Siemaaa mam pytanko czy mogli byścia napisać mi opowiadanie na temat bocian biały pożyteczny mieszkaniec pól i łąk lub dwa inne tematy Mój sąsiad bocian lub Przygody bociana białego
Jednym z wielu mieszkańców łąki jest bocian biały. Jak sama nazwa wskazuje ma białe pióra, ale na nich możemy znaleźć też coś czarnego. Larry jest właśnie takim bocianem. Ma długie nogi oraz długi dziób. Pewnego razu Larry wybrał, aby poćwiczyć polowanie, bo stawał się coraz starszy. Próbował upolować jakieś bezkręgowce (dżdżownice, pijawki, ślimaki, małże), ale nie miał szans, ponieważ nie był doświadczonym łowcą. Nie uważał też, że da radę upolować, jakiegoś drobnego ssaka (norniki, myszy itp.). Był niestety bardzo głodny. Na całe szczęście pod jego nogami była dżdżownica! Chwycił ją swoim dziobem i udało mu się ją zjeść, zanim dżdżownica próbowała się wydostać. Był uradowany. To był ogromny postęp, wiedział, że już niedługo będzie musiał codziennie sam polować. W końcu niedługo założy rodzinę i będzie miał własne dzieci. Zbliżała się jesień. Ze swoimi rodzicami oraz dziadkami planowali we wrześniu opuścić Polskę. Larry nie chciał lecieć, ponieważ nie lubił nagłych zmian, ale gdyby został również zastał by zmianę i to o wiele większą. Byłoby zimno, a gdy poleci nic się nie zmieni w klimacie, będzie nawet cieplej. Jego rodzeństwo; Klara i Edi bardzo ucieszyli się, że mogą polecieć do tzw. "ciepłych krajów". "Życie bociana białego nie jest proste." - myślał Larry. Uważał, że nie da rady polecieć. Niestety, w przed ostatni dzień sierpnia złamał skrzydło, nie mógł polecieć. Jego rodzina musiała go zostawić, nie miała wyjścia. Z dnia na dzień robiło się coraz chłodniej. Larry nie wiedział co ma zrobić. Leżał, leżał i tylko to mógł. Od czasu do czasu leśne ptaki przynosiły mu coś do zjedzenia, aby się nie rozchorował. Pewnego wrześniowego dnia Magda z tatą wybrali się na grzyby. Tato powiedział Magdzie, aby sprawdziła czy nie ma żadnych grzybów przy brzegach lasu. Magda (jak zawsze posłuszna) pobiegła zobaczyć. Znalazła Larry'ego! Wróciła się i powiedziała o tym tacie. Tato od razu zareagował. Zadzwonił po weterynarza. Kwadrans później weterynarz przyjechał. Zbadał bocianka i powiedział, że złamał skrzydło. Larry na początku się bał, ale Magda go przytuliła. Wszyscy pojechali do kliniki i weterynarz założył mu bandaż i zapytał się czy Magda nie mogłaby się nim zająć. Tato patrząc na smutną minę Magdy, zgodził się. Magda dbała o Larry'ego. Troszczyła się o niego, przynosiła mu jedzenie. Czasem nawet kupowała z zaoszczędzonych na wymarzoną książkę pieniędzy łososie i inne ryby dla Larry'ego. Larry dorastał i stawał się coraz większym bocianem. Gdy nadeszła zima, postanowili wybudować mu jakiś "ciepły domek". Larry, przeżył zimę. Jednego dnia Magda zobaczyła, że śnieg zniknął. Gdy tylko wyszła na podwórze zobaczyła przebiśniegi i krokusy. Popędziła do Larry'ego i wypuściła go na świeże powietrze. Larry czuł się jak tego dnia, gdy przyszedł na świat. Nagle usłyszał klekotanie. To była jego rodzina! Larry zerwał się i poleciał! Nie miał już zwichniętego skrzydła. Jego rodzina tęskniła za nim. Najgorzej przeżyła to Magda, która dbała o bociana. Od tego czasu postanowiła dokarmiać bociany, nie płoszyć ich oraz fotografować je. Była wtedy mała, ale mimo wszystko chciała już zawsze pomagać bocianom. To obiecała sobie, gdy ostatni raz ujrzała Larry'ego. Obecnie Magda pracuje w Klinice dla Bocianów. Leczy je, oraz zna się na nich jak nikt. Morał jest jeden. Powinniśmy chronić bociany, zarówno białe jak i czarne. Wszystkie zwierzęta i wszelkie ptactwo jest cudowne i warte uwagi.
Naprawdę się napracowałam nad tym, mam nadzieję, że oto chodziło...
knachaKajtek był młodym bocianem o długich czerwonych nogach i czarno- białym upierzeniu. Mieszkał z mama i dwójką rodzeństwa w gnieździe na stodole. Był największy i z tego też powodu zjadał najwięcej ze wszystkich bocianich dzieci.
Pewnego razu mama przyniosła do gniazda wielkiego tłustego ślimaka i nakarmiła nim słabszego z braci. Kajtek przyzwyczajony, że to on pierwszy dostaje smakołyki, wyrwał bratu ślimaka wypadając z gniazda. Mały bocian uderzył z impetem w ziemię i gdyby nie pomoc ze strony gospodarzy z pewnością by zmarł. Gdy wyzdrowiał ludzie umieścili Kajtka ponownie w gnieździe, jednak nie był on już tym samym ptakiem. Stał się słaby, mało jadł i gdy nadszedł czas odlotu nie był w stanie leciec z innymi bocianami do ciepłych krajów.
Z bocianiego gniazda na podwórko jazda.
Może coś takiego? :)))))
3 votes Thanks 1
mgwisniewska
to nie ma byc o kajtku tyko to ma byc opowiadanie
Jednym z wielu mieszkańców łąki jest bocian biały. Jak sama nazwa wskazuje ma białe pióra, ale na nich możemy znaleźć też coś czarnego. Larry jest właśnie takim bocianem. Ma długie nogi oraz długi dziób.
Pewnego razu Larry wybrał, aby poćwiczyć polowanie, bo stawał się coraz starszy. Próbował upolować jakieś bezkręgowce (dżdżownice, pijawki, ślimaki, małże), ale nie miał szans, ponieważ nie był doświadczonym łowcą. Nie uważał też, że da radę upolować, jakiegoś drobnego ssaka (norniki, myszy itp.). Był niestety bardzo głodny. Na całe szczęście pod jego nogami była dżdżownica! Chwycił ją swoim dziobem i udało mu się ją zjeść, zanim dżdżownica próbowała się wydostać.
Był uradowany. To był ogromny postęp, wiedział, że już niedługo będzie musiał codziennie sam polować. W końcu niedługo założy rodzinę i będzie miał własne dzieci.
Zbliżała się jesień. Ze swoimi rodzicami oraz dziadkami planowali we wrześniu opuścić Polskę. Larry nie chciał lecieć, ponieważ nie lubił nagłych zmian, ale gdyby został również zastał by zmianę i to o wiele większą. Byłoby zimno, a gdy poleci nic się nie zmieni w klimacie, będzie nawet cieplej. Jego rodzeństwo; Klara i Edi bardzo ucieszyli się, że mogą polecieć do tzw. "ciepłych krajów".
"Życie bociana białego nie jest proste." - myślał Larry. Uważał, że nie da rady polecieć.
Niestety, w przed ostatni dzień sierpnia złamał skrzydło, nie mógł polecieć. Jego rodzina musiała go zostawić, nie miała wyjścia.
Z dnia na dzień robiło się coraz chłodniej. Larry nie wiedział co ma zrobić. Leżał, leżał i tylko to mógł. Od czasu do czasu leśne ptaki przynosiły mu coś do zjedzenia, aby się nie rozchorował.
Pewnego wrześniowego dnia Magda z tatą wybrali się na grzyby. Tato powiedział Magdzie, aby sprawdziła czy nie ma żadnych grzybów przy brzegach lasu. Magda (jak zawsze posłuszna) pobiegła zobaczyć. Znalazła Larry'ego! Wróciła się i powiedziała o tym tacie.
Tato od razu zareagował. Zadzwonił po weterynarza. Kwadrans później weterynarz przyjechał. Zbadał bocianka i powiedział, że złamał skrzydło. Larry na początku się bał, ale Magda go przytuliła.
Wszyscy pojechali do kliniki i weterynarz założył mu bandaż i zapytał się czy Magda nie mogłaby się nim zająć. Tato patrząc na smutną minę Magdy, zgodził się.
Magda dbała o Larry'ego. Troszczyła się o niego, przynosiła mu jedzenie. Czasem nawet kupowała z zaoszczędzonych na wymarzoną książkę pieniędzy łososie i inne ryby dla Larry'ego. Larry dorastał i stawał się coraz większym bocianem. Gdy nadeszła zima, postanowili wybudować mu jakiś "ciepły domek".
Larry, przeżył zimę. Jednego dnia Magda zobaczyła, że śnieg zniknął. Gdy tylko wyszła na podwórze zobaczyła przebiśniegi i krokusy. Popędziła do Larry'ego i wypuściła go na świeże powietrze. Larry czuł się jak tego dnia, gdy przyszedł na świat. Nagle usłyszał klekotanie. To była jego rodzina! Larry zerwał się i poleciał! Nie miał już zwichniętego skrzydła. Jego rodzina tęskniła za nim. Najgorzej przeżyła to Magda, która dbała o bociana. Od tego czasu postanowiła dokarmiać bociany, nie płoszyć ich oraz fotografować je. Była wtedy mała, ale mimo wszystko chciała już zawsze pomagać bocianom. To obiecała sobie, gdy ostatni raz ujrzała Larry'ego.
Obecnie Magda pracuje w Klinice dla Bocianów. Leczy je, oraz zna się na nich jak nikt. Morał jest jeden. Powinniśmy chronić bociany, zarówno białe jak i czarne. Wszystkie zwierzęta i wszelkie ptactwo jest cudowne i warte uwagi.
Naprawdę się napracowałam nad tym, mam nadzieję, że oto chodziło...
Pewnego razu mama przyniosła do gniazda wielkiego tłustego ślimaka i nakarmiła nim słabszego z braci. Kajtek przyzwyczajony, że to on pierwszy dostaje smakołyki, wyrwał bratu ślimaka wypadając z gniazda. Mały bocian uderzył z impetem w ziemię i gdyby nie pomoc ze strony gospodarzy z pewnością by zmarł. Gdy wyzdrowiał ludzie umieścili Kajtka ponownie w gnieździe, jednak nie był on już tym samym ptakiem. Stał się słaby, mało jadł i gdy nadszedł czas odlotu nie był w stanie leciec z innymi bocianami do ciepłych krajów.
Z bocianiego gniazda na podwórko jazda.
Może coś takiego? :)))))