TRAGEDIA NEILA PERREGO Dziennikarz: Smierć Neila Perrego wstrząsnęła całą szkołą i zaskoczyła wszystkich, w szczególności jego własnego ojca. Neil miał plany, marzenia do których realizacji dążył. ta śmierć była przedwczesna. Na ten temat rozmawiałem z moim gościem- ojcem Neila. Czy może mi Pan powiedzieć, w jaki sposób zginął Neil? Ojciec Neila: Zastrzelił się pistoletem, który przechowywałem w szufladzie. To było samobójstwo. Dz.: Co Pan poczuł, gdy dowiedział się o śmierci syna? O.N.: To był dla mnie prawdziwy psychiczny szok. Tego nie spodziewalby się po nim nikt. Przecież nie miał problemów z nauką, nie słyszałem tym bardziej, aby miał jakiekolwiek problemy osobiste, do ludzi odnosił się życzliwie. Dz.: Jak zareagowali na tą tragedię nauczyciele z Akademii Weltona? O.N.: Przede wszystkim zaczęli się dopytywać kto lub co jest przyczyną tragedii. Dlatego zaczęli przesłuchiwać ludzi z otoczenia Neia, zwłaszcza jego najbliższych kolegów, a po odkrycuprzez dyrektora Nolana jakiegoś Stowarzyszenia Umarłych Poetów, do którego zresztą mój syn Neil należał i o którym dowiedziałem się niedawno, jak i po odkryciutego, że nauczyciel j. angielskiego- John Keating- był jego inicjatorem, pierwsze podejrzenia spadły właśnie na niego i za to został wyrzucony z uczelni. Zaczęto również dochodzenie w tej sprawie na policji, gdzie głownym oskarżonym był własnie Keating. Dz.: Kto jest pana zdaniem winien tego tragicznego wydarzenia, które całkowicie zmieniło życie pańskiej rodziny i odcisnęło piętno w sercach bliskich mu wcześniej osob? O.N.: Wszyscy jesteśmy winni. Wszyscy, to znaczy jego nauczyciele, ale przede wszytskim ja sam. Razem z pewnością moglibyśmy przewidzieć tragedię i zapobiec jej. Nauczyciele są winni, dlatego że nie uczyli uczniów tego, co w życiu najważniejsze, a wpajali im postawy, które w prawdziwym życiu nie byly potrzebne, nie uczyli ich samodzielnego myślenia. Winny jestem ja, z tego powodu, że nie okazywałem synowi tyle miłości i troski, ile potrzebowałTraktowałem go jak kogoś, kto spełni moje marzenia i uczyni mi powód do dumy, czego naprwadę oczekiwałem. Miał swoją pasję- teatr. Realizował swoją pasjęsprzecznie z moją wolą. Kiedy ja chciałem, żeby został lekarzem, on wolał zostać aktorem. Myślę teraz, że było to jego prawdziwe powołanie, gdyż dowiedziałem się od jego kolegów i od ich rodziców, jaki wielki potencjał w niem drzemie i z jaką determinacją dążył do realizacji swojej obranej drogi. Teraz jest za poźno na naprawę błędów i myślę, że to nauczka, jakże straszna, nie tylko dla mnie, ale i dla innych rodziców. Dz.: Jak Pan myśli, dlaczego Neil to zrobił? O.N.: Zadał Panbardzo trudne pytanie. Odpowiem na nie w ten sposób: osobiście sądzę, że przyczyną tego była utrata sensu życia, króy utracił niestety przeze mnie i mój rygor dla niego. Neil otzrymał główną rolę w większym przedstawnienu. Wystąpił na nim, pomimo moich zakazów. Po występoie kategorycznie zabroniłem mu angażować się w tego typu przedsięwzięcia i nakazałem mu, aby skończył medycynę i został lekarzem. Jednak on tego nie chciał i zastrzelił się moim pistoletem prawdopodobnie pod ogromnym napływem emocji, skrywanych przed wszytskimi. Mogłem temu zapobiec, dlatego prawie cała wina niestetyspoczywa na mnie Dz.: Jakim pedagogiem był nowy nauczyciel j. angielskiego John Keating, według Pańskiej opini i opini czniów? Czy był winny śmierci Neilaw jakiś sposób? O.N.: Według mnie prowdził skrajnie niekonwenconalne, całkowicie nowe metody nauczania, a właściwie wychowywania młodych ludzi. Sprzeciwiał się obowiązującemu systemowi. Mojego syna z pewnością urzekło nauczanie Keatinga i dlatego postanowiłmi się sprzeciwić. Uczył ich samodzielengo myśleniai lepszego, bardziej realistycznego spojrzenia na świat. Nie sądzę jednak, aby był w jakimś stopniu winien śierci Neila, wręcz przeciwnie "włożył" w niego nową energię zyciową, tóra pozwoliła mu próbować samorealizować się. Dz.: Czego możemy Czego może nauczyć nauczycieli, a także rodziców ta tragedia? O.N.: Myślę, że przede wszystkimnauczyła nas o tym, żeby pozwalać dzieciom lub wychowankom smaodzielnie myśleć, a także o tym, że powinniśmy im dać poczucie bezpieczeństwa, że mogą na nas, niezależnie od okoliczności, zawsze polegać i mieć wsparcie w dobrych dążeniach. Nauka dla rodziców: nie narzucajcie dzieciom swoich łasnych, dawnych marzeń i pozwóce im na samorealizację w tej dziedzinie, którą kochają i w której są naprawdę dobrzy.Myślę, że to tyle, co mam do powiedzenia. Dz.: Dziękuję opnu za szczerą i otwartą rozmowę. Mam nadziejeę, że się jeszcze spotkamy. Tymi słowami pragnę zakończyć wywiad. Z Panem Perrym na temat śmierci Neila Perrego rozmawiał Andrzej Sołtys
TRAGEDIA NEILA PERREGO Dziennikarz: Smierć Neila Perrego wstrząsnęła całą szkołą i zaskoczyła wszystkich, w szczególności jego własnego ojca. Neil miał plany, marzenia do których realizacji dążył. ta śmierć była przedwczesna. Na ten temat rozmawiałem z moim gościem- ojcem Neila. Czy może mi Pan powiedzieć, w jaki sposób zginął Neil? Ojciec Neila: Zastrzelił się pistoletem, który przechowywałem w szufladzie. To było samobójstwo. Dz.: Co Pan poczuł, gdy dowiedział się o śmierci syna? O.N.: To był dla mnie prawdziwy psychiczny szok. Tego nie spodziewalby się po nim nikt. Przecież nie miał problemów z nauką, nie słyszałem tym bardziej, aby miał jakiekolwiek problemy osobiste, do ludzi odnosił się życzliwie. Dz.: Jak zareagowali na tą tragedię nauczyciele z Akademii Weltona? O.N.: Przede wszystkim zaczęli się dopytywać kto lub co jest przyczyną tragedii. Dlatego zaczęli przesłuchiwać ludzi z otoczenia Neia, zwłaszcza jego najbliższych kolegów, a po odkrycuprzez dyrektora Nolana jakiegoś Stowarzyszenia Umarłych Poetów, do którego zresztą mój syn Neil należał i o którym dowiedziałem się niedawno, jak i po odkryciutego, że nauczyciel j. angielskiego- John Keating- był jego inicjatorem, pierwsze podejrzenia spadły właśnie na niego i za to został wyrzucony z uczelni. Zaczęto również dochodzenie w tej sprawie na policji, gdzie głownym oskarżonym był własnie Keating. Dz.: Kto jest pana zdaniem winien tego tragicznego wydarzenia, które całkowicie zmieniło życie pańskiej rodziny i odcisnęło piętno w sercach bliskich mu wcześniej osob? O.N.: Wszyscy jesteśmy winni. Wszyscy, to znaczy jego nauczyciele, ale przede wszytskim ja sam. Razem z pewnością moglibyśmy przewidzieć tragedię i zapobiec jej. Nauczyciele są winni, dlatego że nie uczyli uczniów tego, co w życiu najważniejsze, a wpajali im postawy, które w prawdziwym życiu nie byly potrzebne, nie uczyli ich samodzielnego myślenia. Winny jestem ja, z tego powodu, że nie okazywałem synowi tyle miłości i troski, ile potrzebowałTraktowałem go jak kogoś, kto spełni moje marzenia i uczyni mi powód do dumy, czego naprwadę oczekiwałem. Miał swoją pasję- teatr. Realizował swoją pasjęsprzecznie z moją wolą. Kiedy ja chciałem, żeby został lekarzem, on wolał zostać aktorem. Myślę teraz, że było to jego prawdziwe powołanie, gdyż dowiedziałem się od jego kolegów i od ich rodziców, jaki wielki potencjał w niem drzemie i z jaką determinacją dążył do realizacji swojej obranej drogi. Teraz jest za poźno na naprawę błędów i myślę, że to nauczka, jakże straszna, nie tylko dla mnie, ale i dla innych rodziców. Dz.: Jak Pan myśli, dlaczego Neil to zrobił? O.N.: Zadał Panbardzo trudne pytanie. Odpowiem na nie w ten sposób: osobiście sądzę, że przyczyną tego była utrata sensu życia, króy utracił niestety przeze mnie i mój rygor dla niego. Neil otzrymał główną rolę w większym przedstawnienu. Wystąpił na nim, pomimo moich zakazów. Po występoie kategorycznie zabroniłem mu angażować się w tego typu przedsięwzięcia i nakazałem mu, aby skończył medycynę i został lekarzem. Jednak on tego nie chciał i zastrzelił się moim pistoletem prawdopodobnie pod ogromnym napływem emocji, skrywanych przed wszytskimi. Mogłem temu zapobiec, dlatego prawie cała wina niestetyspoczywa na mnie Dz.: Jakim pedagogiem był nowy nauczyciel j. angielskiego John Keating, według Pańskiej opini i opini czniów? Czy był winny śmierci Neilaw jakiś sposób? O.N.: Według mnie prowdził skrajnie niekonwenconalne, całkowicie nowe metody nauczania, a właściwie wychowywania młodych ludzi. Sprzeciwiał się obowiązującemu systemowi. Mojego syna z pewnością urzekło nauczanie Keatinga i dlatego postanowiłmi się sprzeciwić. Uczył ich samodzielengo myśleniai lepszego, bardziej realistycznego spojrzenia na świat. Nie sądzę jednak, aby był w jakimś stopniu winien śierci Neila, wręcz przeciwnie "włożył" w niego nową energię zyciową, tóra pozwoliła mu próbować samorealizować się. Dz.: Czego możemy Czego może nauczyć nauczycieli, a także rodziców ta tragedia? O.N.: Myślę, że przede wszystkimnauczyła nas o tym, żeby pozwalać dzieciom lub wychowankom smaodzielnie myśleć, a także o tym, że powinniśmy im dać poczucie bezpieczeństwa, że mogą na nas, niezależnie od okoliczności, zawsze polegać i mieć wsparcie w dobrych dążeniach. Nauka dla rodziców: nie narzucajcie dzieciom swoich łasnych, dawnych marzeń i pozwóce im na samorealizację w tej dziedzinie, którą kochają i w której są naprawdę dobrzy.Myślę, że to tyle, co mam do powiedzenia. Dz.: Dziękuję opnu za szczerą i otwartą rozmowę. Mam nadziejeę, że się jeszcze spotkamy. Tymi słowami pragnę zakończyć wywiad. Z Panem Perrym na temat śmierci Neila Perrego rozmawiał Andrzej Sołtys