oboje nie zapomnieli o ludziach pozostawionych na pastwę losu. Wiedzieli, że mądry Dick podąży ku rzece i będzie chciał dopłynąć do morza. Zaplanowali schwytać ich jako niewolników.
Mały Janek powoli dochodził do siebie po uporczywej febrze. Nagle zauważyli na niebie ciemne chmury. Wiedzieli, że z burzami w Afryce nie ma żartów. Postanowili znaleźć schronienie. Znaleźli kilka mrowisk termitów. Były puste więc postanowili zamieszkać przez chwilę w dużych budowlach. Każdy znalazł miejsce i wszyscy poszli spać.
Rano Dick zauważył, że zalało ich. Obudził wszystkich. Herkules zrobił wielki otwór na szczycie i wyjrzał przez niego, co się dzieje poza mrowiskiem. Zauważył, że są otoczeni przez uzbrojonych tubylców na kilkunastu łodziach. Murzyn chwycił nagle za broń, lecz Tom uspokoił go. Postąpili rozsądnie, poddali się. Zabrano ich na łódki. Panią Weldon, Janka i Benedykta w jedną, a pozostałych w drugą. Obie popłynęły w różnym kierunku.
Gdy Dick i Murzyni dotarli do brzegu, wysiedli, a Herkules korzystając z okazji wyrwał karabin żołnierzowi i uciekł w las. Zakuto ich w dyby i kazano iść. Dick dużo myślał o swojej przybranej matce i Janku. Martwił się o nich. Wiedział, że idą w kierunku Kazanie. Postanowił podzielić się tą dobrą nowiną z innymi kompanami i powoli zbliżył się, do nich, lecz pech chciał, że żołnierze to zauważyli. Biednych Murzynów bito biczami, a Dicka odprowadzono na dawne miejsce. Idąc Dick zauważył psa. Posłuszny Dingo przyniósł chłopcu list od Herkulesa. Napisane w nim było, że młody Murzyn wie, gdzie jest Pani Weldon i reszta załogi i nic im nie grozi. Uspokojony tymi nowinami Dick szedł spokojnie i pewnie.
26 czerwca dotarli do Kazanie. Miejscowość ta była podzielona na dwie części. Jedna była zamieszkiwana przez Arabów, Portugalczyków oraz miejscowych. W drugiej mieszkali tubylcy oraz miejscowy król – Moin Long, bardzo brutalny, zabijał kiedy chciał swoich poddanych.
Z pięciuset podróżnych niewolników do Kazane dotarło pozostało tylko dwustu pięćdziesięciu. Wszystkich wsadzili do baraków, a dwa dni później miały odbyć się targ. Gospodarzem targów niewolnikami był Alvez.
Hariss postanowił zadać jeszcze większy cios Dickowi. Poinformował go ze Pani Weldon, mały Janek i kuzyn Benedykt nie żyją. W tej furii młody chłopak zabił fałszywego przyjaciela.
28 czerwca na targu pojawiło się wiele kupców. Trójkę rosłych Murzynów oraz starego Toma kupił bogaty Arab i mieli być wysłani do Zanzibaru. Dicka nie wystawiono na aukcji. Jego życie teraz zależało od Negora.
Na targ również przybył król Moin Long, był pijany i miał zły humor. Gdy monarcha dowiedział się, że jest możliwość zabicia białego człowieka od razu poprawił się jego humor. Tym białym człowiekiem miał być Dick. Alves obiecał także pokazać królowi plonącą wodę. Moin Longowi bardzo spodobał się ten pomysł nie mógł się doczekać. Przebieg tej egzekucji miał być następujący: najpierw płonąca woda, a potem śmierć jankesa. W wielkim kotle mieszano miksturę, zniecierpliwiony król kazał zapalić wodę i nagle w górę buchnęły sino -czerwone płomienie. Moin Long chcąc spróbować tego magicznego wywaru stanął w płomieniach i zginął na miejscu.
Pogrzeb zaplanowała pierwsza żona władcy, a odbyć się on miał nazajutrz wieczorem. W mogile miał być pochowany nie tylko spalony monarcha, lecz także reszta jego żon-niewolnic oraz Dick. Nadszedł dzień pogrzebu. Dicka przywiązano do czerwonego drąga. Uroczystość rozpoczęła się, jednak Dickowi udało się uratować. Gdy tubylcy byli zajęci opłakiwaniem króla, Herkules niespodziewanie zakradł się i go uratował.
Tymczasem Pani Weldon oraz reszta część załogi znajdowała się w faktorii Alveza. Negro zażądał od niej, aby napisała list do męża w sprawie okupu. Pan Weldon miał zapłacić określoną sumę pieniędzy i wtedy odzyskałby żonę, syna i kuzyna Benedykta. Pani Weldon jednak nie chciała napisać listu. Negro dał jej osiem dni na zastanowienie. Po upływie tych kilkunastu dni znów odwiedził młodą matkę i zażądał listu. Zgodziła się napisać, jeśli, tylko handlarz zgodzi się na jej warunki. Nic innego nie pozostało mu zrobić, jak przystąpić do transakcji. Kobieta napisała to, co chciał.
Negro wyruszył w czteromiesięczną podróż. Benedyktowi w tym samym czasie udało się uciec z faktorii.
W wiosce pogoda bardzo się zmieniała. Codziennie lały okropne deszcze. Królowa Moilla bardzo przesądna kobieta, postanowiła poprosić o pomoc czarownika Mgannga. Zaklinacz skakał, tupał, wymachiwał rękoma. Tubylcy powtarzali za nim kroki i nawet królowa robiła to samo. Jednak chmur zamiast ubywać przybywało. Gdy spadły pierwsze krople deszczu czarownik zobaczył białą kobietę. Wskazał na nią i na czarne chmury. Wszyscy wiedzieli o co mu chodzi Pani Weldon była przyczyną ulewy. Wtedy Mganng podbiegł do niej wziął ją i jej syna na ramię. i uciekł do lasu. Tajemniczym szamanem okazał się Herkules. We wcześniej przygotowanej łódce czekał na nich Benedykt oraz Dick. Gdy wszyscy byli na pokładzie, mogli ruszać ku wolności. W dzień chowali się w zaroślach, nocą zaś ruszali w dalszą trasę. Dick usłyszą niepokojące dźwięki. Herkules uspokajał go ze mogą to być fale, szum morza. Jednak Dick bardo dobrze znał ten odgłos, to był wodospad. Szybkim, silnym ruchem wioseł Herkules nakierował łódź na brzeg. Dingo szybko wyskoczył i pobiegł w stronę lasu. Herkules i Dick ruszyli za nim. Dotarli do starej chaty. Znaleźli w niej rozkładające się zwłoki, a na stole kartkę z informacją, co się stało. Był to Samuel Vernon, który został zamordowany 3 grudnia 1871 roku przez Negora -przewodnika. Wszyscy wiedzieli już czemu Dingo rozpoznawał dwie literki S i V. Nagle pies wybiegł z chaty bardzo rozwścieczony, ponieważ wyczuł Negro - mordercę jego pana. Rzucił się na niego, jednym ugryzieniem zabił nędznika.
20 lipca załoga spotkała karawanę kupców. Przyłączyli się do nich. Reszta podróży przeminęła bez żadnych przygód. 25 sierpnia wszyscy szczęśliwie wrócili do Ameryki. Dick rozpoczął studia i w wieku dziewiętnastu lat został prawdziwym kapitanem. Herkules był przyjacielem rodziny, a Dingo stał się wiernym kompanem małego Janka. Pan Weldon postanowił odszukać czwórkę sprzedanych Murzynów. 15 listopada Tom, Baty, Austyn i Akteon znaleźli się ponownie w Ameryce. Na cześć powrotu Murzynów i wielkiego kapitana do kraju została wydana wielka uczta.