Siemka . Proszę o szybką pomoc ;D Dam + 2o pkt za najlepszą odpowiedź :) Zadanie : ,, Jeden dzień spędzony w HOGWARCIE '' OPOWIADANIE NA 2,5 strony . :) Dziękuję ! :D
micros41
Od najmłodszych lat moim najskrytszym marzeniem była wizyta w Szkole Magii i Czarodziejstwa "Hogwart". Chciałem na własne oczy zobaczyć te wszystkie cuda opisane w książkach autorstwa J.K. Rowling Niedawno udało mi się dostąpić tego zaszczytu i spędziłem jeden dzień w Hogwarcie. W tej pracy spróbuję opisać wszystko, co mi się wtedy przydarzyło. Dzień mój zacząłem pobudką w sypialni chłopców Gryffindoru. Pokój dzieliłem oczywiście z Harrym, Ronem i Deanem Thomasem. Dzień przyznam nie zaczął mi się najlepiej, bo nieprzyzwyczajony do kotar przy łóżkach podczas wstawania zaplątałem się w jedną z nich.Potem było śniadanie w Wielkiej Sali. Pomieszczenie to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Szczególnie spodobał mi się sufit imitujący wygląd nieba za oknami zamku. Pierwsze zajęcia tego dania to były znienawidzone przez większość uczniów (może poza tymi ze Slytherinu) eliksiry prowadzone przez Severusa Snape'a. Nauczyciel ten jest rzeczywiście bardzo nieprzyjaźnie nastawiony do uczniów, którzy nie należą do jego domu. Zawartość mojego kociołka usunął tylko dlatego, że konsultowałem z Hermioną Granger sposób dodania do mikstury much siatkoskrzydlych. Gdy wreszcie skończyły się zajęcia na twarzach większości Gryfonów widziałem niekłamaną ulgę którą, muszę przyznać, i ja podzielałem. Potem były zajęciaz obrony przed czarną magią. Zajęcia były bardzo ciekawe. Tematem była walka z boginem. Bogin to stworzenie, które zawsze przybiera formę tego, czego najbardziej się boimy. W moim przypadku była to ogromna ośmiornica. Na obiedzie czuć już było gorączkową atmosferę. Spowodowana byłA ona popołudniowym meczem Quidditcha pomiędzy Gryffindorem a Slytherinem. Najpierw trzeba było jednak przeżyć lekcję zielarstwa na której przesadzaliśmy mandragory. Są to dziwne stworzenia o korzeniach przypominających kształtem niemowlaki. Ich krzyk potrafi nawet zabić człowieka. Po zajęciach z zielarstwa przyszedł czas na mecz Qyidditcha. Jest to gra, w której latający na miotłach zawodnicy próbują zdobyć gola. Najważniesi w drużynach są jednak szykający, których zadaniem jest schwytanie znicza. Jeśli to się uda mecz się kończy a drużyna szuającego, który złapie znicz dostaje dodatkowo 150 punktów. Mecz był bardzo zacięty. Tak bardzo, że Oliver Wood z Gryffindoru i Marcus Flint z Slytherinu wylądowali po nim w skrzydle szpitalnym. Po meczu przyszedł czas na kolację i rozwiązywanie zadań domowych. Przez to położyłem się spać dosyć późno i obudziłem się niestety w swoim łóżku domowym Szkoda, że wizyta w Hogwarcie była tylko pięknym snem
Niedawno udało mi się dostąpić tego zaszczytu i spędziłem jeden dzień w Hogwarcie. W tej pracy spróbuję opisać wszystko, co mi się wtedy przydarzyło.
Dzień mój zacząłem pobudką w sypialni chłopców Gryffindoru. Pokój dzieliłem oczywiście z Harrym, Ronem i Deanem Thomasem. Dzień przyznam nie zaczął mi się najlepiej, bo nieprzyzwyczajony do kotar przy łóżkach podczas wstawania zaplątałem się w jedną z nich.Potem było śniadanie w Wielkiej Sali. Pomieszczenie to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Szczególnie spodobał mi się sufit imitujący wygląd nieba za oknami zamku.
Pierwsze zajęcia tego dania to były znienawidzone przez większość uczniów (może poza tymi ze Slytherinu) eliksiry prowadzone przez Severusa Snape'a. Nauczyciel ten jest rzeczywiście bardzo nieprzyjaźnie nastawiony do uczniów, którzy nie należą do jego domu. Zawartość mojego kociołka usunął tylko dlatego, że konsultowałem z Hermioną Granger sposób dodania do mikstury much siatkoskrzydlych.
Gdy wreszcie skończyły się zajęcia na twarzach większości Gryfonów widziałem niekłamaną ulgę którą, muszę przyznać, i ja podzielałem.
Potem były zajęciaz obrony przed czarną magią. Zajęcia były bardzo ciekawe. Tematem była walka z boginem. Bogin to stworzenie, które zawsze przybiera formę tego, czego najbardziej się boimy. W moim przypadku była to ogromna ośmiornica.
Na obiedzie czuć już było gorączkową atmosferę. Spowodowana byłA ona popołudniowym meczem Quidditcha pomiędzy Gryffindorem a Slytherinem. Najpierw trzeba było jednak przeżyć lekcję zielarstwa na której przesadzaliśmy mandragory. Są to dziwne stworzenia o korzeniach przypominających kształtem niemowlaki. Ich krzyk potrafi nawet zabić człowieka.
Po zajęciach z zielarstwa przyszedł czas na mecz Qyidditcha. Jest to gra, w której latający na miotłach zawodnicy próbują zdobyć gola. Najważniesi w drużynach są jednak szykający, których zadaniem jest schwytanie znicza. Jeśli to się uda mecz się kończy a drużyna szuającego, który złapie znicz dostaje dodatkowo 150 punktów.
Mecz był bardzo zacięty. Tak bardzo, że Oliver Wood z Gryffindoru i Marcus Flint z Slytherinu wylądowali po nim w skrzydle szpitalnym.
Po meczu przyszedł czas na kolację i rozwiązywanie zadań domowych. Przez to położyłem się spać dosyć późno i obudziłem się niestety w swoim łóżku domowym
Szkoda, że wizyta w Hogwarcie była tylko pięknym snem