Wczorajszy dzień był dla mnie bardzo szczęśliwy. Spotkałem człowieka.
O świcie na strażnicy zauważyłem pięć czółen płynących w stronę wyspy. Byli to Karaibowie. Gdy ich zauważyłem, poczułem strach. Nogi ugięły się pode mną. Czułem, że trzęsą mi się ręce, a serce bije jak oszalałe. Zabrałem jednak strzelbę i ukryłem się w zaroślach. Odkąd jestem na wyspie niegdy się tak nie bałem.
Ludożercy zaczęli tańczyć wokół ognia i wyprowadzili z łodzi dwóch jeńców. Przyglądając się temu co robią, strasznie się bałem, ponieważ mnie też mogli zaatakować. W pewnym momencie jeden z niewolników zaczął uciekać. Dwóch Karaibów pobiegło za nim. Udałem się za nimi. Po chwili udało mi się zabić ludożerców. Ocaliłem tego, którego chcieli zjeść. Był to młody chłopak. Chyba się mnie bał, bo dziwnie na mnie patrzył. Wołałem go do siebie, lecz on bał się mnie. Wziąłem listek i przyjaźnie zacząłem machać nim do Piętaszka. Gdy to zauważył, troszkę się uspokoił.
Zabrałem go ze sobą do jaskini. Byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Po tylu latach zobaczyłem człowieka i usłyszałem ludzki głos. Czułem się wspaniale, tak jakbym wygrał los na loterii. Cieszyłem się ze spotkania z człowiekiem. Chciało mi się krzyczeć z radości. Towarzysz ugościłem i zaprowadziłem do "Koziej Jaskini", ponieważ jeszcze do końca mu nie wierzyłem.
To był najlepszy dzień w moim życiu. Nie sądziłem, że na bezludnej wyspie spotka mnie jeszcze jakieś szczęście. A jednak...
Mam nadzieję, że pomogłam i że o to Ci chodziło. Ja dostałam z tego -5.
Drogi pamiętniku!
Wczorajszy dzień był dla mnie bardzo szczęśliwy. Spotkałem człowieka.
O świcie na strażnicy zauważyłem pięć czółen płynących w stronę wyspy. Byli to Karaibowie. Gdy ich zauważyłem, poczułem strach. Nogi ugięły się pode mną. Czułem, że trzęsą mi się ręce, a serce bije jak oszalałe. Zabrałem jednak strzelbę i ukryłem się w zaroślach. Odkąd jestem na wyspie niegdy się tak nie bałem.
Ludożercy zaczęli tańczyć wokół ognia i wyprowadzili z łodzi dwóch jeńców. Przyglądając się temu co robią, strasznie się bałem, ponieważ mnie też mogli zaatakować. W pewnym momencie jeden z niewolników zaczął uciekać. Dwóch Karaibów pobiegło za nim. Udałem się za nimi. Po chwili udało mi się zabić ludożerców. Ocaliłem tego, którego chcieli zjeść. Był to młody chłopak. Chyba się mnie bał, bo dziwnie na mnie patrzył. Wołałem go do siebie, lecz on bał się mnie. Wziąłem listek i przyjaźnie zacząłem machać nim do Piętaszka. Gdy to zauważył, troszkę się uspokoił.
Zabrałem go ze sobą do jaskini. Byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Po tylu latach zobaczyłem człowieka i usłyszałem ludzki głos. Czułem się wspaniale, tak jakbym wygrał los na loterii. Cieszyłem się ze spotkania z człowiekiem. Chciało mi się krzyczeć z radości. Towarzysz ugościłem i zaprowadziłem do "Koziej Jaskini", ponieważ jeszcze do końca mu nie wierzyłem.
To był najlepszy dzień w moim życiu. Nie sądziłem, że na bezludnej wyspie spotka mnie jeszcze jakieś szczęście. A jednak...
Mam nadzieję, że pomogłam i że o to Ci chodziło. Ja dostałam z tego -5.
Liczę na naj...:)