W weekend byłam z rodzicami w Krakowie. Odwiedziliśmy jarmark z którego mam sporo pamiątek... Byliśmy także w restauracji "Złoty Mops" w którym podali nam wyśmienite jedzenie!
Poszliśmy również do smoka, który zieje ogniem po wysłaniu sms. Niedaleko smoka znajduje się jego "pieczara" do której prowadzi dużo stopni! Naprawdę bardzo mi się tam podobało! Oczywiście odwiedziliśmy także budki obok rzeżby. Było tam dużo małych figurek "Wawelskiego smoka" z metalu, stojących na kamieniu z napisem "Kraków". Oczywiście sprawiłam sobie jedną taką na pamiątkę. Po zwiedzaniu tych terenów, zrobiło nam się bardzo gorąco. Więc poszliśmy na lody włoskie. Były pyszne! Tata i mama nie zostali bez pamiątek! Mama kupiła piękną skrzyneczkę na różne drobiazgi, a tata długopis. Bardzo podobało mi się w Krakowie!
***
Mam nadzieję że ci się podoba :) "Złoty Mops" to restauracja którą mijałam kiedy byłam w Krakowie na wycieczce :)
Pewnego dnia nasza pani nas bardzo zaskoczyła mówiąc, że jutro jedziemy na wycieczkę do Krakowa. Wszyscy się ucieszyli na tę wiadomość. Powiedziała również, że to był pomysł dyrektora, który tak niechętnie zgadzał się na jakiekolwiek wyjazdy poza Bydgoszcz. Moi rodzice z chęcią podpisali zgodę mówiąc, że to świetny pomysł żebyśmy zwiedzili stare zabytki tak pięknego miasta. Mama pomogła spakować mi plecak wkładając do niego: płaszcz przeciwdeszczowy, prowiant i legitymację szkolną. Nazajutrz byłem tak podekscytowany, że zapomniałbym prawie ubrać buty i wyszedłbym w laczkach. Przed domem czekał już autobus szkolny, który miał nas zabrać do Krakowa. W autobusie czekał już na mnie mój kolega Zenek. Razem podczas jazdy obserwowaliśmy piękne widoki poszczególnych miast. Na miejscu okazało się, że nikt nie był zmęczony i każdy gotowy był przejść nawet 1000 km. Pani była z nas zadowolona, że umieliśmy się zachować podczas jazdy. Przed autokarem czekał na nas przewodnik, który miał nas oprowadzać po Krakowie. Naszym celem było zwiedzenie Wawelu. Z zachwytem oglądaliśmy stary zamek. Najbardziej spodobał nam się dzwon. Z opowieści przewodnika wynikało, że kto dotknie dzwonu szybko wyjdzie za mąż. Wydało nam się to śmieszne choć dziewczyny uznały to za szczerą prawdę i każda z nich chciała dotknąć choć czubeczka dzwonu. Później przyszła pora na odpoczynek i zjedzenie drugiego śniadania. W tym celu udaliśmy się na Rynek Krakowski, by usiąść na ławkach i spokojnie zjeść. Pani zgodziła się byśmy mogli kupić pamiątki. Niektórzy udali się do Sukiennic, a nieliczni zwiedzali rynek. Widzieliśmy również przejeżdżające nieopodal bryczki. Ku naszemu zdziwieniu w planach pani była jazda właśnie taką bryczką. Podzieliliśmy się na pół. Jedni pojechali pierwszą bryczką pod nadzorem pani od matematyki, drudzy zaś pojechali drugą bryczką pod nadzorem naszej wychowawczyni. Przyszła pora odjazdu. Na koniec poszliśmy zwiedzić Jamę Smoka i udaliśmy się do autobusu. Podczas drogi powrotnej wszyscy byli zmęczeni ekscytującą wycieczką i zasnęli w autokarze. Wrażenia z podróży były naprawdę nieziemskie.
W weekend byłam z rodzicami w Krakowie. Odwiedziliśmy jarmark z którego mam sporo pamiątek... Byliśmy także w restauracji "Złoty Mops" w którym podali nam wyśmienite jedzenie!
Poszliśmy również do smoka, który zieje ogniem po wysłaniu sms. Niedaleko smoka znajduje się jego "pieczara" do której prowadzi dużo stopni! Naprawdę bardzo mi się tam podobało! Oczywiście odwiedziliśmy także budki obok rzeżby. Było tam dużo małych figurek "Wawelskiego smoka" z metalu, stojących na kamieniu z napisem "Kraków". Oczywiście sprawiłam sobie jedną taką na pamiątkę. Po zwiedzaniu tych terenów, zrobiło nam się bardzo gorąco. Więc poszliśmy na lody włoskie. Były pyszne! Tata i mama nie zostali bez pamiątek! Mama kupiła piękną skrzyneczkę na różne drobiazgi, a tata długopis. Bardzo podobało mi się w Krakowie!
***
Mam nadzieję że ci się podoba :) "Złoty Mops" to restauracja którą mijałam kiedy byłam w Krakowie na wycieczce :)
Pewnego dnia nasza pani nas bardzo zaskoczyła mówiąc, że jutro jedziemy na wycieczkę do Krakowa. Wszyscy się ucieszyli na tę wiadomość. Powiedziała również, że to był pomysł dyrektora, który tak niechętnie zgadzał się na jakiekolwiek wyjazdy poza Bydgoszcz. Moi rodzice z chęcią podpisali zgodę mówiąc, że to świetny pomysł żebyśmy zwiedzili stare zabytki tak pięknego miasta. Mama pomogła spakować mi plecak wkładając do niego: płaszcz przeciwdeszczowy, prowiant i legitymację szkolną. Nazajutrz byłem tak podekscytowany, że zapomniałbym prawie ubrać buty i wyszedłbym w laczkach. Przed domem czekał już autobus szkolny, który miał nas zabrać do Krakowa. W autobusie czekał już na mnie mój kolega Zenek. Razem podczas jazdy obserwowaliśmy piękne widoki poszczególnych miast. Na miejscu okazało się, że nikt nie był zmęczony i każdy gotowy był przejść nawet 1000 km. Pani była z nas zadowolona, że umieliśmy się zachować podczas jazdy. Przed autokarem czekał na nas przewodnik, który miał nas oprowadzać po Krakowie. Naszym celem było zwiedzenie Wawelu. Z zachwytem oglądaliśmy stary zamek. Najbardziej spodobał nam się dzwon. Z opowieści przewodnika wynikało, że kto dotknie dzwonu szybko wyjdzie za mąż. Wydało nam się to śmieszne choć dziewczyny uznały to za szczerą prawdę i każda z nich chciała dotknąć choć czubeczka dzwonu. Później przyszła pora na odpoczynek i zjedzenie drugiego śniadania. W tym celu udaliśmy się na Rynek Krakowski, by usiąść na ławkach i spokojnie zjeść. Pani zgodziła się byśmy mogli kupić pamiątki. Niektórzy udali się do Sukiennic, a nieliczni zwiedzali rynek. Widzieliśmy również przejeżdżające nieopodal bryczki. Ku naszemu zdziwieniu w planach pani była jazda właśnie taką bryczką. Podzieliliśmy się na pół. Jedni pojechali pierwszą bryczką pod nadzorem pani od matematyki, drudzy zaś pojechali drugą bryczką pod nadzorem naszej wychowawczyni. Przyszła pora odjazdu. Na koniec poszliśmy zwiedzić Jamę Smoka i udaliśmy się do autobusu. Podczas drogi powrotnej wszyscy byli zmęczeni ekscytującą wycieczką i zasnęli w autokarze. Wrażenia z podróży były naprawdę nieziemskie.